41.

262 12 3
                                    

Marek POV
- Dobrze. Zaraz będę. - powiedziałem i się rozłączyłem.
- Marek, co się dzieje? - zapytała Natalia
- Igor, pójdziesz po coś do picia dla cioci?
- Okay. - Igor poszedł.
- Powiesz mi co się dzieje?
- Iza miała wypadek. Jest w szpitalu. Muszę jechać dowiedzieć się co z nią.
- Jasne. Zajmę się Igorem. Zadzwoń jak będziesz już coś więcej wiedział. I jedź ostrożnie.
- Okay. Pa. - pocałowałem Natalię w policzek i wyszedłem. Martwiłem się o moją byłą żonę. W końcu jest matką mojego syna. Szybko pojechałem do szpitala.

Godzinę później
Czekałem na lekarza, który zajmuje się Izą. Po chwili wyszedł z gabinetu. Podszedłem do niego.
- I co z moją byłą żoną?
- Jest już po operacji. Udało nam się opanować sytuację. Generalnie ma sporo potłuczeń i złamaną rękę. Teraz musi dużo odpoczywać i regenerować organizm, a później czeka ją rehabilitacja.
- Ale wyjdzie z tego?
- Tak. Miała dużo szczęścia.
- Mogę do niej iść?
- Proszę przyjść jutro. Pani Iza musi teraz odpoczywać.
- Tylko do niej zajrzę na moment.
- Może pan spojrzeć przez szybę, dobrze?
- Oczywiście. - poszliśmy w kierunku sali na której leżała Iza. Lekarz mówił, że nic poważniejszego się jej nie stało, ale wyglądała na bardzo słabą. Miała sporo siniaków i bandaży.
Wieczorem
Wszedłem do domu. Od razu podeszła do mnie Natalia.
- Czemu nie dzwoniłeś? Martwiłam się
- Przepraszam, rozładował mi się telefon.
- Co z Izą? Czy ona...
- Żyje. Miała podobno dużo szczęścia. Byłem jeszcze u Jacka, żeby dowiedzieć się czegoś o tym całym wypadku.
- I?
- Jakiś pijany kierowca w nią wjechał. Zwiał z miejsca wypadku, ale już go namierzyli.
- Najważniejsze, że żyje i nic poważniejszego się jej nie stało.
- Chyba powiem Igorowi o tym co się stało.
W końcu nie przyszła na jego przedstawienie. Widziałem, że był zawiedziony.
- Powinieneś. I myślę, że dobrze byłoby, gdyby ją odwiedził.
- Wiem, ale ona naprawdę nie wyglada najlepiej. No i szpital to nie jest miejsce dla dziecka.
- Igor ma prawo odwiedzić mamę.
- Masz rację. Po prostu chcę dla niego jak najlepiej.
- Wiem, kochanie, wiem. - przytuliła mnie. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.
Skarbie, zjedz kolację i odpocznij, dobrze? Miałeś ciężki dzień.
- Chyba rzeczywiście tak zrobię. Na prawdę przez chwilę myślałem, że ona... Nie wiem co bym wtedy zrobił, jakbym powiedział Igorowi.
- Ej, ale wszystko jest dobrze. Nie martw się. - przytuliła mnie.
- Jutro też pojadę do szpitala. Ona tu nie ma rodziny.
- Jasne, przecież to zrozumiałe.

Następnego dnia
Odwiedziłem Izę w szpitalu. Była już przytomna.
- Jak się czujesz?
- Powiem ci, że bywało lepiej. Niczego nie pamiętam...
- Gadałem z Jackiem i mówił, że potrącił cię pijany kierowca. Uciekł, ale już go złapali. Nie martw się. Odpowie za to.
- Dzięki.
- Nie masz za co.
- Przyjechałeś, zainteresowałeś się sprawą.
- To normalne. Jesteś matką mojego syna.
Właśnie, jutro przyjdę z Igorem.
- Mówiłeś mu? Nie wiem czy to dobry pomysł. Zobacz jak wyglądam.
- Nie jest źle. Poza tym Igor to już duży chłopak i sam powiedział, że chce cię odwiedzić.
- Mamy świetnego syna. Szkoda, że tak rzadko go widuję.
- To była twoja decyzja.
- Wiem, ale naprawie to. Póki co nie polecę do Anglii. Muszę trochę dojść do siebie.
- Lekarz mówił mi, że przynajmniej tydzień będziesz na oddziale.
- A później rehabilitacja. - odpowiedziała Iza. Muszę wynająć jakieś mieszkanie.
- Przestań. Zatrzymasz się u nas. - wypaliłem. Dopiero po chwili zrozumiałem co powiedziałem. Nawet nie ustaliłem tego z Natalią.
- Mogę? Byłoby idealnie. Miałabym Igora blisko siebie. I ciebie. - złapała mnie za rękę, ale szybko ją zabrałem.
- Iza, wyjaśnijmy sobie coś. Po prostu chcę ci jakoś pomóc, bo kiedyś byliśmy razem i jesteś matką mojego syna. Nie licz na to, że między nami coś będzie.
- Jasne. Rozumiem. - pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym pojechałem po Natalię na komendę.
- Cześć, kochanie. - pocałowałem Natalię w policzek.
- Hej. Fajnie, że przyjechałeś. - uśmiechnęła się.
I jak się czuje Iza?
- Nie jest źle. Wyjdzie z tego.
- Widzisz? Mówiłam, że będzie dobrze.
- Tak...
- Co jest?
- Natalia, bo jest coś jeszcze.
- Mów.
- Iza będzie musiała zostać we Wrocławiu po wyjściu ze szpitala.
- No tak. Wspominałeś coś o rehabilitacji, No i oczywiście musi odpoczywać po takim wypadku.
- Zgadza się. I chodzi o to... Bo wiesz... - nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć.
- Marek, co się dzieje?
- Zaproponowałem jej, żeby zatrzymała się u nas. - widziałem jak zmienił się wyraz twarzy mojej ukochanej.
- Super, że mówisz.
- Kochanie, przepraszam. To wyszło jakoś tak spontanicznie.
- Rozumiem, że to matka Igora, chcesz jej pomóc i tak dalej, ale jak ty sobie to wyobrażasz?
- Zostanie z nami jakieś dwa tygodnie i wróci do siebie.
- I myślisz, że będziemy przez te dwa tygodnie się nie pozabijamy?
- Natalia, daj jej szansę. To tylko kilka tygodni i będziemy mieć ją z głowy. Serio. - starałem się ją uspokoić. Natalia nie odzywała się. Złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie.
- Ustalajmy wcześniej takie rzeczy, okay?
- Okay. Przepraszam. - przytuliłem ją. Wtuliła się we mnie.
- Przesłuchiwałam dzisiaj tego faceta, który ją potrącił.
- Serio? Powiedział coś ciekawego?
- Niczego nie pamięta. Miał prawie 2 promile. I tak są na niego takie dowody, że się nie wywinie.
Co ciekawsze, gość jest biznesmenem, więc Iza może starać się o niezłe odszkodowanie.
- Kretyn. Dobrze, że przynajmniej ty jesteś cała i zdrowa. No i tylko moja. - pocałowałem Natalię.
- Wiesz, że cię kocham, prawda?
- A wiesz, że ja ciebie też?
- Popatrz co za przypadek. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
Jedziesz już do domu?
- Tak, ale wieczorem przyjadę po ciebie.
- Świetnie.
- I przygotuję kolację.
- To ja już czekam na koniec służby.
- Zostało ci tylko jakieś... - spojrzałem na zegarek.
6 godzin.
- Nie dobijaj.
- Szybko minie. Jadę po Igora i widzimy się wieczorem. Spokojnego patrolu. - pocałowałem Natalię i pożegnaliśmy się.

Natalia POV
Byłam trochę zła na Marka, że nie zapytał mnie o to, czy obecność Izy będzie dla mnie komfortowa.
Nie przepadałyśmy za sobą. Chciałam jej jakoś pomóc, ale nie w ten sposób.
Stwierdziłam, że w najgorszym przypadku przenocuję u Matyldy, albo Emilki. Liczyłam na to, że wbrew moim obawom, obecność Izy nie będzie uciążliwa i nie będziemy codziennie się kłócić.

3 tygodnie później.
Wczoraj odebrałam wyniki badań, które zrobiłam w tajemnicy przed Markiem. Miałam małe problemy ze zdrowiem, o których nie chciałam póki co mówić mojemu partnerowi.
Wiedziałam jednak, że nasze plany związane z posiadaniem własnego dziecka musieliśmy odwlec w czasie. Myślałam też o sytuacji z Izą, która nadal z nami mieszkała.
Marek pojechał zawieźć Igora do szkoły i po drodze miał wstąpić do apteki, a następnie wrócić po mnie i razem mieliśmy jechać do pracy.
Sama zbierałam się do wyjścia, kiedy Iza wylała na mnie, niby przypadkiem, kawę.
- Co ty robisz?! - spojrzałam na nią. Byłam wściekła, a jej cwany uśmieszek jeszcze bardziej doprowadzał mnie do szału.
- Oj przepraszam. Przecież wiesz, że ciężko jest, gdy ma się jedną rękę w gipsie.
- Jakoś zauważyłam, że ostatnio jesteś w coraz lepszym stanie, więc może w końcu się wyprowadzisz?
- To mieszkanie Marka, a on mnie nie wyrzuca. Powiedział, że mogę zostać tak długo jak tylko potrzebuję, a mi nigdzie się nie śpieszy.
- A może powinno?
- A może to nie twoja sprawa? - do mieszkania wszedł Marek.
- Mam te leki przeciwbólowe. - podał lekarstwa Izie.
- Dziękuje. Jesteś kochany. - powiedziała wyraźnie zadowolona i pocałowała go w policzek. Poszłam się przebrać, a po chwili wyszłam bez słowa z mieszkania.
- Natalia! Zaczekaj. - wolał mnie Marek.
Czemu nie powiedziałaś, że już idziesz?
- Nie chciałam wam przeszkadzać. Widziałam, że macie dużo tematów do obgadania. - szłam przed siebie.
- Po prostu pytałem o jej samopoczucie i wspominaliśmy stare czasy.
- Więc wspominajcie dalej. Masz sporo czasu do służby.
- Skarbie, nie bądź zazdrosna. - złapał mnie za rękę.
- To nie dawaj mi do tego powodów. - zabrałam rękę.
Jak długo będzie z nami jeszcze mieszkać?
- Wiesz, że niedawno miała wypadek i...
- I już znacznie lepiej sobie radzi. Nie potrzebuje niczyjej pomocy.
- Jak możesz być taka...
- Jaka? Szczera? Jesteś na każde jej skinienie. Serio nie widzisz tego jak tobą manipuluje?
- Po prostu jej pomagam.
- Rób co chcesz. Pojadę autobusem, a ty wróć do mieszkania. Może Iza znów czegoś potrzebuje. - odeszłam zła. Nienawidziłam się kłócić z Markiem, ale miałam już dosyć tej całej sytuacji.

Marek POV
Wróciłem do mieszkania po klucze. Postanowiłem wypić jeszcze kawę i przemyśleć to co powiedziała Natalia. Kocham ją i chcę, żeby była ze mną szczęśliwa, ale uważam, że przesadza.
- O czym myślisz? - zapytała Iza.
- O moim związku. Aktualnym związku.
- I jakie wnioski?
- Iza, poszukaj może innego miejsca, gdzie mogłabyś się zatrzymać.
- Nie rozumiem. Myślałam, że mogę tu być dopóki nie wrócę do Anglii.
- Po prostu nie chcę denerwować Natalii. Źle znosi twoją wizytę.
- Natalia przesadza i po prostu jest o ciebie zazdrosna.
- Być może, ale zależy mi na niej. Planuję założyć z nią rodzinę i traktuję ją naprawdę powa... - nie dokończyłem, bo Iza zaczęła mnie całować.

Chcecie dzisiaj kolejny rozdział? Dajcie znać.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz