48.

277 14 0
                                    

Natalia POV
Wieczorem
- Kurde, co za dzień. Tyle interwencji dawno nie mieliśmy. - powiedział Miłosz.
- Fakt. - pakowałam swoje rzeczy do plecaka.
- Masz jakieś plany na wieczór?
- Książka i gorąca herbata. A ty? Pewnie będziesz się pakował.
- O czym ty mówisz?
- O twojej przeprowadzce.
- Kto ci powiedział?
- Raczej kto mi nie powiedział.
- Natalia, po prostu nie chciałem ci mówić dopóki nie będę miał wszystkiego ustalone.
- No patrz, nie wyszło. - zabrałam swój plecak i skierowałam do wyjścia.
- Natalia...
- Cześć. - wyszłam z pokoju. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

Kolejnego dnia.
- Natalia, spotkamy się na przerwie? - zapytał Marek.
- Zależy kiedy Jacek przydzieli nam przerwę, ale chętnie. Tylko wyposaż się w coś słodkiego, bo dzisiaj jakoś nie mogę się powstrzymać.
- Coś wymyślę. Dam ci znać jak będę na komendzie.
- Okay. Do później. - uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy do swoich radiowozów.
- Natalia!
- Tak?
- I uważaj na siebie.
- Ty też. - było mi miło, że tak się o mnie troszczył i był naprawdę opiekuńczy.
Po chwili ruszyłam na patrol. Modliłam się, żeby Jacek szybko dał nam jakieś zadanie, bo nie miałam ochoty na żadne dyskusje z Miłoszem.
Kilka minut później na szczęście usłyszałam ma radiu głos dyżurnego.
- 06 do 00.
- Zgłaszam szóstka. Co masz dla nas?
- Włamanie do luksusowej posiadłości.
- Wiemy coś więcej?
- Tak. Skradziona biżuteria, pieniądze i jakieś teksty, a zgłaszająca to Jagna.
- TA Jagna? - zapytał Miłosz.
- Ta sama. Wysłałbym kogoś innego, ale wy w sumie jesteście najbliżej.
- Nie ma żadnego problemu, Jacku. Będziemy tam do 15 minut. Bez odbioru- powiedziałam. Widziałam, że mój partner nie był specjalnie zadowolony z tego zgłoszenia, ale cóż. Taka praca.
- Mogłaś mu powiedzieć, żeby poszukał innego patrolu.
- Akurat mało mnie interesuje, że ta interwencja nie jest ci na rękę. Skup się lepiej na drodze.
Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu.
- Hej. Powiesz nam co się stało?
- Zabrali pieniądze, moje teksty, no i trochę biżuterii. - była widocznie zasmucona.
- Trzymasz pieniądze w domu? - zapytał mój partner.
- Wczoraj wybrałam z banku. Miałam akurat jechać do rodziny. Chciałam dać im trochę gotówki na remont.
- O, patrz. To może razem pojedziecie. - powiedziałam.
- To znaczy? - spojrzała zdziwiona.
- Podejrzewasz kogoś? Ktoś cię może śledził albo groził? - Miłosz szybko uciął temat.
- No zajmuje się moim domem gosposia, ale to nie ona.
- Skąd ta pewność?
- Znam ją już dosyć długo.
- A rozmawiałaś z nią dzisiaj?
- Nie. Nie odebrała, gdy dzwoniłam.
- Daj nam namiary na nią.
- Ale mówię wam, że to musiał być ktoś inny.
- Jagna, zaufaj nam. Właśnie na ludziach, którym ufasz możesz najbardziej się zawieść. - powiedziałam, a ona podała mi numer i adres do swojej gosposi.
- Pojedziemy do niej, ale nie kontaktuj się już z nią. Jeśli ona zadzwoni to daj nam znać.
- Okay. A jak u was? Już po ślubie?
- Ja nie, a ty, Milosz? Może o czymś nie wiemy?
- Nie. - widziałam, że się wkurzył.
Dobra, damy ci znać, gdy pogadamy z tą gosposią.
Chwilę później.
Wyszliśmy z domu Jagny.
- Natalia, możesz już przestać?
- O co ci chodzi?
- Dobrze wiesz.
- Ja w ogóle nie muszę się odzywać. - wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do mieszkania, w którym mieszkała gosposia Jagny.
Udało nam się z nią porozmawiać. Okazało się, że miała bardzo trudna sytuację rodzinną i przyznała się do winy.
Zabraliśmy ją na komendę, żeby oficjalnie ją przesłuchać.
Kilka godzin później. Na przerwie spotkałam się z Markiem.
- Coś nie masz chyba dobrego nastroju.
- Trochę pokłóciłam się z Miłoszem.
- O co?
- Wiedziałeś, że wyjeżdża?
- Coś słyszałem, ale nie wnikałem. W sumie Jacek mówił, że mogą zmienić się składy patroli. I co? O to się pokłóciliście?
- Po prostu wkurzył mnie, bo chyba dosłownie każdy wiedział, a ja, jego partnerka z patrolu, jestem ostatnią, która się dowiaduje.
- Pewnie nie chciał cię denerwować.
- To mu nie wyszło.
- Nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy znów jeździli razem. - mrugnął do mnie.
- Na to raczej mamy marne szanse, choć przyznaję, że świetnie mi się z tobą pracowało. - lekko się uśmiechnęłam.
- Mi z tobą też. - odwzajemnił uśmiech.
- W sumie od tego wszystko się zaczęło.
- Z krótką przerwą, żeby zrozumieć jakim jestem kretynem, ale to prawda.
- Marek, najważniejsze to umieć wyciągnąć z tego wnioski. A jak Igor?
- Pytał mnie czy jeszcze do nas wpadniesz.
- Jasne, że tak, ale teraz na prawdę mam więcej pracy.
- Ale chyba nie bierzesz udziału w jakiejś akcji?
- Nie, spokojnie. Choć wiesz, że nawet gdybym brała udział to nie mogłabym ci o tym powiedzieć.
- Wiem, ale i bez tych akcji jesteś świetną policjantką.
- Korwicki, nie podlizuj się.
- Prawdę mówię, a od ciebie wieje takim chłodem, Mróz. - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
- Będę się już zbierać. Zaraz kończy mi się przerwa.
- Dobrze, że chociaż na chwilę udało nam się spotkać i pogadać.
- W końcu musimy nadrobić stracony czas. - lekko się uśmiechnęłam i wstałam.
Marek... - spojrzał na mnie.
Dzięki, że mogliśmy pogadać. Naprawdę poprawiłeś mi humor.
- Do usług. - uśmiechnął się.
W razie czego dzwoń. Odbiorę, jeśli nie będę na interwencji.
- Jeszcze raz dzięki. Spokojnego.
- Tobie też. - powiedział i pożegnaliśmy się.

Wieczorem.
Zbierałam się do domu. To był naprawdę ciężki dzień, ale rozmowa z Markiem trochę mi poprawiła humor.
- Dalej jesteś zła o to, że się wyprowadzam?
- Miłosz, ja nie jestem zła o to że się wyprowadzasz. Rozumiem, że tęsknisz za dawnym domem i rodziną. Jesteś dorosły i wiesz co robisz. Jest mi po prostu przykro, bo dowiedziałam się jako ostatnia. I to przez przypadek.
- Nie wiedziałem jak ci o tym powiedzieć.
- Wprost. Znamy się już dosyć długo i myślałam, że sobie ufamy.
- Jasne, że ci ufam. Po prostu... Kurde, będzie mi ciebie brakować. Dobrze nam się pracowało.
- Potwierdzam, podkomisarzu Bachleda. - spojrzałam na niego.
- Naprawdę nie chcę się z tobą kłócić. Zgoda?
- No zgoda, zgoda. Przecież wiesz, że nie potrafię się na ciebie długo gniewać.
- Teraz mi to mówisz?
- No co? Nie chciałam, żebyś zbyt często wykorzystywał ten fakt. - wstałam od biurka. Trochę kręciło mi się w głowie. Zabrałam rzeczy ze szafki.
- Będę leciał. Trzymaj się. I jeszcze raz przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałem.
- Nie ma sprawy. Pa. - Miłosz wyszedł z pokoju. Oparłam się o ścianę. Liczyłam, że szybko mi przejdzie. Poczułam się trochę lepiej i podeszłam do biurka, żeby zabrać mój notes.

Miłosz POV
Miałem wyrzuty sumienia, że Natalia była na mnie wkurzona i w sumie miała rację, ale cieszyłem się, że udało nam się dogadać zanim wyjadę. Tak się zamyśliłem, że przy wyjściu z komendy przypomniałem sobie, że zapomniałem zabrać telefon. Wróciłem więc do prewencyjnego.
- Zapomniałem... Cholera. Natalia!- zauważyłem, że moja partnerka leży nieprzytomna na podłodze.
Natalia, słyszysz mnie? - próbowałem ją ocucić.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz