54.

262 11 2
                                    

Natalia POV
Dni mijały, a Marek czuł się już trochę lepiej.
Nadal jednak nie chciał ze mną rozmawiać. Jedynie w obecności Igora zamienialiśmy kilka zdań. Wiedziałam, że jest wściekły na mnie, ale pewnie myślał o tym co go czeka. Mimo pomocy Miłosza nie ustaliłam żadnych informacji, które pomogłyby mi w ustaleniu okoliczności wypadku. Sądziłam, że być może po prostu ja się mylę. Marek nic nie wiedział o moim prywatnym śledztwie i chciałam, żeby tak zostało.

Marek POV
Cieszyłem się, że Natalia wpadała do szpitala, ale nie wiedziałem co dalej z nami. Zataiła zbyt ważną sprawę, żebym mógł o tym tak po prostu zapomnieć. W dodatku spowodowałem wypadek pod wpływem alkoholu. Nadal niczego nie pamiętam, ale wiem, że prawdopodobnie czeka mnie dyscyplinarka i więzienie. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło i jak mogłem tak zawieść Igora. Zawsze mówił, że jestem dla niego autorytetem i chce być taki jak ja, a teraz? Do sali weszła Natalia.
- Hej.
- Cześć.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytała.
- Nie jest źle.
- Lekarz mówił, że może za kilka dni cię wypiszą. - powiedziała. Jakoś mnie to nie cieszyło.
- I pojadę prosto do aresztu. Super.
- Witacki mówił, że nie trafisz. Będziesz w domu czekał na rozprawę.
- I co z tego? I tak jestem już bez roboty.
- Ale masz Igora. Dla niego musisz być silny.
- Nie mam siły się nim zajmować.
- Posłuchaj... Igor może zostać u mnie tak długo jak tylko chcesz, ale myślę, że dobrze będzie jeśli po twoim wyjściu ze szpitala zamieszkamy razem. Przynajmniej do czasu, kiedy całkowicie nie wydobrzejesz.
- Nie wiem czy to napewno jest dobry pomysł.
- Wiem, że mi nie ufasz, ale chcę ci jakoś pomóc. - wierzyłem jej.
- Zastanowię się nad tym. - siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Postanowiłem w końcu się odezwać.
Dzięki, że zajęłaś się Igorem.
- Nie ma sprawy.
- Natalia... będziemy musieli poważnie pogadać jak już stąd wyjdę.
- Tego nie unikniemy.
- Chyba wszyscy na komendzie plotkują i wyrobili sobie o mnie zdanie.
- Mało mnie interesuje ich zdanie i ciebie też nie powinno.
- Łatwo mówić.
- Marek, zrobiłeś głupotę i poniesiesz tego konsekwencje, ale... nie możesz ciagle o tym myśleć. Musisz skupić się na tym co będzie dalej. Najważniejsze, że wracasz do zdrowia.
- Może masz rację...
- Mam. Igor naprawdę bardzo przeżył twój wypadek.
- Tylko on mi został...
- Muszę już iść, bo zaraz kończy mi się przerwa. Przyjadę jutro. Trzymaj się. - Natalia wstała, a ja w ostatniej chwili złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie.
- Dziękuję, że przychodzisz. - lekko się uśmiechnęła i wyszła.

Natalia POV
Czułam, że Marek powoli przestaje się na mnie złościć. Wiedziałam, że przed nami bardzo trudny czas i rzeczywiście na komendzie pojawia się sporo plotek. Wróciłam do radiowozu.
- I jak? - zapytał Miłosz.
- Już lepiej. Za kilka dni prawdopodobnie Marek wróci do domu.
- To chyba dobrze, nie?
- Niby tak, ale... nie wiem co dalej z nami i czuję, że trochę go zawiodłam, bo niczego nowego nie ustaliłam w sprawie wypadku.
- Ale starałaś się i to się liczy.
- Dzięki, że mi pomogłeś.
- Nie masz za co. Od tego ma się przyjaciół. Ty zrobiłabyś dla mnie to samo.
- To prawda. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - udaliśmy się na patrol. Dzień był w miarę spokojny. Po pracy miałam jechać z Igorem do kina. Chciałam zrobić mu niespodziankę i czymś go zająć, by nie myślał o ostatnich przykrych wydarzeniach. Właśnie się przebrałam i zabierałam plecak, kiedy do pokoju wpadł mój partner.
- Dobrze, że jeszcze cię zastałem.
- Co jest? Właściwie to trochę się spieszę.
- Musisz ze mną gdzieś jechać.
- Ale teraz?
- To ważne.
- Góral, a nie może to coś poczekać do jutra? Chciałam zabrać młodego do kina i jakąś pizzę.
- Musisz z kimś pogadać. Daj mi 5 minut. Przebiorę się i jedziemy. - wyszedł z pokoju. Nie wiedziałam o co mu właściwie chodzi. Oparłam się o biurko i napisałam Asi, że będę trochę później. Zastanawiałam się z kim mam się tak nagle spotkać i o czym rozmawiać, ale znałam Miłosza i to naprawdę musiało być coś ważnego. Po chwili mój partner wrócił do pokoju i poszliśmy do samochodu. Jechaliśmy jakieś 15 minut i skręciliśmy w boczną uliczkę. Przez całą drogę nie dowiedziałam się z kim mamy rozmawiać. Do samochodu wsiadł facet w bluzie z kapturem.
- Hej, Baca. - przywitał się z nim Miłosz.
- Baca? Co on? Też z Gór? - zapytałam.
- Pilnuję baranów w tym mieście. - powiedział mężczyzna.
- Tych, których my jeszcze nie namierzyliśmy. Baca to mój informator.
- Informator? Ale o co chodzi?
- O twojego faceta. Widziałem go w barze.
- Jesteś pewien, że to był Marek?
- Inaczej bym z wami nie gadał.
- To co wiesz? - zapytałam.
- Zauważyłem go gdzieś koło 23. Siedział z jakimiś facetem. Zapamiętałem ich, bo ten twój trochę szybko odleciał.
- A ten drugi?
- Mało pił. Wyprowadził tego twojego...
- Marka.
- Dokładnie. Wyprowadził go z pubu i tyle ich widziałem.
- Myślisz, że był w stanie prowadzić auto?
- On ledwie stał na nogach. Nawet jakby jechał to na pierwszej lampie by się rozpier...
-Ej, słownictwo.
- W lampkę by uderzył i tyle.
- A pamiętasz jak wyglądał ten facet, który z nim wtedy siedział?
- Krótkie ciemne włosy, średni wzrost. Gębę skądś kojarzę. Nie wiem czy to nie jest jeden z waszych.
- Krzysiek. - spojrzeliśmy na siebie z Miłoszem i powiedzieliśmy jednocześnie.
- Coś jeszcze? Nie chcę, żeby kumple mnie z wami zobaczyli.
- To tyle. Dzięki. - facet wyszedł.
- Że też wcześniej sama na to nie wpadłam.
Miłosz, dzięki.
- Daj spokój. Mam namiary na ten bar. Jedziemy tam od razu? Może mają monitoring.
- A masz czas?
- Pewnie.
- No to jedźmy. - po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu.
- Podkomisarz Bachleda, aspirant sztabowa Mróz, Komenda Miejska Policji.
- Czego tutaj szuka nasza szanowna władza? - zapytał barman.
- Musimy pogadać z właścicielem.
- Stało się coś?
- To chcemy właśnie ustalić.
- Czekajcie. - poszedł na zaplecze. Po chwili wyszedł z innym facetem.
-  O co chodzi?
- Potrzebujemy nagrania z monitoringu.
- Po co wam to?
- Doszło do wypadku. Prawdopodobnie sprawca przed tym zdarzeniem był u was. Musimy to sprawdzić.
- Z kiedy te nagrania?
- Ostatni czwartek.
- Dobra, chodźcie za mną. - poszliśmy za mężczyzną. Zgraliśmy nagrania z monitoringu. Następnie pojechaliśmy do domu.
- Masz kawę. - podał Miloszowi kubek. Było późno, ale zgodził się sprawdzić nagrania ze mną. Nie było czasu do stracenia.
- Dzięki.
- To ja dziękuję. - zaczęliśmy oglądać nagrania. Po około 30 minutach nasze przypuszczenia się potwierdziły. Towarzyszącym Markowi facetem był Krzysiek. Pewnie nieźle namieszał mu głowie i nastawiał go przeciwko mnie. Już sam fakt, że Zapała ani słowem nie odezwał się, że spotkał się przed wypadkiem z moim facetem, był podejrzany. Informator Górala miał rację, że Marek ledwie stał na nogach i Krzysiek pomógł mu wyjść. Na tym kończyły się nagrania z lokalu. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się zdobyć monitoring również z ulicy obok i będziemy bliżej rozwiązania sprawy. Co jeśli jechali wtedy razem?
Tylko, że na miejscu wypadku nie było Krzyśka. To on pozwolił mu wsiąść za kierownicę, czy Marek mówił, że pojedzie taksówką? W głowie pojawiało mi się coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Po pewnym czasie zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz