Natalia POV
Wieczorem
- Kurde, co za dzień. Tyle interwencji dawno nie mieliśmy. - powiedział Miłosz.
- Fakt. - pakowałam swoje rzeczy do plecaka.
- Masz jakieś plany na wieczór?
- Książka i gorąca herbata. A ty? Pewnie będziesz się pakował.
- O czym ty mówisz?
- O twojej przeprowadzce.
- Kto ci powiedział?
- Raczej kto mi nie powiedział.
- Natalia, po prostu nie chciałem ci mówić dopóki nie będę miał wszystkiego ustalone.
- No patrz, nie wyszło. - zabrałam swój plecak i skierowałam do wyjścia.
- Natalia...
- Cześć. - wyszłam z pokoju. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.Kolejnego dnia.
- Natalia, spotkamy się na przerwie? - zapytał Marek.
- Zależy kiedy Jacek przydzieli nam przerwę, ale chętnie. Tylko wyposaż się w coś słodkiego, bo dzisiaj jakoś nie mogę się powstrzymać.
- Coś wymyślę. Dam ci znać jak będę na komendzie.
- Okay. Do później. - uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy do swoich radiowozów.
- Natalia!
- Tak?
- I uważaj na siebie.
- Ty też. - było mi miło, że tak się o mnie troszczył i był naprawdę opiekuńczy.
Po chwili ruszyłam na patrol. Modliłam się, żeby Jacek szybko dał nam jakieś zadanie, bo nie miałam ochoty na żadne dyskusje z Miłoszem.
Kilka minut później na szczęście usłyszałam ma radiu głos dyżurnego.
- 06 do 00.
- Zgłaszam szóstka. Co masz dla nas?
- Włamanie do luksusowej posiadłości.
- Wiemy coś więcej?
- Tak. Skradziona biżuteria, pieniądze i jakieś teksty, a zgłaszająca to Jagna.
- TA Jagna? - zapytał Miłosz.
- Ta sama. Wysłałbym kogoś innego, ale wy w sumie jesteście najbliżej.
- Nie ma żadnego problemu, Jacku. Będziemy tam do 15 minut. Bez odbioru- powiedziałam. Widziałam, że mój partner nie był specjalnie zadowolony z tego zgłoszenia, ale cóż. Taka praca.
- Mogłaś mu powiedzieć, żeby poszukał innego patrolu.
- Akurat mało mnie interesuje, że ta interwencja nie jest ci na rękę. Skup się lepiej na drodze.
Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu.
- Hej. Powiesz nam co się stało?
- Zabrali pieniądze, moje teksty, no i trochę biżuterii. - była widocznie zasmucona.
- Trzymasz pieniądze w domu? - zapytał mój partner.
- Wczoraj wybrałam z banku. Miałam akurat jechać do rodziny. Chciałam dać im trochę gotówki na remont.
- O, patrz. To może razem pojedziecie. - powiedziałam.
- To znaczy? - spojrzała zdziwiona.
- Podejrzewasz kogoś? Ktoś cię może śledził albo groził? - Miłosz szybko uciął temat.
- No zajmuje się moim domem gosposia, ale to nie ona.
- Skąd ta pewność?
- Znam ją już dosyć długo.
- A rozmawiałaś z nią dzisiaj?
- Nie. Nie odebrała, gdy dzwoniłam.
- Daj nam namiary na nią.
- Ale mówię wam, że to musiał być ktoś inny.
- Jagna, zaufaj nam. Właśnie na ludziach, którym ufasz możesz najbardziej się zawieść. - powiedziałam, a ona podała mi numer i adres do swojej gosposi.
- Pojedziemy do niej, ale nie kontaktuj się już z nią. Jeśli ona zadzwoni to daj nam znać.
- Okay. A jak u was? Już po ślubie?
- Ja nie, a ty, Milosz? Może o czymś nie wiemy?
- Nie. - widziałam, że się wkurzył.
Dobra, damy ci znać, gdy pogadamy z tą gosposią.
Chwilę później.
Wyszliśmy z domu Jagny.
- Natalia, możesz już przestać?
- O co ci chodzi?
- Dobrze wiesz.
- Ja w ogóle nie muszę się odzywać. - wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do mieszkania, w którym mieszkała gosposia Jagny.
Udało nam się z nią porozmawiać. Okazało się, że miała bardzo trudna sytuację rodzinną i przyznała się do winy.
Zabraliśmy ją na komendę, żeby oficjalnie ją przesłuchać.
