46.

286 15 1
                                    

Natalia POV
W ostatniej chwili Miłosz popchnął faceta, który upadł na ziemię. Zakuł go w kajdanki. Ciężko oddychałam. Byłam sparaliżowana strachem. Nie chciałam do niego strzelać, bo całą sytuację obserwował Igor. Nie sądziłam, że facet naprawdę będzie chciał mnie zaatakować. Schowałam broń.
- Natalia, wszystko okay?
- Tak... Dzięki, Góral. - myślałam ciagle o tym co przed chwilą się stało. Podbiegł do mnie Igor.
Jesteś cały? - przytuliłam go.
- Tak. Ciociu, tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też. Byłeś bardzo dzielny, wiesz?
- Wiem. - lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Marka.
- Pojedziesz teraz z tatą, okay? Ja muszę jeszcze wrócić do pracy.
- A przyjedziesz do nas?
- Innym razem.
- Obiecujesz?
- Tak. Obiecuję. Pa, Igor. - przybiłam z nim żółwika i udałam się do radiowozu.
- Dobra, możemy jechać. - po Marka i Igora miał przyjechać inny patrol.
Po przesłuchaniu faceta poszliśmy dokończyć raporty. Po kilku minutach zadzwonił mój telefon.
- Marek? - zapytał mój partner.
- Skąd wiesz?
- Intuicja. Odbierz. Ja sprawdzę czy nie ma mnie na korytarzu. - wyszedł a ja odebrałam telefon.
- Tak?
- Hej... Chciałem zapytać jak się czujesz?
- Ja? Dobrze. Przecież nic mi się nie stało. A jak Igor?
- Wszystko z nim dobrze. To dzielny chłopak.
- A... ty? Ochłonąłeś już?
- Nie. Mogłem przecież stracić syna... No i ciebie. - wiedziałam, że ma na myśli próbę ataku.
- Mi nic nie jest. A wy odpoczniecie. Mieliście ciężki dzień.
- Natalia... Dziękuję.
- Nie masz za co. To moja praca. Poza tym Igor naprawdę bardzo dzielnie zniósł całą sytuację.
- Tak. Wspaniały dzieciak.
- A jak Iza?
- Potraktowała to jako kolejny powód dlaczego Igor powinien mieszkać z nią.
- Przykro mi. Muszę wracać do pracy. Pozdrów młodego ode mnie.
- Jasne. Jeszcze raz dzięki. Pa. - rozłączył się. Myślałam o Marku, o Igorze i całej dzisiejszej sytuacji. Widziałam dzisiaj jego strach o syna i nikomu tego nie życzę. Gdyby ktoś tak potraktował Matyldę i Laurę... Nawet nie chcę o tym myśleć. Po chwili wróciłam do raportów, po czym sprawdziłam, czy dokumenty na biurku mojego partnera są już dokończone. Zabrałam je i poszłam do Jacka.
Przebrałam się i wróciłam do pokoju.
- Podwiozę cię do domu.
- Nie, dzięki. Mam niedługo autobus.
- To tylko podwózka. Przecież nie zapraszam cię na drinka.
- Ej! - uderzyłam go w ramię.
- To nie moja sprawa, ale... dogadałaś się z Markiem?
- Jeszcze nie. - oparłam się o swoje biurko.
I nie mam pojęcia co powinnam zrobić.
- Kochasz go?
- Błagam, Góral, nie zadawaj mi takich pytań.
- Czyli tak.
- Nie wiem. Wiem, że sama zrobiłam coś głupiego i też jestem winna tego, że się rozstaliśmy, ale po prostu boję się mu znów zaufać.
- Daj mu szansę.

2 tygodnie później. Na korytarzu mijałam się z Markiem.
- Natalia...
- Tak?
- Igor pytał kiedy do nas wpadniesz? I czy w ogóle nas odwiedzisz?
- Ostatnio miałam więcej pracy. A kiedy wam by pasowało?
- Kiedy tylko będziesz mieć czas.
- Dzisiaj koło 17?
- Jasne. I dzięki.
- Przecież nie masz za co. Obiecałam coś Igorowi i zamierzam dotrzymać słowa.
- Wiem, ale jest między nami tak a nie inaczej...
- Ale Igor nie jest niczemu winien.
- O, czyli jednak się zeszliście. - usłyszeliśmy Julka.
- Julek, nie masz nic do roboty? Bo mogę szepnąć słówko Witackiemu, że trzeba posprzątać w archiwum.
- Ja tu z dobrym słowem, a ty mnie tak niemile traktujesz. Co to w ogóle za humorki? W ciąży jesteś? W sumie się zaokrągliłaś. - zaczął mi się przyglądać.
- I ty się dziwisz, że nie masz kobiety? Nie jesteś mistrzem komplementów. - powiedział Marek.
- I kto to mówi.
- Ej, uspokójcie się, okay? Julek, dla twojej wiadomości nie wróciliśmy do siebie.
Marek, wpadnę do Igora tak jak obiecałam. Muszę wracać do pracy. - tak naprawdę chciałam dłużej pogadać z Markiem, ale przez Juliusza straciłam na to ochotę. Wróciłam do obowiązków.
Po południu
- Ciocia! - uściskał mnie Igor.
- Hej. - mocno go przytuliłam.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Przecież ci obiecałam, a wiesz, że dotrzymuję słowa.
- Wiem, ale nie jesteś już z tatą...
- Ale bardzo za tobą tęskniłam.
- A za tatą? - czułam na sobie wzrok Marka.
- Tatę widuję w pracy. Powiesz mi jak w szkole?
- Nudy. Chociaż raz było ciekawie, bo mnie porwali.
- Igor. - skarcił go Marek.
- Wiem, że ten pan był zły, ale nic mi nie zrobił.
Bałem się, że już nie zobaczę taty.
- Twój tata bardzo się o ciebie martwił.
- A ty, ciociu?
- Ja też. Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy.
- Ciociu, a ty wrócisz do taty?
- Igor, to nie jest takie proste.
- Jest. Tata mówił wczoraj przez telefon, że cię kocha, ale jesteś na niego zła. - spojrzałam na Marka, który akurat szedł z kuchni.
- Igor, możesz przynieść te twoje rysunki, które przygotowałeś do szkoły? - zapytał Marek.
- Tak. - poszedł do pokoju.
- Przepraszam za niego.
- Nie masz przecież za co. Nikt nie jest bardziej szczery niż dziecko.
- To fakt.
- Moje ulubione danie. - spojrzałam na talerz.
- Starałem się, żeby było choć trochę miło.
- I jest.
- Natalia... - złapał mnie za rękę.
Ja wiem, że nawaliłem i już zawsze będę tego żałował, ale daj mi drugą szansę. Nie zawiodę cię.
- Marek, to nie jest takie proste.
- Miałaś rację, że Iza mną manipuluje i wiem, że straciłaś do mnie zaufanie, ale zrobię wszystko żebyś mi znów zaufała.
- Chodzi o to, że... ja też nie do końca byłam fair wobec ciebie. - postanowiłam przyznać mu się do zdrady.
- To znaczy? - Do salonu wbiegł Igor z rysunkami i zaczął mi je pokazywać.
Widziałam, że Marek jest jest zamyślony.
Godzinę później.
- Na mnie już czas. Pa, Igor. - przytuliłam go.
- Pa, ciociu. Przyjdziesz jeszcze do nas?
- Zobaczę jak będę ustawiona z czasem, ale spokojnie. Kiedyś napewno jeszcze się spotkamy. - lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Odprowadzę cię. - powiedział Marek.
Spotkamy się tylko we dwójkę? Na spokojnie pogadamy.
- Okay. Kiedy?
- Jak najszybciej. Nawet podczas przerwy, jeśli się uda. - zgodziłam się na to.

Kolejnego dnia.
Miałam przerwę. Właśnie dotarliśmy na komendę. Przed wejściem zauważyłam Marka. Wysiadłam z radiowozu. Korwicki podszedł do mnie i poszliśmy usiąść na ławce.
- O czym chciałeś pogadać?
- Wczoraj powiedziałaś, że nie byłaś fair. O co ci wtedy chodziło?
- Wtedy, gdy powiedziałeś, żebyśmy zrobiliśmy sobie przerwę i nie odzywaliśmy się do siebie... byłam z kimś.
- Znam go?
- To bez znaczenia. Chciałam po prostu być z tobą szczera. - Marek milczał. Po chwili się odezwał.
- I ty nadal jesteś z nim?
- Nie. To był jeden raz, gdy do czegoś doszło. Nie jesteśmy razem.
- Dzięki za szczerość. Ale... Ostatnio byłaś chora. Chyba...Nie jesteś z nim w ciąży? - zapytał mnie.

I jak ułoży się życie Natalii?
Całe opowiadanie miało liczyć ok. 50 rozdziałów, ale chyba jednak będzie więcej. ;)

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz