Miłosz POV
Natalia była poza zasięgiem wzroku, ale cały czas byliśmy na łączach. Nagle usłyszałem przez słuchawki dziwny huk.
-Natalia? Słyszysz mnie? Natalia, odezwij się! - niestety z drugiej strony nie było żadnej odpowiedzi.
Cholera! - wyszedłem z radiowozu i pobiegłem w kierunku, w którym ostatnio była Natalia.
Natalia! - wolałem , ale nigdzie nie było jej ani słychać, ani widać. Po chwili zauważyłem jednak faceta, który za ścieżką ciągnie Natalię.
- Policja! Zostaw ją!Natalia POV
Na chwilę mnie zamroczyło. Czułam, że ktoś mnie ciągnie i słyszałam, że ktoś coś krzyczy.
- Policja! Zostaw ją! - usłyszałam.
- Nie zbliżaj się bo ją zabiję! - chyba dopiero te słowa mnie ocuciły. Cholernie bolała mnie głowa, ale musiałam coś zrobić. Uderzyłam go w brzuch. Pewnie normalnie nic by to nie dało, ale nie spodziewał się ciosu. Udało mi się wyrwać. Miłosz podbiegł do faceta i go skuł.
- Natalka, przepraszam.
- Przecież to nie twoja wina. Jedźmy już.- złapałam się za głowę.
- Może powiem Jackowi, żeby podesłał pogotowie?
- Nie. Nic mi nie jest. Po prostu muszę się położyć jak wrócę do domu i będzie okay. - Zawieźliśmy go na komendę.
- Nie szarp się. - Miłosz prowadził faceta, który mnie zaatakował. Szłam za nimi.
Natalia, sam go przesłucham. Ty jedź z Markiem do domu.
- Chcę być przy przesłuchaniu, ale możemy to przełożyć na jutro? - Nie lubię się nad sobą użalać, ale po prostu nie miałam na nic siły.
- No dobrze. Zaprowadzę go do PDOZ. - poszedł z podejrzanym. Ja udałam się do prewencyjnego.
- W końcu! - usłyszałam Marka.
- Ciszej. Proszę. Co ty tutaj jeszcze robisz? Myślałam, że pojechałeś do domu.
- Czekałem na ciebie. Kochanie, co on ci zrobił? - podszedł do mnie i dotknął moją ranę. Syknęłam z bólu.
- Uderzył mnie jakimś kamieniem w głowę. To naprawdę nic takiego.
- Jedziemy na pogotowie.
- Kochanie, ja chcę po prostu odpocząć. Odwieziesz mnie do domu?
- Nie. Jedziemy do szpitala.
- Nie mam siły się z tobą kłócić.
- To świetnie, bo akurat mam rację. - Marek objął mnie ramieniem i złapał mnie za rękę. Rzeczywiście był dla mnie świetnym oparciem. Dosłownie i w przenośni. Nie czułam się zbyt dobrze, więc z nim nie dyskutowałam.
Kilka godzin później. Okazało się, że to nic groźnego i mogłam wracać do domu.Marek POV
- Widzisz? Miałem rację, że nic poważnego mi się nie stało.
- Wolałem się upewnić.
- A co z Igorem? Tamara mogła zostać dłużej?
- Tak, nie było żadnego problemu.
- Marek... o czym chciałeś dzisiaj porozmawiać?
- Przełóżmy tę rozmowę, okay?
- Nie. Chcę wiedzieć o co chodzi. Przez pół dnia się zastanawiałam o czym chcesz pogadać i czemu byłeś taki poważny.
- Natalia... Chciałem cię zapytać, czy zamieszkasz ze mną i Igorem. - moja ukochana przez chwilę nic nie mówiła.
- Zaskoczyłeś mnie... A co na to Igor?
- Powiedział, że bardzo chciałby, żebyś z nami zamieszkała. - uśmiechnęłam się, gdy to powiedział.
- Też chciałabym z wami zamieszkać.
- To znaczy, że się zgadzasz?
- Tak. - uśmiechnęła się.
- To kiedy się wprowadzisz?
- Jak trochę dojdę do siebie po dzisiejszym „wypadku".
- Okay, ale dzisiaj i tak nocujesz u mnie. Chcę mieć cię na oku.
- Kochany jesteś. Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz.
- Skarbie, to normalne, gdy się kogoś kocha. - spojrzałem na Natalię i się uśmiechnąłem.
- Patrz na drogę.
- Racja. Jeszcze mi mandat wlepią. -Natalia POV
Starałam się rozmawiać z Markiem jak najdłużej, ale po drodze do domu zasnęłam. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem.
Kolejnego dnia. Chciałam jakoś odwdzięczyć się Markowi za to jak o mnie dba. Postanowiłam zrobić śniadanie dla niego i Igora.
Gdy szykowałam jedzenie poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Nie musiałam długo się zastanawiać czyja to sprawka.
- Hej, kochanie. - Marek pocałował mnie w policzek.
- Cześć. Już wstałeś?
- Tak. Jak się dzisiaj czujesz?
- Lepiej. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Musiałaś odpocząć. Miałaś ciężki dzień.
- Dzisiaj przesłuchamy tego faceta. Powiem ci, że jestem bojowa nastawiona.
- Nie warto z tobą zadzierać. Powiem ci w sekrecie, że możesz być bardzo nieprzyjemna dla niego. To tak w moim imieniu.
- Dziękuję, zapamiętam. A ja powiem ci w sekrecie, że włamałam się do waszej lodówki, ale na swoją obronę powiem tylko, że to było w celu przygotowania śniadanka dla ciebie i młodego.
- I tak już będzie, gdy się do nas wprowadzisz?
- Może nie zawsze, ale czasami na pewno.
- A ja będę przynosił ci śniadanie do łóżka.
- No ja mam taką nadzieję. - uśmiechnęłam się. Po kuchni wbiegł Igor.
- Ciocia! - przytulił mnie. Co ci się stało? - zapytał wskazując na opatrunek na moim czole.
-Miałam mały wypadek w pracy, ale już jest wszystko okay.
- Ciociu, a zamieszkasz z nami?
- Tak. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Super!
- A teraz siadaj. Zaraz podam wam śniadanie.
- A będzie kakao?
- Igor, wiesz jaka była umowa. Tylko w weekendy. - powiedział Marek.
- Będzie. - mrugnęła do Igora.
- Sprowadzasz mojego syna na złą drogę.
- Sorry, taki mamy klimat. - roześmialiśmy się.
Igor, dzisiaj po prostu robimy wyjątek, okay?
- Dobra, ciociu. Jak coś to po prostu nie powiemy tacie.
- Ej! Ja tutaj jestem. - zaczął łaskotać Igora. Kochałam tych chłopaków. W końcu czułam, że mam rodzinę. Podałam im śniadanie, a sama poszłam się ogarnąć.
Kilka godzin później byłam już w pracy. Skończyliśmy właśnie przesłuchanie faceta, który atakował dziewczyny.
-Wyjątkowy oblech.
- Szczerze? Tyle lat w tej robocie i nadal nie mogę zrozumieć tych ludzi.
- Niektórych nawet nie powinno się tak nazywać. Tyle osób skrzywdził. Mam nadzieję, że prokurator postawi mu takie zarzuty, że posiedzi długie lata. - Miłosz poszedł do prewencyjnego, a ja odebrałam telefon od Matyldy.
- Hej. Stało się coś?
- Hej. Nie, a czemu pytasz?
- Bo dzwonisz tak nagle.
- Przepraszam, następnym razem wyślę ci list zanim zadzwonię. A tak na serio... Potrzebuję pomocy.
- Matylda, co się dzieje? Wiktor coś ci zrobił?
- Co? Nie. Potrzebuję pomocy nad Laurą. Dokładnie jeden dzień. Chcieliśmy pozałatwiać na spokojnie sprawy związane ze ślubem. Pomożesz?
- Jasne. A kiedy konkretnie?
- A kiedy masz czas?
- Piątek cię ratuje?
- Idealnie. Ratujesz mi życie.
- Ja? Nie. Raczej Marek. On ma doświadczenie w opiece nad dziećmi, a ja...
- A ty je zdobędziesz. Przyda ci się.
- Matylda, nie przeginaj.
- No co? Nie mów, że tego nie planujesz.
- Napewno nie teraz, bo jestem w pracy.
- Rozumiem aluzję. Dobra, jeszcze się zdzwonimy. I dziękuję.
- Serio nie masz za co. Trzymaj się i ucałuj Laurę ode mnie. - rozłączyłam się i poszłam w kierunku pokoju.
- Znowu komuś odbiłaś faceta i dostałaś za swoje? - usłyszałam Klarę.
- O co ci chodzi?
- O nic. - denerwował mnie ten jej uśmieszek.
- Klara, myślałam, że wszystko sobie wyjaśniałyśmy.
- A ja myślałam, że jesteś lojalną koleżanką. Widzisz jak można się pomylić?
- Natalia, mamy pilną interwencję. - zawołał mnie Miłosz i podał moją kamizelkę.
- Mam nadzieję, że poradzimy sobie bez pomocy technika. - powiedziałam patrząc na Klarę i poszłam do radiowozu. Na szczęście to była w miarę łatwa akcja. W trakcie patrolu rozmawiałam z moim partnerem.
- I o czym Marek chciał z tobą rozmawiać? O ile to nie tajemnica.
- Zaproponował mi, żebym zamieszkała z nim i Igorem. - uśmiechnęłam się na samą myśl.
- No to świetnie. Jeśli będziesz potrzebować pomocy z przewozem rzeczy to możesz na mnie liczyć.
- Dzięki.
- Czyli wszystko zaczyna wam się układać.
- Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jeden szczegół?
- Jaki?
- Klara. Ciągle nie może mi darować, że Marek wybrał mnie.
- To mądra dziewczyna. Na pewno w końcu da sobie spokój. Kto jak kto, ale ona nie powinna mieć problemu ze znalezieniem sobie faceta.
- Nie chodzi o to, żeby kogoś znaleźć. Ona znalazła, tyle, że zajętego.
- I co zamierzasz?
- Szczerze? Sama nie wiem. Chyba po prostu muszę zacząć ignorować jej zaczepki.
- Znam cię i wiem, że nie będzie ci łatwo.
- To akurat fakt.
- Ale trzymam kciuki za ciebie i Marka. Naprawdę pasujecie do siebie. - spojrzał w moim kierunku
- Dzięki. - lekko się uśmiechnęłam.
Igor bardzo polubił się z synem Tamary.
- I bardzo dobrze, że się lubią. Powinni trzymać się razem, no nie?
- No tak. A może spotkamy się kiedyś wszyscy razem? Tamara już chyba trochę lepiej na mnie reaguje.
- Stare dzieje. Lubi cię.
- Nie ściemniaj. Lubi Marka, a mnie toleruje, ale postaram się to zmienić. Serio jestem taka zła, że Klara i Tamara za mną nie przepadają?
- O czym ty mówisz? Po prostu nie każdy musi nas uwielbiać. A ja cię kocham. Oczywiście jak siostrę.
- A ty jesteś dla mnie jak brat, którego w sumie nie mam.
- Jedna, wielka, policyjna rodzina.
- Tak, ale Julek jest adoptowany. - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
Wieczorem wróciłam do swojego mieszkania.
Niestety dzisiaj minęłam się z Markiem, który dzisiaj później skończył pracę. Natychmiast po zakończonej pracy zadzwonił do mnie.
- Skarbie, wiesz, że cię kocham?
- Natalka, co się stało?
- Nic. Pomożesz mi w piątek zająć się Laurą? Obiecałam już pomoc Matyldzie, a ty masz większe doświadczenie w opiece nad dziećmi.
- Jasne. Przecież polubiłem małą odkąd ją zobaczyłem, a ciebie kocham, więc to oczywiste, że możesz na mnie liczyć.
- Też cię kocham. Nie mogę się doczekać, aż zamieszkamy razem.
- Ekipę przeprowadzkową w postaci Marka i Igora załatwiam ja. - powiedział zadowolony Marek.
- Jesteście kochani. - uśmiechnęłam się.
- Wiem. I będziesz miała nas na co dzień.
- Już nie mogę się doczekać. A... Klara zaczepiała cię ostatnio?
- Nie. Mówiłem ci, że w końcu da sobie spokój. - zastanawiało mnie zachowanie Klary, ale stwierdziłam, że może nie ma czym sobie zawracać głowy.
Kilka dni później.
Właśnie miałam kończyć służbę.
- O, Natalia, dobrze, że cię widzę. Witacki kazał ci przekazać, żebyś się do niego zgłosiła.
- Teraz? Mówił o co chodzi?
- Tak, teraz i nic nie mówił. - poszłam w kierunku gabinetu komendanta. Po drodze zastanawiałam się o co może chodzić. Zapukałam do drzwi i po chwili weszłam do pokoju.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?