27.

316 9 0
                                    

3 dni później
Natalia POV
Dzisiaj rozpoczynałam swój pierwszy patrol z Markiem odkąd jesteśmy parą. Wiedziałam, że musimy być ostrożni i nie dawać nikomu powodu do plotek. Już raz to przerabiałam i mimo, że wtedy nie było w nich ziarna prawdy, nie chciałam powtórki z rozrywki.
Póki co nikomu nie mówiliśmy o naszym związku. Jest zdecydowanie za wcześnie. Zastanawiam się jednak jak zareaguje Igor, gdy się o nas dowie. Lubimy się, ale nie mam pewności, że akceptowałby mnie jako partnerkę swojego ojca. Moje rozmyślanie przerwał Marek, który wszedł do prewencyjnego.
- Cześć. - powiedział z uśmiechem.
- Cześć. Humor dopisuje?
- Oczywiście, że tak. W końcu spędzę cały dzień z tobą. - poszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Wiesz, że w pracy musimy uważać?
- Wiem i dlatego do końca dnia gram samotnego faceta.
- W końcu będę mogła ocenić twój talent aktorski.
- Liczę na najwyższą ocenę. - powiedział. spojrzałam na zegarek.
- Czas start.
- Lecę się przebrać. - podczas odprawy dowiedzieliśmy się, że z więzienia uciekł osadzony i wszystkie patrole mają być skupione na znalezieniu faceta, który siedział za morderstwo. Wiedziałam, że trzeba będzie być bardzo uważnym, tym bardziej, że mężczyzna siedział za poważne przestępstwo, a nie za drobnostkę. Liczyłam, że uda nam się go złapać zanim zrobi komuś krzywdę.
Jeździłam z Markiem po ulicach Wrocławia.
- Jak oni ich tam pilnują? Przecież to nie fizyka kwantowa do jasnej cholery.
- Słyszałeś, że zaatakował strażnika. Oby ktoś go zatrzymał zanim będzie za późno.
- Spokojnie. Facet jest poszukiwany przez policję z całego województwa i nie ma szans, żeby zwiał za granicę.
- Ucieczka to jedno, a znalezienie kolejnej ofiary to drugie. Niedługo mam brać udział w procesie Artura jako świadek.
-Mam nadzieję, że posadzą go na długie lata. Pójdę z tobą do sądu, jeśli tylko chcesz.
- Mógłbyś?
- Jasne. Masz i zawsze będziesz mieć moje wsparcie. - spojrzeliśmy na siebie.
- Ty moje też. - powiedziałam.
- 06 do 00.
- Ma wyczucie czasu. - powiedział Marek.
- Przypominam ci, że jesteśmy w pracy.
Zgłaszam szóstka.
- Podjedźcie na Lawendową 10/4. Sąsiadka zgłasza dziwne dźwięki dochodzące z mieszkania obok.
- Jacku, a co masz na myśli mówiąc „dziwne dźwięki" ?
- No właśnie tego już nie udało mi się dowiedzieć, bo zgłaszająca sprawę kobieta się rozłączyła.
- Okay, dowiemy się o co chodzi i damy ci znać.
- Czekam. - po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Na miejscu czekała już na na kobieta, która zgłosiła sprawę.
- Dobrze, że jesteście. Tam dzieje się coś dziwnego. Było słychać krzyki i coś jakby... rozbijali.
- Proszę iść do swojego mieszkania. Sprawdzimy co się dzieje u pani sąsiadów. - kobieta odeszła, ale znając ten typ ludzi, wiedziałam, że raczej nie odeszła za daleko.
Marek zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam dobrze zbudowany facet.
- Policja? A wy tu czego?
- Aspirant sztabowa Natalia Mróz, aspirant sztabowy Marek Korwicki, Komenda miejska policji. Dostaliśmy zgłoszenie, że z pańskiego mieszkania słychać hałas.
- Bzdury. Nawet jeśli byłoby głośno, to przecież nie ma ciszy nocnej.
- Ciszy nocnej nie ma, ale jeśli zachodzi prawdopodobieństwo, że komuś dzieje się krzywda, to musimy reagować.
- Krzywda? O czym wy mówicie? To jakaś pomyłka. Do widzenia. - starał się zamknąć drzwi, ale Marek je przytrzymał.
- Nie tak szybko. Możemy wejść?
- ... Dobra, wejdźcie i dajcie mi spokój. - weszliśmy z Markiem do mieszkania i dokładnie je sprawdziliśmy. Niczego podejrzanego jednak nie znaleźliśmy.
I co? Mówiłam, że nic się nie dzieje. Pewnie ta wścibska baba po was dzwoniła. Nie ma swojego życia i szuka sensacji.
- Cóż... Chyba rzeczywiście doszło do nieporozumienia. Poproszę dowód. Musimy spisać notatkę z interwencji. - powiedziałam. Mężczyzna po chwili podała dokument i zrobiłam notatkę.
- To wszystko. Do widzenia.
- Do widzenia. - wyszliśmy. Na schodach czekała sąsiadka mężczyzny.
- I co?
- Niczego podejrzanego tam nie stwierdziliśmy. Poproszę o dowód - powiedział Marek. Kobieta podała dokument.
- Ale jak to? Ja naprawdę słyszałam krzyki z tamtego mieszkania.
- Dam pani swój numer telefonu. Proszę dzwonić, jeśli znów działoby się coś co wzbudziłoby pani zaniepokojenie. - podałam jej kartkę z numerem.
- Oczywiście. - pożegnaliśmy się z kobietą i wyszliśmy z bloku.
- Marek, coś mi tu nie gra. Ten facet dziwnie się zachowywał. Był bardzo pobudzony.
- Może poczekamy jeszcze chwilę w radiowozie?
- Możemy tak zrobić. Dam znać Jackowi co ustaliliśmy.
Chwilę później. Zadzwonił mój telefon. Kobieta poinformowała nas o ponownym hałasie. Natychmiast pobiegliśmy do mieszkania. Rzeczywiście było słychać krzyki jakiejś kobiety. Wyciągnęliśmy broń i nie czekając, aż nam ktoś otworzy,weszliśmy do środka. Facet nawet nas nie usłyszał. Zobaczyliśmy jak mężczyzna bije towarzyszącą mu kobietę.
- Puść ją!
- Znowu wy? Wypad z mojego mieszkania!
- Puść tę kobietę, nie będę powtarzał. - powiedział Marek. Po chwili mężczyzna popchnął pobiją dziewczynę w naszym kierunku i zaczął uciekać. Marek ruszył za nim a ja zostałam z poszkodowaną i zgłosiłam Jackowi, by przysłał karetkę na miejsce interwencji.
- Co ci zrobił? Wcześniej nie widzieliśmy ciebie w mieszkaniu.
- Kazał mi schować się do szafy. - płakała. Widać było, że była bita od dłuższego czasu.
- Już nic ci nie grozi. Będziesz musiała złożyć zeznania na komendzie. On odpowie za to co ci zrobił.
- Nie chcę... on... On nie odpuści.
- Nie będzie miał prawa zbliżania się do ciebie. Musisz zgłosić to co ci zrobił. Od jak dawna to się dzieje?
- Od dwóch miesięcy. Marcin stracił pracę i wtedy zrobił się bardziej nerwowy.
- Nic go nie usprawiedliwia. - Marek zgłosił mi, że złapał faceta i zamknął go w radiowozie. Ja natomiast czekałam na przyjazd karetki do pobitej kobiety.
Kilka godzin później.
- Nie rozumiem, jak kobiety mogą być z takimi męskimi bokserami.
- Sam dobrze wiesz, że często są zastraszane i boją się co się stanie, gdy zgłoszą to na policję.
- To prawda. Nie wyobrażam sobie podnieść rękę na kobietę. Jak ci faceci chcą się wyżyć to niech idą na boks, a nie znęcają nad osobami, które podobno kochają.
- Marek, my tego nigdy nie zrozumiemy, bo nie mieliśmy bezpośrednio do czynienia z takimi sytuacjami. Absolutnie nie bronię tych zwyrodnialców, ale oni często zmagają się z zaburzeniami i powinni dostać fachową pomoc, zanim zrobią komukolwiek krzywdę.
- Psychologiczne podejście. Zaskakujesz mnie.
- I pewnie jeszcze nieraz cię zaskoczę. - lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Natalka, a może wyskoczymy dzisiaj po pracy na drinka? - podszedł do mojego biurka.
- A znajdzie pan dla mnie czas?
- Dla ciebie? Zawsze. - pocałował mnie.
- Cóż... Słabo ci idzie udawanie samotnego faceta. Chyba, że każdy samotny facet całuje kobiety.
- Tylko te które mu się podobają. - mrugnął do mnie. Do pokoju wpadł dyżurny.
- Hej. I co z tym uciekinierem?
- Nadal nic. Mam dla was wezwanie do parku przy Sośnickiej.
- A tam co się dzieje?
- Facet zaczepia ludzi i zachowuje się agresywnie. Szarpie się z nimi i wyzywa.
- Jasne, już tam jedziemy. - Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu. Zaczęliśmy rozglądać się za mężczyzną, który pasowałoby do opisu. Zauważyliśmy, że pewien facet zaczepia jakiegoś chłopaka i natychmiast pobiegliśmy w jego stronę. Był wyraźnie pobudzony, jakby był pod wpływem narkotyków. Gdy próbowaliśmy go uspokoić, wyjął nóż. Marek próbował go obezwładnić. Po chwili zauważyłam krew na ręce mojego partnera.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz