"- Jestem synem Hadesa - oznajmił Nico. - Odejdźcie!
Minos wybuchnął śmiechem.
- Nie masz nade mną żadnej władzy! Jestem panem duchów! Królem upiorów!
- Nie - Nico wyciągnął miecz. - To ja nim jestem.
[...]
- Nikt z nas nie umie latać! - zauważył Nico.
- Najwyższy czas się nauczyć. - odparłem.
I wszyscy czworo zeskoczyliśmy z okna, wznosząc się prosto w niebo.
[...]
Pomyślałem o Groverze i Tysonie, którzy wciąż byli gdzieś na dole. No i Dedal... Mimo, że zrobił parę naprawdę okropnych rzeczy i naraził na niebezpieczeństwo wszystko, co kochałem, wydawało mi się to jednak straszną śmiercią.
- Nie - odezwał się Nico. - On nie zginął.
- Skąd to wiesz? - zapytałem.
- WIEM, kiedy ludzie umierają. Mam wtedy takie uczucie, jakby mi brzęczało w uszach.
- A co w takim razie z Groverem i Tysonem?
Nico potrząsnął głową.
- To cięższa sprawa. Oni nie są ludźmi ani herosami. Nie mają takich dusz jak śmiertlenicy.
- Trzeba dostać się do miasta - oznajmiła Annabeth. - Tam będzie nam łatwiej znaleźć wejście do Labiryntu. Musimy wrócić do obozu, zanim dotrze tam Luke ze swoją armią.
- Możemy polecieć samolotem - zaproponowała Rachel.
Wzdrygnąłem się.
- Ja nie lecę.
- Przecież właśnie latałeś.
- Ale nisko - odparłem. - Ale nawet to jest ryzykowne. Naprawdę wysokie loty to terytorium Zeusa. Nie mogę. A poza tym nie mamy czasu na latanie. Labirynt to najszybsza droga.
Nie chciałem tego mówić głośno, ale miałem też nadzieję, że może, uda nam się znaleźć po drodze Grovera i Tysona.
- Potrzebujemy samochodu, żeby dostać się do miasta - powiedziała Annabeth.
Rachel zerknęła w kierunku parkingu. Skrzywiła się, jakby miała zamiar zrobić coś, czego będzie później żałować.
- Ja się tym zajmę.
- Jak? - zapytała Córka Ateny.
- Zaufaj mi.
Annabeth wyglądała na zaniepokojoną, ale potaknęła.
- Dobra. Kupię w sklepiku z pamiątkami kryształ, spróbuję zrobić tęczę i wysłać iryfon.
- Pójdę z tobą - oznajmił Nico. - Jestem głodny.
[...]
Ku mojemu zaskoczeniu Rachel i Annabeth zaczęły rozmawiać po drodze. Annabeth dopytywała się Rachel o jej rodzinę, ale kiedy otrzymywała tylko wymijające odpowiedzi, przeszły na temat architektury. Okazało się, że Rachel wie to i owo dzięki swoim artystycznym zainteresowaniom. Rozmawiały o rozmaitych fasadach budynków w okolicy Nowego Jorku ("A widziałaś coś tam gdzieś tam?"), więc zwolniłem kroku i zrównałem się z Nico. Przez chwilę panowała krępująca cisza.
- Dziękuję, że chciałeś nam pomóc - odezwałem się do niego w końcu.
Nico zmrużył oczy. Nie wydawał się gniewny jak niegdyś - raczej podejrzliwy, ostrożny.
- Byłem ci coś winien za to ranczo, Percy. A poza tym... chciałem zobaczyć Dedala na własne oczy. Minos miał trochę racji. Dedal powinien umrzeć. Nikt nie powinien unikać śmierci tak długo. To nie jest naturalne.
- Tego przez cały czas chciałeś - powiedziałem. - Wymiany duszy Dedala za twoją siostrę.
Nico szedł przez następne kilkadziesiąt metrów bez słowa.
- To nie było łatwe, wiesz. Towarzystwo samych umarłych. Wiedza, że żywi nigdy mnie nie zaakceptują. Tylko umarli mnie szanują, a oni robią to wyłącznie ze strachu.
- Ale możesz zostać zaakceptowany - odparłem. - Możesz mieć przyjaciół na obozie.
Wbił we mnie wzrok.
- Naprawdę w to wierzysz, Percy?
Nie odpowiedziałem. Prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia. Nico zawsze był trochę inny, a odkąd Bianca zginęła, stał się niemal... przerażający. Miał oczy swojego ojca - ten pełen mocy, obłąkańczy ogień, który każe podejrzewać, że na się do czynienia albo z geniuszem, albo z szaleńcem. A to, jak przepędził Minosa i nazwał sam siebie królem upiorów - to robiło wrażenie, ale trochę mnie również zaniepokoiło.
Bitwa w Labiryncie, strona 286,288, 290-291, 295 - 296
CZYTASZ
Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚
FanfictionCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z pierwszej serii Ricka Riordana "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu...