28.

294 7 0
                                    

Marek POV
Próbowałem obezwładnić dziwnie zachowującego się mężczyznę, kiedy ten wbił nóż w moją rękę.
Natalia natychmiast go przejęła i zakuła w kajdanki, a ja zabezpieczyłem nóż, którym mnie zranił i zaprowadziliśmy faceta do radiowozu.
- Pokaż tę rękę. - powiedziała stanowczo Natalia.
- To nic takiego.
- Marek, nie dyskutuj ze mną. - złapała mnie za rękę. Facet rzeczywiście nieźle dziabnął mnie tym nożem.
- Cholera. - wzięła apteczkę i zaczęła opatrywać rękę.
Powinien to zobaczyć lekarz. - zdezynfekowała ranę.
- Kurde, Natalia... - piekło jak cholera.
- Póki co opatrzę ci to, ale musimy jechać do szpitala.
- Z taką pierdołą?
- Chcesz, żeby wdało się zakażenie? Poza tym to chyba trzeba będzie szyć, a ty mówisz, że to pierdoła? - zawinęła bandażem moją rękę.
- Nie przesadzaj. Nic mi nie jest.
- Siadaj. Teraz ja prowadzę. Zawieziemy go na komendę i pojedziemy do szpitala. I bez dyskusji.
- Ale bezkompromisowa jesteś.
- Sam sobie mnie wybrałeś. - mrugnęła do mnie. Wsiedliśmy do radiowozu i udaliśmy się na komendę.
Po odstawieniu faceta do PDOZ poszliśmy do Jacka.
- Co ci się stało? - zapytał.
- Ten gość z parku wbił mi nóż w rękę jak chciałem go skuć. Nic takiego.
- Powinien to chyba zobaczyć lekarz.
- Jacek, i ty przeciwko mnie?
- Słuchaj, przecież ten bandaż już masz czerwony, więc raczej to głęboka rana i trzeba będzie to zszyć.
- Widzisz? Mówiłam. Jacek, podjedziemy teraz do szpitala. Ten gość z parku jest w PDOZ. Trzeba będzie mu zrobić testy, bo ewidentnie jest pod wpływem jakiś narkotyków.
- Jasne, zajmiemy się tym, a wy jedźcie.
- Mam tutaj coś do gadania? - zapytałem.
- Nie! - powiedzieli Jacek i Natalia.

Godzinę później.
- Mówiłam, że trzeba tu przyjechać?
- Mówiłaś, mówiłaś. Jakaś nagroda za to, że byłem odważny?
- Mogę iść zapytać lekarza czy ma dla jakąś naklejkę dla dzielnego pacjenta.
- Wystarczy buziak. - uśmiechnąłem się do Natalii.
- Korwicki, chyba zapominasz, że jesteśmy w pracy. ...No ale niech ci będzie. - pocałowała mnie w policzek.
- Wiesz... Już mi jakoś lepiej.
- A teraz tak serio. Może jednak weźmiesz sobie wolne?
- Nie ma takiej opcji.
- Ale ty jesteś uparty. - poszła otworzyć drzwi od radiowozu.
- Sama sobie mnie wybrałaś.
- Menda.
- Słyszałem!

Wieczorem.
Już powoli kończyliśmy raporty, kiedy wpadł do nas Jacek.
- I jak?
- Żyję. I od razy odpowiadam na twoje drugie pytanie - nie, nie potrzebuję wolnego.
- Natalia, miej go na oku.
- Ja go z oczu nawet na chwilę nie spuszczam. - spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo.
- Mam wyniki tego gościa, który rzucił się na ciebie z nożem. Rzeczywiście był pod wpływem amfetaminy.
- Niczego przy nim nie znaleźliśmy. Jutro go przesłuchamy, jak już będzie z nim jakiś kontakt.
- A są jakieś nowe informacje w sprawie tego gościa, który zwiał z więzienia?
- No właśnie nie. Wszystkie jednostki go szukają i dalej nic nie mamy.
- Przecież nie rozpłynął się w powietrzu.
- Natalia, wiesz jak jest. W każdym razie uważajcie na siebie.
- Jasne, dzięki Jacek. - dyżurny po chwili wyszedł.
- Jak twoje raporty? - zapytała Natalia.
- Kończę. A ty?
- Skończyłam. Poczekam na ciebie i odwiozę cię do domu, okay? - podeszła do mojego biurka.
- Pod jednym warunkiem.
- Hej, to ja mam cię odwieźć i jeszcze stawiasz mi warunki?
- Taki już jestem. Zostaniesz na kolację?
- Miałeś ciężki dzień. Odpocznij.
- Mając w domu dziecko ciężko jest odpocząć.
- To przynajmniej twórz pozory.
- Odpocznę przy tobie. To jak? - złapałem ją za rękę.
- To szantaż?
- Taki tyci- tyci.
- Zostanę. - uśmiechnęła się.
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem. I ja ciebie też. - powiedziała i pocałowała mnie.
Lecę się przebrać, a ty dokończ spokojnie raporty.

30 minut później
- Igor, mamy gościa!
- Hej, ciocia! Pokażę ci co zbudowałem. - pociągnął Natalię za rękę.
- Hej. - powiedziałem do Karoliny.
- Jak było dzisiaj? Młody nie dał ci za bardzo popalić?
- Nie, było okay. Lekcje odrobione. Co ci się stało? - wskazała na moją rękę.
- Mały wypadek w pracy. Nic poważnego. Jutro odbierzesz Igora o tej godzinie co zawsze, dobrze?
- Tak, jasne. Jeśli trzeba byłoby coś pomóc w domu to mów.
- Dobra. Dzięki. - pożegnaliśmy się po czym Karolina poszła do domu.

Kilka minut później.
Zacząłem przygotowywać kolację.
- Poczekaj, pomogę ci. - powiedziała Natalia.
- O nie, nie, nie. Ty jesteś gościem.
- Czyli niby co ja mam robić?
- Czekać na kolację. - pocałowałem ją w policzek.
- Wiesz co? Bałam się o ciebie, gdy zobaczyłam jak ten facet cię zaatakował.
- Skarbie... - przytuliłem ją.
Obiecuję, że będę na siebie uważał, a na ciebie jeszcze bardziej. - pocałowałem ją w czoło.

Kolejnego dnia. Po południu.
Marek POV
Rozmawiałem właśnie z Natalią, kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwonili ze szkoły. Odebrałem.
- Tak?
- Dzień dobry, panie Marku. Kiedy odbierze pan Igora? Zamykamy niedługo świetlicę.
- Jak to? Opiekunka Igora nie przyszła po niego?
- Nie, nikogo nie było. Dlatego dzwonię do pana.
- Zaraz tam będę. - rozłączyłem się.
- Co się stało? - zapytała Natalia.
- Karolina nie odebrała Igora. Muszę po niego podjechać.
- Zdarzało się jej to kiedyś? - wstała i udała się w stronę drzwi.
- No właśnie nie. Zawsze dzwoniła, jeśli miała się spóźnić, albo coś jej wypadło, ale i tak to były jakieś 3-4 sytuacje odkąd zajmuje się Igorem. - powiedziałem. Natychmiast pojechaliśmy do szkoły odebrać mojego syna

Kilkanaście minut później.
- Tato, czemu Karolina nie przyszła?
- Nie wiem, synek. Zadzwonię do niej, ale najpierw zawieziemy cię do domu. Pani Iwona zgodziła się tobą zająć do mojego powrotu. - odstawiliśmy Igora do mojej sąsiadki, po czym próbowałem skontaktować się z Karoliną, jednak bezskutecznie.
- Może wypadła jej nagła sprawa i po prostu nie zdążyła cię poinformować.
- Nie wiem, Natalia, ale to serio do niej niepodobne.

Musieliśmy wrócić na patrol. Na mieście wyjątkowo dużo się dzisiaj działo, więc nie miałem czasu dzwonić do Karoliny. Stwierdziłem, że podjadę do niej po pracy i zobaczę co i jak.
Kilka godzin później, kiedy byliśmy już w drodze powrotnej na komendę, na radiu odezwał się Jacek.

Natalia POV
- Tak, Jacku?
- Podjedźcie do lasu na obrzeżach miastu. Zaraz wyślę wam dokładną lokalizację.
- Co tam się stało?
- Jakiś facet, który akurat tamtędy biegał zauważył zwłoki kobiety.
- Myślisz, że to może być sprawka tego uciekiniera?
- Nie wykluczone. Technicy i Szulc są już w drodze.
- Przyjęłam. Powinnismy tam być do 20 minut. -
Gdy dojechaliśmy na miejsce, byli tam już nasi koledzy z wydziału kryminalnego.
- Hej, Tomek. Co mamy? - zapytał Marek.
- Kobieta około 20-25 lat. Wygląda na to, że została zamordowana w innym miejscu, a dopiero później przeniesiona tutaj. Świadczą o tym ślady krwi i kół samochodu. Generalnie obrażenia pasują do poprzednich zbrodni Dybalskiego, tego gościa, który zwiał z więzienia.- powiedział Szulc.
- Wiemy kim była? - zapytałam. Szliśmy w kierunku zamordowanej dziewczyny.
- Jeszcze nie znaleźliśmy żadnych dokumentów. - spojrzeliśmy na ofiarę. Niestety rozpoznaliśmy tę dziewczynę.
- Nie... To niemożliwe... Boże... - Marek się odwrócił i odszedł na bok.
- Znacie ją?
- Tak. To opiekunka Igora. Nie odebrała go dzisiaj ze szkoły. Marek dzwonił do niej, ale nie było z nią żadnego kontaktu.
- To by się zgadzało. Do morderstwa doszło około dobę temu.
- Cholera... Tomek, przepraszam cię na chwilę. - podeszłam do Marka i położyłam ma rękę na plecach. On odwrócił się w moją stronę i mocno mnie przytulił.
Spokojnie. Znajdziemy tego gnoja. Odpowie za to.
- Natalia, czemu akurat ona?
- Nie odpowiem ci na to pytanie...
- Jak ja to powiem Igorowi?
- Nie możesz mu powiedzieć prawdy. To przecież dzieciak, ale musisz być przy nim. Musicie się wspierać. Marek, chcesz oddać tę sprawę komuś innemu?
- Nie! Nie... Muszę znaleźć tego kto zrobił to Karolinie. Jestem jej to winien. Ale... Możesz to ty porozmawiać z jej rodzicami? Ja nie dam rady.
- Jasne. - Bałam się o stan Marka. On i Igor naprawdę bardzo lubili Karolinę i wiem, że dobrze zajmowała się młodym. Było mi ich szkoda, ale miałam sporą nadzieję, że złapiemy tego mordercę.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz