Marek POV
- Dobrze. Zaraz będę. - powiedziałem i się rozłączyłem.
- Marek, co się dzieje? - zapytała Natalia
- Igor, pójdziesz po coś do picia dla cioci?
- Okay. - Igor poszedł.
- Powiesz mi co się dzieje?
- Iza miała wypadek. Jest w szpitalu. Muszę jechać dowiedzieć się co z nią.
- Jasne. Zajmę się Igorem. Zadzwoń jak będziesz już coś więcej wiedział. I jedź ostrożnie.
- Okay. Pa. - pocałowałem Natalię w policzek i wyszedłem. Martwiłem się o moją byłą żonę. W końcu jest matką mojego syna. Szybko pojechałem do szpitala.Godzinę później
Czekałem na lekarza, który zajmuje się Izą. Po chwili wyszedł z gabinetu. Podszedłem do niego.
- I co z moją byłą żoną?
- Jest już po operacji. Udało nam się opanować sytuację. Generalnie ma sporo potłuczeń i złamaną rękę. Teraz musi dużo odpoczywać i regenerować organizm, a później czeka ją rehabilitacja.
- Ale wyjdzie z tego?
- Tak. Miała dużo szczęścia.
- Mogę do niej iść?
- Proszę przyjść jutro. Pani Iza musi teraz odpoczywać.
- Tylko do niej zajrzę na moment.
- Może pan spojrzeć przez szybę, dobrze?
- Oczywiście. - poszliśmy w kierunku sali na której leżała Iza. Lekarz mówił, że nic poważniejszego się jej nie stało, ale wyglądała na bardzo słabą. Miała sporo siniaków i bandaży.
Wieczorem
Wszedłem do domu. Od razu podeszła do mnie Natalia.
- Czemu nie dzwoniłeś? Martwiłam się
- Przepraszam, rozładował mi się telefon.
- Co z Izą? Czy ona...
- Żyje. Miała podobno dużo szczęścia. Byłem jeszcze u Jacka, żeby dowiedzieć się czegoś o tym całym wypadku.
- I?
- Jakiś pijany kierowca w nią wjechał. Zwiał z miejsca wypadku, ale już go namierzyli.
- Najważniejsze, że żyje i nic poważniejszego się jej nie stało.
- Chyba powiem Igorowi o tym co się stało.
W końcu nie przyszła na jego przedstawienie. Widziałem, że był zawiedziony.
- Powinieneś. I myślę, że dobrze byłoby, gdyby ją odwiedził.
- Wiem, ale ona naprawdę nie wyglada najlepiej. No i szpital to nie jest miejsce dla dziecka.
- Igor ma prawo odwiedzić mamę.
- Masz rację. Po prostu chcę dla niego jak najlepiej.
- Wiem, kochanie, wiem. - przytuliła mnie. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.
Skarbie, zjedz kolację i odpocznij, dobrze? Miałeś ciężki dzień.
- Chyba rzeczywiście tak zrobię. Na prawdę przez chwilę myślałem, że ona... Nie wiem co bym wtedy zrobił, jakbym powiedział Igorowi.
- Ej, ale wszystko jest dobrze. Nie martw się. - przytuliła mnie.
- Jutro też pojadę do szpitala. Ona tu nie ma rodziny.
- Jasne, przecież to zrozumiałe.Następnego dnia
Odwiedziłem Izę w szpitalu. Była już przytomna.
- Jak się czujesz?
- Powiem ci, że bywało lepiej. Niczego nie pamiętam...
- Gadałem z Jackiem i mówił, że potrącił cię pijany kierowca. Uciekł, ale już go złapali. Nie martw się. Odpowie za to.
- Dzięki.
- Nie masz za co.
- Przyjechałeś, zainteresowałeś się sprawą.
- To normalne. Jesteś matką mojego syna.
Właśnie, jutro przyjdę z Igorem.
- Mówiłeś mu? Nie wiem czy to dobry pomysł. Zobacz jak wyglądam.
- Nie jest źle. Poza tym Igor to już duży chłopak i sam powiedział, że chce cię odwiedzić.
- Mamy świetnego syna. Szkoda, że tak rzadko go widuję.
- To była twoja decyzja.
- Wiem, ale naprawie to. Póki co nie polecę do Anglii. Muszę trochę dojść do siebie.
- Lekarz mówił mi, że przynajmniej tydzień będziesz na oddziale.
- A później rehabilitacja. - odpowiedziała Iza. Muszę wynająć jakieś mieszkanie.
- Przestań. Zatrzymasz się u nas. - wypaliłem. Dopiero po chwili zrozumiałem co powiedziałem. Nawet nie ustaliłem tego z Natalią.
- Mogę? Byłoby idealnie. Miałabym Igora blisko siebie. I ciebie. - złapała mnie za rękę, ale szybko ją zabrałem.
- Iza, wyjaśnijmy sobie coś. Po prostu chcę ci jakoś pomóc, bo kiedyś byliśmy razem i jesteś matką mojego syna. Nie licz na to, że między nami coś będzie.
- Jasne. Rozumiem. - pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym pojechałem po Natalię na komendę.
- Cześć, kochanie. - pocałowałem Natalię w policzek.
- Hej. Fajnie, że przyjechałeś. - uśmiechnęła się.
I jak się czuje Iza?
- Nie jest źle. Wyjdzie z tego.
- Widzisz? Mówiłam, że będzie dobrze.
- Tak...
- Co jest?
- Natalia, bo jest coś jeszcze.
- Mów.
- Iza będzie musiała zostać we Wrocławiu po wyjściu ze szpitala.
- No tak. Wspominałeś coś o rehabilitacji, No i oczywiście musi odpoczywać po takim wypadku.
- Zgadza się. I chodzi o to... Bo wiesz... - nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć.
- Marek, co się dzieje?
- Zaproponowałem jej, żeby zatrzymała się u nas. - widziałem jak zmienił się wyraz twarzy mojej ukochanej.
- Super, że mówisz.
- Kochanie, przepraszam. To wyszło jakoś tak spontanicznie.
- Rozumiem, że to matka Igora, chcesz jej pomóc i tak dalej, ale jak ty sobie to wyobrażasz?
- Zostanie z nami jakieś dwa tygodnie i wróci do siebie.
- I myślisz, że będziemy przez te dwa tygodnie się nie pozabijamy?
- Natalia, daj jej szansę. To tylko kilka tygodni i będziemy mieć ją z głowy. Serio. - starałem się ją uspokoić. Natalia nie odzywała się. Złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie.
- Ustalajmy wcześniej takie rzeczy, okay?
- Okay. Przepraszam. - przytuliłem ją. Wtuliła się we mnie.
- Przesłuchiwałam dzisiaj tego faceta, który ją potrącił.
- Serio? Powiedział coś ciekawego?
- Niczego nie pamięta. Miał prawie 2 promile. I tak są na niego takie dowody, że się nie wywinie.
Co ciekawsze, gość jest biznesmenem, więc Iza może starać się o niezłe odszkodowanie.
- Kretyn. Dobrze, że przynajmniej ty jesteś cała i zdrowa. No i tylko moja. - pocałowałem Natalię.
- Wiesz, że cię kocham, prawda?
- A wiesz, że ja ciebie też?
- Popatrz co za przypadek. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
Jedziesz już do domu?
- Tak, ale wieczorem przyjadę po ciebie.
- Świetnie.
- I przygotuję kolację.
- To ja już czekam na koniec służby.
- Zostało ci tylko jakieś... - spojrzałem na zegarek.
6 godzin.
- Nie dobijaj.
- Szybko minie. Jadę po Igora i widzimy się wieczorem. Spokojnego patrolu. - pocałowałem Natalię i pożegnaliśmy się.Natalia POV
Byłam trochę zła na Marka, że nie zapytał mnie o to, czy obecność Izy będzie dla mnie komfortowa.
Nie przepadałyśmy za sobą. Chciałam jej jakoś pomóc, ale nie w ten sposób.
Stwierdziłam, że w najgorszym przypadku przenocuję u Matyldy, albo Emilki. Liczyłam na to, że wbrew moim obawom, obecność Izy nie będzie uciążliwa i nie będziemy codziennie się kłócić.3 tygodnie później.
Wczoraj odebrałam wyniki badań, które zrobiłam w tajemnicy przed Markiem. Miałam małe problemy ze zdrowiem, o których nie chciałam póki co mówić mojemu partnerowi.
Wiedziałam jednak, że nasze plany związane z posiadaniem własnego dziecka musieliśmy odwlec w czasie. Myślałam też o sytuacji z Izą, która nadal z nami mieszkała.
Marek pojechał zawieźć Igora do szkoły i po drodze miał wstąpić do apteki, a następnie wrócić po mnie i razem mieliśmy jechać do pracy.
Sama zbierałam się do wyjścia, kiedy Iza wylała na mnie, niby przypadkiem, kawę.
- Co ty robisz?! - spojrzałam na nią. Byłam wściekła, a jej cwany uśmieszek jeszcze bardziej doprowadzał mnie do szału.
- Oj przepraszam. Przecież wiesz, że ciężko jest, gdy ma się jedną rękę w gipsie.
- Jakoś zauważyłam, że ostatnio jesteś w coraz lepszym stanie, więc może w końcu się wyprowadzisz?
- To mieszkanie Marka, a on mnie nie wyrzuca. Powiedział, że mogę zostać tak długo jak tylko potrzebuję, a mi nigdzie się nie śpieszy.
- A może powinno?
- A może to nie twoja sprawa? - do mieszkania wszedł Marek.
- Mam te leki przeciwbólowe. - podał lekarstwa Izie.
- Dziękuje. Jesteś kochany. - powiedziała wyraźnie zadowolona i pocałowała go w policzek. Poszłam się przebrać, a po chwili wyszłam bez słowa z mieszkania.
- Natalia! Zaczekaj. - wolał mnie Marek.
Czemu nie powiedziałaś, że już idziesz?
- Nie chciałam wam przeszkadzać. Widziałam, że macie dużo tematów do obgadania. - szłam przed siebie.
- Po prostu pytałem o jej samopoczucie i wspominaliśmy stare czasy.
- Więc wspominajcie dalej. Masz sporo czasu do służby.
- Skarbie, nie bądź zazdrosna. - złapał mnie za rękę.
- To nie dawaj mi do tego powodów. - zabrałam rękę.
Jak długo będzie z nami jeszcze mieszkać?
- Wiesz, że niedawno miała wypadek i...
- I już znacznie lepiej sobie radzi. Nie potrzebuje niczyjej pomocy.
- Jak możesz być taka...
- Jaka? Szczera? Jesteś na każde jej skinienie. Serio nie widzisz tego jak tobą manipuluje?
- Po prostu jej pomagam.
- Rób co chcesz. Pojadę autobusem, a ty wróć do mieszkania. Może Iza znów czegoś potrzebuje. - odeszłam zła. Nienawidziłam się kłócić z Markiem, ale miałam już dosyć tej całej sytuacji.Marek POV
Wróciłem do mieszkania po klucze. Postanowiłem wypić jeszcze kawę i przemyśleć to co powiedziała Natalia. Kocham ją i chcę, żeby była ze mną szczęśliwa, ale uważam, że przesadza.
- O czym myślisz? - zapytała Iza.
- O moim związku. Aktualnym związku.
- I jakie wnioski?
- Iza, poszukaj może innego miejsca, gdzie mogłabyś się zatrzymać.
- Nie rozumiem. Myślałam, że mogę tu być dopóki nie wrócę do Anglii.
- Po prostu nie chcę denerwować Natalii. Źle znosi twoją wizytę.
- Natalia przesadza i po prostu jest o ciebie zazdrosna.
- Być może, ale zależy mi na niej. Planuję założyć z nią rodzinę i traktuję ją naprawdę powa... - nie dokończyłem, bo Iza zaczęła mnie całować.Chcecie dzisiaj kolejny rozdział? Dajcie znać.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?