Kilka godzin później. Na przerwie spotkałam się z Markiem.
- Coś nie masz chyba dobrego nastroju.
- Trochę pokłóciłam się z Miłoszem.
- O co?
- Wiedziałeś, że wyjeżdża?
- Coś słyszałem, ale nie wnikałem. W sumie Jacek mówił, że mogą zmienić się składy patroli. I co? O to się pokłóciliście?
- Po prostu wkurzył mnie, bo chyba dosłownie każdy wiedział, a ja, jego partnerka z patrolu, jestem ostatnią, która się dowiaduje.
- Pewnie nie chciał cię denerwować.
- To mu nie wyszło.
- Nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy znów jeździli razem. - mrugnął do mnie.
- Na to raczej mamy marne szanse, choć przyznaję, że świetnie mi się z tobą pracowało. - lekko się uśmiechnęłam.
- Mi z tobą też. - odwzajemnił uśmiech.
- W sumie od tego wszystko się zaczęło.
- Z krótką przerwą, żeby zrozumieć jakim jestem kretynem, ale to prawda.
- Marek, najważniejsze to umieć wyciągnąć z tego wnioski. A jak Igor?
- Pytał mnie czy jeszcze do nas wpadniesz.
- Jasne, że tak, ale teraz na prawdę mam więcej pracy.
- Ale chyba nie bierzesz udziału w jakiejś akcji?
- Nie, spokojnie. Choć wiesz, że nawet gdybym brała udział to nie mogłabym ci o tym powiedzieć.
- Wiem, ale i bez tych akcji jesteś świetną policjantką.
- Korwicki, nie podlizuj się.
- Prawdę mówię, a od ciebie wieje takim chłodem, Mróz. - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
- Będę się już zbierać. Zaraz kończy mi się przerwa.
- Dobrze, że chociaż na chwilę udało nam się spotkać i pogadać.
- W końcu musimy nadrobić stracony czas. - lekko się uśmiechnęłam i wstałam.
Marek... - spojrzał na mnie.
Dzięki, że mogliśmy pogadać. Naprawdę poprawiłeś mi humor.
- Do usług. - uśmiechnął się.
W razie czego dzwoń. Odbiorę, jeśli nie będę na interwencji.
- Jeszcze raz dzięki. Spokojnego.
- Tobie też. - powiedział i pożegnaliśmy się.Wieczorem.
Zbierałam się do domu. To był naprawdę ciężki dzień, ale rozmowa z Markiem trochę mi poprawiła humor.
- Dalej jesteś zła o to, że się wyprowadzam?
- Miłosz, ja nie jestem zła o to że się wyprowadzasz. Rozumiem, że tęsknisz za dawnym domem i rodziną. Jesteś dorosły i wiesz co robisz. Jest mi po prostu przykro, bo dowiedziałam się jako ostatnia. I to przez przypadek.
- Nie wiedziałem jak ci o tym powiedzieć.
- Wprost. Znamy się już dosyć długo i myślałam, że sobie ufamy.
- Jasne, że ci ufam. Po prostu... Kurde, będzie mi ciebie brakować. Dobrze nam się pracowało.
- Potwierdzam, podkomisarzu Bachleda. - spojrzałam na niego.
- Naprawdę nie chcę się z tobą kłócić. Zgoda?
- No zgoda, zgoda. Przecież wiesz, że nie potrafię się na ciebie długo gniewać.
- Teraz mi to mówisz?
- No co? Nie chciałam, żebyś zbyt często wykorzystywał ten fakt. - wstałam od biurka. Trochę kręciło mi się w głowie. Zabrałam rzeczy ze szafki.
- Będę leciał. Trzymaj się. I jeszcze raz przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałem.
- Nie ma sprawy. Pa. - Miłosz wyszedł z pokoju. Oparłam się o ścianę. Liczyłam, że szybko mi przejdzie. Poczułam się trochę lepiej i podeszłam do biurka, żeby zabrać mój notes.Miłosz POV
Miałem wyrzuty sumienia, że Natalia była na mnie wkurzona i w sumie miała rację, ale cieszyłem się, że udało nam się dogadać zanim wyjadę. Tak się zamyśliłem, że przy wyjściu z komendy przypomniałem sobie, że zapomniałem zabrać telefon. Wróciłem więc do prewencyjnego.
- Zapomniałem... Cholera. Natalia!- zauważyłem, że moja partnerka leży nieprzytomna na podłodze.
Natalia, słyszysz mnie? - próbowałem ją ocucić.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?