43.

240 10 0
                                    

Natalia POV
Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran.
- Marek? - zapytała Matylda.
- Nie... To tylko Igor. - posmutniałam. Nie odebrałam telefonu.
Marek chyba miał rację. Potrzebujemy przerwy.
Pojadę dzisiaj po kilka swoich rzeczy i przenocuję u Emilki.
- Albo weź wolne i pomieszkaj u nas.
- Dziękuję, ale muszę pracować. - Laura wystawiła do mnie rączki. Wzięłam ją na ręce.
Kochaną mam siostrzenicę.
- Pamiętaj, że wszystkie dobre cechy ma po mnie.
- Ależ oczywiście. - spojrzałam na siostrę i lekko się uśmiechnęłam. Żałowałam, że sama nie mam dziecka.

Późnym popołudniem Matylda zawiozła mnie do mieszkania Marka.
- Ciocia! - podbiegł do mnie Igor i mocno mnie przytulił.
- Cześć, młody. - też go przytuliłam.
- Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.
- Wiesz... miałam bardzo dużo pracy. - z salonu wyszła Iza.
- To tak jak tata. Mama mówi, że z nami zostaje. - powiedział Igor. Byłam w szoku. Spojrzałam na Izę. Nie wiedziałam czy ona mówi prawdę czy tylko manipuluje własnym synem tak jak to robi z Markiem.
- To... dobrze. Przepraszam cię na moment. - poszłam do pokoju i zabrałam kilka swoich rzeczy. Spakowała się i wyszłam niepostrzeżenie.
- Szybko ci poszło.
- Igor powiedział mi, że Iza u nich zostaje.
- To dziecko. Może coś źle zrozumiał.
- Wątpię. Jedźmy już, proszę. - zapięłam pasy. Matylda zawiozła mnie do Emilki. Byłam jej bardzo wdzięczna za to, że zgodziła się mnie przenocować. Moje dawne mieszkanie było wynajęte, a potrzebowałam noclegu blisko pracy. Wiedziałam jednak, że muszę sobie czegoś poszukać skoro Iza ma zostać na stałe.
Pożegnałam się z moją siostrą i poszłam do mieszkania Emilki.
- Dziękuję, że zgodziłaś się, żebym pomieszkała u ciebie przez kilka dni. Obiecuję, że niedługo coś sobie znajdę.
- Natalia, nie masz za co dziękować. Możesz tu zostać tak długo jak potrzebujesz. Nie chcę być wścibska, ale... Ty i Marek...
- Póki co zrobiliśmy sobie przerwę, ale nie wiem czy jeszcze coś z tego będzie.
- Nie będę ci mówić, że wszystko się ułoży, bo sama wiesz jak było ze mną i z Krzyśkiem, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - lekko się uśmiechnęłam.
Może pomóc ci z dziećmi?
- Przeczytasz Gai bajkę na dobranoc?
- Jasne, nie ma sprawy.

Kolejnego dnia.
Wróciłam do pracy. Gdy wracałam z szatni zauważyłam na korytarzu Marka. Nasze spojrzenia się spotkały. On jednak po chwili spuścił wzrok i odszedł. Tak po prostu. Bez słowa. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy on wie o tym co zrobiłam, ale przecież nie miał od kogo.
Chyba, że znalazł moje wyniki badań. To mogło tłumaczyć jego zachowanie. Bolało mnie jednak, że w tak krótkim czasie stał się taki obojętny. Poszłam do prewencyjnego. Usiadłam i myślałam o tym wszystkim. Po jakimś czasie przyszedł mój partner z pracy. Po jego zachowaniu wywnioskowałam, że dobrze pamięta co się stało.
- Hej.
- Hej. - odwróciłam wzrok. Było mi po prostu wstyd.
- Natalia, jeśli chodzi o tamten wieczór... - zaczął Miłosz.
- Zapomnijmy. Uznajmy, że nic się nie stało.
- Ale...
- Miłosz, to było głupie i nie miało prawa się wydarzyć.
- Żałujesz? - zapytał. Do pokoju wpadł Jacek.
- Ty jeszcze nie gotowy? Zbieraj się, macie pierwsze wezwanie. Włamanie przy Lawendowej 16. Więcej dowiecie się od zgłaszającej. Ma dokładnie sprawdzić i spisać co zginęło.
- Poczekam w radiowozie. - zabrałam swoją kurtkę i wyszłam.

