60.

349 9 3
                                    

Natalia POV
Nagle poczułam, że ktoś przystawił mi do głowy pistolet. Moje serce zaczęło szybciej bić.
- Znów się spotykamy, pani aspirant. - rozpoznałam ten głos. Kiedyś już go słyszałam, ale nie wiedziałam do kogo on należy. W rękach nadal trzymałam broń.
- Znamy się? - zapytałam.
- Widzę, że masz krótką pamięć. Odłóż spluwę. - nie miałam wyjścia. Musiałam go słuchać.
- Grzeczna dziewczynka.
- Nie jestem tutaj sama. - wtedy usłyszałam wystrzał broni. Aż mną wzdrygnęło. Modliłam się, żeby ani mój narzeczony, ani przyjaciele nie zostali ranni.
- Wiem. Ja też. Nie macie szans, choć w sumie najbardziej zależy mi na tobie. - przyciągnął mnie do siebie i nadal trzymał broń przy mojej głowie.
- Dlaczego?
- Bo zastrzeliłaś mojego brata. - już przypomniałam sobie jedną z akcji. Musiałam strzelać w obronie koniecznej. Z innego pomieszczenia słyszałam kolejne strzały i głosy Leny, Marka i Miłosza. Wiedziałam, że muszę sobie poradzić sama.
- Zrobiłam to w obronie własnej.
- Gówno prawda! Chciałaś go zabić!

Marek POV
Lena i Miłosz już wrócili. Niczego nie znaleźli, ale właśnie wtedy zauważyłem faceta, który zza ściany w nas celuje. Natychmiast strzeliłem w jego kierunku. Chybiłem, ale dołączyli do mnie Lena i Miłosz, więc mieliśmy większe szanse.
Po chwili kolejny ze złodziei zaczął do nas strzelać. Na szczęście udało nam się w nich trafić i obezwładnić. Zgłosiłem Jackowi jak ma się sprawa i wezwałem pogotowie na miejsce zdarzenia. Nie byli ciężko ranni, ale musieli zostać zabrani do szpitala.
- Idę poszukać Natalii. - powiedziałem do moich towarzyszy.
- Popilnuję ich do przyjazdu karetki. - powiedziała Lena.
- Idę z tobą. - powiedział Miłosz i ruszyliśmy szukać Natalii. Rozdzieliliśmy się, bo nie wiedzieliśmy, czy w budynku jeszcze ktoś oprócz nas się tam znajduje, a możliwe, że włamywaczy jest więcej i znów użyją broni. Najgorszy był brak sygnału od Natalii, a to mogło oznaczać, że jest w poważnym niebezpieczeństwie.

Natalia POV
- Słuchaj, możesz jeszcze się wycofać. Za kradzieże nie grozi ci wiele, a za zabójstwo policjanta...
- A kto mi to udowodni? Ty? Czy twoi znajomi? Ich też zabiję. Jak nie ja to moi kumple.
- Zostaw ją.- zauważyłam Marka celującego w faceta.
- Rzuć broń, psie, albo ją zabiję! - zaczął wymachiwać pistoletem i mocno mnie trzymał.
- Marek, zrób co mówi. - starałam się mówić opanowanym głosem.
- Rzucaj! - ponaglał go mój oprawca.
- Spokojnie. Już odkładam. - Marek powoli odkładał broń.
- No proszę. W ogień by za tobą skoczył. - zaczął się śmiać.
To twój frajer? - nie odpowiadałam na jego zaczepki.
Mów!
- To mój partner z pracy.
- Szkoda by było jakby coś mu się stało, co? Bolałoby? Mów! - dociskał broń do mojej głowy.
- Tak. - starałam się powstrzymać łzy.
- To dowiesz się jak się czułem, kiedy zabiłaś mi brata. - odsunął broń ode mnie i wycelował w Marka.
- Nie! - krzyknęłam z bezsilności.
Wtedy usłyszałam strzał. Facet, który próbował zabić mnie i Marka upadł na ziemię. Stałam w miejscu i dopiero po chwili odwróciłam się, żeby zobaczyć kto strzelał.
- Wszystko z wami okay? - zapytał Miłosz. Ja tylko pokiwałam twierdząco. Nadal nie mogłam sobie poukładać w głowie tego co właśnie się stało.
- Stary, dzięki. - Marek poklepał Górala po ramieniu.
Uratowałeś nam życie.
- W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- Zgłosisz Jackowi, żeby dosłał pogotowie?
- Jasne. - powiedział. Usłyszeliśmy, że właśnie podjechały karetki.
Chyba właśnie przyjechali do jego kumpli. - powiedział Miłosz. Marek podszedł i sprawdził czy postrzelony facet żyje.
- Niech ci ratownicy najpierw nim się zajmą. Tamci tylko dostali po nogach. Z nim jest gorzej.
- Dobra, idę z pogadać. - wyszedł. Marek mocno mnie przytulił.
- Kochanie, już jesteś bezpieczna.
- Bałam się...
- To normalne... Skarbie, nic ci już nie grozi. Może dobrze, żeby lekarz cię zobaczył?
- Nie... Nic mi przecież nie jest.
- Da ci jakieś leki na uspokojenie. - gładził mnie po włosach. Do pomieszczenia weszli ratownicy. Marek wszystko im wyjaśnił. Ja stamtąd wyszłam. Nie chciał tam już dłużej przebywać. Wyszłam na zewnątrz. Było tam już więcej patroli. Na miejsce przybył nawet komendant.
- Natalka, wiem co się stało. - powiedziała Lena.
- To dla mnie za dużo...
- Natalia, masz wolne.
- Dziękuję, panie komendancie.
- Dobrze będzie jeśli porozmawiasz z psychologiem. I może weź coś na uspokojenie.
- Nie, dam radę, ale dziękuję. - nie chciałam brać leków, ale pogadać z Idą chyba będę musiała. To była bardzo ciężka interwencja. Choć trwała krótko, to minuty, kiedy facet celował we mnie, ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. W dodatku myśl, że mógł zabić mojego narzeczonego... To był niepoczytalny facet, ale liczyłam, że dostanie najwyższy możliwy wymiar kary. Od nadmiaru emocji delikatnie zakręciło mi się w głowie. Czułam, że ktoś łapie mnie za ramię i prowadzi w kierunku karetki.
- Natalka, co się dzieje? - zapytał Marek.
- Nic. Trochę zakręciło mi się w głowie.
- To może być wynik stresu na zdarzenie w którym brała pani udział. Na wszelki wypadek zabierzemy panią na badania. - powiedział ratownik.
- Nie, to naprawdę nic takiego. Zaraz mi przejdzie.
- Kochanie, panowie mają rację. Upewnimy się, że to nic poważnego, okay? - nie miałam ani siły ani ochoty kłócić się z Markiem dlatego się zgodziłam. Stwierdziłam, że może leki na uspokojenie rzeczywiście nie są takim głupim pomysłem.

Dwie godziny później. W szpitalu.
- Miała pani naprawdę wiele szczęścia. - powiedział lekarz.
- Nie musi pan mi o tym mówić. Gdyby nie mój kumpel to pewnie byśmy teraz nie rozmawiali.
Poza tym już naprawdę lepiej się czuję.
- Ale będzie pani musiała teraz zdecydowanie bardziej uważać na siebie.
- Taka praca. Czasem bywa niebezpiecznie, tak jak dzisiaj.
- Będzie pani musiał uważać na siebie i dziecko.
- Jakie dziecko?
- Jest pani w ciąży. To dopiero czwarty tydzień dlatego to naprawdę cud, że pod wpływem stresu pani nie poroniła.
- W ciąży? Przecież mój lekarz mówił...
- Proszę pani, nawet jeśli szanse były znikome, to tak jak już mówiłem, cuda naprawdę się zdarzają. Ostrzegam jednak, że rzeczywiście musi pani pomyśleć o tym, żeby zrezygnować z pracy w najbliższym czasie. - nie mogłam uwierzyć w to co powiedział lekarz.
Jestem w ciąży, a ja nawet tego nie zauważyłam? Czułam się ostatnio inaczej, ale zrzucałam to na nadmiar pracy. Czy ten dzień mógł być dziwniejszy? Tysiące myśli krążyło mi w głowie. Mogłam już wracać do domu, ale postanowiłam, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić Markowi o ciąży. Nie wiedziałam, czy uda nam się zostać rodzicami i obawiałam się, że znów będę musiała zmierzyć się ze stratą dziecka, a nie chciałam już teraz informować mojego narzeczonego, że nasze życie wkrótce może się zmienić i robić mu nadzieję. Chciałam to zrobić, gdy będę pewna, że najbardziej niepewny czas mamy już za sobą.
Wyszłam z gabinetu. Od razu podszedł do mnie Marek.
- I co powiedział lekarz? - zapytał.
- Że jest wszystko dobrze.
- Na pewno? Wyglądasz jakby coś cię martwiło.
- Na pewno. Po prostu chcę odpocząć.
- No tak. To był ciężki dzień.
- Jedźmy na komendę. Muszę oddać mundur.
- Jasne. Cieszę się, że jesteś cała. - powiedział Marek i pocałował mnie w czoło.
- A ja się cieszę, że tobie nic się nie stało. - przytuliłam się do niego. - pojechaliśmy na komendę, a następnie udaliśmy się do domu.

Marek POV
Na wejściu przywitał nas Igor i jego opiekunka, która szybko się pożegnała i wyszła .
- Ciociu...
- Igor, przepraszam cię, ale muszę się położyć. - Natalia poszła do sypialni.
- Tato, co się stało cioci?
- Miała bardzo ciężki dzień. Musi trochę odpocząć. A co chciałeś od cioci?
- Myślałem, że zobaczy na moje zadanie.
- Ja zobaczę. - lekko się uśmiechnąłem.
- Ciocia lepiej się zna.
- Ej, nie przeginaj, bo nie będzie naleśników.
- No dobra... W sumie możesz to być też ty, tato.
- Jadłeś coś?
- Tak, ale ty lepiej gotujesz.
- Dzięki. - przytuliłem mojego syna.
Już pomogę ci z zadaniem tylko umyję ręce i odgrzeję coś dla cioci, okay?
- Okay. - uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju. Po chwili przygotowałem kolację i poszedłem zawołać Natalię. Zobaczyłem jednak, że moja narzeczona śpi. Była widocznie zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Cicho zamknąłem drzwi i poszedłem pomoc Igorowi.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz