53.

269 12 6
                                    

Natalia POV
- Natalia... Chodzi o Marka.- zaczęła Lena.
- Miał wypadek.
- Boże... Co z nim?
- Jest nieprzytomny, ale to nie jest jedyna zła wiadomość. - spojrzałam zaniepokojona na Mikołaja i Lenę.
- Kierował pod wpływem.
- Przecież to niemożliwe... Znacie go.
- Było wyraźnie czuć od niego alkohol.
- W którym jest szpitalu?
- Miejskim. Zawieziemy cię jeśli chcesz.
- Jasne, tylko się przebiorę. - miałam w głowie tysiące myśli. Nie mogłam uwierzyć, że Marek upiłby się i wsiadł za kółko. Nawet gdyby był pijany, to i tak nie zrobiłby takiej głupoty. Szybko się przebrałam i pojechaliśmy do szpitala.
Na miejscu dowiedzieliśmy się, że jego stan uległ pogorszeniu. Cała ta sytuacja była dla mnie jak koszmar. Siedziałam na korytarzu i czekałam na jakiekolwiek wieści o moim narzeczonym. Wiedziałam jedynie tyle, że jest operowany.
Po godzinie mogłam rozmawiać z lekarzem.
- Jest pani kimś z rodziny?
- Jestem narzeczoną. Jeśli to pana nie przekonuje to jestem z policji. Podobno Marek był pod wpływem alkoholu.
- To prawda. Doznał wielu obrażeń wewnętrznych, ale udało nam się opanować sytuację.
- Wyjdzie z tego?
- Tak, ale będzie potrzebował sporo odpoczynku.
- Mogę go zobaczyć?
- Zaraz przewieziemy go na salę, ale teraz jakiekolwiek odwiedziny są wykluczone. Dopiero po południu będzie pani mogła go odwiedzić.
- Dobrze. Dziękuję panu. - po chwili zobaczyłam, że Marek jest przewożony na salę.
Kochanie, jestem tutaj. - pogładziłam go po włosach.
Zajmę się Igorem. Wracaj do nas... - widok mojego narzeczonego, który jest cały posiniaczony i dopiero co był operowany dla mnie był niewyobrażalnie ciężki. Czułam się winna, bo to po kłótni ze mną spowodował ten wypadek. Nie potrafiłam jednak zrozumieć dlaczego prowadził pod wpływem. To kompletnie do niego nie pasowało. Wróciłam do domu. Miałam rano patrol, a w przed pracą chciałam pojechać do Igora i porozmawiać z opiekunką. Napisałam Izie SMS-a o wypadku Marka. Liczyłam na to, że pomoże mi w opiece nad Igorem. Nie spałam, aż do rana. Przed 7 byłam u Joasi.
- Hej. Przepraszam, że dopiero dzisiaj przyszłam. Marek pisał ci wczoraj cokolwiek?
- Tylko tyle, że prosi, żeby Igor mógł u mnie nocować. Dla mnie nie było żadnego problemu.
- Ciocia! - podbiegł do mnie Igor.
Gdzie tata?
- Igor... - przykucnęła przy nim.
Tata miał wypadek. Odwiedzimy go jutro, jeśli lekarz się zgodzi, okay?
- Tata umrze?...
- Nie, kochanie. Jest pod dobrą opieką. Dopóki tata nie wróci ze szpitala, zamieszkasz ze mną, dobrze?
- Dobrze... - mocno go przytuliłam.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
Asiu, gdy będę w pracy zajmiesz się Igorem?
- Tak, nie ma sprawy. Pozdrów Marka ode mnie i życz mu powrotu do zdrowia.
- Jasne, dziękuję. Igor, pojedziesz z Asią do szkoły, a później ja cię odbiorę, okay? - Igor pokiwał głową twierdząco. Widziałam, że naprawdę bardzo się przejął sytuacją z Markiem.
Pożegnałam się z nimi i pojechałam do pracy. Byłam sporo przed czasem, więc poszłam porozmawiać z Jackiem, żeby powiedział mi coś więcej na temat wypadku mojego narzeczonego. Następnie udałam się do prewencyjnego. Myślałam o ustaleniach naszych kolegów. Kompletnie nie moglam zrozumieć Marka i coś mi nie pasowało w tej sprawie. Miałam nadzieję, że uda mi się z nim porozmawiać, choć nie wiedziałam w jakim stanie będzie, gdy go odwiedzę. Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju wszedł Miłosz.
- Natalka, przykro mi. - przytulił mnie.
Jak to się stało?
- Wczoraj się pokłóciliśmy... Nie powinnam mu w ogóle pozwolić prowadzić w takim stanie.
- To prawda, że był pijany?
- U mnie był trzeźwy... Później pewnie pojechał do jakiegoś pubu... Miłosz, ja nie wierzę, że on naprawdę prowadził pod wpływem.
- A co mówi lekarz?
- Marek miał obrażenia wewnętrzne. Operowali go, gdy przyjechałam do szpitala. Widziałam go tylko przez chwilę... To wszystko moja wina.
- Nie gadaj głupot.
- Nie rozumiesz... on się dowiedział o mojej ciąży.
- Jak to? Od kogo? Wie, że my...
- Nie, ale... miałam ci o tym nie mówić, ale jakiś czas temu Krzysiek zaczął mnie szantażować. Ja naprawdę nie wiem skąd on się dowiedział...
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Co by to zmieniło? W każdym razie wczoraj miałam z nim niezbyt przyjemną wymianę zdań i wyprowadził mnie z równowagi i... dostał ode mnie w twarz.
- Ciebie? Przecież jesteś najspokojniejszą osobą jaką znam. Zawsze trzymasz nerwy na wodzy.
- To nieistotne co powiedział o mnie, ale groził, że pożałuję tego jak go potraktowałam. No i dotrzymał słowa...
- Pogadać z nim?
- Nie. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Dla mnie najważniejsze jest, żeby Marek wrócił do zdrowia i mam nadzieję, że jakoś wytłumaczy mi sprawę kierowania pod wpływem. Wiesz, że mogą go wyrzucić z policji.
- Wiem. Może podjedziemy do niego na przerwie?
- Jeśli nie masz nic przeciwko...
- Jasne, że nie. Musicie sobie wszystko wyjaśnić.
- Dzięki.
Kilka godzin później. Lekarz zgodził się, żebym na chwilę poszła do Marka. Jego stan był stabilny, ale nadal był osłabiony.
- Hej. - weszłam na salę i zamknęłam drzwi. Marek tylko spojrzał w moją stronę, ale się nie odezwał.
Jak się czujesz?
- Bywało lepiej.
- Musisz dużo odpoczywać...
- Tak... W więzieniu będę miał na to sporo czasu.
- Marek, powiedz, że to jakaś pomyłka i nie kierowałeś pijany...
- Co mam ci odpowiedzieć? Znaleźli mnie za kierownicą.
- Pamiętasz cokolwiek?
- Naszą kłótnię. - spuściłam głowę.
Później nic.
- Wiem, że to moja wina...
- Ty nie kazałaś mi pić i jechać.
- Ale to przeze mnie w ogóle sięgnąłeś po alkohol.
- Natalia, ja naprawdę nie chcę o tym gadać. Co z Igorem?
- Byłam rano u Asi. Powiedziałam mu o twoim wypadku. Po południu odbieram go ze szkoły, a poźniej zabieram do siebie. Nie martw się, zajmę się nim.
- Dzięki.
- Jutro do ciebie wpadniemy.
- Okay...
- Odpoczywaj i wracaj do zdrowia... Kocham cię... - wstałam i udałam się w stronę wyjścia. Bolało mnie to, że Marek trzyma mnie na dystans, ale z drugiej strony go rozumiałam. Wiedziałam, że może mieć bardzo poważne problemy w pracy i grozi mu areszt. Ja jestem w stanie zrozumieć jakie grożą mu konsekwencje, ale co z Igorem? Jak miałam mu to wszystko wytłumaczyć? Wiedziałam tylko, że bez względu na to, czy Marek nadal będzie chciał ze mną być po tym wszystkim czy też nie, będę robić wszystko, żeby tylko dowiedzieć się jak najwięcej o tym wypadku.
- I jak? - zapytał Miłosz, który czekał na korytarzu.
- Słabo... Nie zaprzeczył, że to on prowadził, ale niewiele pamięta. Cholera... Może jestem po prostu naiwna, ale ja w to nie wierzę.
- Natalia, spokojnie. Pogadamy z naszymi, dowiemy się co udało im się ustalić. Jeśli odpuścili temat, to sami coś wymyślimy.
- Serio mi pomożesz?
- Jasne, że tak. I nie martw się. Wszystko się wyjaśni i dogadasz się z Markiem. - przytulił mnie.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz