25.

328 10 1
                                    

Marek POV
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem kto to, ale już czułem, że mam ochotę zabić tę osobę. Przeprosiłem Natalię i poszedłem zobaczyć kto się do mnie dobija.
- Iza? Co ty tutaj robisz?
- Cóż za miłe powitanie. Słuchaj, musiałam przylecieć do Wrocławia w interesach i nawet nie zdążyłam zarezerwować miejsca w hotelu. - weszła do mieszkania. Chyba mnie przenocujesz?
- A twoi znajomi?
- Są na wakacjach. - zauważyła Natalię.
- Już sobie znalazłeś nową matkę dla naszego syna? - Natalia wstała i zabrała swój sweter.
- Fakt. Widuję Igora częściej niż ty. Na mnie już czas. Cześć. - wyszła.
- Bezczelna.
- Iza, nie życzę sobie,żebyś w ten sposób odzywała się do mojej...
- Kochanki? - wtrąciła się.
- Przyjaciółki. Nie mierz innych swoją miarą. Możesz tu przenocować, ale tylko dlatego, bo nie chcę robić przykrości Igorowi. - rzuciła te swoje pogardliwe spojrzenie i poszła przywitać się z Igorem. Byłem na nią mega zły. Wpada jak do siebie, obraża Natalię i chyba liczy, że będę skakał wokół niej. Napisałem do Natalii SMS-a z przeprosinami i prośbą, żeby dała mi znać, gdy dotrze do domu.

Kolejnego dnia. Rano.
Nie miałem ochoty siedzieć w jednym mieszkaniu z Izą. Postanowiłem wcześniej wyjść do pracy.
- Wychodzisz już?
- Wow, zgadłaś. Obudź Igora i zaprowadź go do szkoły. Zaczyna lekcje o 8.
- Nie zdążę. Mam spotkanie o 10.
- Iza, masz jeszcze trzy godziny.
- Myślisz, że spotkanie z kontrahentem to łatwizna? Muszę się do tego przygotować i sprawdzić czy o niczym nie zapomniałam.
- Więc co? Nawet najprostszego obowiązku rodzica nie możesz wykonać? Jasne, przygotuj się do tego spotkania i sprawdź czy o niczym nie zapomniałaś. Tylko wydaje mi się, że zapomniałaś o tym, że masz syna. - poszedłem obudzić Igora. Przygotowałem mu szybko śniadanie i zawiozłem do szkoły. Następnie pojechałem na komendę. Tam na rozpoczęcie służby czekała już Natalia.
- Hej.
- Hej.
- Jeśli chodzi o wczoraj... - zacząłem.
- Nie ma o czym mówić.
- Jest. Bardzo cię za nią przepraszam. Nie miałem pojęcia, że przyjdzie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Ale chcę. Między mną a Izą nic nie ma. Pozwoliłem jej zostać tylko ze względu na Igora. Nie chciałem się przy nim kłócić.
- Marek, ale ja to rozumiem, serio.
- Jeszcze raz przepraszam.
- Wybaczam, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Stawiasz dzisiaj pączki z budyniem.
- Zgoda. - odetchnąłem z ulgą. Nie wiedziałem jaka będzie reakcja Natalii, ale ona była bardzo wyrozumiała.

Godzinę później byliśmy już na patrolu.
- A sprawie opieki już ostatecznie się dogadaliście?
- Jakiej opieki... Dzisiaj rano jak wychodziłem do pracy i powiedziałem Izie, żeby zawiozła młodego do szkoły to mi powiedziała, że ona ma spotkanie i nie ma czasu.
- Może rzeczywiście nie miała.
- Natalia, ona zajmuje się Igorem, gdy się jej przypomni i ma taki kaprys. Pamiętasz jak chciała go zabrać do Anglii? Potem okazało się, że ma dużo pracy przy początkach działalności jej firmy i odpuściła, ale może chcieć znowu zrobić mi na złość.
- Tak sądzisz?
- Znam ją zbyt długo i zbyt dobrze. W dodatku wczoraj zobaczyła nas.
- Nas? A co ja mam do tego?
- To, że myśli, że jesteśmy razem i...
- Marek, stój ! - zawołała Natalia, a ja natychmiast zatrzymałem samochód.
- Co jest? - byłem zdziwiony jej zachowaniem.
- Dziewczyna na moście po prawej. Chyba chce zrobić coś bardzo głupiego. - Natychmiast wyszliśmy z samochodu i pobiegliśmy w jej kierunku.
Dziewczyna stała nieruchomo i patrzyła w dół.
- Nie rób nic głupiego. - powiedziała do dziewczyny.
- Nic nie rozumiecie...
- To nam wytłumacz. Chcemy ci pomóc.
- Mi nikt nie może pomóc!
- Nie ma sytuacji bez wyjścia.
- Ta jest!
- Posłuchaj, opowiedz nam o tym co się stało.- Natalia ją zagadywała. Ja zgłosiłem naszą interwencję Jackowi. Dziewczyna po chwili zaczęła odpowiadać na pytania mojej partnerki.
- Zostawił mnie. Zostawił mnie samą!
- Kto? Twój chłopak? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
- Mówił, że mnie kocha. Powiedziałam mu o dziecku. Myślałam, że się ucieszy.
- Posłuchaj, musisz teraz myśleć o dziecku.
- Sama sobie nie poradzę. - widziałem, że ma łzy w oczach.
- Nie będziesz sama. Obiecuję, że ci pomożemy. - powiedziała Natalia. Mówiła do dziewczyny i obserwowała moje działanie. Powoli podszedłem i pociągnąłem naszą niedoszłą samobójczynię za rękę, żeby nie spadła z tego mostu.
Wszystko będzie dobrze. - Natalia ją przytuliła i starała się ją uspokoić. Po chwili przyjechało pogotowie i zabrali ją na badania do szpitala.
- Uratowałaś jej życie.
- To ty wciągnąłeś ją zza tych barierek.
- Ale ty ją zauważyłaś i zagadywałaś.
- Młoda dziewczyna, która zamiast cieszyć się, że zostanie mamą decyduje się na taki krok...
- Po prostu jej chłopak nie jest prawdziwym facetem. Powinien wziąć odpowiedzialność za dziecko, a pewnie przypomni sobie o jego istnieniu za 20 lat i wielce będzie chciał wszystko naprawić.
- Sorry, ale czegoś takiego nie da się naprawić.
- Też tak myślę.
- Musimy później podjechać do szpitala i porozmawiać z lekarzem i tą dziewczyną.
- Wiem. Najważniejsze, że teraz jest pod dobrą opieką.
- Zadzwonię do Matyldy, okay? Chcę mieć pewność, że u niej wszystko gra.
- Jasne. - Natalia zadzwoniła do swojej siostry.

Natalia POV
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam.
- Dobrze. Czemu dzwonisz tak z rana?
- Po prostu... Chciałam sprawdzić, czy u ciebie wszystko okay.
- Siostra, coś kręcisz. Powiedz mi lepiej czy w końcu masz jakiegoś faceta.
- Matylda!
- No co? Sama chcesz przyjść na wesele siostry?
- Jakie wesele?
- Wiktor mi się oświadczył. - powiedziała wyraźnie szczęśliwa.
- To gratuluję. Wiesz, muszę kończyć bo mamy kolejną interwencję. - skłamałam, ale po prostu byłam w szoku po informacji jaką przekazała mi moja siostra.
Uważaj na siebie i małą.
- Uważam, uważam. Trzymaj się i szukaj kogoś.
- Paaa. - rozłączyłam się.
- Ej, czemu ściemniałaś, że mamy interwencję?
- Bo moja siostra mnie zaskoczyła swoim newsem.
- Jakim?
- Bierze ślub z Wiktorem. To ojciec jej dziecka.
- No to świetnie. Przynajmniej jeden odpowiedzialny facet.
- Drugi. Znam już jednego. - spojrzałam na Marka i lekko się uśmiechnęłam.
-Wiesz co? Za taki tekst to nawet dwa pączki mogę ci kupić. - zaczęliśmy się śmiać. Cieszyłam się, że moja siostra zaczyna sobie układać życie. Zastanawiałam się co z moim? Czy coś wkrótce się zmieni?

Kilka godzin później. Odbieraliśmy właśnie przerwę. Do pokoju wpadł Jacek.
- Hej. A co to za uczta?
- Powiedzmy, że tak się przeprasza koleżankę, jak zrobisz głupotę. A co? - odpowiedział Marek.
- A to, że nie podzieliliście się z dyżurnym.
- Ale chyba nie zgłosisz tego Witackiemu? - zapytałam.
- Będę to musiał bardzo poważnie przemyśleć.
- A jak cię przekupimy? - podałam mu talerzyk z pączkami.
- A wtedy to zupełnie co innego. - poczęstował się.
Wiecie, że to moja pierwsza łapówka w życiu?
- Moim też. - powiedziałam jednocześnie z Markiem.
- Cóż za zgodność. - powiedział Jacek.
- Przyszedłeś do nas z jakaś konkretną sprawą czy po prostu ci się nudzi? - zapytał Marek.
- Mi nigdy się nie nudzi. Dzwonili ze szpitala. Będziecie już mogli porozmawiać z tą dziewczyną. Naprawdę wywołaliście świetną robotę. - podałam mu talerzyk z pączkiem.
- To za pochwałę od samego oficera dyżurnego.
- Wiecie co? Ja was muszę częściej odwiedzać. - zabrał talerzyk. A kawy nie macie?
- Nie przesadzaj. - powiedziałam.
- Natalia, zauważyłaś, że Jacek zaczyna się robić marudny jak Julek?
- Za takie gadanie powinieneś dostać dyscyplinarkę. - powiedział Jacek. Co jak co, ale atmosferę w pracy mieliśmy naprawdę dobrą. Liczyłam, że tak już zostanie.
Po kilku minutach zabraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do szpitala, żeby porozmawiać z dziewczyną z porannej interwencji. Po krótkiej rozmowie z jej lekarzem prowadzącym weszliśmy do sali na której leżała.
- To państwo...
- Daria, musimy jeszcze uzyskać od ciebie kilka informacji i spisać twoje dane. - Podała nam dowód, a Marek zrobił notatkę.
- Przepraszam. - byłam zdziwiona. Popatrzyliśmy na siebie z Markiem.
- Ale za co? - zapytałam.
- To co chciałam zrobić było głupie.
- Po prostu nie myślałaś wtedy racjonalnie.
Mam dla ciebie wizytówkę. - podałam jej kartkę.
To fundacja, która wspiera takie dziewczyny jak ty. Wiem, że tam pomogą ci oswoić się z nową sytuacją.
- Dziękuję, pani. I panu też. - jeszcze chwilę porozmawialiśmy z dziewczyną po czym wyszliśmy z jej sali i szliśmy korytarzem.
- Oby ułożyło się jej w życiu. - powiedział Marek.
- Oby. To chyba dobra dziewczyna, ale po prostu jest zagubiona. Gdy nie masz w nikim oparcia, to tak to się najczęściej kończy.
- Dobrze, że przynajmniej są te fundacje.
- Natalia! - usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
Odwróciłam się, choć tak naprawdę dobrze wiedziałam czyj to głos.Dotąd jednak unikałam konfrontacji.

Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie. ♥️
Czy chcecie więcej rozdziałów?

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz