Natalia POV
- Czy żałujesz tego co się stało? - zapytał Miłosz.
- Tak. To było zdecydowanie nie fair. Wobec Marka i Tamary. Mam nadzieję, że jej nie powiedziałeś.
- Nie. A co z tobą i Markiem?
- Też o niczym nie wie i niech tak zostanie. Poza tym to i tak bez znaczenia. Podobno wrócił do Izy.
- Przykro mi.
- Mi też...Naprawdę muszę już iść. Trzymaj się, Góral. - lekko się uśmiechnęłam i wyszłam.
Omal nie wpadłam na Marka.
- Natalia, możemy pogadać?
- Jasne. O co chodzi? - liczyłam na to, że jednak między nami wszystko się ułoży.
- Nie chciałem, żeby tak wyszło.
Robię to też dla Igora. - czyli to jednak prawda, że do siebie wrócili. Rozwiał moje wszystkie wątpliwości.
- Słyszysz co ty mówisz? Nie zasłaniaj się Igorem. To twoja decyzja i wiesz co robisz.
- Nie planowałem tego.- „ja też nie planowałam nocy z moim kumplem" pomyślałam. Nie byłam święta, ale chciałam ratować ten związek.
- Marek...- zwróciłam się do niego i podeszłam bliżej.
Kilka dni temu mówiłeś, że mnie kochasz. Następnym razem ostrożniej dobieraj słowa.- ruszyłam przed siebie, ale jeszcze się odwróciłam.
A i po resztę moich rzeczy przyjedzie Matylda. - powiedziałam. Szybko wyszłam z komendy. Nie chciałam, żeby widział, że mam łzy w oczach. W końcu zawsze powtarzałam, że jestem silna.Marek POV
Odkąd Iza się do mnie zbliżyła, nie mam kontaktu dobrego kontaktu z Natalią. Nie dziwię się jej, ale chciałem, żebyśmy przynajmniej zostali przyjaciółmi. Gdyby dowiedziała się, że ja i Iza... Nie potrafiłem się jej przyznać do tego. Znienawidziłaby mnie. Nie chciałem, żeby cierpiała. Jedynym plusem było szczęście mojego syna. Igor naprawdę cieszył się, że jego matka mieszka z nami. Bolało mnie, gdy widziałem Natalię. Nadal ją kochałem i wiedziałem, że cierpi, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Jedynie powiedzieć jej prawdę, a to zdecydowanie odpadało.Kilka tygodni później
Natalia POV
Już niedługo będzie ślub Matyldy, a ja akurat teraz się rozchorowałam. Cały wczorajszy dzień leżałam w łóżku, a dzisiaj od rana znów źle się czułam. Przynajmniej będę mieć nauczkę, żeby jeść tylko w sprawdzonych miejscach. Zostałam u siebie w mieszkania. Im mniej okazji do widywania mojego byłego, tym lepiej. Ale nie zmienię pracy. Nie dam mu tej satysfakcji. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że Matylda ma mi podrzucić małą, więc jakoś specjalnie nie przejmowałam się swoim wyglądem. Otworzyłam.
- Hej. Co ty tu robisz?
- Dostawa witamin. Jacek mówił, że jesteś chora. - powiedział mój partner z patrolu.
- Dzięki. Zdążysz wypić kawę przed pracą? - wzięłam torbę z rzeczami, które przyniósł.
- W sumie czemu nie. Mam jeszcze czas. - powiedział a ja włączyłam ekspres.
- Rany, co tak śmierdzi? Oscypki? - czułam, że zaczyna mi robić się nie dobrze.
- Przecież lubisz. Wczoraj rano wróciliśmy z Tamarą od moich rodziców. Polubili ją i to bardzo. Nawet za Jagną tak nie przepadali. Kurde... chyba zaczyna wszystko układać. - powiedział uśmiechnięty.
- Cieszę się. Przepraszam na moment. - pobiegłam szybko do łazienki.
Kilkanaście minut później. Ogarnęłam się i wyszłam.
- Strasznie blada jesteś. Byłaś u lekarza?
- Z grypą? Mam zaległy urlop, więc posiedzę w domu i będzie okay.
- Natalia, a co jak ty...
- Co? W ciąży nie jestem, więc możesz spać spokojnie.
- Sprawdzałaś?
- Nie, ale... Nie ma takiej możliwości. - usiadłam.
Jakiś czas temu robiłam badania. Ja...nie mogę mieć dzieci. Szanse są naprawdę minimalne.
- Natalia... Przykro mi.
- Tylko niech to zostanie między nami, okay?
- Jasne.
- Więc nie bój się. Ojcem nie zostaniesz. - próbowałam lekko się uśmiechnąć.
- Chcę, żebyś wiedziała, że ja bym cię nie zostawił samej.
- Wiem. Znam cię.
- Natalka, ułoży ci się wszystko. Zobaczysz. - zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie Matylda. Ma zostawić małą. - poszłam jej otworzyć.
- Hej, siostra. Nie wyglądasz najlepiej.
- Będziesz mi prawić komplementy od wejścia, czy wejdziesz? - Matylda weszła do środka.
- Jesteś pewna, że dasz radę zająć się Laurą? Jeśli jesteś chora to...
- Daj mi małą, jej rzeczy i jedź na ostatnią przymiarkę. Poradzę sobie.
- To ja nie będę wam przeszkadzał. Trzymaj się, Natalia. Pa, Matylda. Hej, Laura. - pomachał mojej siostrzenicy i poszedł.
- Co tak patrzysz? To tylko kolega z pracy.
- TEN kolega?
- Nie odpuścisz, prawda? - Matylda podkręciła głową.
Tak, to TEN kolega. Dawno sobie wszystko wyjaśniliśmy, więc nie licz na to, że z nim przyjdę na twój ślub.
- A Marek? Odzywał się?
- Nie. Traktuje mnie jak powietrze. - posmutniałam.
Zostaw małą i serio już ucie... - znów zrobiło mi się niedobrze i pobiegłam do łazienki. Chwilę później.
- Siostra, tylko szczerze. Jesteś w ciąży?
- Następna... Nie, nie jestem. I tak, jestem tego pewna. Matylda, leć, bo się spóźnisz.Trzy dni później.
Nadal nie czułam się w pełni sił, ale było zdecydowanie lepiej niż kilka dni temu. Razem z innymi gośćmi przyjechałam do kościoła. Cieszyłam się, gdy zobaczyłam moją siostrę i jej przyszłego męża. Byli tacy uśmiechnięci i szczęśliwi. A to wszystko przez przypadek. Pamiętam jak Matylda mówiła, że jest w ciąży, ale nie wie czy chce być z Wiktorem na serio. W jej życiu to była zupełnie nowa sytuacja, ale ma wspaniałe zakończenie, choć tak na prawdę dla nich to dopiero początek. W kościele, gdy stałam przy mojej siostrze, zauważyłam osobę, której absolutnie się tam nie spodziewałam. Rzeczywiście miał prawo pojawić się na ślubie Matyldy, ale kompletnie nie rozumiałam po co to zrobił. Ciężko było mi się skupić na ceremonii, ale starałam się nie myśleć o tym kogo właśnie zobaczyłam.Marek POV
Patrzyłem na Natalię i zastanawiałem się jak to możliwe, że pozwoliłem jej odejść. Wyglądała tak pięknie. Była uśmiechnięta. Dawno jej takiej nie widziałem. A ja? Zachowałem się wobec niej jak dupek. Unikałem jej, pozwoliłem Izie, żeby robiła z moim życiem co tylko chce. Kilka dni temu, gdy już się wyprowadziła, dostałem pismo z sądu. Chce na stałe zabrać Igora. Nasz syn zdążył się już przyzwyczaić do jej obecności, więc szanse, że będzie chciał zostać ze mną zdecydowanie zmalały. Musiałem jednak o niego walczyć. Wiedziałem też, że muszę szczerze porozmawiać z Natalią. Gdy widziałem ją przy ołtarzu, czułem, że to ona jest osobą z którą chcę mieć rodzinę. Mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.
Gdy mnie zauważyła, od razu uśmiech zniknął z jej twarzy. Wiem, że się mnie tutaj nie spodziewała. Sam do ostatniej chwili zastanawiałem się czy powinienem tutaj przyjść, ale ostatecznie postanowiłem pojawić się na ślubie Matyldy.Godzinę później
- Musiałeś tutaj przychodzić?
- Byłem zaproszony.
- Nie wnikam w listę gości, ale mogłeś przynajmniej sam domyślić się, że nie jesteś tutaj mile widziany. - powiedziała Natalia niosąc kwiaty do pokoju w którym znajdowały się prezenty dla pary młodej.
- Natalia, wiem jakie masz o mnie zdanie, ale...
- Ale ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Daj mi wszystko wyjaśnić.
- Marek, czego ty chcesz? Wróciłeś do Izy, tworzycie idealną rodzinę, a między nami już niczego nie ma.
- Daj mi 5 minut. Wytłumaczę ci. - Natalia spojrzała na mnie i zamknęła drzwi.
- 5 minut.
- Natalia, ja... zdradziłem cię. Kilka miesięcy temu. Wiem, zrobiłem coś idiotycznego i nic mnie nie usprawiedliwia. Dlatego nie chciałem, żeby Iza się od nas wyprowadziła po tym wypadku. Groziła, że o wszystkim ci powie.
- Świetnie. Coś jeszcze?
- Wolałem, żebyś myślała, że wróciłem do niej, niż żebyś wiedziała o zdradzie.
- Nie mam zamiaru tego dłużej słuchać.
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas...
- Ale nie możesz. - powiedziała stanowczo.
- Natalia, ja naprawdę cię kocham. Przysięgam. - złapałem ją za ręce i spojrzałem na nią.
- I dlatego przez kilka tygodni pozwalałeś mi myśleć, że to wszystko moja wina? Że to ja się wiecznie ciebie czepiam i bezpodstawnie cię oskarżam?
- Wiem, co o mnie myślisz, ale chciałem w końcu powiedzieć ci całą prawdę. Spieprzyłem nasz związek, ale chcę wszystko naprawić.
- Marek, tu nie ma czego naprawiać. - Natalia spojrzała na mnie i wyszła. Byłem załamany. Liczyłem się z jej ostrą reakcją, ale sądziłem, że jest cień szansy na uratowanie tego co było między nami.Natalia POV
- Tutaj jesteś. - usłyszałam za sobą.
- O co chodzi?
- O nic. Po prostu cię szukałam. Chciałam zapytać czy wszystko gra. Siostra, ja naprawdę nie wiedziałam, że Marek tutaj przyjdzie.
- Spokojnie. Nie mam do ciebie żadnych pretensji.
- Jeśli chcesz go zabić to noże są na kuchni.
- Dzięki za radę. - uśmiechnęłam się.
Przepraszam, ale muszę wyjść się przewietrzyć. - wyszłam na zewnątrz. Myślałam o tym co powiedział Marek. Nie wiedziałam czy mu wierzyć. Wybrał chyba najgorszy możliwy dzień na wyznanie prawdy. Chciałam cieszyć się ze ślubu Matyldy, a nie myśleć o swoim życiu i zastanawiać się co czeka mnie w najbliższej przyszłości. W dodatku nadal męczyły mnie nudności. Nikomu nie mówiłam o moich przypuszczeniach, ale szczerze liczyłam na to, że jednak rzeczywiście nie jestem w ciąży. Szanse były minimalne, ale przecież jednak były.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?