Natalia POV
Ostatnie dni były już spokojniejsze. Na szczęście Krzysiek odpuścił. Najwidoczniej chciał mnie po prostu wkurzyć i pokazać, że może manipulować innymi, gdy ma na to ochotę. Skupiłam się jednak na przygotowaniach do wyjazdu. Tyle tylko, że sama nie wiedziałam, gdzie my w ogóle wyjeżdżamy. Marek wykombinował sobie, że to ma być dla mnie niespodzianka.
- Może chociaż jakaś podpowiedź?
- Nie. Już ci mówiłem, że to niespodzianka.
- Przez ciebie nie wiem jakie mam zabrać ciuchy.
- Powiem tak: suknie balową możesz zostawić.
- A czy ty kiedykolwiek widziałeś mnie w sukience?
- Na weselu Matyldy.
- Okay, to był wyjątek i nie wiem kiedy się powtórzy.
- Oby wcześniej niż na naszym ślubie. - mrugnął do mnie.
- Masz bardzo daleko idące plany. - uśmiechnęłam się do niego i wybierałam rzeczy na wyjazd.
- Po prostu wiem, że chcę być z tobą. - objął mnie w pasie.
- Ja z tobą też. Ta przerwa dużo mi uświadomiła.
- Na przykład?
- Na przykład to, że bez ciebie nie potrafię być naprawdę szczęśliwa. Ciągle czułam, że brakuje mi naszych rozmów, twojego towarzystwa, bliskości...
- Ale mamy to za sobą. Już się mnie nie pozbędziesz. - oparł głowę o moje ramię.
- Nie mam zamiaru.
- A jak u Matyldy?
- Wszystko dobrze.
- Mówiłaś jej, że do siebie wróciliśmy?
- Nie. Pojedziemy kiedyś do niej i wtedy się dowie.
- Myślisz, że jak zareaguje?
- Moja siostra? Ona od początku mi powtarzała, żebym ci dała drugą szansę.
- Od zawsze ją lubiłem.
- Mam być zazdrosna? - podniosłam brew.
- Zdecydowanie nie. - pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek.
- Miałam się pakować.
- Do wyjazdu jeszcze spokojnie zdążysz. - zaczęliśmy się całować. Zadzwonił mój telefon.
- Nie odbieraj. - Marek zaczął całować mnie po szyi. Telefon jednak nie przestawał dzwonić.
- Sprawdzę tylko kto to, okay? - pocałowałam go i zobaczyłam na ekran.
Matylda.
- Ma wyczucie czasu.
- Tylko się dowiem o co chodzi i wracam do ciebie. - odebrałam.
Co jest?
- Natalia, mam ogromną prośbę. Pomożesz mi z Laurą?
- A co się stało? I dlaczego masz taki dziwny głos?
- Jestem chora i ledwie żyję. Nie mam po prostu siły, żeby zająć się małą. Błagam, tylko dzień albo dwa, dopóki się nie ogarnę. - spojrzałam na Marka. Wiedziałam, że się wkurzy, ale to moja siostra. Musiałam jej pomóc.
- Dobra. Przyjadę po nią za dwie godziny.
- Dzięki, siostra. - rozłączyłam się.
- Przepraszam.
- Powiesz przynajmniej co się stało?
- Matylda jest chora i prosiła, żebym zajęła się Laurą. To moja siostra...
- Natalia, przecież nie musisz się tłumaczyć. - przytulił mnie.
Rozumiem to. Ty nieraz byłaś wyrozumiała, kiedy musiałem zająć się Igorem.
- Czyli... nie jesteś zły?
- Szkoda, że nie wyjedziemy... A w sumie... Przecież możemy zabrać Laurę ze sobą.
- To nie jest głupi pomysł. Dzięki.
- Kochanie, nie masz za co. Pojedziemy po małą i zawieziemy coś Matyldzie, żeby nie padła.
- Mówiłam ci już, że cię bardzo kocham?
- Ale w ciągu ostatniej godziny? - spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się.
Spakowałam kilka swoich rzeczy i pojechaliśmy odebrać Igora od opiekunki, po czym udaliśmy się do Matyldy.
- Hej. Rzeczywiście marnie wyglądasz.
- Dzięki. Wiesz jak pocieszyć człowieka. Z kim przyjechałaś? To auto Marka?
- Tak. Wzięliśmy Igora i mamy zamiar jechać na małą wycieczkę, ale nie pytaj mnie dokąd, bo to jakaś niespodzianka i niczego mi nie chcą powiedzieć.
- Jakbym wiedziała, to bym ci nie zawracała głowy.
- Daj spokój. Tutaj masz zakupy. Trochę owoców i twoje ulubione żelki. - podałam jej torby z rzeczami.
- Kochana jesteś. Przyniosę ci małą. - po chwili przyniosła do Laurę i podała mi jej rzeczy.
- Wózek jest przy wejściu. Napewno to nie problem?
- Żaden. Po prostu Laura pojedzie z ulubioną ciocią na wycieczkę. Spokojnie, będzie pod dobrą opieką.
- To akurat wiem. - lekko się uśmiechnęła.
- A ty idź odpocząć i kuruj się.
- Powiem ci, że nie mam innego wyjścia. Gdyby coś się działo...
- Nic się nie będzie działo. Nie martw się.
- A jak Marek?
- Ta przerwa naprawdę dobrze nam zrobiła. Stara się jak może, ja zresztą też. Mam nadzieję, że nam się uda.
- Ja nawet jestem tego pewna.
- I sam zaproponował, żeby wziąć Laurę na wycieczkę.
- Tylko mi ją oddajcie.
- O to możesz być spokojna. Wróci cała i zdrowa. Pożegnaj się z mamą. - Laurą patrzyła na Matyldę.
- Już tęsknię. - zaczęła kaszleć.
- Spadaj do łóżka. Raz dwa. Zadzwonię jak będziemy na miejscu.
- Pa, kochanie. - pomachała do Laury. Pożegnałam się z Matyldą i wróciłam do samochodu.
- Okay, dodatkowy pasażer już gotów do drogi. - zapięłam małą w foteliku. Ruszyliśmy w dalszą trasę.
- To jak? Może teraz powiecie dokąd jedziemy?
- Nie. - powiedzieli jednocześnie Marek i Igor.
- Jesteście uparci.
- Ale i tak nas kochasz.
- I niestety to wykorzystujecie.
- Ciociu, to dla dobra sprawy.
- Marek, Igor chyba jednak pójdzie w twoje ślady.
- Igor, ani mi się waż.
- Ale przecież to fajna praca. Poza tym ty i ciocia jesteście policjantami.
- Okay, ale to niebezpieczna praca.
- Ale wy ją wykonujecie.
- Tacie chodzi o to, że bałby się o ciebie, że coś ci się stanie. -powiedziałam.
- Ja też się martwię, kiedy tata długo nie wraca z pracy. - spojrzeliśmy na siebie z Markiem. Chyba nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że Igor tak dojrzale podchodzi do sprawy.
- Dlatego staram się być zawsze na czas, a teraz całe dwa dni żadnego smucenia, dobra?
- Dobra, tato.
Kilka godzin później.
- Kochanie, obudź się. Jesteśmy na miejscu. - otworzyłam oczy.
- Zwariowałeś...
- Kiedyś mówiłaś, że chciałabyś tutaj przyjechać. Podobała ci się okolica.
- Tak, ale nie wiedziałam, że ty o tym pamiętasz.
- Mam dobrą pamięć. - uśmiechnął się. Zanieśliśmy rzeczy do hotelu.Kolejnego dnia. Spacerowaliśmy po parku.
- Prawie jak rodzina. - powiedział Marek.
- To fakt. Zauważyłeś, że Laura o dziwo nie płakała?
- Towarzystwo jej pasuje.
- Albo zmiana otoczenia.
- Hmm... Nie, jednak towarzystwo. - uśmiechnął się Marek. Laurę woziłam w wózku. Naszły mnie myśli, że gdybym nie poroniła, to za kilka miesięcy mogłabym opiekować się własnym dzieckiem. Starałam się jednak o tym nie myśleć, choć było ciężko.
- Ciociu, mogę ja?
- No dobrze. - podałam mu wózek.
- Patrz, mamy darmową opiekunkę do Laury. - powiedział mój facet. Lekko się uśmiechnęłam.
- Masz naprawdę dojrzałego syna.
- Ciekawe czy swoim rodzeństwem też by się tak zajmował. - nie odezwałam się.
Spokojnie, kochanie. - objął mnie ramieniem.
Mamy czas. - „być może" pomyślałam. Tyle, że nie mam żadnej gwarancji, że kiedykolwiek uda mi się zostać matką. Nie chciałam jednak wtedy rozmawiać z Markiem na ten temat. Byłam naprawdę szczęśliwa z nim, Igorem i Laurą i nie chciałam tego psuć.
- Igorowi naprawdę przydał się taki wyjazd. Odpocznie od tych waszych kłótni z Izą, nie będzie się martwił o ciebie...
- Nie wiedziałem, że tak bardzo się przejmuje.
- A jednak. Po prostu kocha cię i nie chce cię stracić.
- Nie straci. Mam dla kogo żyć.
- Lepiej, jeśli nie będziesz brał nadgodzin. Pamiętaj, że gdyby coś, to zostanę za ciebie, jeśli będę mogła.
- Jesteś wspaniała. - przytulił mnie.
- Tato, idziemy na lody? - zapytał Igor.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Dwie gałki.
- Serio? Zawsze mówisz, że mogę tylko jedną.
- Powiedzmy, że druga jest za to, że tak dobrze zajmujesz się Laurą.
- Ciociu, możemy ją zatrzymać? - zaczęliśmy się śmiać.
- Myślę, że ciocia Matylda nie byłaby zadowolona.
Ale załatwię z tatą, żeby już zawsze były dwie gałki.
- Dzięki, ciociu. - uśmiechnął się.
- Demoralizujesz mi dziecko.
- W słusznej sprawie.Wieczorem.
- I jak, kochanie? Podoba ci się tutaj? - zapytał Marek.
- Bardzo. Musimy częściej razem wyjeżdżać.
- Tego możesz być pewna. - pocałował mnie.
- Dziękuję.
- Ale za co?
- Za to, że taki jesteś. Czuły, opiekuńczy, zgodziłeś się, żeby wziąć z nami Laurę... Jakim cudem ty byłeś sam, gdy cię poznałam?
- Czekałem na ciebie. - pocałował mnie.
- Kupiłeś mnie tym tekstem. - uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
- Następny wypad bez dzieciaków? Tylko ty i ja.
- Czemu nie? - odpowiedziałam. - zadzwonił telefon Marka.
Skarbie, chyba musimy wyłączać telefony.
- Po prostu nie odbiorę. - odrzucił połączenie.
Ty jesteś ważniejsza.Mija miesiąc od dodania pierwszego rozdziału.
Dzięki, że nadal czytacie to opowiadanie. ;)
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?