20 minut później. Na miejscu pracowała już Klara.
- Aspirant sztabowa Natalia Mróz, podkomisarz Miłosz Bachleda, Komenda Miejska Policji. - przedstawiłam nas.
- Dobrze, że już jesteście. Okradł mnie. Zabrał całą biżuterię i pamiątki rodzinne.
- Pamiątki rodzinne? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Chciał mi zrobić na złość. Wiedział ile dla mnie znaczą te obrazy.
- Pani wie kto mógł to zrobić?
- Oczywiście, że tak. To mój były mąż, Michał. Właściwie obecny. Jesteśmy w trakcie rozwodu.
- Nie ma żadnych śladów włamania. - powiedziała Klara.
- On jeszcze ma klucze do domu.
- Ma pani listę ukradzionych przedmiotów?
- Tak. Zaraz, gdzie ja to położyłam... - zaczęła szukać kartki.
O, jest! - podała nam papier.
- Jest pani pewna, że to mąż, tak?
- Jasne, że tak. Wiedział co gdzie się znajduje, a te obrazy nie mają żadnej wartości oprócz tej sentymentalnej.
- Mieli państwo podpisaną intercyzę? - zapytałam.
- Nie. Kto by myślał o takich rzeczach jak się bierze ślub. Skąd miałam wiedzieć, że będzie miał kochankę. - dotknął mnie ten komentarz, bo sama nie byłam lepsza od tego faceta.
- Oczywiście zrobimy wszystko, żeby namierzyć pani męża i porozmawiamy z nim, ale od razu uprzedzam, że pani sytuacja jest skomplikowana.
- O czym wy mówicie?
- Mąż ma prawo do połowy majątku.
- Ale to moje osobiste rzeczy.
- Pani mąż niestety dobrze wiedział co robi. - powiedział Miłosz.
- Proszę podać dowód. Musimy spisać notatkę. - kobieta podała dokument. - ja nadal stałam zamyślona.
- Natalia, spiszesz? - zapytał mój partner.
- Tak, tak. - wzięłam dowód kobiety i spisałam jej dane.
Wie pani gdzie możemy znaleźć pani męża?
- Siedzi pewnie u tej swojej...
- Zna pani adres albo nazwisko tej kobiety?
- Roksana. Mieszka gdzieś w okolicy tego nowego liceum. Tyle wiem.
- Dobrze, sprawdzimy to. Na ten moment to wszystko. Skontaktujemy się z panią. Do widzenia.
- Do widzenia. - wyszliśmy.
Dam znać Jackowi, żeby namierzył tego faceta albo tę Roksanę.
- Jasne.

Godzinę później. Byliśmy u mężczyzny podejrzanego o kradzież.
- Co wam nagadała ta wariatka? Przecież ja niczego nie ukradłem. Mam gdzieś te obrazy albo jej bransoletki.
- Co pan robił między 6 a 8 rano?
- Byłem domu, a do pracy pojechałem koło 7, ale wróciłem przed chwilą po dokumenty.
- Ktoś to może potwierdzić?
- Roksana, moja partnerka. Poza tym na ulicy obok jest monitoring. Sprawdźcie sobie, że nie wychodziłem nigdzie przed 7.
- Tak zrobimy. A ma pan nadal klucze do domu?
- A skąd. Oddałem je, gdy się wyprowadzałem.
- Na razie to tyle. Proszę nie wyjeżdżać poza miasto. - pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
- Czyli nas okłamała z tymi kluczami.- powiedziałam.
- Chyba, że dorobił sobie komplet.
- Ale on nie zdążyłby jechać, okraść żonę i wrócić tutaj. Wiesz jakie są rano korki. Poza tym raczej pojechałby zabrać te rzeczy, kiedy jego żona byłaby w pracy.
- To fakt. Jedziemy z nią pogadać?
- Tak, ale najpierw chodź zobaczyć na ten monitoring. - wskazałam na kamerę na sąsiedniej ulicy. - po przejrzeniu nagrań, które potwierdziły słowa podejrzanego mężczyzny pojechaliśmy do kobiety, która zgłaszała kradzież.
- Oszukała nas pani. Mąż nie ma kluczy.
- To...Musiał je dorobić.
- Dlaczego pani kłamie? Nie ma śladów włamania, a mąż mieszka prawie godzinę drogi od pani. Nie zdążyłby przyjechać tutaj i wrócić, a później jechać do pracy. Poza tym mamy nagrania z monitoringu. - kobieta przez chwilę milczała.
- Należało mu się. Powinien siedzieć za to jak mnie potraktował. Życie mi zmarnował.
- Pani Iwono, ale wzywanie policji i rzucanie oskarżeń wcale niczego nie zmieni. Wbrew przeciwnie. Musimy wystawić pani mandat za nieuzasadnione wezwanie służb.
- Trudno. Przynajmniej przez chwilę czuł, że może trafić do więzienia. Niech go trafi szlag. - spojrzeliśmy na siebie z Miłoszem. Wypisał mandat i po chwili rozmowy z kobietą wyszliśmy.
- Dramat. Wprost nie do uwierzenia jak ludzie, którzy kiedyś świata poza sobą nie widzieli, tak traktują siebie nawzajem... - powiedziałam.
- Samo życie, Natalka.
- Mam nadzieję, że Matylda nigdy nie będzie mieć takich problemów.
- I ty też.
- Mi to raczej nie grozi. - powiedziałam do siebie i wsiadłam do radiowozu.

Kilka godzin później
Robiłam sobie kawę. Niby niedługo miałam kończyć służbę, ale w ciągu dnia było tyle pracy, że nawet nie było czasu na dłuższą przerwę.
Poza tym nie chciałam siedzieć z Miłoszem, bo wiedziałam, że będzie chciał rozmawiać.
- Pogadamy? - usłyszałam Klarę.
- Ale o czym? Już rozwiązaliśmy sprawę tego „włamania".
- Nie chodzi o pracę, tylko o Marka.
- Chcesz się pewnie dowiedzieć czy teraz jest wolny? I tak i nie. Ze mną już nie jest, ale podobno wrócił do byłej żony.
- Żartujesz... - była widocznie zdziwiona.
- Chciałabym.
- Może jeszcze wam się uda.
- Wątpię. Najpierw musielibyśmy w ogóle porozmawiać, a z tego co zauważyłam to Markowi na tym nie zależy. Poza tym sądziłam, że akurat ty się ucieszysz.
- Natalia, wiem jak było, ale już mi przeszło, a z Markiem naprawdę pasujecie do siebie.
- Dzięki. - lekko się uśmiechnęłam.
- A próbowałaś szukać jakiś haków na jego byłą?
- Nie i nie mam powodów, żeby to robić.
To jego życie i niech oboje robią co chcą. Przynajmniej Igor ma oboje rodziców przy sobie.
- Kilka razy słyszałam jak narzekał na Izę, więc jakoś nie chce mi się wierzyć, że nagle się zmieniła.
- Bo się nie zmieniła. Wredne babsko. - przewróciłam oczami.
- W końcu mówisz jak człowiek. Idziemy po pracy do jakiegoś klubu? Może kogoś poznamy. Niech Marek zobaczy co traci.
- O nie, nie, nie. Póki co robię sobie przerwę od klubów, pubów, facetów i alkoholu.
- Nie wygłupiaj się. Idziemy dzisiaj albo jutro. Możesz wybrać.
- To może jutro? Będzie pewnie spokojniejszy dzień. - Nie miałam ochoty nigdzie iść, ale nie chciałam robić przykrości Klarze. Miałam nadzieję, że naprawdę się dogadamy. Zawsze to jeden wróg mniej.
- To jesteśmy ugadane. - powiedziała.
2 godziny później skończyłam raporty i przebrałam się. Wróciłam do prewencyjnego, wzięłam swoje rzeczy i miałam już wychodzić.
- Natalia, czekaj. - złapał mnie za rękę.
- Góral, śpieszę się. - skłamałam.
- Nie odpowiedziałaś mi rano na pytanie.
- Jakie pytanie?
- Czy żałujesz tego co się stało?

Natalia i Marek wrócą do siebie?
Jak myślicie?

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz