49.

273 12 2
                                    

Natalia POV
Powoli zaczęłam otwierać oczy.
- Co się dzieje? - złapałam się za głowę.
- Zasłabłaś. Znalazłem cię jak już leżałaś. - powiedział Miłosz.
- Trochę zakręciło mi się w głowie. - zaczęłam wstawać.
- Nie wstawaj jeszcze. Może zadzwonię po pogotowie?
- Nie. Daj spokój. - usiadłam.
Już jest dobrze.
- A jak znowu zasłabniesz?
- Nic mi nie będzie. Wiesz, że ostatnio więcej pracowałam. Odpocznę i będzie okay.
- Ale lepiej, żeby zobaczył cię lekarz.
- Ale lepiej, żebyś już leciał do domu. Spieszyłeś się.
- Może chociaż chwilę z tobą posiedzę?
- Serio już mi lepiej.
- Zadzwoń może po Marka, co?
- Jasne. I nie martw się. Już jest dobrze. Leć, leć, bo Tamara mnie zabije. - wzięłam swój telefon.
- Weź wolne, okay?
- Dobra, przemyślę to. Pa. - wybrałam numer. Zamówiłam taksówkę. Wiedziałam, że Marek dzisiaj też spieszył się do domu, więc nie chciałam mu zawracać głowy. Rzeczywiście chyba przesadzałam z pracą, ale nie chciałam nikomu mówić o swoim stanie. To był niestety mój błąd.
Z czasem czułam się coraz gorzej.
Kilkanaście dni później trafiłam do szpitala z silnym bólem brzucha. Wiedziałam, że moje obawy właśnie się potwierdzają.

Dwa tygodnie poźniej. Siedziałam przy biurku w prewencyjnym i myślałam o kilku ostatnich dniach. Nikt w pracy nie widział co było powodem mojej wizyty w szpitalu.
- Natalia, co się dzieje? Co mówili lekarze? - zapytał Miłosz.
- Że już będzie dobrze.
- A te twoje zasłabnięcia?
- Proszę, nie rozmawiajmy o tym. - naprawdę nie miałam siły się tłumaczyć.
- Znam cię i rozumiem, że nie chcesz martwić Marka, ale ze mną możesz być szczera. - przykucnął przy mnie.
- Naprawdę lepiej będzie, jeśli nie będziemy rozmawiać na ten temat.
- Teraz tym bardziej chcę wiedzieć. Jesteś chora?
- Nie.
- Więc o co chodzi? - zapytał. Stwierdziłam, że już i tak nie ma sensu wszystkiego ukrywać.
- Moje ostatnie słabsze samopoczucie było... spowodowane ciążą. Straciłam dziecko. - schowałam twarz w dłoniach.
- Jak... Jak to? Mówiłaś, że nie jesteś w ciąży...
- Bo byłam pewna, że to niemożliwe. Poszłam do lekarza, gdy miałam coraz więcej wątpliwości.
- Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś?
- Chciałam, naprawdę, ale... kiedy dowiedziałam się o twoim wyjeździe... Nie chciałam ci psuć planów. W końcu wam się układa i widzę jaki jesteś szczęśliwy. Niedługo sam założysz rodzinę z Tamarą. Nie chciałam tego niszczyć.
- Boże, Natalia... - mocno mnie przytulił. Zazwyczaj jestem silna, ale w tamtym momencie po prostu się rozpłakałam.
Spokojnie...
- To mogła być jedyna szansa, żebym jednak miała dziecko, a ja to spieprzyłam...
- To nie twoja wina. Takie sytuacje się zdarzają. - próbował mnie uspokoić.
Marek wiedział?
- Nie i niech tak zostanie.
- Byłaś z tym całkiem sama...
- Przynajmniej ty się nie zadręczaj. Musimy żyć dalej...
- Jesteś pewna, że dasz radę pracować? - pokiwałam twierdząco głową i wytarłam łzy. Do pokoju wszedł Jacek.
- Co się stało?
- Nic... Po prostu... nasz kumpel wyjeżdża i trochę wspominaliśmy.
- To fakt. Miłosz, lubię cię, ale nie licz, że będę płakał.
- Jak to nie? Dobra, mów lepiej co masz.
- Facet zgłasza próbę oszustwa. Kilka dni temu odebrał samochód od mechanika, a dzisiaj rano miał wypadek. Podobno nie zadziałały hamulce. Podjedźcie do jego domu i pogadajcie z nim. - podał nam kartkę z adresem.
- Jasne, już jedziemy. - Jacek wyszedł.
Na pewno dasz radę?
- Tak. Muszę zająć czymś myśli.

Po południu. Na korytarzu spotkałam Marka.
- Co się z tobą działo? Czemu nie odbierałaś?
- Miałam małe problemy zdrowotne.
- Jakie problemy?
- Nic takiego. Już jest okay.
- Chyba nie do końca. Widzę, że coś cię gryzie.
- Natalia, Jacek nas woła.
- Muszę iść.
- Zadzwonię po pracy. - jeszcze nie wiedziałam jaką wymówkę sprzedam Markowi. Cieszyłam się, że zyskałam na czasie i muszę wrócić do obowiązków.
- Do później. - poszłam.
O co chodzi?
- O nic. Domyśliłem się, że nie będziesz chciała się tłumaczyć.
- Dzięki. - miał rację. Akurat rozmowy z Markiem w tym momencie bałam się najbardziej.
- Myślałem trochę o tej całej sytuacji i może powinnaś pogadać z Idą?
- Rozmawiałam z psychologiem w szpitalu, ale dzięki za radę.

Miłosz POV
Ciągle myślałem o tym co powiedziała mi dzisiaj Natalia. Mogę sobie jedynie wyobrazić jak się czuje. Sam czuję się winny. Chciałem jej jakoś pomóc, ale jeszcze sam nie wiedziałem jak. Starałem się zająć ją rozmową. Do pokoju weszła Tamara.
- Hej, kochanie. - podeszła i pocałowała mnie w policzek.
- Hej. Fajnie, że wpadłaś. - uśmiechnąłem się lekko.
- Nie będę wam przeszkadzać. - powiedziała Natalia i wyszła z pokoju.
- Coś się stało?
- Mieliśmy poważną sprawę. A co się stało, że przyszłaś? Raczej nie odwiedzałaś mnie zbyt często w pracy. - usiadłem i pociągnąłem Tamarę za rękę tak, że usiadła mi na kolanach.
- Wiem, ale niedługo już tu nie będziesz pracował, więc chciałam ci zrobić miłą niespodziankę.
- Udało ci się. - lekko się uśmiechnąłem.
- Ej, co się dzieje? Widzę, że coś cię gryzie.
- Już ci mówiłem. Mieliśmy ciężką interwencję. - przecież nie mogłem powiedzieć jej prawdy.
- Nie możesz tak bardzo przejmować się pracą. - przytuliła mnie.
- Wiem, kochanie. - oparłem głowę o jej ramię.
- Już niedługo zaczniemy wszystko od nowa. Z dala od starych problemów, ludzi, którzy nas skrzywdzili. Będzie cudownie. - widziałem, że Tamara naprawdę bardzo się cieszy z naszej przeprowadzki. Ja natomiast zacząłem mieć pewne wątpliwości.
- A na początku nie byłaś przekonana do tego pomysłu.
- Tak, wiem, ale miałeś rację. Zmienimy otoczenie, będziemy mogli skupić się tylko na sobie. Poza tym naprawdę spodobało mi się w twoich stronach.
- Cieszę się. - objąłem ją ramieniem.
- Może pójdziemy dzisiaj na jakaś kolację, hm?
- Chętnie, ale jeszcze zobaczę jak będzie w pracy.
- Dobrze, ale i tak się nie wymigasz. Jak nie dziś to jutro.
- To masz jak w banku. - uśmiechnąłem się do mojej ukochanej. Do pokoju wpadł Jacek.
- Wybaczcie, gołąbki, ale mam wezwanie. Góral, tu masz adres. - podał mi kartkę.
- To sobie posiedzieliśmy. - powiedziała Tamara.
- Co tam się dzieje?
- Kobieta zgłasza awanturę u sąsiadów. Prawdopodobnie w domu znajdują się dzieci.
- Okay, już tam jedziemy. - powiedziałem do oficera dyżurnego.
Muszę lecieć. - pocałowałem Tamarę.
Koło 19 powinienem już być po pracy.
- Już tęsknię. - pocałowała mnie w policzek.
Z jednej strony żałowałem, że już muszę iść, a z drugiej odczułem ulgę, bo nie chciałem udawać, że wszystko jest okay. W końcu nie tylko Natalia straciła dziecko, a poza tym zdradziłem moją dziewczynę i nie potrafiłem jej o tym powiedzieć.
Moja partnerka czekała już w radiowozie
Udaliśmy się na miejsce interwencji. Na miejscu zobaczyliśmy przerażający obraz. Pijani rodzice i kompletnie zaniedbany dzieciaki. Zgłosiłem Jackowi, żeby podesłał kolejny radiowóz, który zawiezie opiekunów na izbę wytrzeźwień.
- Jak masz na imię? - zapytałem chłopca.
- Filip.
- Filip, twoi rodzice często piją?
- Codziennie.
- Te siniaki... bili cię? - domyślałem się prawdy, ale chciałem to usłyszeć od chłopca. On niestety milczał. To było jak potwierdzenie moich podejrzeń.
- Czasem... Ale to nic... Bałem się o Milenkę...
- To twoja siostra, tak? - wiedziałem, że Natalia poszła do pokoju obok i prawdopodobnie zajęła się małą.
- Tak. Ona często płacze i rodzice bardzo na nią krzyczeli. Na mnie też, ale... to moja siostra. Nie chciałem, żeby coś się jej stało.
- Jesteś bardzo dzielny. Nie bój się. Ty i twoja siostra jesteście już bezpieczni. - po chwili przyszła do nas Natalia.
- Mała śpi, ale musi zobaczyć ją lekarz. Zauważyłam, że ma sporo siniaków.
- Okay, pojedziemy do szpitala, a później na komendę. W międzyczasie patrol zabrał pijanych rodziców dzieciaków.

Wieczorem
- Nie rozumiem jak można było doprowadzić dzieci to takiego stanu.
- Ja też. Bić własne dziecko? I doprowadzić je do takiego stanu?
- Mam nadzieję, że przynajmniej ich nie rozdzielą.
- Nie, raczej znajdzie się rodzina, która zajmie się zarówno Filipem jak i Milenką. - widziałem, że Natalia bardzo przejęła się tą interwencją. Ja też, ale nie chciałem tego pokazywać.
Natalia... Może... Myślałaś o tym, żeby wyjechać i odpocząć?
- Nie... Nawet, gdybym gdzieś wyjechała to problemy nie znikną. - wstała.
- Jesteś pewna? Może Marek i Igor pojechaliby razem z tobą.
- Żebym ich straszyła swoim nastrojem? Nie, lepiej nie. Naprawdę nie mam teraz ochoty na żadne wyjazdy i spotkania.
A ty kiedy dokładnie wyjeżdżasz? Tylko mi nie mów, że dzisiaj był nasz ostatni wspólny patrol.
- Nie, spokojnie.
- Bo na twoją imprezę pożegnalną na pewno wpadnę. - lekko się uśmiechnąłem.
To kiedy wracasz w Góry? - zapytała.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz