Para (BwL)

10 1 0
                                    


" - Wyczytam teraz pary - oznajmił Kwintus. - Nie będzie żadnych targów. Żadnych zmian. I żadnych narzekań.

[...]

Kwintus wymieniał kolejne imiona, aż doszedł do:

- Percy Jackson i Annabeth Chase.

- Fajnie. - Uśmiechnąłem się promiennie do Annabeth.

- Masz krzywo założoną zbroję - wygłosiła jedyny komentarz, po czym poprawiła mi rzemienie.

[...]

- Jedno z nas musi zajść go od tyłu - oznajmiła Annabeth, kiedy potwór ze stukotem zbliżał się ku nam. - i odciąć ogon, a drugie wtedy zajmie go od przodu.

- Ja zostaję - powiedziałem. - Ty masz czapkę niewidkę.

Potaknęła. Walczyliśmy ramię w ramię tyle razy, że znaliśmy swoje sztuczki. Uda nam się bez problemu.

[...]

Annabeth cięła skorpiona i popatrzyła na mnie jak na wariata.

- Tutaj?  Za wąsko.

- Będę cię ubezpieczał. Właź!

Skoczyła za mnie i zaczęła się przeciskać między głazami. Nagle krzyknęła, chwyciła mnie za rzemienie zbroi i chwilę później spadaliśmy do pieczary.

[...]

Uniosłem Orkan. Słaba poświata ostrza wystarczyła, żeby oświetlić przestraszoną twarz Annabeth i omszałe ściany wokół nas.

- Gdzie... Gdzie my jesteśmy?

- W miejscu bezpiecznym od skorpionów, to na pewno. - starałem się emanować spokojem, ale też byłem przerażony.

[...]

Poczułem, że dłoń Annabeth wsuwa się w moją. W innych okolicznościach czułbym zażenowanie, ale w tej ciemności cieszyłem się, że wiem, gdzie ona jest. Była to jedyna rzecz, której mniej więcej byłem pewny. "

Bitwa w Labiryncie, strona 57, 61-63

Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy : Moje ulubione momenty i cytaty 📚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz