Afrodyta i Ares (KL)

13 1 0
                                    


" - Ares - warknąłem.

Bóg wojny rozejrzał się po naszej gromadce.

- Bez nerwów, ludkowie.

Pstryknął palcami i cała broń upadła na ziemię.

- To przyjacielskie spotkanie. - Wbił ostrze miecza nieco głębiej w mój podbródek. - Oczywiście chętnie zabrałbym twoją głowę jako trofeum, ale jest ktoś, kto chce się z tobą widzieć. A ja nigdy nie ścinam głów moich nieprzyjaciół na oczach dam.

- Jakich dam? - zapytała Thalia.

Ares obrzucił ją spojrzeniem.

- No, no. Słyszałem, że wróciłaś.

Opuścił miecz i popchnął mnie w tył.

- Thalia, córeczka Zeusa - powiedział w zamyśleniu. - Nie obracasz się w najlepszym towarzystwie. 

[...]

Jak o tym myślę, nie jestem nawet w stanie powiedzieć, do kogo była podobna.

Nie wiem, jaki kolor miały jej włosy i oczy. Wyobraźcie sobie najpiękniejszą aktorkę, jaką znacie. Bogini była od niej sto razy piękniejsza. Pomyślcie, jaki jest wasz ulubiony kolor włosów i oczu, i tak dalej. Bogini właśnie tak wyglądała.

Kiedy się do mnie uśmiechnęła, przez moment wyglądała jak Annabeth. A potem jak aktorka telewizyjna, w której kochałem się w piątej klasie. A potem...zresztą już chyba załapaliście.

- Och, jesteś, Percy - odezwała się bogini. - Jestem Afrodytą.

Usiadłem koło niej i powiedziałem coś w rodzaju:

- Yyy... a... eee.

Uśmiechnęła się,

- Słodki jesteś. Potrzymaj proszę.

[...]

- Wiesz, dlaczego się tu znalazłeś? - spytała.

[...]

- Nie...Nie wiem - wydusiłem z siebie.

- Och, mój drogi - powiedziała Afrodyta. - Nadal negujemy rzeczywistość?

[...]

- Ciągle potwory i potwory. Ale, mój drogi Percy, to jest powód, dla którego inni są na tej wyprawie. Mnie bardziej interesujesz ty.

Serce waliło mi jak młotem. Nie miałem ochoty odpowiadać, ale jej oczy wydzierały odpowiedź prosto z moich ust.

- Annabeth ma kłopoty.

Afrodyta się rozpromieniła.

- Właśnie! 

- Muszę jej pomóc - powiedziałem. - Miałem te sny.

- Och, nawet śniesz o niej! To cudnie!

- Nie! To znaczy... Nie to miałem na myśli.

Afrodyta cmoknęła.

- Percy, ja jestem po twojej stronie. Przecież jesteś tu dzięki mnie.

[...]

- Poszukiwanie Artemidy. A niech się nie znajdzie, jeśli o mnie chodzi. Ale misja z powodu prawdziwej miłości...

- Zaczekaj, nigdy nie mówiłem...

- Och, mój drogi. Nie musisz nic mówić. Wiesz, że Annabeth była o krok od przyłączenia się do Łowczyń, nieprawdaż?

Zaczerwieniłem się.

- Nie byłem pewny...

- Zamierzała zmarnować sobie życie! A ty, mój drogi, możesz ją przed tym uratować. To takie romantyczne!

[...]

- Skoncentruj się na odnalezieniu Annabeth.

- Wiesz, gdzie ona jest?

Bogini machnęła ręką, poirytowana.

- Nie, nie. To ty musisz dowiedzieć się szczegółów. Ale od tak dawna nie mieliśmy dobrego, tragicznego romansu.

- No nie, przede wszytstkim ja nie mówiłem nic o miłości. A po drugie, co tu ma być tragiczne?

- Miłość wszystko zwycięża - obiecała mi Afrodyta. - Spójrz na Helenę i Parysa. Czy oni pozwolili, żeby cokolwiek stanęło między nimi?

- Czy nie rozpętali przypadkiem wojny trojańskiej, w której zginęło mnóstwo ludzi?

- Och. Nie o to chodzi. Idź za głosem serca.

- Ale...Kiedy ja nie wiem, dokąd to prowadzi. To znaczy moje serce.

[...]

- Niepewność, kogo się kocha i przez kogo jest się kochanym. Och, dzieciaki! To takie słodkie, że chyba się rozpłaczę.

[...]

- Ależ słodziak z ciebie. Chciałabym, żeby wszystkie moje córki łamały serca takim miłym chłopakom jak ty.

[...]

- Bardzo chętnie bym cię zabił, wierz mi - powiedział. - Ale widzisz, jest problem. Po Olimpie krąży plotka, że możesz wywołać największą wojnę w historii.

[...]

- Czego ona chciała od ciebie? - spytała Bianca, kiedy już opowiedziałem im o Afrodycie.

- W sumie nie jestem pewny - skłamałem. - Powiedziała, żebyśmy byli ostrożni na złomowisku jej męża. Żebyśmy nic nie zabierali.

Zoe zmrużyła oczy.

- Bogini miłości nie fatygowałaby się po to tylko, żeby ci o tym powiedzieć. Uważaj, Percy. Ona zwiodła wielu herosów.

- Wyjątkowo muszę się zgodzić z Zoe - powiedziała Thalia. - Nie możesz ufać Afrodycie.

Grover przyglądał mi się dziwacznie. Jego niezwykła empatia pozwalała odczytać moje emocje, miałem więc wrażenie, że doskonale wiedział, o czym rozmawiała ze mną bogini."

Klątwa Tytana, strona 183-189


Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz