Podczas kolacji.
Natalia POV
- Kochanie, a co powiesz na wspólny wyjazd?
- Tylko we dwoje czy z dzieciakami?
- We dwoje. Pogadam z Matyldą, żeby zajęła się dziećmi.
- Wiesz co... Chyba czytasz mi w myślach. - uśmiechnął się mój mąż.
- Jeszcze nie. - oboje zaśmialiśmy się.
- Wiesz czemu tak mówię?
- Oświeć mnie.
- Bo już wykupiłem dla nas wycieczkę. Co prawda tylko w Góry, ale spodoba cię.
- Obojętne gdzie. Najważniejsze, że z tobą. - uśmiechnęłam się. Marek złapał mnie za rękę.
- Tyle przeszliśmy i czasem zastanawiam się co nas jeszcze czeka.
- Kochanie, nieraz podczas służby twojej czy naszej wspólnej... Też o tym myślę i cokolwiek by się działo to pamiętaj, że dla ciebie zrobię wszystko.
- No ja myślę. W końcu jestem wyższy stopniem.
- Ej, nie dobijaj.
- Skarbie, przecież żartuję. Żadna różnica. Dla mnie i tak jesteś najlepszą gliną.
- Słodzisz mi aż za bardzo.
- Prawdę mówię. - pocałował mnie w policzek.
Mogę ci zadać pytanie?
- Jasne.
- Jeśli mogłabyś mieć więcej dzieci to zdecydowałabyś się?
- Myślę, że tak. W końcu mam faceta na którego mogę liczyć, jest wspaniałym mężem i świetnym ojcem, ale... Wiesz jak jest.
- Wiem. - trzymał mnie za rękę.
A ty jesteś najlepszą matką. Iza mogłaby się od ciebie sporo nauczyć.
- Daj spokój. Cieszę się, że nie wtrąca się między nas, ale szkoda mi Igora.
- I o tym właśnie mówię. A Iza... odezwała się.
- Kiedy?
- Z dwa tygodnie temu.
- Czemu nic nie mówiłeś?
- Bo sam musiałem to sobie poukładać.
- A co konkretnie?
- Iza wychodzi za mąż. Chce, żeby Igor był na ślubie i w sumie głupio mi jest odmówić. W końcu to też jej syn.
- Ale...?
- Ale uroczystość będzie w Anglii.
- I co zamierzasz?
- Chyba polecę z Igorem. Nie chcę, żeby był tylko pod jej opieką.
- Tyle lat i nadal jej nie ufasz.
- To jedno.
- A jest coś jeszcze?
- Igor to ciągle dziecko. Ostatnio wspominał o tym, że chciałby odwiedzić mamę w Anglii bo zaczął się interesować tym krajem, kulturą, muzyką i szczerze? Boję się, że będzie chciał tam zostać. Wiem, że tam pewnie miałby lepszy start, lepszą przyszłość...
- Kochanie, Igor to nastolatek i ma różne zainteresowania, ale nie martw się. Jestem pewna, że nie będzie chciał tam mieszkać.
- A jeśli...
- Zaufaj mi. To rozsądny chłopak.
- Obyś miała rację.
- Jasne, że mam, mimo, że jestem tylko aspirantem sztabowym. - mrugnęłam do mojego męża.
- Za nas? - Marek podniósł kieliszek.
- Za nas. - uśmiechnęłam się. Popiliśmy szampana. Chwilę później.
- Wiesz... mam jeszcze jedną informację.
- Jaką?
- Jeśli chodzi o wyjazd...
- Myślałam, że ten temat mamy już za sobą.
- Daj mi dokończyć.
- Proszę.
- Nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego. Chodzi o to, że dostałem propozycję stażu. Za granicą. Konkretnie w Stanach.
- ...Kiedy?
- Witacki mówił mi o tym kilka dni temu, a wyjazd byłby za miesiąc. - powiedział mój mąż. Nie odezwałam się. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Wiedziałam, że mógł się czegoś nauczyć, zdobyć większą wiedzę, byłby jeszcze lepszym policjantem i to była dla niego szansa, ale egoistyczna część mnie, obawiała się tej rozłąki. Dopiero co Marek wrócił do zdrowia, a teraz znów mielibyśmy się rozstać na dłuższy czas.
- A... jak długi byłby ten staż?
- Przynajmniej 3 miesiące, ale może potrwać nawet pół roku.- zapanowała między nami cisza.
Kochanie, powiedz coś... - spojrzałam na mojego męża.
- To dla ciebie ogromna szansa... Myślę... Myślę, że powinieneś jechać. - dopiłam szampana.
- Według ciebie naprawdę powinienem skorzystać z tej propozycji?
- Marek, co ty chcesz ode mnie usłyszeć? Wiem, że to może być dla ciebie ogromna szansa i bardzo ci na tym zależy. Nie powinieneś z tego rezygnować.
- Za późno.
- Jak to?
- Od razu odmówiłem. Chciałem po prostu zobaczyć twoją reakcję. - uśmiechnął się.
- Ale...
- Chyba nie sądzisz, że na prawdę mógłbym wyjechać na kilka miesięcy i żyć z dała od ciebie i dzieciaków. - odetchnęłam z ulgą.
- Mógłbyś zdobyć nową wiedzę, doświadczenie...
- I co z tego? Wbrew pozorom nie aspiruję do tego, żeby zostać komendantem. A pół roku to cholernie długo. Jakbym miał zostawić ciebie, Igora, Milenkę? Szczególnie mała teraz szybko rośnie. Gdybym wrócił to pewnie nawet by mnie nie poznała.
- Ale jeśli chcesz to...
- Postanowiłem. Nigdzie się bez was nie ruszam, ale dzięki, że jesteś taka wyrozumiała.
- Po prostu chcę, żebyś spełniał marzenia.
- I spełniam. Z tobą i dzieciakami. Tutaj, a nie na drugim końcu świata. Poza tym co by było jakby ktoś mi odbił żonę?
- O to mógłbyś być spokojny. Inni mnie nie interesują. - uśmiechnęłam się.
- Dla pewności zostanę. - uśmiechnął się i mnie pocałował. Po ponad godzinie byliśmy już w domu. Marek wziął mnie na ręce.
- Ej, co ty robisz?
- Powiedzmy, że nasze wesele mi się przypomniało.
- I zamierzasz mnie przenosić przez próg co rok?
- Dopóki dam radę to tak.
- Powodzenia. - zaśmiałam się. Po chwili byliśmy w salonie.
- W końcu tylko we dwoje. Następnym razem zostajemy w domu. - pocałował mnie.
- Aż tak brakowało ci bliskości?
- Cóż... Trochę tak. - lekko się uśmiechnął. Pocałowałam namiętnie Marka. Mój mąż odwzajemnił pocałunek. Ściągnęłam jego koszulę. Marek całował mnie po szyi. Uśmiechałam się.
- I jak? Już lepiej?
- Zdecydowanie. - odpowiedział. Nadal całując się poszliśmy do sypialni.Kolejnego dnia. Po południu.
Przechodziłam korytarzem na komendzie, kiedy usłyszałam rozmowę Marka z komendantem.
- Propozycja jest nadal aktualna. Przemyśl to dobrze.
- Przemyślałem. Niech ktoś inny jedzie na ten staż. Jakiemuś młodziakowi bardziej się przyda.
- Ale żaden młodziak nie zasłużył. To ogromna szansa. Chodzi o Natalię?
- Też. Nie chcę zostawiać rodziny na tak długo.
- Czasem praca wymaga pewnych wyrzeczeń. Rodzina musi to zaakceptować.
- Ale nie takich. Nie wyjadę na pół roku. Gdyby to było bliżej to może bym się zastanowił, ale Stany? Odpada.
- A gdyby Natalia pojechała?
- Wtedy pewnie byśmy to rozważyli.
- Jeśli Emilka odmówi to Natalia dostanie jej miejsce. Zależy mi na tym, żeby moi policjanci byli najlepsi dlatego wysyłam najlepszych z tej komendy. Przemyśl to. - wycofałam się słysząc, że zakończyli rozmowę. Byłam zdziwiona tym co usłyszałam. Sama zaczęłam się zastanawiać co zrobię, jeśli Emilka naprawdę odmówi i nie wyjedzie. Co wtedy? Powinnam jechać razem z Markiem? Co z dziećmi? Jak miałoby wyglądać nasze życie? Może dla niego powinnam się poświecić i pojechać razem z nim, mimo, że nie chciałabym zostawiać rodziny, przyjaciół i naszego domu? Ciągle myśląc o rozmowie Marka i Witackiego, poszłam na zewnątrz. Miałam przerwę i chciałam wszystko sobie poukładać w głowie.KOCHANI!
Chciałabym życzyć Wam wszystkim Wesołych, spokojnych i radosnych Świąt.
Dużo zdrówka, miłego czasu z bliskimi i spełnienia waszych najskrytszych marzeń.
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze. ♥️
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?