20.

326 10 0
                                    

4 dni później
Natalia POV
W końcu wychodzę ze szpitala. Te dni były okropne, a dokładniej okropnie nudne. Nadal czułam się obolała, ale było już na tyle dobrze, że mogłam wrócić do domu. Planowałam już powrót do pracy, choć miałam pewne obawy, czy będę w stanie wrócić na patrol, bo fizycznie nie byłam na to gotowa. Jeśli mielibyśmy np. gonić podejrzanych to wiem, że nie dałabym rady, a podczas patrolu odpowiadam nie tylko za bezpieczeństwo osoby potrzebującej pomocy, ale również za bezpieczeństwo mojego partnera. Niemniej jednak liczyłam, że przynajmniej na komendzie znajdzie się dla mnie zajęcie. Właśnie zabierałam swoje rzeczy z sali, kiedy przyszedł Marek.
- Marek? Co ty tutaj robisz?
- Jak to co? Wychodzisz dzisiaj ze szpitala.
- I co w związku z tym?
- A to, że przyszedłem cię odebrać i jedziemy do mnie.
- Nie wygłupiaj się. Mam gdzie mieszkać.  Poza tym dobrze się czuję.
- Natalia, nie ma dyskusji. Wiem, że świetnie byś sobie poradziła, ale chcę mieć na ciebie oko. Nie powinnaś teraz być sama. - zastanawiałam się co powinnam zrobić. Miał rację. Ja teraz nie chciałam być sama. Nawet głupi szmer powodował we mnie uczucie strachu. Sądziłam, że chyba będę musiała porozmawiać na ten temat z Idą.
- Może masz rację... - powiedziałam.
- Jasne, że mam. - zabrał torbę z moimi rzeczami.
- Chciałam jeszcze podjechać na komendę i porozmawiać z komendantem.
- Wiesz, że nie puści cię na patrol?
- Sama dużo o tym myślałam i chyba nie jestem jeszcze gotowa. Fizycznie sobie nie poradzę.
- Masz czas. Dojdziesz do siebie i patrol 6 znów będzie postrachem wszystkich świrów we Wrocławiu. - powiedział z uśmiechem.
- No chyba, że polubiłeś obecnego partnera i nie będziesz chciał niczego zmieniać.
- Cóż... Emilka jest świetną policjantką i zdecydowanie częściej powinna być na patrolu, ale to jednak nie to samo.
- Czyli mogę liczyć, że jeszcze wrócimy do wspólnego patrolowania?
- Słowo aspiranta sztabowego.
- Oj Marek, Marek. Chodźmy już stąd. - Wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się na komendę. Wszyscy, których spotkałam po drodze, bardzo miło mnie przywitali. To niby tylko kilka dni, ale brakowało mi tych ludzi i atmosfery tam panującej. Zapukałam do drzwi pokoju komendanta.
- Proszę. - usłyszałam.
- Dzień dobry, panie komendancie. - weszłam do pokoju.
- Natalia. - wstał i podał mi rękę.
Miło cię widzieć.
- Też się cieszę, że mogłam już przyjść do pracy. Chciałam zapytać, kiedy mogłabym wrócić do obowiązków.
- Zwolnienie masz jeszcze przez 3 dni, ale...
- Ale mogę wrócić wcześniej?
- Ale wolałbym, żebyś całkowicie doszła do siebie.
- Panie komendancie, poradzę sobie. Przyznaję, że nie jestem gotowa, by wrócić na patrol, ale może przynajmniej na komendzie znalazłoby się dla mnie jakieś zajęcie.
- No nie wiem...
- Wiem, że są braki kadrowe i przyda się ktoś do pomocy.
- Możesz zastąpić na recepcji Emilkę, ale dopiero za kilka dni. Odpocznij jeszcze.
- Dziękuję, panie komendancie.
- Cieszę się, że do nas wracasz.
- Ja również. Już panu nie przeszkadzam. Do widzenia.
- Do widzenia. - wyszłam z komendy i wróciłam do samochodu.
- I jak? - zapytał Marek i ruszyliśmy w drogę.
- Wracam do pracy za kilka dni. Zastąpię Emilkę na recepcji.
- Na początek wystarczy. Lepsze to niż praca z Julkiem.
- Zdecydowanie. Ciesz się, że z nim nie patrolujesz. - powiedziałam z uśmiechem.
- To już wolałbym siedzieć w archiwum. - zaśmiał się.
- Wiesz... Myślałam, żeby wystąpić o pozwolenie na widzenie z Arturem.
- Ale po co?
- Chcę mu spojrzeć prosto w twarz.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Przez niego...
- Marek, wiem co zrobił, ale też chcę mu powiedzieć co o nim myślę. Naprawdę kiedyś go kochałam i nie miałam pojęcia czym się zajmuje. Zresztą... ABW i wojewódzka dokładnie to sprawdzili.
- Nie musisz mu się tłumaczyć.
- Nie zamierzam, ale czuję, że nie zamknę tego etapu, jeśli się z nim nie spotkam.
- To będzie twoja decyzja, ale przemyśl to jeszcze. - powiedział.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz