55.

268 13 4
                                    

Kolejnego dnia
Natalia POV
- Igor, wstawaj do szkoły.
- Nie chcę.
- Chory jesteś?
- Nie.
- To co jest?
- Nic.
- Igor, nie ściemniaj. Mi możesz powiedzieć prawdę. - odwrócił się w moją stronę.
- Bo... w szkole śmieją się z taty.
- Kto?
- Koledzy z mojej klasy. Każdy wie, że był pijany...
- Igor... - usiadłam koło niego.
Sprawa jest dalej prowadzona przeze mnie i mojego kumpla. Nic nie jest jeszcze potwierdzone. Nawet jeśli twój tata rzeczywiście zrobił coś takiego to poniesie za to karę, ale musimy go razem wspierać, wiesz?
- Wiem, ale nie chcę, żeby się z niego śmiali...
- Porozmawiam z twoją nauczycielką. Musimy wytłumaczyć twoim kolegom, że to nie jest powód do żartów.
- Nie rób mi obciachu...
- Spokojnie. Przecież nie będę z nią gadać przy twoich znajomych. Poza tym myślę, że niektórym przyda się taka pogadanka. To jak? Pójdziesz do szkoły?
- Muszę?
- Jeśli chcesz potem jechać na mecz i skoczyć na pizzę to tak.
- Pojedziemy na mecz?
- Pod warunkiem, że zbierasz się do szkoły.
- Dobra, ciociu. - trochę zmartwiła mnie sprawa Igora. Musiałam pogadać z jego wychowawczynią. Z pracy i zgłoszeń, które otrzymywaliśmy, wiedziałam, że dzieciaki potrafią być okrutne i nie chciałam, żeby coś złego spotkało młodego.
Odwiozłam Igora do szkoły i pogadałam z jego nauczycielką, by zwróciła uwagę na zachowanie innych dzieci, a następnie pojechałam szukać kolejnych nagrań z monitoringu. Miałam nadzieję, że przy którymś sklepie będzie kamera, która nagrała Marka wychodzącego z pubu do samochodu. Chciałam zdążyć przed pracą, a ewentualne materiały obejrzałabym w czasie przerwy. Po kilku próbach udało mi się zdobyć nagrania, które obejmowały miejsce, gdzie mój narzeczony miał zaparkowany samochód. Dokładne ich sprawdzenie musiało poczekać do przerwy. Pojechałam z Miłoszem na patrol.
- Udało ci się znaleźć nowe nagrania? - zapytał.
- Tak, ale nie zdążyłam ich obejrzeć. Musiałam jeszcze załatwić sprawę w szkole Igora.
- Stało się coś?
- Dzieciaki nabijają się z Marka, a żadne dziecko nie chce słuchać jak inni śmieją się z jego rodzica. Zajęłam się pracą, sprawą Marka, ale zapomniałam więcej czasu poświecić młodemu. Przecież on najbardziej to przeżywa.
- Ej, ale nie obwiniaj się. Co z jego matką? Nie mogła przyjechać?
- Nie. Miała jakiś ważny kontrakt i tylko zadzwoniła zapytać czy z Markiem już lepiej i gadała chwilę z Igorem.
- Masz za dużo na głowie.
- Teraz nie odpuszczę.
- Nie mówię, że masz odpuszczać, ale jak już się wszystko wyjaśni to weź sobie wolne i odpocznij. A nagrania obejrzę z tobą. Będzie szybciej.
- Dzięki. Bez ciebie serio nie poradziłabym sobie.
- Umówmy się, że pójdziemy na kawę i będziemy kwita.
- Masz to jak w banku. A widziałeś Krzyśka?
- Nie, ale podpytałem Jacka i ma podobno wieczorny patrol. - po chwili dostaliśmy zgłoszenie, by przeprowadzić interwencję na ogródkach działkowych. Kilka godzin później, gdy odebraliśmy przerwę, mogłam w końcu sprawdzić czy moje przypuszczenia się potwierdzą, czy od samego początku się myliłam.
- O kruca... - powiedział Miłosz.
- Co? Masz coś?
- Sama zobacz. - podeszłam do biurka mojego partnera. Włączył nagranie. Było na nim wyraźnie widać, że Marek i Krzysiek kierują się w stronę samochodu mojego narzeczonego, ale to Zapała usiadł za kierownicą. Nadal jednak nie rozumiałam co się z nim później stało. Na miejscu wypadku go nie było.
- Idę do Jacka. Niech namierzy jakieś kamery na trasie od pubu do miejsca, gdzie był ten cholerny wypadek. - wyszłam szybko z pokoju i udałam się do dyżurnego.
Musisz coś dla mnie zrobić.
- Widzisz ile ja mam roboty? - wskazał na papiery.
- Słuchaj, sprawdź tylko czy mamy jakiś monitoring od ulicy Polnej do miejsca, gdzie Marek miał wypadek. Resztę już sama ogarnę.
- Ale po co ci to? Przecież sprawa jest zamknięta.
- Słuchaj, widziałam nagrania spod pubu, gdzie Marek wtedy zaszalał. To nie on wsiadał za kierownicę.
- Czekaj, czekaj. Jakie nagrania? I skąd wiesz gdzie wtedy był? Zeznał, że niczego nie pamięta.
- Informator.
- Co to za prywatne śledztwo?
- Chciałam się po prostu upewnić. Nie wierzyłam i nadal nie wierzę w jego winę, ale chcę mieć stu procentową pewność.
- No okay. Pokażesz mi te nagrania później, a ja spróbuję jakoś pomóc, ale niczego nie obiecuję. A wiesz kto mógł kierować?
- Niestety tak...
- No to mów.
- Krzysiek. - Jacek spojrzał na mnie.
- Nasz Krzysiek?
- Ten sam.
- Ale jesteś pewna?
- Tak. Inaczej bym ci o tym nie mówiła.
- Dobra, zajmę się tym monitoringiem, ale podrzuć mi też te nagrania, które sama załatwiłaś.
- Jasne. Dzięki, Jacku. - po kilku godzinach na radiu odezwał się oficer dyżurny, ale nie w sprawie interwencji, ale mojej prośby.
- Miałaś rację.
- Czyli to na pewno Krzysiek wtedy kierował?
- Tak. Nie mam nagrania z miejsca wypadku, ale z okolicy około 100 metrów. Ewidentnie widać Krzyśka za kierownicą.
- Kurde... Ale jakim cudem nic mu się nie stało?
- O to już go sami zapytacie, ale przecież poduszki mogły zadziałać. Wcześniej nikt tego nie brał pod uwagę.
- Możemy go zatrzymać?
- Jest na komendzie. Jedźcie już na bazę.
- Jasne. - powiedziałam do Jacka.
Chyba go zabiję na miejscu.
- Szkoda sobie brudzić ręce. - po około 15 minutach byliśmy na miejscu.
- Krzysiek!
- Co chcesz? Porady życiowej potrzebujesz?
- Ja? Nie, ale myślę, że tobie się przyda. Łapy.
- Zwariowałaś?
- Nie będę się powtarzać. Chyba nie chcesz utrudniać zatrzymania.
- Miłosz, ona coś piła?
- Wiemy, że to ty kierowałeś, a nie Marek.
- Chcecie kogoś wrobić i trafiło na mnie, tak. Dobre żarty. - minął mnie. Miłosz poszedł za nim, przycisnął go do ściany i skuł.
- Puszczaj! Macie jakieś dowody?
- Mamy. - usłyszeliśmy za sobą Jacka.
Przysłuchajcie go od razu.
- Z przyjemnością. - popatrzyłam na Krzyśka wzrokiem pełnym złości, ale też satysfakcji. Zadzwonił mój telefon.
- Zaprowadzę go do pokoju przesłuchań. - poszedł z nim, a ja odebrałam telefon.
- Hej, Igor.
- Ciociu, idę dzisiaj po szkole do kolegi.
- No dobra.  - stwierdziłam, że w sumie to nawet lepiej, bo pojadę na spokojnie do Marka i powiem mu co udało się ustalić.
- Mogę u niego nocować?
- No nie wiem... Który to kolega?
- Maciek. Był kiedyś u nas.
- Nie masz przecież żadnych rzeczy ze sobą. Może jutro do niego pójdziesz nocować?
- Mam klucze do domu. Mama Maćka mnie podwiezie to coś wezmę. Poza tym jestem już duży i chcę spać poza domem. - zastanawiałam się prze chwilę co powinnam zrobić.
- Dobrze, zgadzam się, ale niech mama Maćka zostawi jakiś numer do siebie, okay?
- Dobra. Pa. - rozłączył się. Cieszyłam się, że Igor chciał spotkać się z kolegą i był w innym nastroju niż rano. Poszłam przesłuchać Krzyśka. Miałam satysfakcję, że nie ujdzie mu to na sucho i dostanie w końcu to na co zasłużył. Jedynie było mi szkoda Emilki i dzieciaków.
Wieczorem pojechałam do szpitala.
- Hej.
- Natalia? Myślałem, że dzisiaj nie przyjdziesz.
- Trochę mi się dzisiaj zeszło w pracy.
- A gdzie Igor?
- Nocuje dzisiaj u kolegi.
- Okay.
- Podobno pojutrze cię wypisują.
- Tak...
- Może więcej radości?
- Natalia, z czego ja mam się cieszyć?
- Z tego, że wracasz do domu. Marek, nie postawią ci żadnych zarzutów.
- O czym ty mówisz? - wyjaśniłam mu całą sytuację.
- Więc nie masz czym się martwić. Nawet, gdy wypijesz to nie jesteś totalnym kretynem.
- Rany... Dziękuję... - pocałował mnie.
- Nie masz za co. Serio cieszę się, że jesteś niewinny. - trzymałam go za rękę.
- A ja się cieszę, że mam ciebie. Czemu wcześniej nie powiedziałaś, że w ogóle zajmujesz się tą sprawą?
- Bo nie wiedziałam co z tego wyniknie.
- Przepraszam za tamtą kłótnię.
- Marek, rozumiem cię. Wiem, że przegięłam. Nie wiedziałam co robię.
- To przez to, że poroniłaś nie chcesz mieć dzieci?
- Nie tylko. Jakiś czas temu robiłam badania i nie mogę mieć dzieci, a jeśli nawet się uda to szanse, że donoszę ciążę są minimalne... Póki co skupiam się na Igorze. - lekko się uśmiechnęłam.
- Nie sprawiał ci jakiś problemów?
- Żadnych. To rozsądny chłopak. - nie chciałam denerwować Marka sytuacją w szkole. Liczyłam na to, że sytuacja szybko się unormuje.
- Rozsądny mówisz? To zdecydowanie po ojcu. - zaśmiał się mój facet. Cieszyłam się, że jest w znacznie lepszym stanie. Czułam, że w końcu zacznie nam się wszystko układać.

Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie :)

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz