2 miesiące później.
Natalia POV
- Dzień dobry, kochanie. - Marek objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Hej, skarbie. - również pocałowałam go w policzek.
Wypoczęty?
- Jak najbardziej. Nawet Milenka się nade mną zlitowała i nie płakała.
- Płakała, płakała, ale miałeś mocny sen.
- Serio? Trzeba było mnie obudzić to bym się nią zajął.
- Poradziłam sobie. W sumie dopiero niedawno zasnęła.
- A ty?
- A ja szykuję śniadanie dla moich chłopaków. - lekko się uśmiechnęłam.
- Kochanie, jesteś niezastąpiona.
- Mów mi tak częściej.
- Będę mówił przynajmniej raz na dzień. - lekko się uśmiechnął i mnie pocałował.
Może pójdziesz i odpoczniesz, hm?
- Nie, nawet nie mam ochoty spać. Poza tym znając szczęście, mała pośpi godzinkę i znowu się obudzi.
- To się nią zajmę. Pamiętaj, że jestem odpowiedzialnym ojcem.
- Z tą odpowiedzialnością to bym akurat nie przesadzała.
- Chodzi ci o tę akcję, którą szykowaliśmy z AT?
- Mówiłam ci, że wolałabym, żebyś nie brał udziału w takich akcjach.
- Bo mam dziecko?
- Bo to zbyt niebezpieczne. Masz rodzinę.
- Tak samo jak inni, którzy brali udział w tej całej akcji.
- Inni mnie nie interesują.
- Natalia, wiesz jaką mam pracę.
- Ale mógłbyś ograniczyć możliwość ryzyka do absolutnego minimum.
- Jeśli chcę do czegoś dojść w życiu, to muszę podejmować ryzyko.
- Kosztem najbliższych?
- O co ci chodzi? Odkąd urodziłaś to cię nie poznaję.
- Co masz na myśli?
- Dla ciebie wszystko nagle stało się niebezpieczne.
- Bo się o ciebie martwię?
- Sama jesteś policjantką i wiesz jak wygląda nasza praca. Poza tym z rozkazami się nie dyskutuje.
- Dobrze wiem, że sam się zgodziłeś wziąć udział w akcji.
- Nawet jeśli to co? Chcesz się kłócić o takie pierdoły?
- To są dla ciebie pierdoły? Wiesz jak się o ciebie boję? Masz syna i kilkumiesięczną córkę.
- Ale to nie znaczy, że mam rezygnować z pracy i wyzwań. Gdyby każdy tak robił to nie mielibyśmy w tym kraju policjantów, żołnierzy...
- Skończyłeś? Brzmisz jakby ciebie bawiło to, że się martwię.
- Bo to absurdalne. Nie będę siedział w domu, bo tobie się tak podoba. Spędzam z tobą i dzieciakami dużo czasu, więc nie rób ze mnie wyrodnego ojca.
Dzisiaj będę trochę później. - wyszedł z kuchni. Po chwili Milenka zaczęła płakać. Poszłam do niej i próbowałam ją uspokoić. Nie miałam już siły do tego wszystkiego. Ostatnio kłótnie z Markiem zdarzają się coraz częściej. Nie rozumie, że nie podobają mi się jego dodatkowe dyżury i udziały w akcjach. Wcześniej nie pracował aż tyle, więc tym bardziej nie rozumiałam jego zachowania. Miałam nadzieję, że wkrótce wszystko się ułoży. Tym bardziej, że do naszego ślubu zostało tylko kilka miesięcy. A może po prosty to ja panikuję?
Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.Kilka godzin później
Miłosz POV
- Emilka, podwieźć cię do domu?
- Nie, dzięki. Kierowca czeka przed komendą. - powiedziała uśmiechnięta.
- Masz własnego szofera? Na bogato.
- Ale spokojnie. Działam w bardziej legalny sposób niż mój były mąż.
- W to akurat nie wątpię. - lekko się uśmiechnąłem.
- Ja już lecę. Pogadamy jutro na spokojnie.
- Jasne. Trzymaj się. - pożegnałem się z Emilką.
Przypomniałem sobie, że mam jeszcze dokumenty do odniesienia Jackowi. Wziąłem papiery i zaniosłem je dyżurnemu. Kiedy wracałem, przez uchylone drzwi zobaczyłem, że Klara siedzi na biurku Marka i chyba próbuje go poderwać. Sądziłem, że już dawno sobie go odpuściła. Dobrze wiedziała, że niedługo bierze ślub z Natalią. Nawet ja starałem się unikać mojej byłej partnerki z patrolu, żeby nie stracić kontroli i nie powiedzieć jej jak ważna jest dla mnie. To nikomu nie było potrzebne. Była szczęśliwa i chciałem, żeby tak zostało.Marek POV
- To jak? Może pójdziemy na kawę albo coś mocniejszego? - zapytała Klara z uśmiechem.
- Wiesz, że teraz u mnie krucho z czasem.
- Ale dla mnie chyba znajdziesz chociaż kilka minut, hm?
- To... może w któryś dzień wyskoczymy na kawę jak będziesz mieć czas?
- Dla ciebie? Zawsze. - zbliżyła się do mnie.
- Klara, posłuchaj, ja... - pocałowała mnie. Po chwili odwzajemniłem pocałunek.
- Jesteś zupełnie inna niż Natalia...
- Możemy o niej nie gadać? - znów mnie pocałowała. Dopiero po chwili oprzytomniałem i oderwałem się od niej.
- Nie, to nie był dobry pomysł. - wstałem i podszedłem do okna.
- A ja sądzę inaczej. - położyła rękę na moim ramieniu.Kilka dni później.
- Pamiętaj, że to tylko kawa.
- Pamiętam. A wiesz o czym jeszcze pamiętam? - zbliżyła twarz do mojej i powiedziała szeptem.
O tym, że całkiem nieźle całujesz.
- Klara, po prostu mnie wtedy zaskoczyłaś.
- Ale nie protestowałeś. Czyżby kłopoty w raju?
- Skąd...
- Bo widzę, że ostatnio jesteś ciągle przybity w pracy. Powiesz o co chodzi?
- Natalia odkąd urodziła... Kompletnie się zmieniła. Według niej powinienem chyba rzucić robotę w policji, bo za każdym razem panikuje, gdy wracam później albo biorę udział w poważniejszych akcjach.
- Jesteś dorosły. Masz prawo robić co tylko zechcesz. - pocałowała mnie.
- A ty jesteś inna niż Natalia. Bardziej spontaniczna, odważna, pełna życia...- chyba powoli sam traciłem kontrolę nad tym co robię. Pocałowałem Klarę.
- Ona o niczym nie musi wiedzieć. Zawsze znajdę dla ciebie czas i nie będę ci robić awantur. To nie przedszkole, żebym cię pilnowała. Jesteśmy dorośli i dobrze wiemy co robimy. - powiedziała. Po ponad godzinie wyszliśmy z lokalu. Każde z nas poszło jednak w swoją stronę. Nie chciałem, żeby ktoś nas razem zobaczył.Miłosz POV
- Cześć, Marek.
- Miłosz? Hej. Co ty tutaj robisz? - zapytał delikatnie zmieszany.
- Patrzę jak narzeczony mojej przyjaciółki umawia się z inną.
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Widziałem was.
- Kogo? Mnie i Klarę? Umówiliśmy się na kawę i tyle. Poza tym co cię to interesuje?
- Słuchaj, widziałem was i na komendzie i tutaj. Masz to skończyć.
- To ty posłuchaj teraz mnie. Gówno widziałeś. Odwal się ode mnie i od Natalii.
- Jeśli ją skrzywdzisz...
- To co? Wiem co robię. Okay, może mnie poniosło i zrobiłem coś głupiego, ale nie wiesz jaka teraz jest Natalia. Zmieniła się i to bardzo.
- I dlatego ją zdradzasz? Chłopie, ogarnij się, bo Natalia naprawdę nie zasłużyła na takie traktowanie.
- Nie zdradzam. Tylko się pocałowaliśmy.
- Natalia chyba byłaby innego zdania. Nic jej narazie nie powiem, ale będę miał na oku ciebie i Klarę, więc nie czuj się bezkarnie. - odszedłem. Marek wkurzył mnie swoim zachowaniem. Zachowywał się jakby nic się nie stało. Nawet jeśli Natalia rzeczywiście jest teraz bardziej ostrożna, to tylko dlatego, że robi to dla dzieciaków i martwi się o tego kretyna, który chyba niczego nie rozumie. Mimo, że była moją przyjaciółką i sam czułem do niej coś więcej, to nie chciałem jej denerwować tym co zrobił Marek i wykorzystywać jego zachowania, żeby się do niej zbliżyć. Wiedziałem jednak, że muszę dopilnować jej narzeczonego, żeby jej nie skrzywdził.Dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie.
Miłego weekendu ♥️
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?