Natalia POV
Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran.
- Marek? - zapytała Matylda.
- Nie... To tylko Igor. - posmutniałam. Nie odebrałam telefonu.
Marek chyba miał rację. Potrzebujemy przerwy.
Pojadę dzisiaj po kilka swoich rzeczy i przenocuję u Emilki.
- Albo weź wolne i pomieszkaj u nas.
- Dziękuję, ale muszę pracować. - Laura wystawiła do mnie rączki. Wzięłam ją na ręce.
Kochaną mam siostrzenicę.
- Pamiętaj, że wszystkie dobre cechy ma po mnie.
- Ależ oczywiście. - spojrzałam na siostrę i lekko się uśmiechnęłam. Żałowałam, że sama nie mam dziecka.Późnym popołudniem Matylda zawiozła mnie do mieszkania Marka.
- Ciocia! - podbiegł do mnie Igor i mocno mnie przytulił.
- Cześć, młody. - też go przytuliłam.
- Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.
- Wiesz... miałam bardzo dużo pracy. - z salonu wyszła Iza.
- To tak jak tata. Mama mówi, że z nami zostaje. - powiedział Igor. Byłam w szoku. Spojrzałam na Izę. Nie wiedziałam czy ona mówi prawdę czy tylko manipuluje własnym synem tak jak to robi z Markiem.
- To... dobrze. Przepraszam cię na moment. - poszłam do pokoju i zabrałam kilka swoich rzeczy. Spakowała się i wyszłam niepostrzeżenie.
- Szybko ci poszło.
- Igor powiedział mi, że Iza u nich zostaje.
- To dziecko. Może coś źle zrozumiał.
- Wątpię. Jedźmy już, proszę. - zapięłam pasy. Matylda zawiozła mnie do Emilki. Byłam jej bardzo wdzięczna za to, że zgodziła się mnie przenocować. Moje dawne mieszkanie było wynajęte, a potrzebowałam noclegu blisko pracy. Wiedziałam jednak, że muszę sobie czegoś poszukać skoro Iza ma zostać na stałe.
Pożegnałam się z moją siostrą i poszłam do mieszkania Emilki.
- Dziękuję, że zgodziłaś się, żebym pomieszkała u ciebie przez kilka dni. Obiecuję, że niedługo coś sobie znajdę.
- Natalia, nie masz za co dziękować. Możesz tu zostać tak długo jak potrzebujesz. Nie chcę być wścibska, ale... Ty i Marek...
- Póki co zrobiliśmy sobie przerwę, ale nie wiem czy jeszcze coś z tego będzie.
- Nie będę ci mówić, że wszystko się ułoży, bo sama wiesz jak było ze mną i z Krzyśkiem, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - lekko się uśmiechnęłam.
Może pomóc ci z dziećmi?
- Przeczytasz Gai bajkę na dobranoc?
- Jasne, nie ma sprawy.Kolejnego dnia.
Wróciłam do pracy. Gdy wracałam z szatni zauważyłam na korytarzu Marka. Nasze spojrzenia się spotkały. On jednak po chwili spuścił wzrok i odszedł. Tak po prostu. Bez słowa. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy on wie o tym co zrobiłam, ale przecież nie miał od kogo.
Chyba, że znalazł moje wyniki badań. To mogło tłumaczyć jego zachowanie. Bolało mnie jednak, że w tak krótkim czasie stał się taki obojętny. Poszłam do prewencyjnego. Usiadłam i myślałam o tym wszystkim. Po jakimś czasie przyszedł mój partner z pracy. Po jego zachowaniu wywnioskowałam, że dobrze pamięta co się stało.
- Hej.
- Hej. - odwróciłam wzrok. Było mi po prostu wstyd.
- Natalia, jeśli chodzi o tamten wieczór... - zaczął Miłosz.
- Zapomnijmy. Uznajmy, że nic się nie stało.
- Ale...
- Miłosz, to było głupie i nie miało prawa się wydarzyć.
- Żałujesz? - zapytał. Do pokoju wpadł Jacek.
- Ty jeszcze nie gotowy? Zbieraj się, macie pierwsze wezwanie. Włamanie przy Lawendowej 16. Więcej dowiecie się od zgłaszającej. Ma dokładnie sprawdzić i spisać co zginęło.
- Poczekam w radiowozie. - zabrałam swoją kurtkę i wyszłam.20 minut później. Na miejscu pracowała już Klara.
- Aspirant sztabowa Natalia Mróz, podkomisarz Miłosz Bachleda, Komenda Miejska Policji. - przedstawiłam nas.
- Dobrze, że już jesteście. Okradł mnie. Zabrał całą biżuterię i pamiątki rodzinne.
- Pamiątki rodzinne? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Chciał mi zrobić na złość. Wiedział ile dla mnie znaczą te obrazy.
- Pani wie kto mógł to zrobić?
- Oczywiście, że tak. To mój były mąż, Michał. Właściwie obecny. Jesteśmy w trakcie rozwodu.
- Nie ma żadnych śladów włamania. - powiedziała Klara.
- On jeszcze ma klucze do domu.
- Ma pani listę ukradzionych przedmiotów?
- Tak. Zaraz, gdzie ja to położyłam... - zaczęła szukać kartki.
O, jest! - podała nam papier.
- Jest pani pewna, że to mąż, tak?
- Jasne, że tak. Wiedział co gdzie się znajduje, a te obrazy nie mają żadnej wartości oprócz tej sentymentalnej.
- Mieli państwo podpisaną intercyzę? - zapytałam.
- Nie. Kto by myślał o takich rzeczach jak się bierze ślub. Skąd miałam wiedzieć, że będzie miał kochankę. - dotknął mnie ten komentarz, bo sama nie byłam lepsza od tego faceta.
- Oczywiście zrobimy wszystko, żeby namierzyć pani męża i porozmawiamy z nim, ale od razu uprzedzam, że pani sytuacja jest skomplikowana.
- O czym wy mówicie?
- Mąż ma prawo do połowy majątku.
- Ale to moje osobiste rzeczy.
- Pani mąż niestety dobrze wiedział co robi. - powiedział Miłosz.
- Proszę podać dowód. Musimy spisać notatkę. - kobieta podała dokument. - ja nadal stałam zamyślona.
- Natalia, spiszesz? - zapytał mój partner.
- Tak, tak. - wzięłam dowód kobiety i spisałam jej dane.
Wie pani gdzie możemy znaleźć pani męża?
- Siedzi pewnie u tej swojej...
- Zna pani adres albo nazwisko tej kobiety?
- Roksana. Mieszka gdzieś w okolicy tego nowego liceum. Tyle wiem.
- Dobrze, sprawdzimy to. Na ten moment to wszystko. Skontaktujemy się z panią. Do widzenia.
- Do widzenia. - wyszliśmy.
Dam znać Jackowi, żeby namierzył tego faceta albo tę Roksanę.
- Jasne.Godzinę później. Byliśmy u mężczyzny podejrzanego o kradzież.
- Co wam nagadała ta wariatka? Przecież ja niczego nie ukradłem. Mam gdzieś te obrazy albo jej bransoletki.
- Co pan robił między 6 a 8 rano?
- Byłem domu, a do pracy pojechałem koło 7, ale wróciłem przed chwilą po dokumenty.
- Ktoś to może potwierdzić?
- Roksana, moja partnerka. Poza tym na ulicy obok jest monitoring. Sprawdźcie sobie, że nie wychodziłem nigdzie przed 7.
- Tak zrobimy. A ma pan nadal klucze do domu?
- A skąd. Oddałem je, gdy się wyprowadzałem.
- Na razie to tyle. Proszę nie wyjeżdżać poza miasto. - pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
- Czyli nas okłamała z tymi kluczami.- powiedziałam.
- Chyba, że dorobił sobie komplet.
- Ale on nie zdążyłby jechać, okraść żonę i wrócić tutaj. Wiesz jakie są rano korki. Poza tym raczej pojechałby zabrać te rzeczy, kiedy jego żona byłaby w pracy.
- To fakt. Jedziemy z nią pogadać?
- Tak, ale najpierw chodź zobaczyć na ten monitoring. - wskazałam na kamerę na sąsiedniej ulicy. - po przejrzeniu nagrań, które potwierdziły słowa podejrzanego mężczyzny pojechaliśmy do kobiety, która zgłaszała kradzież.
- Oszukała nas pani. Mąż nie ma kluczy.
- To...Musiał je dorobić.
- Dlaczego pani kłamie? Nie ma śladów włamania, a mąż mieszka prawie godzinę drogi od pani. Nie zdążyłby przyjechać tutaj i wrócić, a później jechać do pracy. Poza tym mamy nagrania z monitoringu. - kobieta przez chwilę milczała.
- Należało mu się. Powinien siedzieć za to jak mnie potraktował. Życie mi zmarnował.
- Pani Iwono, ale wzywanie policji i rzucanie oskarżeń wcale niczego nie zmieni. Wbrew przeciwnie. Musimy wystawić pani mandat za nieuzasadnione wezwanie służb.
- Trudno. Przynajmniej przez chwilę czuł, że może trafić do więzienia. Niech go trafi szlag. - spojrzeliśmy na siebie z Miłoszem. Wypisał mandat i po chwili rozmowy z kobietą wyszliśmy.
- Dramat. Wprost nie do uwierzenia jak ludzie, którzy kiedyś świata poza sobą nie widzieli, tak traktują siebie nawzajem... - powiedziałam.
- Samo życie, Natalka.
- Mam nadzieję, że Matylda nigdy nie będzie mieć takich problemów.
- I ty też.
- Mi to raczej nie grozi. - powiedziałam do siebie i wsiadłam do radiowozu.Kilka godzin później
Robiłam sobie kawę. Niby niedługo miałam kończyć służbę, ale w ciągu dnia było tyle pracy, że nawet nie było czasu na dłuższą przerwę.
Poza tym nie chciałam siedzieć z Miłoszem, bo wiedziałam, że będzie chciał rozmawiać.
- Pogadamy? - usłyszałam Klarę.
- Ale o czym? Już rozwiązaliśmy sprawę tego „włamania".
- Nie chodzi o pracę, tylko o Marka.
- Chcesz się pewnie dowiedzieć czy teraz jest wolny? I tak i nie. Ze mną już nie jest, ale podobno wrócił do byłej żony.
- Żartujesz... - była widocznie zdziwiona.
- Chciałabym.
- Może jeszcze wam się uda.
- Wątpię. Najpierw musielibyśmy w ogóle porozmawiać, a z tego co zauważyłam to Markowi na tym nie zależy. Poza tym sądziłam, że akurat ty się ucieszysz.
- Natalia, wiem jak było, ale już mi przeszło, a z Markiem naprawdę pasujecie do siebie.
- Dzięki. - lekko się uśmiechnęłam.
- A próbowałaś szukać jakiś haków na jego byłą?
- Nie i nie mam powodów, żeby to robić.
To jego życie i niech oboje robią co chcą. Przynajmniej Igor ma oboje rodziców przy sobie.
- Kilka razy słyszałam jak narzekał na Izę, więc jakoś nie chce mi się wierzyć, że nagle się zmieniła.
- Bo się nie zmieniła. Wredne babsko. - przewróciłam oczami.
- W końcu mówisz jak człowiek. Idziemy po pracy do jakiegoś klubu? Może kogoś poznamy. Niech Marek zobaczy co traci.
- O nie, nie, nie. Póki co robię sobie przerwę od klubów, pubów, facetów i alkoholu.
- Nie wygłupiaj się. Idziemy dzisiaj albo jutro. Możesz wybrać.
- To może jutro? Będzie pewnie spokojniejszy dzień. - Nie miałam ochoty nigdzie iść, ale nie chciałam robić przykrości Klarze. Miałam nadzieję, że naprawdę się dogadamy. Zawsze to jeden wróg mniej.
- To jesteśmy ugadane. - powiedziała.
2 godziny później skończyłam raporty i przebrałam się. Wróciłam do prewencyjnego, wzięłam swoje rzeczy i miałam już wychodzić.
- Natalia, czekaj. - złapał mnie za rękę.
- Góral, śpieszę się. - skłamałam.
- Nie odpowiedziałaś mi rano na pytanie.
- Jakie pytanie?
- Czy żałujesz tego co się stało?Natalia i Marek wrócą do siebie?
Jak myślicie?
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?