Bogowie (MP)

9 1 0
                                    

" - Her-mes? - wyjąkałem.

- Witaj, Percy. Nie poznałeś mnie bez stroju biegacza?

- No...- Nie bardzo wiedziałem, czy powinienem przyklęknąć, kupić znaczki czy co. Nagle przyszedł mi do głowy prawdopodobny powód jego wizyty. - Och, Panie Hermesie, jeśli chodzi o Luke'a...

Bóg uniósł brwi.

- Znaczy się, spotkaliśmy się z nim, owszem - mówiłem - ale...

- Nie udało się wam go przekonać do odzyskania rozumu?

- Szczerze mówiąc, skończyło się na tym, że usiłowaliśmy się pozabijać w pojedynku na śmierć i życie.

- Rozumiem. Próbowałeś podejść do tego dyplomatycznie.

- Naprawdę bardzo mi przykro. Bo wiesz, dałeś nam te wspaniałe prezenty i wszystko. I wiem, że chciałbyś, żeby Luke powrócił. Ale...on zrobił się zły. Naprawdę zły. Mówi, że ma wrażenie, że go opuściłeś.

Spodziewałem się gniewu Hermesa. Wyobrażałem sobie, że zamieni mnie w chomika albo coś takiego, a nie miałem ochoty na kolejne doświadczenia w skórze gryzonia.

On jednak tylko westchnął.

- Czy ty kiedykolwiek masz wrażenie, że twój ojciec cię opuścił, Percy?

A niech to.

Miałem ochotę odpowiedzieć: "Jakieś kilkaset razy dziennie?". Nie rozmawiałem z Posejdonem od zeszłego lata. Nigdy nie byłem w jego podwodnym pałacu. No i cała ta sprawa z Tysonem: żadnego ostrzeżenia, żadnych wyjaśnień. Po prostu: bum, masz braciszka. Można by pomyśleć, że zasłużyłem na jakieś uprzedzenie przez telefon czy coś.

Im bardziej o tym myślałem, tym większy gniew mnie ogarniał. Uświadomiłem sobie, że chciałbym jakiegoś uznania za to, czego dokonałem, ale nie od innych obozowiczów. Chciałem, żeby mój ojciec coś powiedział. Żeby mnie zauważył.

Hermes poprawił torbę na ramieniu.

- Najtrudniejsze w byciu bogiem, Percy, jest to, że często trzeba działać przez pośredników, zwłaszcza kiedy chodzi o własne dzieci. Gdybyśmy mieli interweniować za każdym razem, kiedy nasze dzieci mają problemy...no cóż, to tylko wywołało by kolejne kłopoty i urazy. Ale jestem przekonany, że gdybyś nad tym pomyślał, zobaczyłbyś, że Posejdon zwraca na ciebie uwagę. Odpowiedział na twoje prośby. Mam tylko nadzieję, że pewnego dnia Luke zrozumie to samo w odniesieniu do mnie. Niezależnie od tego, czy ci się udało, czy nie, przypomniałeś Luke'owi, kim jest. Porozmawiałeś z nim.

- Usiłowałem go zabić.

Hermes wzruszył ramionami.

- Układy rodzinne zawsze są skomplikowane, a układy rodzinne nieśmiertelnych są nieskończenie skomplikowane. Czasami jedynym, co możemy zrobić, jest przypomnienie komuś o pokrewieństwie na dobre i na złe... i utrzymywanie wzajemnego ranienia się i zabijania na jak najniższym poziomie.

Nie brzmiało to jak przepis na rodzinę doskonałą. Ale kiedy pomyślałem o ostatnich przygodach, uznałem, że Hermes miał chyba rację. Posejdon przysłał mi z pomocą hipokampy. Dał mi władzę nad morzem, o która siebie nigdy nie podejrzewałem. No i jeszcze był Tyson. Czy Posejdon celowo postawił nam siebie na drodze? Ile razy Tyson uratował mi życie tego lata?

W oddali zabrzmiał dźwięk konchy, ogłaszający godzinę snu. 

- Powinieneś się położyć - powiedział Hermes. - Tego lata i tak wpakowałem cię już w tarapaty. A prawdę mówiąc, przybyłem tu z przesyłką.

Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz