Marek POV
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem kto to, ale już czułem, że mam ochotę zabić tę osobę. Przeprosiłem Natalię i poszedłem zobaczyć kto się do mnie dobija.
- Iza? Co ty tutaj robisz?
- Cóż za miłe powitanie. Słuchaj, musiałam przylecieć do Wrocławia w interesach i nawet nie zdążyłam zarezerwować miejsca w hotelu. - weszła do mieszkania. Chyba mnie przenocujesz?
- A twoi znajomi?
- Są na wakacjach. - zauważyła Natalię.
- Już sobie znalazłeś nową matkę dla naszego syna? - Natalia wstała i zabrała swój sweter.
- Fakt. Widuję Igora częściej niż ty. Na mnie już czas. Cześć. - wyszła.
- Bezczelna.
- Iza, nie życzę sobie,żebyś w ten sposób odzywała się do mojej...
- Kochanki? - wtrąciła się.
- Przyjaciółki. Nie mierz innych swoją miarą. Możesz tu przenocować, ale tylko dlatego, bo nie chcę robić przykrości Igorowi. - rzuciła te swoje pogardliwe spojrzenie i poszła przywitać się z Igorem. Byłem na nią mega zły. Wpada jak do siebie, obraża Natalię i chyba liczy, że będę skakał wokół niej. Napisałem do Natalii SMS-a z przeprosinami i prośbą, żeby dała mi znać, gdy dotrze do domu.Kolejnego dnia. Rano.
Nie miałem ochoty siedzieć w jednym mieszkaniu z Izą. Postanowiłem wcześniej wyjść do pracy.
- Wychodzisz już?
- Wow, zgadłaś. Obudź Igora i zaprowadź go do szkoły. Zaczyna lekcje o 8.
- Nie zdążę. Mam spotkanie o 10.
- Iza, masz jeszcze trzy godziny.
- Myślisz, że spotkanie z kontrahentem to łatwizna? Muszę się do tego przygotować i sprawdzić czy o niczym nie zapomniałam.
- Więc co? Nawet najprostszego obowiązku rodzica nie możesz wykonać? Jasne, przygotuj się do tego spotkania i sprawdź czy o niczym nie zapomniałaś. Tylko wydaje mi się, że zapomniałaś o tym, że masz syna. - poszedłem obudzić Igora. Przygotowałem mu szybko śniadanie i zawiozłem do szkoły. Następnie pojechałem na komendę. Tam na rozpoczęcie służby czekała już Natalia.
- Hej.
- Hej.
- Jeśli chodzi o wczoraj... - zacząłem.
- Nie ma o czym mówić.
- Jest. Bardzo cię za nią przepraszam. Nie miałem pojęcia, że przyjdzie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Ale chcę. Między mną a Izą nic nie ma. Pozwoliłem jej zostać tylko ze względu na Igora. Nie chciałem się przy nim kłócić.
- Marek, ale ja to rozumiem, serio.
- Jeszcze raz przepraszam.
- Wybaczam, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Stawiasz dzisiaj pączki z budyniem.
- Zgoda. - odetchnąłem z ulgą. Nie wiedziałem jaka będzie reakcja Natalii, ale ona była bardzo wyrozumiała.Godzinę później byliśmy już na patrolu.
- A sprawie opieki już ostatecznie się dogadaliście?
- Jakiej opieki... Dzisiaj rano jak wychodziłem do pracy i powiedziałem Izie, żeby zawiozła młodego do szkoły to mi powiedziała, że ona ma spotkanie i nie ma czasu.
- Może rzeczywiście nie miała.
- Natalia, ona zajmuje się Igorem, gdy się jej przypomni i ma taki kaprys. Pamiętasz jak chciała go zabrać do Anglii? Potem okazało się, że ma dużo pracy przy początkach działalności jej firmy i odpuściła, ale może chcieć znowu zrobić mi na złość.
- Tak sądzisz?
- Znam ją zbyt długo i zbyt dobrze. W dodatku wczoraj zobaczyła nas.
- Nas? A co ja mam do tego?
- To, że myśli, że jesteśmy razem i...
- Marek, stój ! - zawołała Natalia, a ja natychmiast zatrzymałem samochód.
- Co jest? - byłem zdziwiony jej zachowaniem.
- Dziewczyna na moście po prawej. Chyba chce zrobić coś bardzo głupiego. - Natychmiast wyszliśmy z samochodu i pobiegliśmy w jej kierunku.
Dziewczyna stała nieruchomo i patrzyła w dół.
- Nie rób nic głupiego. - powiedziała do dziewczyny.
- Nic nie rozumiecie...
- To nam wytłumacz. Chcemy ci pomóc.
- Mi nikt nie może pomóc!
- Nie ma sytuacji bez wyjścia.
- Ta jest!
- Posłuchaj, opowiedz nam o tym co się stało.- Natalia ją zagadywała. Ja zgłosiłem naszą interwencję Jackowi. Dziewczyna po chwili zaczęła odpowiadać na pytania mojej partnerki.
- Zostawił mnie. Zostawił mnie samą!
- Kto? Twój chłopak? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
- Mówił, że mnie kocha. Powiedziałam mu o dziecku. Myślałam, że się ucieszy.
- Posłuchaj, musisz teraz myśleć o dziecku.
- Sama sobie nie poradzę. - widziałem, że ma łzy w oczach.
- Nie będziesz sama. Obiecuję, że ci pomożemy. - powiedziała Natalia. Mówiła do dziewczyny i obserwowała moje działanie. Powoli podszedłem i pociągnąłem naszą niedoszłą samobójczynię za rękę, żeby nie spadła z tego mostu.
Wszystko będzie dobrze. - Natalia ją przytuliła i starała się ją uspokoić. Po chwili przyjechało pogotowie i zabrali ją na badania do szpitala.
- Uratowałaś jej życie.
- To ty wciągnąłeś ją zza tych barierek.
- Ale ty ją zauważyłaś i zagadywałaś.
- Młoda dziewczyna, która zamiast cieszyć się, że zostanie mamą decyduje się na taki krok...
- Po prostu jej chłopak nie jest prawdziwym facetem. Powinien wziąć odpowiedzialność za dziecko, a pewnie przypomni sobie o jego istnieniu za 20 lat i wielce będzie chciał wszystko naprawić.
- Sorry, ale czegoś takiego nie da się naprawić.
- Też tak myślę.
- Musimy później podjechać do szpitala i porozmawiać z lekarzem i tą dziewczyną.
- Wiem. Najważniejsze, że teraz jest pod dobrą opieką.
- Zadzwonię do Matyldy, okay? Chcę mieć pewność, że u niej wszystko gra.
- Jasne. - Natalia zadzwoniła do swojej siostry.Natalia POV
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam.
- Dobrze. Czemu dzwonisz tak z rana?
- Po prostu... Chciałam sprawdzić, czy u ciebie wszystko okay.
- Siostra, coś kręcisz. Powiedz mi lepiej czy w końcu masz jakiegoś faceta.
- Matylda!
- No co? Sama chcesz przyjść na wesele siostry?
- Jakie wesele?
- Wiktor mi się oświadczył. - powiedziała wyraźnie szczęśliwa.
- To gratuluję. Wiesz, muszę kończyć bo mamy kolejną interwencję. - skłamałam, ale po prostu byłam w szoku po informacji jaką przekazała mi moja siostra.
Uważaj na siebie i małą.
- Uważam, uważam. Trzymaj się i szukaj kogoś.
- Paaa. - rozłączyłam się.
- Ej, czemu ściemniałaś, że mamy interwencję?
- Bo moja siostra mnie zaskoczyła swoim newsem.
- Jakim?
- Bierze ślub z Wiktorem. To ojciec jej dziecka.
- No to świetnie. Przynajmniej jeden odpowiedzialny facet.
- Drugi. Znam już jednego. - spojrzałam na Marka i lekko się uśmiechnęłam.
-Wiesz co? Za taki tekst to nawet dwa pączki mogę ci kupić. - zaczęliśmy się śmiać. Cieszyłam się, że moja siostra zaczyna sobie układać życie. Zastanawiałam się co z moim? Czy coś wkrótce się zmieni?Kilka godzin później. Odbieraliśmy właśnie przerwę. Do pokoju wpadł Jacek.
- Hej. A co to za uczta?
- Powiedzmy, że tak się przeprasza koleżankę, jak zrobisz głupotę. A co? - odpowiedział Marek.
- A to, że nie podzieliliście się z dyżurnym.
- Ale chyba nie zgłosisz tego Witackiemu? - zapytałam.
- Będę to musiał bardzo poważnie przemyśleć.
- A jak cię przekupimy? - podałam mu talerzyk z pączkami.
- A wtedy to zupełnie co innego. - poczęstował się.
Wiecie, że to moja pierwsza łapówka w życiu?
- Moim też. - powiedziałam jednocześnie z Markiem.
- Cóż za zgodność. - powiedział Jacek.
- Przyszedłeś do nas z jakaś konkretną sprawą czy po prostu ci się nudzi? - zapytał Marek.
- Mi nigdy się nie nudzi. Dzwonili ze szpitala. Będziecie już mogli porozmawiać z tą dziewczyną. Naprawdę wywołaliście świetną robotę. - podałam mu talerzyk z pączkiem.
- To za pochwałę od samego oficera dyżurnego.
- Wiecie co? Ja was muszę częściej odwiedzać. - zabrał talerzyk. A kawy nie macie?
- Nie przesadzaj. - powiedziałam.
- Natalia, zauważyłaś, że Jacek zaczyna się robić marudny jak Julek?
- Za takie gadanie powinieneś dostać dyscyplinarkę. - powiedział Jacek. Co jak co, ale atmosferę w pracy mieliśmy naprawdę dobrą. Liczyłam, że tak już zostanie.
Po kilku minutach zabraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do szpitala, żeby porozmawiać z dziewczyną z porannej interwencji. Po krótkiej rozmowie z jej lekarzem prowadzącym weszliśmy do sali na której leżała.
- To państwo...
- Daria, musimy jeszcze uzyskać od ciebie kilka informacji i spisać twoje dane. - Podała nam dowód, a Marek zrobił notatkę.
- Przepraszam. - byłam zdziwiona. Popatrzyliśmy na siebie z Markiem.
- Ale za co? - zapytałam.
- To co chciałam zrobić było głupie.
- Po prostu nie myślałaś wtedy racjonalnie.
Mam dla ciebie wizytówkę. - podałam jej kartkę.
To fundacja, która wspiera takie dziewczyny jak ty. Wiem, że tam pomogą ci oswoić się z nową sytuacją.
- Dziękuję, pani. I panu też. - jeszcze chwilę porozmawialiśmy z dziewczyną po czym wyszliśmy z jej sali i szliśmy korytarzem.
- Oby ułożyło się jej w życiu. - powiedział Marek.
- Oby. To chyba dobra dziewczyna, ale po prostu jest zagubiona. Gdy nie masz w nikim oparcia, to tak to się najczęściej kończy.
- Dobrze, że przynajmniej są te fundacje.
- Natalia! - usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
Odwróciłam się, choć tak naprawdę dobrze wiedziałam czyj to głos.Dotąd jednak unikałam konfrontacji.Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie. ♥️
Czy chcecie więcej rozdziałów?
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?