26.

362 11 0
                                    

Natalia POV
- Cześć, Miłosz.
- Porozmawiajcie na spokojnie. Dam ci znać jak coś będzie się działo. Czekam w radiowozie. - powiedział Marek. Nie do końca chciałam teraz rozmawiać z Miłoszem, ale już nie miałam wyjścia. Podeszłam w jego kierunku i usiedliśmy.
- Jak się czujesz?
- Jest nieźle. Natalia, czemu nie przyszłaś? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Bo nadal czuję się odpowiedzialna za to, że tutaj jesteś.
- I masz rację. - nie odzywałam się.
- Jakbyś wtedy nie zadzwoniła do Jacka to teraz mogłabyś mnie odwiedzać na cmentarzu. Dobrze wiem, że mnie reanimowałaś, aż do przyjazdu karetki. Białach wszystko mi opowiedział.
- Ale to ja nie trafiłam to tego faceta, który cię postrzelił.
- Nie ten to szef by mnie postrzelił. Tylko że nikogo kto by mi pomógł tam mogło nie być. I wiem, że wpadłaś do szpitala jak byłem w śpiączce i jak mnie wybudzili, ale po prostu szkoda, że nie chciałaś ze mną pogadać osobiście tylko wysyłałaś Marka.
- Wiem, to być może nie było zbyt dojrzałe. Nie chciałam też, żeby Tamara mnie widziała.
- Daj jej czas. Zrozumie, że to nie twoja wina i dzięki tobie jeszcze w ogóle żyję.
- A wiesz czemu przeżyłem?
- Żeby nie zostawiać Tamary samej?
- Też, ale nie chciałem, żebyś miała wyrzuty sumienia do końca życia. Natalia, przecież ja cię dobrze znam.
- Obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Że już nigdy nie będę musiała cię reanimować.
- Było aż tak źle?
- Okropnie.
- Tyle mogę ci obiecać.
- Nigdy w życiu o nikogo tak się nie bałam tak jak wtedy o ciebie.
- Już wszystko dobrze. - przytulił mnie. Delikatnie odwzajemniłam uścisk. Nie chciałam urazić jego rany. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie.
- Tamara? Cześć, kochanie. - Miłosz wstał i pocałował ją w policzek.
- Już nie będę wam przeszkadzać. Trzymaj się i wracaj do zdrowia.
- Wpadniesz w któryś dzień?
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Udałam się do radiowozu.
- I jak?
- Musiałeś mnie zostawiać?
- Musieliście w końcu ze sobą pogadać. Mówiłem ci, że za każdym razem kiedy go odwiedzałem, pytał o ciebie i nie wyczułem, żeby miał jakiekolwiek pretensje.
- Ale ja miałam je do siebie. I Tamara mnie nie znosi od czasu tego wypadku. Z Miłoszem w sumie się dogadaliśmy.
- Widzisz? Nie było się czego bać.
- Racja, ale po prostu nie lubię być postawiona przed faktem dokonanym. Jedziemy?
- Tak jest.- powiedział Marek.
- Po drodze znów myślałam o ostatnich wydarzeniach. Co jeśli to zakończyłoby się to zupełnie inaczej? Co jeśli to byłby Marek? Co jeśli kiedyś coś mu się stanie? Musiałam odsunąć te myśli i skupić się tylko i wyłącznie na pracy.

Wieczorem
- Jakiś ciężki był dzisiejszy dzień.
- Potwierdzam. - odpowiedziałam.
- Podwieźć cię do domu?
- Nie. Jeszcze zostanę.
- Przecież już nie masz raportów do zrobienia.
- Tak, ale...
- Natalia, co się dzieje? - poszedł do mnie.
- Nic. Po prostu nigdzie się nie śpieszę. Przejrzę jeszcze kilka spraw. Leć do domu. - lekko się uśmiechnęłam.
- Zdzwonimy się, okay?
- Jasne.
- Odpocznij. Nie możesz żyć tylko pracą.
- Wiem, wiem. Odpocznę, obiecuję.
- Pa. - pożegnał się i wyszedł.
- Pa... - usiadłam za swoim biurkiem. - Od rozmowy z Miłoszem jakoś nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Myślałam też o Matyldzie i Marku.
Każde z nich ma swoje życie, zaczyna im się wszystko układać, są szczęśliwi i mają rodziny. Miłosz ma Tamarę i jej synka, Matylda wkrótce zostanie mamą i weźmie ślub, a Marek ma Igora.
A dokąd mam się śpieszyć? Do kogo ja mam wracać? Zaczęłam przeglądać sprawy, które nie zostały jeszcze rozwiązane. Godzinę później do pokoju wpadł Mikołaj.
- A ty jeszcze w pracy? - zapytał wyraźnie zdziwiony moją obecnością.
- Tak. Chciałam przejrzeć sprawy, które mamy jeszcze nie rozwiązane. A ty?
- Dogadywałem szczegóły akcji z Witackim. Natalia, wszystko okay?
- Tak. Jak u ciebie i Idy?
- Wiesz... - usiadł.
Ostatnio jej nie poznaję. Raz jest uśmiechnięta i pełna energii, a za chwilę przybita i mnie unika. Chyba nie rozumiem kobiet.
- Mikołaj, ja ich nie rozumiem, a jestem jedną z nich.
- No to przynajmniej wyszło na to, że nie jestem beznadziejny w relacjach.
- Porozmawiam z nią i spróbuję się czegoś dowiedzieć, ale mogę cię zapewnić, że Ida naprawdę cię kocha.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Trzeba sobie pomagać.
- A jak u ciebie? Zauważyłem, że od czasu... No wiesz...że więcej pracujesz.
- Po prostu mogę się tutaj do czegoś przydać.
- Wszystkich nie złapiesz. Musisz złapać dystans do tej pracy. A rozmawiałaś w końcu z Miłoszem?
- Tak, dzisiaj. Nie ma do mnie pretensji.
- A spróbowałby mieć. Byłaś odważna i szczerze? Sam nie wiem jakbym się wtedy zachował na twoim miejscu.
- Mikołaj, nie kłam. Jesteś najlepszym gliniarzem w całym Wrocławiu.
- Nie kłamię, ale na pewno słyszałaś jak było z Karoliną. Teraz coś takiego przydarzyło się mojemu kumplowi... Dobrze, że powoli z tego wychodzi.
- Mówił, że z nim rozmawiałeś. Dzięki, że mu wszystko wyjaśniłeś.
- Powinien wiedzieć jak było. A jak pracuje ci się z Markiem?
- Dobrze. Naprawdę podziwiam go za to, że potrafi się sam wychować syna i na prawdę nieźle mu to idzie.
- Pasowalibyście do siebie.
- Słucham?
- Natalia, kobiet nie rozumiem, ale facetów już bardziej. Zaufaj mi.
- Miki, nie wygaduj głupot.
- Nie możesz żyć tylko pracą.
- No właśnie, a Marek to kolega z pracy.
- Jednak nie zrozumiem kobiet. Jak będziesz czegoś potrzebować to daj znać.
- Dzięki, Mikołaj.
- A teraz zmykaj do domu i odpocznij. To rozkaz. - podał mi z wieszaka mój sweter.
- Chyba nie mogę już dyskutować.
- No nie. - nie miałam wyjścia i poszłam do domu. W rzeczywistości byłam naprawdę zmęczona i potrzebowałam trochę odpocząć od pracy. I trapiących mnie myśli.

Tydzień później
Marek POV
Po ostatnim, niezbyt udanym spotkaniu z Natalią, kiedy przerwała nam Iza, zaprosiłem moją partnerkę na piknik. Postanowiłem, że dzisiaj porozmawiam z nią zupełnie szczerze i powiem co do niej czuję. Zależy mi na niej i chcę, żeby o tym wiedziała.
- Marek, co ty kombinujesz?
- Zupełnie nic. Jedziemy za miasto.
- Co takiego?
- Ostatnio mieliśmy dużo pracy i przyda nam się reset.
- To akurat fakt. A dokąd dokładnie chcesz jechać?
- A to już niespodzianka. Zaufaj mi.

20 minut później byliśmy już za miastem. Po wyjściu z samochodu związałem opaską jej oczy.
- Korwicki...
- Zaufaj mi. - złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do miejsca, gdzie wyciągnąłem rzeczy z koszyka i przygotowałem dla nas piknik.
- Mogę już ściągnąć opaskę? - zapytała Natalia.
- Czekaj... Już. - ściągnęła opaskę.
- Wow... Sam to wszystko przygotowałeś?
- Sam. - uśmiechnąłem się.
- No, no. Nie spodziewałam się. - widziałem, że naprawdę jest zaskoczona, ale też chyba zadowolona z niespodzianki.
- Wiem, że to nie obiad w ekskluzywnej restauracji, ale...
- Jest znacznie lepiej niż w jakiejkolwiek restauracji. - spojrzała na mnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. - usiedliśmy i zjedliśmy to co przygotowałem. Długo rozmawialiśmy i starałem się wprowadzić Natalię w dobry nastrój.
- Tak, to było chyba najgłupsze wytłumaczenie jakie kiedykolwiek słyszałam. - śmiała się. Po chwili oboje spoważnieliśmy.
- Natalia... - zacząłem.
- Tak? Marek, stało się coś?
- Tak. - przybliżyłem się do niej i po prostu ją pocałowałem. Liczyłem się z tym, że może mnie odtrącić.

Natalia POV
Marek mnie zaskoczył. Pocałował mnie i czułam, że to ten facet, którego szukałam. Położyłam dłonie na jego policzkach i odwzajemniłam pocałunek.
- Marek, ja...
- Ciii... - znów mnie pocałował.

Chwilę później
- Jesteś pewien, że wiesz co robisz? -zapytałam.
- Jak niczego wcześniej. Natalia, jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna. Nie bawiłbym się twoimi uczuciami, szczególnie po tym co przeszłaś.
- A myślałeś o pracy?
- Najpierw chciałem upewnić się, czy w ogóle coś do mnie czujesz, ale skoro już wiem, to w pracy nikomu nie musimy nic mówić.
- Też nie chciałabym, żeby nas rozdzielili. W końcu mam najlepszego partnera na całej komendzie. - uśmiechnęłam się do Marka. On objął mnie ramieniem i przytulił.
Dawno nie byłam tak szczęśliwa jak teraz. Chciałam, żeby ten stan trwał jak najdłużej.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz