71.

322 13 2
                                    

Kolejnego dnia. Rano.
Natalia POV
Obudziłam się. Rozejrzałam dookoła i dotarło do mnie, że jednak to nie jest mieszkanie moje i Marka, a widok mojego narzeczonego całującego się z Klarą nie był tylko koszmarem sennym, lecz prawdą. Nie widziałam koło siebie Milenki.
- Milenka?... - Szybko wstałam i zaczęłam jej szukać. Chodziłam po mieszkaniu mojego kumpla i szukałam mojej córki. Otworzyłam drzwi do pokoju i zobaczyłam Górala, który spał na krześle, a Milenka spała na łóżku. Cholernie się bałam, że zasnęłam i nie dopilnowałam mojego dziecka, a tylko ona mi została. Na szczęście była bezpieczna. Nie darowałbym sobie, gdyby coś się stało mojej córeczce.
Wyszłam cicho zamykając drzwi. Zadzwonił mój telefon. To był Marek. Kompletnie nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Na pewno nie teraz. Odrzuciłam połączenie.

Godzinę później.
- Odstąpiłeś młodej łóżko. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Zasnęłaś, a miałaś ciężki dzień, więc zabrałem małą, żeby cię nie budziła. Chwilę płakała, ale szybko zasnęła, więc...
- Naprawdę nie musiałeś, ale dziękuję, że miałeś na nią oko.
- A jak ty się trzymasz?
- Chcę po prostu zniknąć. Wyjechać jak najdalej i nie myśleć o tym wszystkim.
- Wiesz co? Chyba właśnie wpadłem na pomysł.
- Jaki?
- Rodzice niedawno przepisali mi dom, a sami przenieśli się do pensjonatu, który prowadzą. Mówią, że wolą być wśród innych ludzi.
- I co w związku z tym?
- Możesz się tam zatrzymać z małą.
- Ale... to nie byłby dla ciebie problem?
- Jaki problem? Pojedziesz, odpoczniesz od problemów, wszystko sobie przemyślisz.
- Dzięki. Tak rzeczywiście byłoby najlepiej. A... powiesz mi co się stało między tobą a Tamarą?
- Inaczej wyobrażaliśmy sobie wspólną przyszłość i nie mogliśmy dojść do porozumienia. To nie miało dłużej sensu...
- Coś ta „szóstka" ma pechowe życie.
- I to jak. Ale przemyśl sobie wszystko. Długo byłaś z Markiem, planowaliście ślub, macie córkę.
- I co z tego? Wiem, że kiedyś oboje zrobiliśmy coś głupiego, ale gdy do siebie wróciliśmy, to obiecaliśmy sobie, że już nigdy nie będziemy szukać szczęścia na boku. Zdrada to coś, czego nie jestem mu w stanie wybaczyć. W dodatku z Klarą... Góral, tylko bądź ze mną szczery. Wiedziałeś o tym, że oni... - Milosz odwrócił wzrok. Już się domyśliłam jaka będzie jego odpowiedź.
Wiedziałeś... - wstałam i podeszłam do okna.
- To nie tak. Widziałem ich kiedyś na mieście, ale gadałem z Markiem i miał to skończyć zanim doszłoby do czegoś więcej. Później już ich razem nie widziałem, więc myślałem, że wszystko przemyślał.
- Czyli pewnie wszyscy wiedzieli oprócz mnie. - usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Jeśli to Marek...
- To powiem, że ciebie i małej tutaj nie ma.
- Dokładnie.

Marek POV
Chwilę później.
- Czego chcesz?
- Wiem, że Natalia tutaj jest. Zawołaj ją. - powiedziałem.
- Nie ma jej.
- Nie rób ze mnie idioty. Natalia! - odepchnąłem Miłosza.
Natalka, porozmawiajmy...
- Nie mamy o czym. Zostaw mnie w spokoju.
- Natalia, to był tylko głupi pocałunek. Poniosło mnie...
- Poniosło? I może to był tylko jeden raz? Daruj sobie.
- Wiesz jak było między nami...
- Czyli to moja wina, tak?!
- Nie, ale... Klara po prostu namąciła mi w głowie...
- Biedny Marek. Nie masz swojego rozumu? Wiem co widziałam i ona do niczego cię nie zmuszała.
- Natalka, wybacz mi... Zmienię się. Wyjdziemy z tego kryzysu.
- Nie rozumiesz? Jest już na to za późno.
- Niedługo mamy się pobrać...
- A właśnie... - wzięła pierścionek z szafki i mi go podała.
- Kochanie, ale...
- To koniec. I nigdy więcej nie mów do mnie „kochanie".
- Natalia...
- W sprawie Milenki będę się z tobą kontaktować.
- Ale...
- Wyjdź. - powiedziała stanowczo.
- Przemyśl to jeszcze... - odłożyłem pierścionek na stolik i skierowałem się do wyjścia.
Spróbuj ją tknąć, a pożałujesz. - powiedziałem do Miłosza i wyszedłem. Wiedziałem, że popełniłem błąd, ale nie mogłem się poddawać. Postanowiłem dać Natalii czas. Liczyłem na to, że wszystko na spokojnie przemyśli.

Kilka dni później.
Natalia POV
Pomysł z wyjazdem był strzałem w dziesiątkę.
Zdecydowanie mogłam odpocząć od zgiełku Wrocławia, od spojrzeń pełnych litości, bo przecież informacje o tym co zrobił Marek szybko się rozeszły po komendzie. Wieczorem usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Hej. Mogę?
- Przecież to twój dom. Nic nie mówiłeś, że przyjedziesz.
- Chciałem zobaczyć co u ciebie i małej. I przy okazji przywiozłem wam trochę rzeczy.
- Dzięki. Już jest trochę lepiej. A jak w pracy?
- Spokojnie. Bez większych spraw.
- A... jak Marek?
- Chyba sobie darował kontakty z Klarą. Poza tym wiesz, że raczej nie gadam z nim po tym co ci zrobił.
- Komenda plotkuje?
- Wiesz jak jest. Jak nie jeden temat to drugi. Zostanę tylko na jedną noc i jutro po południu wyjeżdżam, okay?
- Jasne. Przecież to ja i Milena jesteśmy twoimi gośćmi.
- A jak właściwie ci się tutaj podoba?
- Jest naprawdę wspaniale. Nawet... chciałam cię o coś zapytać.
- Pytaj.
- Sporo o tym myślałam i... zgodziłbyś się wynająć mi ten dom? Będę ci płacić czynsz i tak dalej.
- Nie ma mowy. - powiedział.
- Okay, rozumiem. Nie było tematu.
- Nie wynajmę ci domu za pieniądze. Możesz tu zostać z Milenką tak długo jak tylko chcesz, ale nie ma mowy o żadnym czynszu.
- Ale mógłbyś wynająć przecież komuś innemu...
- Jesteśmy przyjaciółmi, tak? To normalne, że sobie pomagamy. Zawsze mogłem liczyć na ciebie, więc ty możesz liczyć na mnie.
- Dziękuję. - lekko się uśmiechnęłam.
- A jakbyś miała problemy z opieką nad małą to po prostu podjedź do mojej mamy.
- Nie wiem jak ci dziękować.
- Wiesz... Chyba w sumie mogłabyś coś dla mnie zrobić.
- Dawaj.
- Pójdziesz ze mną na wesele Stacha?
- Nie gadaj, że bierze ślub.
- Nie gadam.
- Kto by pomyślał... Najmniej poważny gość  jakiego znam ustatkował się szybciej od nas.
- Może to jest jakaś metoda.
- Co masz na myśli?
- Nie brać wszystkiego na serio i żyć chwilą.
- Do czego to doszło, żebyśmy brali przykład ze Stacha. - po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- To jak? Pójdziesz?
- Jasne, a kiedy to będzie?
- Za trzy tygodnie.
- Będę musiała załatwić opiekę dla Milenki.
- Coś wykombinujemy. I dzięki, że się zgodziłaś.
- Daj spokój. To jedyne wesele na jakie mogę liczyć, więc nie odpuszczę sobie takiej okazji.
- Natalia... Pewna jesteś?
- Pewna czego?
- Tego, że twoje wesele się nie odbędzie.
- Miłosz, ja naprawdę sporo o tym wszystkim myślałam i po prostu nie jestem już w stanie zaufać Markowi. To nie jest pochopna decyzja. Zawsze będziemy już mieli kontakt ze względu na Milenkę, ale ślub... To wykluczone. Ty sam na pewno też długo myślałeś o tym co dalej z tobą i Tamarą.
- Po prawda... Sądziłem, że może zmieni zdanie co do ślubu i dzieci, ale nic się nie zmieniało. Po prostu stwierdziłem, że to związek bez przyszłości. Tym bardziej, że zacząłem myśleć o kimś innym.
- Tylko mi nie mów, że ją zdradziłeś.
- Nie! Nie... Nie zdradziłem, ale nie czułem już do niej tego co kiedyś.
- Czemu tak się nam nie układa w życiu?
- Bo może byliśmy z niewłaściwymi osobami?
- I chyba coraz bardziej wątpię, że trafię na właściwą. Mam córkę i to na niej się skupię. - spojrzałam na Milenkę, która leżała w łóżeczku i lekko się do niej uśmiechnęłam.
- Pewnie masz rację.
- A co z tą dziewczyną o której tyle myślałeś?
- Cóż... Jest naprawdę wspaniała, ale ma swoje życie i swoje problemy.
- Mówiłeś jej o tym, że wpadła ci w oko? Może to ją powinieneś zaprosić na ten ślub?
- Nie chcę, żeby źle to odebrała.
- Na pewno da ci szansę. Z naszej dwójki, przynajmniej niech tobie się ułoży. - lekko się uśmiechnęłam.

KOCHANI!
Bardzo Wam dziękuję za niemal 10 000 wyświetleń i 500 polubień.
Dziękuję każdemu kto przeczytał chociaż jeden rozdział opowiadania.
Mam nadzieję, że będziecie jeszcze wpadać, by rzucić okiem na kolejne losy Natalii :)

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz