Kolejnego dnia
Natalia POV
- Igor, wstawaj do szkoły.
- Nie chcę.
- Chory jesteś?
- Nie.
- To co jest?
- Nic.
- Igor, nie ściemniaj. Mi możesz powiedzieć prawdę. - odwrócił się w moją stronę.
- Bo... w szkole śmieją się z taty.
- Kto?
- Koledzy z mojej klasy. Każdy wie, że był pijany...
- Igor... - usiadłam koło niego.
Sprawa jest dalej prowadzona przeze mnie i mojego kumpla. Nic nie jest jeszcze potwierdzone. Nawet jeśli twój tata rzeczywiście zrobił coś takiego to poniesie za to karę, ale musimy go razem wspierać, wiesz?
- Wiem, ale nie chcę, żeby się z niego śmiali...
- Porozmawiam z twoją nauczycielką. Musimy wytłumaczyć twoim kolegom, że to nie jest powód do żartów.
- Nie rób mi obciachu...
- Spokojnie. Przecież nie będę z nią gadać przy twoich znajomych. Poza tym myślę, że niektórym przyda się taka pogadanka. To jak? Pójdziesz do szkoły?
- Muszę?
- Jeśli chcesz potem jechać na mecz i skoczyć na pizzę to tak.
- Pojedziemy na mecz?
- Pod warunkiem, że zbierasz się do szkoły.
- Dobra, ciociu. - trochę zmartwiła mnie sprawa Igora. Musiałam pogadać z jego wychowawczynią. Z pracy i zgłoszeń, które otrzymywaliśmy, wiedziałam, że dzieciaki potrafią być okrutne i nie chciałam, żeby coś złego spotkało młodego.
Odwiozłam Igora do szkoły i pogadałam z jego nauczycielką, by zwróciła uwagę na zachowanie innych dzieci, a następnie pojechałam szukać kolejnych nagrań z monitoringu. Miałam nadzieję, że przy którymś sklepie będzie kamera, która nagrała Marka wychodzącego z pubu do samochodu. Chciałam zdążyć przed pracą, a ewentualne materiały obejrzałabym w czasie przerwy. Po kilku próbach udało mi się zdobyć nagrania, które obejmowały miejsce, gdzie mój narzeczony miał zaparkowany samochód. Dokładne ich sprawdzenie musiało poczekać do przerwy. Pojechałam z Miłoszem na patrol.
- Udało ci się znaleźć nowe nagrania? - zapytał.
- Tak, ale nie zdążyłam ich obejrzeć. Musiałam jeszcze załatwić sprawę w szkole Igora.
- Stało się coś?
- Dzieciaki nabijają się z Marka, a żadne dziecko nie chce słuchać jak inni śmieją się z jego rodzica. Zajęłam się pracą, sprawą Marka, ale zapomniałam więcej czasu poświecić młodemu. Przecież on najbardziej to przeżywa.
- Ej, ale nie obwiniaj się. Co z jego matką? Nie mogła przyjechać?
- Nie. Miała jakiś ważny kontrakt i tylko zadzwoniła zapytać czy z Markiem już lepiej i gadała chwilę z Igorem.
- Masz za dużo na głowie.
- Teraz nie odpuszczę.
- Nie mówię, że masz odpuszczać, ale jak już się wszystko wyjaśni to weź sobie wolne i odpocznij. A nagrania obejrzę z tobą. Będzie szybciej.
- Dzięki. Bez ciebie serio nie poradziłabym sobie.
- Umówmy się, że pójdziemy na kawę i będziemy kwita.
- Masz to jak w banku. A widziałeś Krzyśka?
- Nie, ale podpytałem Jacka i ma podobno wieczorny patrol. - po chwili dostaliśmy zgłoszenie, by przeprowadzić interwencję na ogródkach działkowych. Kilka godzin później, gdy odebraliśmy przerwę, mogłam w końcu sprawdzić czy moje przypuszczenia się potwierdzą, czy od samego początku się myliłam.
- O kruca... - powiedział Miłosz.
- Co? Masz coś?
- Sama zobacz. - podeszłam do biurka mojego partnera. Włączył nagranie. Było na nim wyraźnie widać, że Marek i Krzysiek kierują się w stronę samochodu mojego narzeczonego, ale to Zapała usiadł za kierownicą. Nadal jednak nie rozumiałam co się z nim później stało. Na miejscu wypadku go nie było.
- Idę do Jacka. Niech namierzy jakieś kamery na trasie od pubu do miejsca, gdzie był ten cholerny wypadek. - wyszłam szybko z pokoju i udałam się do dyżurnego.
Musisz coś dla mnie zrobić.
- Widzisz ile ja mam roboty? - wskazał na papiery.
- Słuchaj, sprawdź tylko czy mamy jakiś monitoring od ulicy Polnej do miejsca, gdzie Marek miał wypadek. Resztę już sama ogarnę.
- Ale po co ci to? Przecież sprawa jest zamknięta.
- Słuchaj, widziałam nagrania spod pubu, gdzie Marek wtedy zaszalał. To nie on wsiadał za kierownicę.
- Czekaj, czekaj. Jakie nagrania? I skąd wiesz gdzie wtedy był? Zeznał, że niczego nie pamięta.
- Informator.
- Co to za prywatne śledztwo?
- Chciałam się po prostu upewnić. Nie wierzyłam i nadal nie wierzę w jego winę, ale chcę mieć stu procentową pewność.
- No okay. Pokażesz mi te nagrania później, a ja spróbuję jakoś pomóc, ale niczego nie obiecuję. A wiesz kto mógł kierować?
- Niestety tak...
- No to mów.
- Krzysiek. - Jacek spojrzał na mnie.
- Nasz Krzysiek?
- Ten sam.
- Ale jesteś pewna?
- Tak. Inaczej bym ci o tym nie mówiła.
- Dobra, zajmę się tym monitoringiem, ale podrzuć mi też te nagrania, które sama załatwiłaś.
- Jasne. Dzięki, Jacku. - po kilku godzinach na radiu odezwał się oficer dyżurny, ale nie w sprawie interwencji, ale mojej prośby.
- Miałaś rację.
- Czyli to na pewno Krzysiek wtedy kierował?
- Tak. Nie mam nagrania z miejsca wypadku, ale z okolicy około 100 metrów. Ewidentnie widać Krzyśka za kierownicą.
- Kurde... Ale jakim cudem nic mu się nie stało?
- O to już go sami zapytacie, ale przecież poduszki mogły zadziałać. Wcześniej nikt tego nie brał pod uwagę.
- Możemy go zatrzymać?
- Jest na komendzie. Jedźcie już na bazę.
- Jasne. - powiedziałam do Jacka.
Chyba go zabiję na miejscu.
- Szkoda sobie brudzić ręce. - po około 15 minutach byliśmy na miejscu.
- Krzysiek!
- Co chcesz? Porady życiowej potrzebujesz?
- Ja? Nie, ale myślę, że tobie się przyda. Łapy.
- Zwariowałaś?
- Nie będę się powtarzać. Chyba nie chcesz utrudniać zatrzymania.
- Miłosz, ona coś piła?
- Wiemy, że to ty kierowałeś, a nie Marek.
- Chcecie kogoś wrobić i trafiło na mnie, tak. Dobre żarty. - minął mnie. Miłosz poszedł za nim, przycisnął go do ściany i skuł.
- Puszczaj! Macie jakieś dowody?
- Mamy. - usłyszeliśmy za sobą Jacka.
Przysłuchajcie go od razu.
- Z przyjemnością. - popatrzyłam na Krzyśka wzrokiem pełnym złości, ale też satysfakcji. Zadzwonił mój telefon.
- Zaprowadzę go do pokoju przesłuchań. - poszedł z nim, a ja odebrałam telefon.
- Hej, Igor.
- Ciociu, idę dzisiaj po szkole do kolegi.
- No dobra. - stwierdziłam, że w sumie to nawet lepiej, bo pojadę na spokojnie do Marka i powiem mu co udało się ustalić.
- Mogę u niego nocować?
- No nie wiem... Który to kolega?
- Maciek. Był kiedyś u nas.
- Nie masz przecież żadnych rzeczy ze sobą. Może jutro do niego pójdziesz nocować?
- Mam klucze do domu. Mama Maćka mnie podwiezie to coś wezmę. Poza tym jestem już duży i chcę spać poza domem. - zastanawiałam się prze chwilę co powinnam zrobić.
- Dobrze, zgadzam się, ale niech mama Maćka zostawi jakiś numer do siebie, okay?
- Dobra. Pa. - rozłączył się. Cieszyłam się, że Igor chciał spotkać się z kolegą i był w innym nastroju niż rano. Poszłam przesłuchać Krzyśka. Miałam satysfakcję, że nie ujdzie mu to na sucho i dostanie w końcu to na co zasłużył. Jedynie było mi szkoda Emilki i dzieciaków.
Wieczorem pojechałam do szpitala.
- Hej.
- Natalia? Myślałem, że dzisiaj nie przyjdziesz.
- Trochę mi się dzisiaj zeszło w pracy.
- A gdzie Igor?
- Nocuje dzisiaj u kolegi.
- Okay.
- Podobno pojutrze cię wypisują.
- Tak...
- Może więcej radości?
- Natalia, z czego ja mam się cieszyć?
- Z tego, że wracasz do domu. Marek, nie postawią ci żadnych zarzutów.
- O czym ty mówisz? - wyjaśniłam mu całą sytuację.
- Więc nie masz czym się martwić. Nawet, gdy wypijesz to nie jesteś totalnym kretynem.
- Rany... Dziękuję... - pocałował mnie.
- Nie masz za co. Serio cieszę się, że jesteś niewinny. - trzymałam go za rękę.
- A ja się cieszę, że mam ciebie. Czemu wcześniej nie powiedziałaś, że w ogóle zajmujesz się tą sprawą?
- Bo nie wiedziałam co z tego wyniknie.
- Przepraszam za tamtą kłótnię.
- Marek, rozumiem cię. Wiem, że przegięłam. Nie wiedziałam co robię.
- To przez to, że poroniłaś nie chcesz mieć dzieci?
- Nie tylko. Jakiś czas temu robiłam badania i nie mogę mieć dzieci, a jeśli nawet się uda to szanse, że donoszę ciążę są minimalne... Póki co skupiam się na Igorze. - lekko się uśmiechnęłam.
- Nie sprawiał ci jakiś problemów?
- Żadnych. To rozsądny chłopak. - nie chciałam denerwować Marka sytuacją w szkole. Liczyłam na to, że sytuacja szybko się unormuje.
- Rozsądny mówisz? To zdecydowanie po ojcu. - zaśmiał się mój facet. Cieszyłam się, że jest w znacznie lepszym stanie. Czułam, że w końcu zacznie nam się wszystko układać.Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie :)
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?