69.

312 11 1
                                    

2 miesiące później.
Natalia POV
- Dzień dobry, kochanie. - Marek objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Hej, skarbie. - również pocałowałam go w policzek.
Wypoczęty?
- Jak najbardziej. Nawet Milenka się nade mną zlitowała i nie płakała.
- Płakała, płakała, ale miałeś mocny sen.
- Serio? Trzeba było mnie obudzić to bym się nią zajął.
- Poradziłam sobie. W sumie dopiero niedawno zasnęła.
- A ty?
- A ja szykuję śniadanie dla moich chłopaków. - lekko się uśmiechnęłam.
- Kochanie, jesteś niezastąpiona.
- Mów mi tak częściej.
- Będę mówił przynajmniej raz na dzień. - lekko się uśmiechnął i mnie pocałował.
Może pójdziesz i odpoczniesz, hm?
- Nie, nawet nie mam ochoty spać. Poza tym znając szczęście, mała pośpi godzinkę i znowu się obudzi.
- To się nią zajmę. Pamiętaj, że jestem odpowiedzialnym ojcem.
- Z tą odpowiedzialnością to bym akurat nie przesadzała.
- Chodzi ci o tę akcję, którą szykowaliśmy z AT?
- Mówiłam ci, że wolałabym, żebyś nie brał udziału w takich akcjach.
- Bo mam dziecko?
- Bo to zbyt niebezpieczne. Masz rodzinę.
- Tak samo jak inni, którzy brali udział w tej całej akcji.
- Inni mnie nie interesują.
- Natalia, wiesz jaką mam pracę.
- Ale mógłbyś ograniczyć możliwość ryzyka do absolutnego minimum.
- Jeśli chcę do czegoś dojść w życiu, to muszę podejmować ryzyko.
- Kosztem najbliższych?
- O co ci chodzi? Odkąd urodziłaś to cię nie poznaję.
- Co masz na myśli?
- Dla ciebie wszystko nagle stało się niebezpieczne.
- Bo się o ciebie martwię?
- Sama jesteś policjantką i wiesz jak wygląda nasza praca. Poza tym z rozkazami się nie dyskutuje.
- Dobrze wiem, że sam się zgodziłeś wziąć udział w akcji.
- Nawet jeśli to co? Chcesz się kłócić o takie pierdoły?
- To są dla ciebie pierdoły? Wiesz jak się o ciebie boję? Masz syna i kilkumiesięczną córkę.
- Ale to nie znaczy, że mam rezygnować z pracy i wyzwań. Gdyby każdy tak robił to nie mielibyśmy w tym kraju policjantów, żołnierzy...
- Skończyłeś? Brzmisz jakby ciebie bawiło to, że się martwię.
- Bo to absurdalne. Nie będę siedział w domu, bo tobie się tak podoba. Spędzam z tobą i dzieciakami dużo czasu, więc nie rób ze mnie wyrodnego ojca.
Dzisiaj będę trochę później. - wyszedł z kuchni. Po chwili Milenka zaczęła płakać. Poszłam do niej i próbowałam ją uspokoić. Nie miałam już siły do tego wszystkiego. Ostatnio kłótnie z Markiem zdarzają się coraz częściej. Nie rozumie, że nie podobają mi się jego dodatkowe dyżury i udziały w akcjach. Wcześniej nie pracował aż tyle, więc tym bardziej nie rozumiałam jego zachowania. Miałam nadzieję, że wkrótce wszystko się ułoży. Tym bardziej, że do naszego ślubu zostało tylko kilka miesięcy. A może po prosty to ja panikuję?
Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.

Kilka godzin później
Miłosz POV
- Emilka, podwieźć cię do domu?
- Nie, dzięki. Kierowca czeka przed komendą. - powiedziała uśmiechnięta.
- Masz własnego szofera? Na bogato.
- Ale spokojnie. Działam w bardziej legalny sposób niż mój były mąż.
- W to akurat nie wątpię. - lekko się uśmiechnąłem.
- Ja już lecę. Pogadamy jutro na spokojnie.
- Jasne. Trzymaj się. - pożegnałem się z Emilką.
Przypomniałem sobie, że mam jeszcze dokumenty do odniesienia Jackowi. Wziąłem papiery i zaniosłem je dyżurnemu. Kiedy wracałem, przez uchylone drzwi zobaczyłem, że Klara siedzi na biurku Marka i chyba próbuje go poderwać. Sądziłem, że już dawno sobie go odpuściła. Dobrze wiedziała, że niedługo bierze ślub z Natalią. Nawet ja starałem się unikać mojej byłej partnerki z patrolu, żeby nie stracić kontroli i nie powiedzieć jej jak ważna jest dla mnie. To nikomu nie było potrzebne. Była szczęśliwa i chciałem, żeby tak zostało.

Marek POV
- To jak? Może pójdziemy na kawę albo coś mocniejszego? - zapytała Klara z uśmiechem.
- Wiesz, że teraz u mnie krucho z czasem.
- Ale dla mnie chyba znajdziesz chociaż kilka minut, hm?
- To... może w któryś dzień wyskoczymy na kawę jak będziesz mieć czas?
- Dla ciebie? Zawsze. - zbliżyła się do mnie.
- Klara, posłuchaj, ja... - pocałowała mnie. Po chwili odwzajemniłem pocałunek.
- Jesteś zupełnie inna niż Natalia...
- Możemy o niej nie gadać? - znów mnie pocałowała. Dopiero po chwili oprzytomniałem i oderwałem się od niej.
- Nie, to nie był dobry pomysł. - wstałem i podszedłem do okna.
- A ja sądzę inaczej. - położyła rękę na moim ramieniu.

Kilka dni później.
- Pamiętaj, że to tylko kawa.
- Pamiętam. A wiesz o czym jeszcze pamiętam? - zbliżyła twarz do mojej i powiedziała szeptem.
O tym, że całkiem nieźle całujesz.
- Klara, po prostu mnie wtedy zaskoczyłaś.
- Ale nie protestowałeś. Czyżby kłopoty w raju?
- Skąd...
- Bo widzę, że ostatnio jesteś ciągle przybity w pracy. Powiesz o co chodzi?
- Natalia odkąd urodziła... Kompletnie się zmieniła. Według niej powinienem chyba rzucić robotę w policji, bo za każdym razem panikuje, gdy wracam później albo biorę udział w poważniejszych akcjach.
- Jesteś dorosły. Masz prawo robić co tylko zechcesz. - pocałowała mnie.
- A ty jesteś inna niż Natalia. Bardziej spontaniczna, odważna, pełna życia...- chyba powoli sam traciłem kontrolę nad tym co robię. Pocałowałem Klarę.
- Ona o niczym nie musi wiedzieć. Zawsze znajdę dla ciebie czas i nie będę ci robić awantur. To nie przedszkole, żebym cię pilnowała. Jesteśmy dorośli i dobrze wiemy co robimy. - powiedziała. Po ponad godzinie wyszliśmy z lokalu. Każde z nas poszło jednak w swoją stronę. Nie chciałem, żeby ktoś nas razem zobaczył.

Miłosz POV
- Cześć, Marek.
- Miłosz? Hej. Co ty tutaj robisz? - zapytał delikatnie zmieszany.
- Patrzę jak narzeczony mojej przyjaciółki umawia się z inną.
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Widziałem was.
- Kogo? Mnie i Klarę? Umówiliśmy się na kawę i tyle. Poza tym co cię to interesuje?
- Słuchaj, widziałem was i na komendzie i tutaj. Masz to skończyć.
- To ty posłuchaj teraz mnie. Gówno widziałeś. Odwal się ode mnie i od Natalii.
- Jeśli ją skrzywdzisz...
- To co? Wiem co robię. Okay, może mnie poniosło i zrobiłem coś głupiego, ale nie wiesz jaka teraz jest Natalia. Zmieniła się i to bardzo.
- I dlatego ją zdradzasz? Chłopie, ogarnij się, bo Natalia naprawdę nie zasłużyła na takie traktowanie.
- Nie zdradzam. Tylko się pocałowaliśmy.
- Natalia chyba byłaby innego zdania. Nic jej narazie nie powiem, ale będę miał na oku ciebie i Klarę, więc nie czuj się bezkarnie. - odszedłem. Marek wkurzył mnie swoim zachowaniem. Zachowywał się jakby nic się nie stało. Nawet jeśli Natalia rzeczywiście jest teraz bardziej ostrożna, to tylko dlatego, że robi to dla dzieciaków i martwi się o tego kretyna, który chyba niczego nie rozumie. Mimo, że była moją przyjaciółką i sam czułem do niej coś więcej, to nie chciałem jej denerwować tym co zrobił Marek i wykorzystywać jego zachowania, żeby się do niej zbliżyć. Wiedziałem jednak, że muszę dopilnować jej narzeczonego, żeby jej nie skrzywdził.

Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie.
Miłego weekendu ♥️

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz