Natalia POV
- Cześć, Miłosz.
- Porozmawiajcie na spokojnie. Dam ci znać jak coś będzie się działo. Czekam w radiowozie. - powiedział Marek. Nie do końca chciałam teraz rozmawiać z Miłoszem, ale już nie miałam wyjścia. Podeszłam w jego kierunku i usiedliśmy.
- Jak się czujesz?
- Jest nieźle. Natalia, czemu nie przyszłaś? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Bo nadal czuję się odpowiedzialna za to, że tutaj jesteś.
- I masz rację. - nie odzywałam się.
- Jakbyś wtedy nie zadzwoniła do Jacka to teraz mogłabyś mnie odwiedzać na cmentarzu. Dobrze wiem, że mnie reanimowałaś, aż do przyjazdu karetki. Białach wszystko mi opowiedział.
- Ale to ja nie trafiłam to tego faceta, który cię postrzelił.
- Nie ten to szef by mnie postrzelił. Tylko że nikogo kto by mi pomógł tam mogło nie być. I wiem, że wpadłaś do szpitala jak byłem w śpiączce i jak mnie wybudzili, ale po prostu szkoda, że nie chciałaś ze mną pogadać osobiście tylko wysyłałaś Marka.
- Wiem, to być może nie było zbyt dojrzałe. Nie chciałam też, żeby Tamara mnie widziała.
- Daj jej czas. Zrozumie, że to nie twoja wina i dzięki tobie jeszcze w ogóle żyję.
- A wiesz czemu przeżyłem?
- Żeby nie zostawiać Tamary samej?
- Też, ale nie chciałem, żebyś miała wyrzuty sumienia do końca życia. Natalia, przecież ja cię dobrze znam.
- Obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Że już nigdy nie będę musiała cię reanimować.
- Było aż tak źle?
- Okropnie.
- Tyle mogę ci obiecać.
- Nigdy w życiu o nikogo tak się nie bałam tak jak wtedy o ciebie.
- Już wszystko dobrze. - przytulił mnie. Delikatnie odwzajemniłam uścisk. Nie chciałam urazić jego rany. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie.
- Tamara? Cześć, kochanie. - Miłosz wstał i pocałował ją w policzek.
- Już nie będę wam przeszkadzać. Trzymaj się i wracaj do zdrowia.
- Wpadniesz w któryś dzień?
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Udałam się do radiowozu.
- I jak?
- Musiałeś mnie zostawiać?
- Musieliście w końcu ze sobą pogadać. Mówiłem ci, że za każdym razem kiedy go odwiedzałem, pytał o ciebie i nie wyczułem, żeby miał jakiekolwiek pretensje.
- Ale ja miałam je do siebie. I Tamara mnie nie znosi od czasu tego wypadku. Z Miłoszem w sumie się dogadaliśmy.
- Widzisz? Nie było się czego bać.
- Racja, ale po prostu nie lubię być postawiona przed faktem dokonanym. Jedziemy?
- Tak jest.- powiedział Marek.
- Po drodze znów myślałam o ostatnich wydarzeniach. Co jeśli to zakończyłoby się to zupełnie inaczej? Co jeśli to byłby Marek? Co jeśli kiedyś coś mu się stanie? Musiałam odsunąć te myśli i skupić się tylko i wyłącznie na pracy.Wieczorem
- Jakiś ciężki był dzisiejszy dzień.
- Potwierdzam. - odpowiedziałam.
- Podwieźć cię do domu?
- Nie. Jeszcze zostanę.
- Przecież już nie masz raportów do zrobienia.
- Tak, ale...
- Natalia, co się dzieje? - poszedł do mnie.
- Nic. Po prostu nigdzie się nie śpieszę. Przejrzę jeszcze kilka spraw. Leć do domu. - lekko się uśmiechnęłam.
- Zdzwonimy się, okay?
- Jasne.
- Odpocznij. Nie możesz żyć tylko pracą.
- Wiem, wiem. Odpocznę, obiecuję.
- Pa. - pożegnał się i wyszedł.
- Pa... - usiadłam za swoim biurkiem. - Od rozmowy z Miłoszem jakoś nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Myślałam też o Matyldzie i Marku.
Każde z nich ma swoje życie, zaczyna im się wszystko układać, są szczęśliwi i mają rodziny. Miłosz ma Tamarę i jej synka, Matylda wkrótce zostanie mamą i weźmie ślub, a Marek ma Igora.
A dokąd mam się śpieszyć? Do kogo ja mam wracać? Zaczęłam przeglądać sprawy, które nie zostały jeszcze rozwiązane. Godzinę później do pokoju wpadł Mikołaj.
- A ty jeszcze w pracy? - zapytał wyraźnie zdziwiony moją obecnością.
- Tak. Chciałam przejrzeć sprawy, które mamy jeszcze nie rozwiązane. A ty?
- Dogadywałem szczegóły akcji z Witackim. Natalia, wszystko okay?
- Tak. Jak u ciebie i Idy?
- Wiesz... - usiadł.
Ostatnio jej nie poznaję. Raz jest uśmiechnięta i pełna energii, a za chwilę przybita i mnie unika. Chyba nie rozumiem kobiet.
- Mikołaj, ja ich nie rozumiem, a jestem jedną z nich.
- No to przynajmniej wyszło na to, że nie jestem beznadziejny w relacjach.
- Porozmawiam z nią i spróbuję się czegoś dowiedzieć, ale mogę cię zapewnić, że Ida naprawdę cię kocha.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Trzeba sobie pomagać.
- A jak u ciebie? Zauważyłem, że od czasu... No wiesz...że więcej pracujesz.
- Po prostu mogę się tutaj do czegoś przydać.
- Wszystkich nie złapiesz. Musisz złapać dystans do tej pracy. A rozmawiałaś w końcu z Miłoszem?
- Tak, dzisiaj. Nie ma do mnie pretensji.
- A spróbowałby mieć. Byłaś odważna i szczerze? Sam nie wiem jakbym się wtedy zachował na twoim miejscu.
- Mikołaj, nie kłam. Jesteś najlepszym gliniarzem w całym Wrocławiu.
- Nie kłamię, ale na pewno słyszałaś jak było z Karoliną. Teraz coś takiego przydarzyło się mojemu kumplowi... Dobrze, że powoli z tego wychodzi.
- Mówił, że z nim rozmawiałeś. Dzięki, że mu wszystko wyjaśniłeś.
- Powinien wiedzieć jak było. A jak pracuje ci się z Markiem?
- Dobrze. Naprawdę podziwiam go za to, że potrafi się sam wychować syna i na prawdę nieźle mu to idzie.
- Pasowalibyście do siebie.
- Słucham?
- Natalia, kobiet nie rozumiem, ale facetów już bardziej. Zaufaj mi.
- Miki, nie wygaduj głupot.
- Nie możesz żyć tylko pracą.
- No właśnie, a Marek to kolega z pracy.
- Jednak nie zrozumiem kobiet. Jak będziesz czegoś potrzebować to daj znać.
- Dzięki, Mikołaj.
- A teraz zmykaj do domu i odpocznij. To rozkaz. - podał mi z wieszaka mój sweter.
- Chyba nie mogę już dyskutować.
- No nie. - nie miałam wyjścia i poszłam do domu. W rzeczywistości byłam naprawdę zmęczona i potrzebowałam trochę odpocząć od pracy. I trapiących mnie myśli.Tydzień później
Marek POV
Po ostatnim, niezbyt udanym spotkaniu z Natalią, kiedy przerwała nam Iza, zaprosiłem moją partnerkę na piknik. Postanowiłem, że dzisiaj porozmawiam z nią zupełnie szczerze i powiem co do niej czuję. Zależy mi na niej i chcę, żeby o tym wiedziała.
- Marek, co ty kombinujesz?
- Zupełnie nic. Jedziemy za miasto.
- Co takiego?
- Ostatnio mieliśmy dużo pracy i przyda nam się reset.
- To akurat fakt. A dokąd dokładnie chcesz jechać?
- A to już niespodzianka. Zaufaj mi.20 minut później byliśmy już za miastem. Po wyjściu z samochodu związałem opaską jej oczy.
- Korwicki...
- Zaufaj mi. - złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do miejsca, gdzie wyciągnąłem rzeczy z koszyka i przygotowałem dla nas piknik.
- Mogę już ściągnąć opaskę? - zapytała Natalia.
- Czekaj... Już. - ściągnęła opaskę.
- Wow... Sam to wszystko przygotowałeś?
- Sam. - uśmiechnąłem się.
- No, no. Nie spodziewałam się. - widziałem, że naprawdę jest zaskoczona, ale też chyba zadowolona z niespodzianki.
- Wiem, że to nie obiad w ekskluzywnej restauracji, ale...
- Jest znacznie lepiej niż w jakiejkolwiek restauracji. - spojrzała na mnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. - usiedliśmy i zjedliśmy to co przygotowałem. Długo rozmawialiśmy i starałem się wprowadzić Natalię w dobry nastrój.
- Tak, to było chyba najgłupsze wytłumaczenie jakie kiedykolwiek słyszałam. - śmiała się. Po chwili oboje spoważnieliśmy.
- Natalia... - zacząłem.
- Tak? Marek, stało się coś?
- Tak. - przybliżyłem się do niej i po prostu ją pocałowałem. Liczyłem się z tym, że może mnie odtrącić.Natalia POV
Marek mnie zaskoczył. Pocałował mnie i czułam, że to ten facet, którego szukałam. Położyłam dłonie na jego policzkach i odwzajemniłam pocałunek.
- Marek, ja...
- Ciii... - znów mnie pocałował.Chwilę później
- Jesteś pewien, że wiesz co robisz? -zapytałam.
- Jak niczego wcześniej. Natalia, jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna. Nie bawiłbym się twoimi uczuciami, szczególnie po tym co przeszłaś.
- A myślałeś o pracy?
- Najpierw chciałem upewnić się, czy w ogóle coś do mnie czujesz, ale skoro już wiem, to w pracy nikomu nie musimy nic mówić.
- Też nie chciałabym, żeby nas rozdzielili. W końcu mam najlepszego partnera na całej komendzie. - uśmiechnęłam się do Marka. On objął mnie ramieniem i przytulił.
Dawno nie byłam tak szczęśliwa jak teraz. Chciałam, żeby ten stan trwał jak najdłużej.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?