Kilka godzin później.
Natalia POV
Zawiozłam Marka do domu. Nie chciałam, żeby po dzisiejszym dniu był z Igorem sam. Odebraliśmy go od sąsiadki i poszliśmy do mieszkania mojego partnera.
Było już dosyć późno i Igor praktycznie od razu zasnął. Nie zdążył jeszcze zapytać Marka co się dzieje z jego opiekunką i nie wiedział, że już jej nie zobaczy. Najpierw jego matka nie ma dla niego wystarczajaco dużo czasu, a gdy już miał przy sobie kogoś kto trochę zastępował mu rodziców i traktował jak członka rodziny, to wydarzyła się ta tragedia...
- Marek, wiem, że jest ci ciężko, ale złapiemy go w końcu.
- Ona na to nie zasłużyła. Gdybym ją wczoraj odwiózł do domu...
- Nie możesz się obwiniać. To nie jest twoja wina.
- Moja. Dobrze wiemy, że po Wrocławiu chodzi świr, którego nie potrafili dopilnować w więzieniu, a ja ją tak po prostu puściłem samą i to wieczorem.
- Mnie też martwi, że dalej go nie znaleźliśmy. Przecież do cholery wszystkie jednostki go szukają.
- Muszę sprawdzić jego poprzednie sprawy.
- Wiesz, że nie mamy pewności, że to ten sam gość?
- Wiem, ale mam siedzieć tak bezczynnie?
- Sprawdzimy monitoringi, a ślady które zostawił sprawdzą technicy i na pewno dadzą nam znać.
Wszystko się ułoży.
- Dobrze, że Igor nie wypytywał teraz o Karolinę...
- Jest późno, był zmęczony.
- Nie wiem co mu powiem...
- Może, że Karolina miała wypadek? To zdecydowanie mniej bolesne niż prawda, a powinien mieć możliwość pożegnania Karoliny. W końcu bardzo ją lubił.
- Masz rację. Tak chyba będzie najlepiej.Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. - mocno mnie przytulił.Kilka dni później.
Kryminalnym udało się złapać poszukiwanego Dybalskiego. Potwierdziły się przypuszczenia, że to on odpowiadał za śmierć Karoliny. Z naszych informacji wynikało, że już prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie z więzienia i trafi do więzienia o zaostrzonym rygorze. W takich momentach czułam, że taki człowiek nie zasługuje by w ogóle żyć. Skrzywdził tyle ludzi i to w tak okrutny sposób, że żadna kara nie zmniejszy bólu bliskich ofiar.
Pogrzeb Karoliny był bardzo wzruszający i Marek z Igorem przeżyli to jak pożegnanie członka rodziny. Po tych wydarzeniach zabrał syna i pojechali do rodziców Marka. Ja natomiast pracowałam i starałam się dowiedzieć o podobnych sprawach związanych z zabójstwami czegoś więcej, by w przyszłości szybciej reagować i wiedzieć co może mnie zaniepokoić i na co mam zwracać uwagę.
Po nocnym patrolu miałam wolne popołudnie. Postanowiłam odwiedzić Miłosza.
- Hej. Fajnie cię widzieć. - ucieszył się na mój widok.
- Cześć. Jak się czujesz?
- Coraz lepiej. Ta cała rehabilitacja jest cholernie ciężka, ale coś jednak daje.
- Cieszę się, że jesteś w coraz lepszej formie.
- Ale widzę, że coś jest nie tak. Problemy w pracy?
- Nie. Wiesz... ostatnio mieliśmy trudną sprawę. - wszystko mu opowiedziałam.
- O cholera... Jak Marek to znosi?
- Ciężko. To znaczy on stara się niczego nie pokazywać, ale wiem, że bardzo to przeżywa. I martwi się jak teraz poradzi sobie z opieką nad Igorem.
- A matka?
- Matka Igora pracuje w Anglii. Ma tam swoją firmę i nawet kiedyś mówiła, a raczej groziła, że zabierze ich syna i pozbawi Marka praw rodzicielskich.
- No to rzeczywiście nie ma za ciekawie.
- Niestety... A jak u ciebie i Tamary?
- Planujemy zamieszkać ze sobą. Wiesz... Nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze ułożę sobie życie po rozstaniu z Jagną.
- A ja wiedziałam, że ci się uda. Jesteś zbyt dobrym facetem, żebyś miał być sam i cieszę się, że wam się układa. Pasujecie do siebie.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
Też kogoś poznasz. Chyba, że już kogoś masz. - zastanawiałam się, czy przyznać się Miloszowi, że spotykam się z Markiem, ale stwierdziłam, że jest jeszcze za wcześnie.
- Póki co skupiam się na pracy. - lekko się uśmiechnęłam.
- Natalia, tak się nie da. Zasługujesz na super faceta.
- To mi takiego znajdź.
- Kilka miesięcy temu sam wysłałbym do ciebie swoje CV i list motywacyjny. - roześmiałam się.
Właśnie!
- Co takiego?
- Marek będzie potrzebował kogoś do opieki nad synem, tak?
- No tak. I co w związku z tym?
- Tamara od jakiegoś czasu szuka pracy. Jeśli Marek by się zgodził to mogłaby zajmować się Igorem. W końcu sama ma syna w podobnym wieku.
- A wiesz, że to nie byłby głupi pomysł? Zapytam go co o tym sądzi jak tylko wróci. Niby odpoczywasz, ale główka pracuje.
- Nie chcę wypaść z obiegu, jeśli miałbym wrócić do roboty.
- A planujesz wrócić do policji?
- Sam się jeszcze nad tym zastanawiam, ale brakuje mi tej pracy.
- Słuchaj, byłeś, jesteś i będziesz moim ulubionym gliną.
- No i co ja mam ci teraz odpowiedzieć? Chyba będę musiał wrócić. - uśmiechnął się.
- Cześć, wuja! - usłyszeliśmy.
- Stachu, ty znowu tu?
- No przecież żem miał wuja odwiedzać.
- Kruca, ale nie musisz codziennie. Natalia, to mój bratanek, Stachu.
- Miło poznać. - podaliśmy sobie ręce.
Pani była kiedyś w Górach?
- Stachu, daj że spokój Natalii.
- No co, wuja? Ja po prostu mogę za przewodnika robić. To tak się składa, że wuja akurat zajęty, ale ja...
- A ty żeś dla Natalii za głupi. - przerwał mu Miłosz. Szczerze? Trochę bawiła mnie ta ich wymiana zdań.
- Nie będę wam przeszkadzać. Trzymaj się, Miłosz. - przytuliłam go i udałam się do wyjścia.Wieczorem. Zadzwonił mój telefon. Po chwili odebrałam.
- Cześć, kochanie.
- Cześć, skarbie. Jak tam u was?
- Dobrze. Chyba rzeczywiście pomysł z wyjazdem był trafiony.
- Widzisz? A nie chciałeś mnie na początku słuchać.
- Już będę, obiecuję.
- A jak Igor?
- Tata znajduje mu non stop jakieś zajęcie. Dzisiaj uczył go naprawy samochodu. Bądźmy szczerzy, młody po prostu podawał klucze i śrubki , ale zawsze to jakaś nauka.
- Czyli generalnie nieźle sobie radzicie.
- Chodź bardzo nam ciebie brakuje. - lekko się uśmiechnęłam, gdy to powiedział.
- Mi też was bardzo brakuje. Chyba będę mieć dobrą wiadomość.
- To znaczy?
- Odwiedziłam dzisiaj Miłosza i mówił, że Tamara szuka pracy i mogłaby zajmować się Igorem, jeśli oczywiście się zgodzisz.
- Serio? To byłoby w sumie dobre rozwiązanie. Raczej zaufana osoba, ma syna w podobnym wielu co Igor... Pogadam z nią, gdy wrócimy. A poza tym co u ciebie?
- Cóż... Podrywał mnie dzisiaj pewien góral.
- Co znowu odwaliło Miloszowi? Chyba będę musiał z nim pogadać.
- Tyle, że to nie Miłosz tylko jego bratanek. Spokojnie, twój podejrzany akurat wyraźnie wytłumaczył Stachowi, żeby dał sobie spokój.
- Nie chciałbym ukrywać, że jesteśmy razem.
- Kochanie, wiesz, że wtedy nie moglibyśmy razem pracować.
- Wiem... Idiotyczne reguły. Jesteśmy zgranym teamem, wywiązujemy się ze swoich obowiązków, dobrze przeprowadzamy interwencje i mieliby nas rozdzielać tylko przez to, że jesteśmy parą.
- Znasz zasady. My możemy sobie jedynie pomarudzić, ale musimy się pilnować.
- Wiesz czemu jeszcze stosuje się do tych zasad?
- Dlaczego?
- Bo nie chciałbym się zastanawiać, czy z innym partnerem jesteś bezpieczna i nic ci nie grozi. Gdy jesteś ze mną mam pewność, że jesteś pod dobrą opieką.
- Skromny jak zawsze. Marek...
- Tak?
- Kocham cię. Pamiętaj o tym.
- Pamiętam. Ty i Igor jesteście dla mnie najważniejsi i zrobię wszystko, żebyście byli szczęśliwi. - chwilę rozmawiałam jeszcze z Markiem. To facet, który sprawia, że chce mi się żyć. Kocham go i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go kiedyś stracić.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?