Inspekcja (OO)

7 0 0
                                    


"Przyśniła mi się Rachel Elizabeth Dare rzucająca strzałkami w mój portret."

Ostatni Olimpijczyk, strona 63

"Po śniadaniu wraz z Annabeth poszliśmy na przegląd domków. Właściwie to była jej kolej na inspekcję. Moim zadaniem było sprawdzenie raportów, jakie przyszły do Chejrona. Ale ponieważ oboje nienawidziliśmy przydzielonych zadań, uznaliśmy, że jeśli wykonamy je wspólnie, będzie to nieco mniej koszamarne.

Zaczęliśmy od domku Posejdona, w którym zwykle mieszkałem sam. Rano pościeliłem - no, mniej więcej - moje przypominające koję łóżko i wyprostowałem wiszący na ścianie róg Minotaura, toteż przyznałem sobie cztery punkty na pięć. Moja przyjaciółka się skrzywiła.

- Jesteś bardzo hojny. - trąciła ołówkiem moje stare szorty.

Szybko zabrałem je z widoku.

- Ej, daj mi spokój. W tym roku nie mam Tysona do pomocy w porządkach.

- Trzy na pięć - oznajmiła. - Wiedziałem, że nie ma sensu się kłócić, więc poszliśmy dalej.

[...]

Przebiegli obok nas dwaj łucznicy, ścigani przez rozgniewanych synów Aresa, z których jeden wrzeszczał poetycko:

- Klątwa, co? Dam ci ja rymy! Jak cię tylko dogonimy!

Annabeth westchnęła.

- Tylko nie to. Jak poprzednim razem Apollo przeklął domek, to rymowanie skończyło się dopiero po tygodniu.

[...]

Przyłapałem się na tym, że gapię się na nią, co było głupie, bo widziałem ją już milion razy. W tym roku byliśmy podobni wzrostem, co stanowiło miłą odmianę. A mimo to sprawiała wrażenie znacznie doroślejszej. Nieco mnie to onieśmielało. Zawsze była ładniutka, ale teraz zrobiła się naprawdę piękna.

[...]

Wreszcie dotarliśmy do domku Ateny, który jak zwykle był porządnie posprzątany i czysty. Książki na półkach stały w równych rządkach. Zbroje były wypolerowane. Na ściankach wisiały mapy bitewne i projekty. Tylko łóżko Annabeth było w nieładzie. Leżały na nim papiery, a srebny laptop pracował.

- Vlakas - wymamrotała, co po grecku z grubsza równało się określeniu samej siebie jako idiotki.

Malcolm, jej zastępca, stłumił uśmiech.

- Ta, ee... Posprzątaliśmy wszystko inne. Nie byliśmy pewni, czy możemy ruszać twoje notatki.

Było to zapewne rozsądne posunięcie. Annabeth miała spiżowy sztylet, zarezerwowany dla potworów i ludzi, którzy grzebali w jej rzeczach.

Zastępca grupowej uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Zaczekamy na zewnątrz, aż skończycie inspekcję. (Komentarz od autorki: Malcolm, we love you). - Dzieci Ateny wymaszerowały przez drzwi, a Annabeth uporządkowała swoje łóżko.

Przestępowałem niespokojnie z nogi na nogę, udając, że czytam kolejne raporty. Formalnie nawet podczas inspekcji obowiązywała zasada, że dwójka obozowiczów nie powina być... no... sama w domku.

Reguła ta pojawiła się wtedy, kiedy Silena i Beckendorf zaczęli ze sobą chodzić. Wiemy, co niektórzy z was pomyślą: przecież wszyscy herosi niby są ze sobą spokrewnieni po boskiej stronie, więc czy chodzenie ze sobą nie jest mocno nie teges? Sęk w tym,  że boska strona rodziny się nie liczy, jeśli chodzi o geny, bo bogowie nie mają DNA. Heros nigdy nie ma ochoty na randki z dzieckiem tego samego boskiego rodzica. Para z domku Ateny? Niemożliwe. Ale córka Afrodyty i syn Hefajstosa (komentarz od autorki: Albo córka Ateny i syn Posejdona?). Nie są spokrewnieni. A więc nie ma problemu.

Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz