Pogrzeb (BwL)

19 1 0
                                    


"Jeszcze z daleka usłyszałem, że Chejron przemawia. Kiedy zorientowałem się, co mówi, zatrzymałem się w pół kroku.

- ...przyjąć, że nie żyje - mówił. - Po tak długim milczeniu jest mało prawdopodobne, że nasze modlitwy zostaną wysłuchane. Poprosiłem jego najbliższą przyjaciółkę (Komentarz od autorki: "dziewczynę") o odprawienie pożegnalnej ceremonii.

Dotarłem na tył teatru. Nikt mnie nie zauważył. Wszyscy mieli wzrok skierowany przed siebie. Byli wpatrzeni w Annabeth, która wzięła długi, zielony, jedwabny całun z wyhaftowanym trójzębem i rzuciła go w płomienie. Oni palili mój całun.

Annabeth odwróciła się ku zebranym. Wyglądała strasznie. Oczy miała zapuchnięte od płaczu, ale zdołała wydusić z siebie: - Był chyba najdzielniejszym ze wszystkich przyjaciół, jaki kiedykolwiek miałam. On... - W tej samej chwili dostrzegła mnie. Jej twarz poczerwieniała. - On tu jest!

Wszystkie głowy odwróciły się w moim kierunku. Ludzie krzyczeli.

- Percy! - rozpromienił się Beckendorf.

Kilkoro innych zebrało się przy mnie, poklepując mnie po plecach. Od strony domku Aresa dobiegły mnie pomrukiwania, ale Clarisse tylko przewróciła oczami, jakby nie wierzyła, że ośmieliłem się przeżyć. Wszyscy rozstąpili się, kiedy Chejron przykłusował ku mnie.

- No - odetchnął z wyraźną ulgą. - Chyba nigdy nie cieszyłem się aż tak z powrotu obozowicza. Musisz mi opowiedzieć...

- GDZIE TY SIĘ PODZIEWAŁEŚ? - przerwała mu Annabeth, odpychając pozostałych. Myślałem, że mnie spoliczkuje, ale ona przytuliła mnie tak mocno, że omal nie połamała mi żeber. Inni obozowicze zamilkli. Córka Ateny uświadomiła sobie, że stała się centrum uwagi, więc mnie odepchnęła. - Myślałam... Uznaliśmy cię za martwego, Glonomóżdżku!

- Przepraszam - powiedziałem. - Zgubiłem się.

- ZGUBIŁEŚ SIĘ? - krzyknęła. - Na dwa tygodnie, Percy? Gdzie cię poniosło...

- Annabeth - uciszył ją Chejron. - Może porozmawiamy o tym na osobności? Cała reszta - do zwykłych zajęć!

Nie czekając, czy się zgodzimy, zagarnął Annabeth i mnie tak łatwo, jakbyśmy byli kociakami, wrzucił sobie na grzbiet i pogalopował w kierunku Wielkiego Domu."

Bitwa w Labiryncie, strona 227-228

Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz