84.

291 13 2
                                    

Tydzień później.
Natalia POV
- Natalia, komendant prosił, żebyś się do niego odezwała. - powiedział Jacek. Spojrzałam na Marka. Nie wiedział, że  słyszałam rozmowę jego i Witackiego.
- Jasne, już idę. - dyżurny wyszedł z pokoju.
- Domyślasz się o co może chodzić?
- Szczerze? Tak. - wstałam.
- Serio?
- Marek, wiem, że Witackiemu zależy na tym, żebyś pojechał na ten staż.
- Już mu tłumaczyłem moją decyzję. Po prostu go zignoruj.
- Nawet jeśli Emilka odrzuciła propozycję wyjazdu?
- Skąd...?
- Słyszałam waszą rozmowę. Pogadamy później. - wyszłam z prewencyjnego i poszłam do gabinetu komendanta.
- Natalia, chodzi o Marka.
- Ma pan na myśli ten wyjazd, tak?
- Tak. Wiem, że macie dzieci, siebie i przez to Marek nie chce skorzystać że stażu, ale...
- Ale to dla niego ogromna szansa, tak? Panie komendancie, przecież ja wiem o tym.
- Służba wymaga poświęceń. Udało mi się wynegocjować dodatkowe miejsce. Możecie wyjechać razem. Pytanie jaką podejmiecie decyzję. Daję wam czas do jutra. Przed odprawą chcę wiedzieć co postanowiliście.
- Oczywiście, panie komendancie.- wyszłam. Tak mało czasu na podjęcie decyzji. Ostatnio w sumie sporo o tym myślałam, ale co że szkołą Igora? Co z naszą rodziną? Kto zająłby się Milenką? Witacki na nas liczył, ale ja liczyłam plusy i minusy naszego wyjazdu. Wróciłam do prewencyjnego.
- I? - zapytał Marek.
- I... Do jutra musimy podjąć decyzję. Czy wyjeżdżamy razem czy zostajemy tutaj...
- Co o tym sądzisz?
- Myślę, że... - do pokoju wpadł dyżurny.
- Bójka w szpitalu miejskim. Jeździcie na miejsce jak najszybciej.
- Jasne, już jedziemy. - wyszedł.
Porozmawiamy o tym na spokojnie w domu. - powiedziałam do mojego męża.

Wieczorem
- Kochanie, wracając do naszej rozmowy... Co o tym wszystkim sądzisz? - zaczął Marek.
- Myślę, że...powinieneś pojechać. Sam...
- A ty i dzieci? Skoro ty też masz szansę wyjazdu...
- Igor ma tutaj szkołę, przyjaciół... Mogę liczyć na pomoc przy Milenie... A tam? Nie czuję, że tam bym sobie poradziła i się odnalazła.
- A co z nami? - Marek podszedł do mnie i złapał mnie za ręce. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Będę cholernie tęsknić, ale... Chcę, żebyś ty skorzystał z szansy, którą dostałeś. Zasłużyłeś na to.
- Jesteś tego pewna?
- ...Tak. - Marek mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Kochanie, obiecuję, że ci to wynagrodzę. Tobie i dzieciom. Będę codziennie dzwonił.
- No ja myślę. - lekko się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie chciał, żeby Marek rezygnował z takiej szansy.

Trzy tygodnie później.
Marek POV
Nadszedł dzień mojego wylotu do Stanów. Stałem  na lotnisku razem z Natalią i dziećmi.
- Igor, tylko nie sprawiaj cioci żadnych problemów.
- Tato, przecież wiem. I pomogę cioci przy Milence.
- Nadrobimy ten czas. Obiecuję. - przytuliłem Igora. Po chwili poszedłem do Natalii. Trzymała Milenkę na rękach.
- Tata... - Milena wyciągnęła do mnie rączki. Wziąłem ją od Natalii.
- Za tobą też będę tęsknił, skarbie... - zacząłem się zastanawiać czy dobrze robię wyjeżdżając. Cholernie ciężko było mi się rozstać z najbliższymi. Staliśmy przez chwilę w ciszy.
- Chyba zapowiadają twój lot. - odezwała się Natalia.
- Fakt... Muszę już iść. - przytuliłem Milenę i podałem ją mojej żonie, którą pocałowałem i mocno przytuliłem.
Będzie mi was brakować.
- Nam ciebie też. - powiedziała Natalia. Widziałem, że po jej policzku spływa łza. Wytarłem ją i pocałowałem Natalię w policzek. Przytuliłem jeszcze Igora, po czym skierowałem się w stronę bramek. W ostatniej chwili spojrzałem jeszcze na moich bliskich i pomachałem im. Widziałem jak przeżywają mój wyjazd. Mnie również sporo on kosztował. Miałem nadzieję, że te miesiące miną bardzo szybko i znów będę mógł być z Natalią, Igorem i Mileną.

3 miesiące później.
Natalia POV
Był środek nocy. Ze snu wybudził mnie dźwięk telefonu. Sądziłam, że dzwoni Marek. Umawialiśmy się, że rozmawiamy raczej rano lub po południu, żeby nie budzić dzieciaków. Spojrzałam zaspana na ekran. Nie kojarzyłam numeru, ale postanowiłam odebrać.
- Tak?
- Natalia...- usłyszałam głos Emilki.
Marek... - załamywał się jej głos. Ewidentnie płakała.
- Coś mu się stało?
- On... nie żyje. Zginął w wybuchu... - wypuściłem telefon z rąk.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz