83.

239 10 1
                                    

Podczas kolacji.
Natalia POV
- Kochanie, a co powiesz na wspólny wyjazd?
- Tylko we dwoje czy z dzieciakami?
- We dwoje. Pogadam z Matyldą, żeby zajęła się dziećmi.
- Wiesz co... Chyba czytasz mi w myślach. - uśmiechnął się mój mąż.
- Jeszcze nie. - oboje zaśmialiśmy się.
- Wiesz czemu tak mówię?
- Oświeć mnie.
- Bo już wykupiłem dla nas wycieczkę. Co prawda tylko w Góry, ale spodoba cię.
- Obojętne gdzie. Najważniejsze, że z tobą. - uśmiechnęłam się. Marek złapał mnie za rękę.
- Tyle przeszliśmy i czasem zastanawiam się co nas jeszcze czeka.
- Kochanie, nieraz podczas służby twojej czy naszej wspólnej... Też o tym myślę i cokolwiek by się działo to pamiętaj, że dla ciebie zrobię wszystko.
- No ja myślę. W końcu jestem wyższy stopniem.
- Ej, nie dobijaj.
- Skarbie, przecież żartuję. Żadna różnica. Dla mnie i tak jesteś najlepszą gliną.
- Słodzisz mi aż za bardzo.
- Prawdę mówię. - pocałował mnie w policzek.
Mogę ci zadać pytanie?
- Jasne.
- Jeśli mogłabyś mieć więcej dzieci to zdecydowałabyś się?
- Myślę, że tak. W końcu mam faceta na którego mogę liczyć, jest wspaniałym mężem i świetnym ojcem, ale... Wiesz jak jest.
- Wiem. - trzymał mnie za rękę.
A ty jesteś najlepszą matką. Iza mogłaby się od ciebie sporo nauczyć.
- Daj spokój. Cieszę się, że nie wtrąca się między nas, ale szkoda mi Igora.
- I o tym właśnie mówię. A Iza... odezwała się.
- Kiedy?
- Z dwa tygodnie temu.
- Czemu nic nie mówiłeś?
- Bo sam musiałem to sobie poukładać.
- A co konkretnie?
- Iza wychodzi za mąż. Chce, żeby Igor był na ślubie i w sumie głupio mi jest odmówić. W końcu to też jej syn.
- Ale...?
- Ale uroczystość będzie w Anglii.
- I co zamierzasz?
- Chyba polecę z Igorem. Nie chcę, żeby był tylko pod jej opieką.
- Tyle lat i nadal jej nie ufasz.
- To jedno.
- A jest coś jeszcze?
- Igor to ciągle dziecko. Ostatnio wspominał o tym, że chciałby odwiedzić mamę w Anglii bo zaczął się interesować tym krajem, kulturą, muzyką i szczerze? Boję się, że będzie chciał tam zostać. Wiem, że tam pewnie miałby lepszy start, lepszą przyszłość...
- Kochanie, Igor to nastolatek i ma różne zainteresowania, ale nie martw się. Jestem pewna, że nie będzie chciał tam mieszkać.
- A jeśli...
- Zaufaj mi. To rozsądny chłopak.
- Obyś miała rację.
- Jasne, że mam, mimo, że jestem tylko aspirantem sztabowym. - mrugnęłam do mojego męża.
- Za nas? - Marek podniósł kieliszek.
- Za nas. - uśmiechnęłam się. Popiliśmy szampana. Chwilę później.
- Wiesz... mam jeszcze jedną informację.
- Jaką?
- Jeśli chodzi o wyjazd...
- Myślałam, że ten temat mamy już za sobą.
- Daj mi dokończyć.
- Proszę.
- Nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego. Chodzi o to, że dostałem propozycję stażu. Za granicą. Konkretnie w Stanach.
- ...Kiedy?
- Witacki mówił mi o tym kilka dni temu, a wyjazd byłby za miesiąc. - powiedział mój mąż. Nie odezwałam się. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Wiedziałam, że mógł się czegoś nauczyć, zdobyć większą wiedzę, byłby jeszcze lepszym policjantem i to była dla niego szansa, ale egoistyczna część mnie, obawiała się tej rozłąki. Dopiero co Marek wrócił do zdrowia, a teraz znów mielibyśmy się rozstać na dłuższy czas.
- A... jak długi byłby ten staż?
- Przynajmniej 3 miesiące, ale może potrwać nawet pół roku.- zapanowała między nami cisza.
Kochanie, powiedz coś... - spojrzałam na mojego męża.
- To dla ciebie ogromna szansa... Myślę... Myślę, że powinieneś jechać. - dopiłam szampana.
- Według ciebie naprawdę powinienem skorzystać z tej propozycji?
- Marek, co ty chcesz ode mnie usłyszeć? Wiem, że to może być dla ciebie ogromna szansa i bardzo ci na tym zależy. Nie powinieneś z tego rezygnować.
- Za późno.
- Jak to?
- Od razu odmówiłem. Chciałem po prostu zobaczyć twoją reakcję. - uśmiechnął się.
- Ale...
- Chyba nie sądzisz, że na prawdę mógłbym wyjechać na kilka miesięcy i żyć z dała od ciebie i dzieciaków. - odetchnęłam z ulgą.
- Mógłbyś zdobyć nową wiedzę, doświadczenie...
- I co z tego? Wbrew pozorom nie aspiruję do tego, żeby zostać komendantem. A pół roku to cholernie długo. Jakbym miał zostawić ciebie, Igora, Milenkę? Szczególnie mała teraz szybko rośnie. Gdybym wrócił to pewnie nawet by mnie nie poznała.
- Ale jeśli chcesz to...
- Postanowiłem. Nigdzie się bez was nie ruszam, ale dzięki, że jesteś taka wyrozumiała.
- Po prostu chcę, żebyś spełniał marzenia.
- I spełniam. Z tobą i dzieciakami. Tutaj, a nie na drugim końcu świata. Poza tym co by było jakby ktoś mi odbił żonę?
- O to mógłbyś być spokojny. Inni mnie nie interesują. - uśmiechnęłam się.
- Dla pewności zostanę. - uśmiechnął się i mnie pocałował. Po ponad godzinie byliśmy już w domu. Marek wziął mnie na ręce.
- Ej, co ty robisz?
- Powiedzmy, że nasze wesele mi się przypomniało.
- I zamierzasz mnie przenosić przez próg co rok?
- Dopóki dam radę to tak.
- Powodzenia. - zaśmiałam się. Po chwili byliśmy w salonie.
- W końcu tylko we dwoje. Następnym razem zostajemy w domu. - pocałował mnie.
- Aż tak brakowało ci bliskości?
- Cóż... Trochę tak. - lekko się uśmiechnął. Pocałowałam namiętnie Marka. Mój mąż odwzajemnił pocałunek. Ściągnęłam jego koszulę. Marek całował mnie po szyi. Uśmiechałam się.
- I jak? Już lepiej?
- Zdecydowanie. - odpowiedział. Nadal całując się poszliśmy do sypialni.

Kolejnego dnia. Po południu.
Przechodziłam korytarzem na komendzie, kiedy usłyszałam rozmowę Marka z komendantem.
- Propozycja jest nadal aktualna. Przemyśl to dobrze.
- Przemyślałem. Niech ktoś inny jedzie na ten staż. Jakiemuś młodziakowi bardziej się przyda.
- Ale żaden młodziak nie zasłużył. To ogromna szansa. Chodzi o Natalię?
- Też. Nie chcę zostawiać rodziny na tak długo.
- Czasem praca wymaga pewnych wyrzeczeń. Rodzina musi to zaakceptować.
- Ale nie takich. Nie wyjadę na pół roku. Gdyby to było bliżej to może bym się zastanowił, ale Stany? Odpada.
- A gdyby Natalia pojechała?
- Wtedy pewnie byśmy to rozważyli.
- Jeśli Emilka odmówi to Natalia dostanie jej miejsce. Zależy mi na tym, żeby moi policjanci byli najlepsi dlatego wysyłam najlepszych z tej komendy. Przemyśl to. - wycofałam się słysząc, że zakończyli rozmowę. Byłam zdziwiona tym co usłyszałam. Sama zaczęłam się zastanawiać co zrobię, jeśli Emilka naprawdę odmówi i nie wyjedzie. Co wtedy? Powinnam jechać razem z Markiem? Co z dziećmi? Jak miałoby wyglądać nasze życie? Może dla niego powinnam się poświecić i pojechać razem z nim, mimo, że nie chciałabym zostawiać rodziny, przyjaciół i naszego domu? Ciągle myśląc o rozmowie Marka i Witackiego, poszłam na zewnątrz. Miałam przerwę i chciałam wszystko sobie poukładać w głowie.

KOCHANI!
Chciałabym życzyć Wam wszystkim Wesołych, spokojnych i radosnych Świąt.
Dużo zdrówka, miłego czasu z bliskimi i spełnienia waszych najskrytszych marzeń.
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze. ♥️

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz