"- Zaczekajcie - odezwał się Hermes.
[...]
Hermes odsłonił twarz Luke'a i pocałował go w czoło. Wypowiedział szeptem kilka słów po starogrecku - ostatnie błogosławieństwo.
- Żegnaj - wyszeptał. Po czym skinął głową i pozwolił Mojrom wynieść ciało jego syna.
[...]
Tuż koło mnie Annabeth opadła na kolana. Chwyciłem ją, ale ona krzyknęła z bólu i zorientowałem się, że złapałem ją za złamaną rękę.
- Bogowie - powiedziałem. - Przepraszam, Annabeth.
- Wszystko w porządku - odparła, mdlejąc w moich ramionach.
- Ona potrzebuje pomocy! - krzyknąłem.
- Zajmę się tym. - Apollo podszedł do mnie. Jego ognisty pancerz był tak jasny, że z trudem na niego patrzyłem, a idealnie dobrane okulary przeciwsłoneczne i olśniewający uśmiech sprawiały, że wyglądał jak model przebrany w zbroję. - Bóg lekarzy do twoich usług.
Przesunął dłonią nad twarzą córki Ateny i wypowiedział jakieś zaklęcie. Sińce natychmiast przybladły. Skaleczenia i blizny znikły. Ręka wyprostowała się i Annabeth westchnęła przez sen.
Apollo uśmiechnął się promienie.
- Dojdzie do siebie za kilka minut. Wystarczy, żebym ułożył poemat o naszej wiktorii: Apollo z przyjaciółmi ratuję Olimp. Brzmi nieźle, co?
- Dziękuję Apollinie - odparłem. - Nie będę się, hmmm, wtrącał do twojej poezji.
Następne kilka godzin zlewa mi się w niewyraźną całość. Pamiętałem o obietnicy danej mamie. Zeus nawet nie zrobił zdziwionej miny, kiedy przekazałem mu moją nietypową prośbę. Pstryknął palcami i poinformował mnie, że czubek Empire State Building świeci na niebiesko. Śmiertelnicy będą się co najwyżej zastanawiali, co to znaczy, ale mama będzie wiedzieć: przeżyłem. Olimp ocalał.
[...]
Nico di Angelo przybył na Olimp, gdzie został powitany jako bohater, a za nim zjawił się jego ojciec, chociaż miał odwiedzić Olimp dopiero z okazji zimowego przesilenia. Bóg umarłych miał zdziwioną minę, kiedy krewni zaczęli go poklepywać po plecach. Wątpię, czy kiedykolwiek witano go tak entuzjastycznie.
Powróciła też Clarisse. Po dłuższej chwili spędzonej w lodowym bloku wciąż jeszcze dygotała.
- Moja dziewczynka! - ryknął Ares.
Bóg wojny zmierzwił jej włosy i poklepał ją po plecach, nazywając najlepszą wojowniczką, jaką znał.
- To zabójstwo drakona? TO było coś!
Clarisse wydawała się przytłoczona tą wylewnością. Pokiwała i pomrugała oczami, jakby się bała, że ojciec ją uderzy, ale w końcu się uśmiechnęła.
Minęli mnie Hera i Hefajstos. Ten ostatni, choć nieco boczył się na mnie o skakanie po jego tronie, uznał, że "zasadniczo odwaliłem niezłą robotę".
Hera prychnęła pogardliwie.
- Chyba jednak nie zniszczę ani ciebie, ani tej małej.
- Annabeth ocaliła Olimp - powiedziałem jej. - Przekonała Luke'a, żeby powstrzymał Kronosa.
- Hmmm - odparła Hera. Okręciła się na pięcie, wzdychając ciężko, ale uznałem, że na razie będziemy bezpieczni.
Dionizos wciąż miał głowę owiniętą bandażami. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
- No, Percy Jacksonie - powiedział. - Widzę, że Polluks przeżył, więc zapewne nie jesteś całkowitą ofermą. Wszystko dzięki moim naukom, jak sądze.
- Yyyy, tak, proszę pana - odparłem.
Pan D. skinął głową.
- A dzięki mojej odwadze Zeus zgodził się skrócić moją karę na tym nieszczęsnym obozie o połowę. Teraz zostało mi tylko pięćdziesiąt lat zamiast stu.
- Pięćdziesiąt lat, hę? - Usiłowałem sobie wyobrazić użeranie się z Dionizosem aż do mojej starości, zakładając, że przeżyję tak długo.
- Nie ekscytuj się, Jackson - powiedział, a ja uświadomiłem sobie, że używa właściwego nazwiska. - Nadal zamierzam uprzykrzać ci życie.
Nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Oczywiście.
- Dobrze, że się rozumiemy."
Ostatni Olimpijczyk, strona 331-335
CZYTASZ
Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚
FanfictionCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z pierwszej serii Ricka Riordana "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu...