Kolejnego dnia.
Pojechałem do pracy. Umówiłem się z Natalią, że przyjadę do niej później. Nie chciałem, żeby była sama. Szczególnie teraz.
Po odprawie zostałem z Miłoszem, żeby pogadać z Witackim.
- Panie komendancie, chodzi o Natalię. - zacząłem.
- Marek, wiem, że jesteście razem, ale...
- Przecież dobrze pan wie, że Natalia niczego takiego by nie zrobiła.
- Wiem i mam nadzieję, że pomożecie udowodnić, że nie jest winna zanim sprawą zainteresuje się BSW, prokurator postawi jej zarzuty i trafi do aresztu.
- Ma pan jakiś plan? - zapytał Miłosz.
- Donos dostałem na maila, a w internecie nikt nie jest anonimowy.
- Może porozmawiamy z Klarą?
- Dobry pomysł. I pamiętajcie, że ja naprawdę jestem po waszej stronie.
- Dziękujemy. - rozumiem, że komendant musiał wdrożyć procedury i zawiesić Natalię, ale było miło z jego strony, że chciał nam pomoc. Wyszliśmy z pokoju.
- Idę pogadać z Klarą. Powiedz Lenie, że zaraz przyjdę, okay?
- Jasne. Daj znać jak czegoś się dowiesz. - powiedział Miłosz. Ja poszedłem do Klary.
- Cześć.
- Cześć. Coś się stało, że mnie odwiedziłeś? I to sam?
- Mam problem i liczę, że mi pomożesz.
- Jaki problem?
- Chodzi o Natalię... - zacząłem.
- Słuchaj, porady miłosnej to szukaj gdzie indziej.
- Chodzi o pracę.
- A co mnie interesuje jej praca? Każdy odpowiada za siebie i niech tak zostanie.
- Klara, wiem, że za nią nie przepadasz, ale chyba nie życzysz jej na tyle źle, żeby trafiła do więzienia. - chwilę milczała, aż w końcu się odezwała.
- O co chodzi? O jakim więzieniu ty mówisz?
- Ktoś wysłał Witackiemu maila, że Natalia przyjmuje łapówki.
- I co ja niby mam z tym wspólnego?
- Może uda się namierzyć tego kto to napisał.
- No okay. A ty jesteś pewien, że jest niewinna? Bo co jeśli rzeczywiście znajdziemy tego kto napisał do Witackiego?
- Jestem pewien. Namierz tego gościa, proszę.
- Dobra, ale niczego nie obiecuję.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się lekko i poszedłem do prewencyjnego.
Po południu odebrałem przerwę i zadzwoniłem do Natalii.
- Hej, kochanie.
- Hej... Jak w pracy?
- Okay, wyjątkowo spokojnie. Jak się czujesz?
- Jak ktoś, kto może wylecieć z roboty. Komenda już plotkuje?
- Nie, a jakby tylko spróbowali...
- Marek! Dobrze, że jesteś. - zawołała mnie Klara.
- Muszę kończyć. Oddzwonię później. - rozłączyłem się.
Masz coś?
- Tak, ale uprzedzam, że to nie jest raczej dobra wiadomość.
- Mów.
- Numer IP komputera z którego wysłano donos na Natalię należy do Miłosza.
- Żartujesz?
- Nie.
- Ale jesteś pewna?
- Gdybym nie była to bym ci o tym nie mówiła. Sprawdziłam to kilka razy. Nie ma mowy o pomyłce.
- Witacki wie?
- Nie. Najpierw chciałam powiedzieć o tym tobie.
- Zabiję go. - ruszyłem wściekły, ale zatrzymała mnie Klara.
- Zaczekaj. Mówię, że wysłano to z jego komputera, ale nie mamy pewności czy to był on.
- To co twoim zdaniem mam zrobić?
- Przede wszystkim uspokój się, bo zrobisz coś głupiego. Później na spokojnie pogadaj z Miłoszem.
- Dzięki. Na prawdę bardzo ci dziękuję, że mi powiedziałaś.
- Nie masz za co, ale wisisz mi kawę.
- Będzie. Obiecuję. - lekko się uśmiechnąłem do Klary. Myślałem o tym co mi powiedziała. Poszedłem do Jacka pogadać o naszej ostatniej interwencji, po czym udałem się do bufetu.Wieczorem.
- Marek! Marek, czekaj. Dowiedziałeś się czegoś? - usłyszałem za sobą.
- Tak. Nawet więcej niż chciałem. Wiesz z czyjego komputera wysłano maila do Witackiego? Z twojego.
- Dobra, a na serio?
- Słuchaj, nie daruję ci, jeśli to przez ciebie Natalia straci tę robotę. - popchnąłem go.
- Zwariowałeś? Przecież to nie ja. To musi być jakaś pomyłka.
- Klara sprawdzała to dwa razy. Nie ma mowy o pomyłce.
- Masz czas? Pojedziemy do mnie i udowodnię ci, że Klara musiała się pomylić. Poza tym gdybym był winny to chciałbym wam pomóc? Natalia jest dla mnie jak siostra i nigdy nie zrobiłbym jej czegoś takiego. - to dziwne, ale wierzyłem mu.
- Okay, za 5 minut możemy jechać. Muszę tylko zanieść Jackowi raporty. - po około 30 minutach byliśmy już na miejscu.
Przeglądaliśmy razem komputer, więc nie mógł przy mnie niczego ukryć. Po kilku minutach znaleźliśmy plik z donosem i kolejny z kolejnymi zarzutami skierowanymi pod adresem Natalii.
Miłosz POV
- Co to jest do cholery?! - Byłem wkurzony po tym co znalazłem.
- Mnie pytasz?! To twój komputer.
- Czekaj. Tamara, kochanie, pozwól na chwilę.
- Tak? Cześć, Marek. - uśmiechnęła się.
- Korzystałaś z mojego komputera?
- Tak. Przecież nieraz to robiłam i nigdy nie miałeś z tym problemu.
- Ale wcześniej nie były z niego wysyłane anonimy do komendanta.
- Miłosz, kochanie, ale o czym ty mówisz?
- Ktoś napisał do Witackiego, że Natalia przyjmuje łapówki.
- I myślicie, że to ja, tak? Okay, Marka rozumiem, ale ty? Ty mnie podejrzewasz? Kochanie, znasz mnie. Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że mogę mieć z tym coś wspólnego?
- Maile poszły z mojego komputera. Jak tego nie wyjaśnimy to nie tylko Natalia wyleci z roboty, ale ja też. Po prostu się przyznaj.
- Wiesz co? Jesteś taki jak wszyscy. Ciągle tylko Natalia to, Natalia tamto. A co ona mnie interesuje? Nigdy nie byłyśmy i nie będziemy przyjaciółkami. Cholernie się na tobie zawiodłam.
- To mi to jakoś wyjaśnij. Zrobiłaś to, bo jesteś zazdrosna? Przecież wiesz, że to ciebie kocham, a ty sama pracujesz u faceta Natalii.
- To nie mama... To ja. - usłyszałem syna Tamary.
- Co takiego? Jak to ty? Dlaczego?
- Bo mama jej nie znosi. Ja też jej nie lubię. Byłeś przez nią w szpitalu, kłóciłeś się z mamą o nią...Po prostu chciałem, żeby znikła i żebyście razem z mamą w końcu byli szczęśliwi. - sam nie wiedziałem co powiedzieć. Czyli to jednak była moja wina. Nawet jeśli nie to ja wysłałem wiadomość. Było mi głupio przed Markiem. Wiedziałem, że to ja nawaliłem.
- Musicie iść z tym do komendanta zanim sprawa trafi do BSW. - powiedział Marek po czym wyszedł z mieszkania.
- Marek ma rację. Musisz, to znaczy musimy iść do komendanta i to odkręcić zanim sprawy zajdą jeszcze dalej. - nie miałem siły na dłuższą rozmowę. Po prostu wyszedłem z mieszkania i poszedłem się przejść.Marek POV
Jechałem do Natalii, ale nie wiedziałem co mam jej powiedzieć i czy w ogóle powinienem jej coś mówić. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że nie chcę jej mówić co odkryliśmy. Jest za wcześnie, ale będę musiał ją jakoś na to wszystko przygotować. Kochałem ją i chciałem, żeby była po prostu szczęśliwa. Po tych wszystkich wydarzeniach, gdy sprawy się unormują, będę musiał zabrać Natalię gdzieś na wyjazd, żeby odpoczęła. Gdy byłem już na miejscu zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła.
- Cześć, skarbie. - mocno ją przytuliłem.
- Hej. - wtuliła się we mnie.
Udało ci się coś dowiedzieć w mojej sprawie?
- Jeszcze nie... - nienawidziłem kłamać, ale chciałem dla niej po prostu jak najlepiej.
- Chyba nie ma sensu się tym zajmować.
- Kochanie, ja nie odpuszczę.
- Jeszcze ty narobisz sobie kłopotów. Pamiętaj, że masz Igora.
- I ciebie. Natalka, każdy kto cię zna, wie, że to stek bzdur.
- Klara raczej nie.
- Zdziwiłabyś się. Obiecała pomóc.
- Serio? Przecież mnie nienawidzi.
- Możecie nie przepadać za sobą, ale w takiej sytuacji możesz liczyć na każdego. - mocno przytuliłem Natalię.
Skarbie, jadłaś dziś coś? Marnie wyglądasz.
- Dzięki za komplement.
- Po prostu martwię się o ciebie.
- Nie miałam apetytu.
- Dzisiaj to ja włamuję się do twojej lodówki i robię kolację. W końcu ja też bym coś zjadł po służbie. - lekko uśmiechnąłem się do mojej dziewczyny. Umyłem ręce i zacząłem przeglądać jej lodówkę w poszukiwaniu czegoś z czego mógłbym zrobić dla nas kolację.
- Marek...
- Tak? - Natalia podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Bardzo cię kocham. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Skarbie, ja ciebie też. Obiecuję, że wszystko wkrótce się wyjaśni. - pocałowałem ją w czoło.
- Kochanie, skoro Igor jutro wraca od Izy, a mnie jeszcze nie zamknęli...
- I nie zamkną.
- Tak... Może zajmę się nim? Mam teraz sporo wolnego czasu.
- Jasne. Jeśli tylko masz ochotę to byłoby super, Wiesz, że Igor cię uwielbia.
- Ja też bardzo go lubię. Wspaniały dzieciak. - lekko się uśmiechnęła. Miała rację. Miałem świetnego syna, który przynajmniej póki co nie sprawia mi problemów. Zdałem sobie też sprawę, że lepiej, gdy poszukam kogoś innego do opieki nad moim dzieckiem. Nie chciałem, żeby Tamara i jej syn przychodzili do Igora. Przynajmniej nie teraz.
- Kochanie, to po ojcu.
- Wyjątkowo nie zaprzeczę. - pocałowała mnie. Kochałem ją i już planowałem naszą dalszą wspólną przyszłość. Najpierw jednak musieliśmy uporządkować sprawy Natalii. Wiedziałem, że będzie przeżywać to kto chciał zniszczyć jej życie, ale przynajmniej są duże szanse, że szybko wróci do pracy i skupi się na obowiązkach. Liczyłem na to, że wszystko się ułoży i znów będziemy mogli skupić się na sobie, a nie na naszych ciągłych problemach.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?