19.

282 10 0
                                    

20 minut później
Natalia POV
Cholernie bolała mnie głowa. Zresztą czułam, że dosłownie każda część ciała mnie boli. Powoli zaczęłam otwierać oczy.
Zobaczyłam, że przy moim łóżku siedzi Marek. Lekko ścisnęłam jego dłoń. Natychmiast spojrzał w moim kierunku.
- Natalia, jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze. Co z tymi dziewczynami? - pamiętałam jedynie, że zanim straciłam kontakt z rzeczywistością, widziałam kilka kobiet, które wprowadzono do pomieszczenia w którym mnie przetrzymywano.
- Wszystko z nimi dobrze. Nic im się nie stało. Są już bezpieczne. Ty też. - trzymał mnie za rękę.
- Może zawołam lekarza?
- Nie, nie trzeba. Długo tutaj siedzisz?
- Nie. Dopiero niedawno mogłem przyjechać.
- Marek, jedź do domu. Odpocznij. - widziałam, że jest ledwo żywy. Nie wiedziałam, która może być godzina, ale domyślałam się, że może być nawet środek nocy.
- Zaraz pojadę.
- Korwicki, to rozkaz.
- Jesteśmy poza godzinami pracy, więc przykro mi, ale tym razem niestety rozkazy mnie nie obowiązują. - lekko się do mnie uśmiechnęła.
- Tylko mnie nie rozbawiaj, proszę.
- Natalia... Oni za to odpowiedzą. Obiecuję. - ufałam mu. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Chciałam jeszcze porozmawiać z Markiem, ale zaczynało mi brakować sił. Chyba to zauważył, bo postanowił się pożegnać.
- Przyjadę jutro, a właściwie to dzisiaj. Śpij spokojnie. - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Po chwili znów zasnęłam.

Kilkanaście godzin później. W szpitalu.
Patrzyłam przez okno. Myślałam o tym co się stało.
- Hej. - usłyszałam głos Miłosza.
- Cześć. Co ty tu robisz?
- Odwiedzam moją ulubioną panią aspirant sztabową. Jak ty się czujesz?
- Nie jest źle. Miło, że wpadłeś.
- Masz pozdrowienia od całej komendy.
- Dzięki. - lekko się uśmiechnęłam.
- Nieźle nas nastraszyłaś.
- Góral...
- Tak?
-Właściwie jak wpadliście na to, że coś mogło się stać?
- Marek nie mógł się do ciebie dodzwonić, a zawsze odbierałaś, albo przynajmniej odpisywałaś.
- I to wam wystarczyło?
- Powiedzmy, że... trzeba zaufać intuicji.
- Zapamiętam. Czyli... już wiesz o mojej przeszłości?
- Tak. Mogłaś mi powiedzieć, ale rozumiem.
- Powiedzieć, że żyłam z facetem, który skrzywdził tyle dziewczyn, a ja na początku niczego nie zauważyłam? Co ze mnie za policjantka?
- Też kiedyś zostałem oszukany i to przez kobietę, którą kochałem. Straciłem sporą sumę pieniędzy i nawet chciałem odpuścić, ale kumpel mówił, żeby nie dawać jej tej satysfakcji.
- Nie miałeś łatwo, co? Ale poznasz w końcu wartościową dziewczynę.
- Chyba już poznałem. - odpowiedział.

Tymczasem przed szkołą.
- Igor, ty wracasz do domu z panią Karoliną.
- A nie mogę z tobą odwiedzić ciocię Natalię?
- Cioci nie można męczyć. Musi teraz dużo odpoczywać.
- A ty do niej jedziesz.
- Umówmy się, że odwiedzimy ją razem jutro, dobrze? - chciałem wcześniej zapytać Natalię czy nie miałaby nic przeciwko.
- No dobrze... Pozdrowisz ciocię ode mnie?
- Jasne. - lekko się uśmiechnąłem.
Będę w domu za jakieś 2-3 godziny. - powiedziałem do Karoliny.
- Okay. - odpowiedziała z uśmiechem.

30 minut później. W szpitalu.
- Hej. Jak się czujesz?
- Już lepiej, ale zaczyna mnie nudzić to leżenie. - odpowiedziała.
- Jeszcze pewnie kilka dni będziesz musiała tutaj zostać.
- Nawet mi nie mów...Był tutaj Miłosz.
- O, to przynajmniej miałaś towarzystwo.
- Opowiedział mi coś więcej o wczorajszym dniu, bo sama niewiele pamiętałam i... chciałam ci podziękować.
- Natalia, nie masz za co.
- Mam. Przecież już dawno mogli mnie wywieźć, gdyby nie wy.
- Ale jesteś tutaj. - złapałem ją za rękę.
- A... wiedziałeś, że Bachleda nam się zakochał?
- Coś wspominał o jakiejś Tamarze, ale nie dopytywałem. To chyba dobrze, że w końcu kogoś poznał.
- A ty?
- Co ja?
- Poznałeś kogoś?
- A jak powiem, że tak to będziesz zazdrosna?
- Korwicki, ja i zazdrość? Proszę cię.
- Czyli tak. - zacząłem się śmiać.
- Nie rozmieszaj mnie. - zaczęła się śmiać, ale po chwili złapała się za obolały brzuch.
- Masz pozdrowienia od Igora. Pytał, czy może cię odwiedzić.
- Jasne. Mamy w końcu spotkanie do nadrobienia.
- No i kiełki zjedzenia.
- Korwicki!
- No już się nie odzywam. W końcu musisz szybko wrócić do zdrowia, żebym miał z kim jeździć na patrolu.
- Mam nadzieję, że za kilka dni mnie wypiszą i będę mogła wrócić.
- Natalia, naprawdę poważnie oberwałaś. Musisz dojść do siebie.
- Dam radę. Serio.
- Nigdy nie odpuszczasz?
- Nigdy. Zapamiętaj to sobie. - uśmiechnęła się.
- Tak jest! - odwzajemniłam uśmiech.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz