Kilka miesięcy później.
Marek POV
Coraz lepiej układało mi się z Natalią. Miałem wobec niej poważne plany. Dzisiaj znów zajmowaliśmy się Laurą. Właściwie sam to zaproponowałem Matyldzie.
- Kochanie, świetnie sobie radziłaś z małą. - objąłem Natalię w pasie.
- Po prostu Laura miała dobry dzień i chyba mnie lubi.
- Uwielbia. Tak samo jak Igor. Masz super podejście do dzieci.
- Co innego zajmować się czyimś dzieckiem, a co innego jest mieć własne.
- Boisz się, że nie dasz rady? Kochanie, przecież... - usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - powiedziała Natalia. Okazało się, że Matylda zapomniała ulubionej zabawki Laury. Po chwili pożegnała się z nami i wyszła.
- Kochanie, możemy wrócić do naszej ostatniej rozmowy? Czemu boisz się, że nie poradzisz sobie?
- Bo chyba nie czuję się na siłach. Wtedy wszystko by się zmieniło. Co z pracą?
- Praca nie jest najważniejsza.
- Codziennie zastanawiałabym się, czy tobie nic się nie stało. A co gdyby któreś z nas podczas akcji...
- Nie zakładaj od razu najgorszego.
- Dobrze wiesz, że musimy się z tym liczyć.
- Natalia, ale przecież ja już mam syna. I teraz też myślisz, że zginę na interwencji?
- Martwię się o ciebie. Dziecko to ogromna odpowiedzialność.
- Odpowiedzialność obojga rodziców.
- Ale...
- Więc co? Uważasz, że policjanci nie powinni mieć dzieci? Powiedz to Emilce albo Lenie.
- Nie zapominaj jak skończyła Emilka.
- Bo jej mąż jest kretynem.
- Słuchaj, Marek, nie mam ochoty na tę rozmowę.
- Aha. Czyli najlepiej po prostu uciec od problemu, tak?
- Nie mam żadnego problemu. Po prostu nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Nie zachowuj się tak.
- Tak czyli jak?
- Jak rozwydrzona nastolatka, która sama nie wie czego chce.
- Wiesz co? Ja wiem czego chcę i napewno nie jest to dalsza rozmowa z tobą. - poszła do pokoju.
Nie rozumiałem jej zachowania. Byłem pewien, że chce założyć ze mną rodzinę.Natalia POV
Nie wiedziałam jak powiedzieć Markowi, że nie mogę mieć dzieci, a nawet jeśli udałoby mi się zajść w ciążę, to prawdopodobnie poronię. Po prostu nie chciałam znów przez to przechodzić. Wiele mnie to kosztowało. Sądziłam, że lepiej, gdy w inny sposób zasygnalizuję, że nie chcę mieć własnych dzieci. W grę wchodziłaby jedynie adopcja.Kolejnego dnia.
- Śniadanie macie na stole. - zabrałam swój plecak. Dzisiaj po pracy wracam do siebie.
- Natalia, poczekaj. - złapał mnie za rękę.
Przepraszam za wczoraj.
Poniosło mnie. Myślałem, że chcesz mieć ze mną dzieci.
- Bo chcę, ale... jest tyle dzieciaków, które nie mają domu. Sądzę, że adopcja byłaby dobra opcją.
- Ale dlaczego?
- Bo... bo boję się komplikacji przy porodzie. Niemal każda kobieta w mojej rodzinie je miała. Po prostu nie chcę być następna. Przemyśl pomysł adopcji. - spojrzałam na niego z nadzieją, że naprawdę się nad tym zastanowi. Wyszłam z mieszkania i pojechałam do pracy.Kilka godzin później
- Masz czas? - zapytał Marek, gdy wychodziłam z komendy.
- Zaraz kończy mi się przerwa.
- Zdążymy pogadać. - odeszliśmy kawałek.
- Co jest?
- Natalia, masz czas dzisiaj wieczorem?
- Mam, ale powiesz mi o co chodzi?
- Spotkajmy się. Musimy poważnie pogadać.
- Okay, ale... nie możesz teraz mi powiedzieć?
- Nie chcę gadać o naszej przyszłości pod komendą?
- To o której?
- Przyjadę po ciebie koło 20, okay?
- No dobrze. Powiedz mi chociaż czy mam się martwić.
- Nie masz czym. - pocałował mnie w czoło.
- Oby... Lecę na patrol. Dam ci znać, jeśli później skończę.
- Uważaj na siebie.
- Ty też, Korwicki. - lekko się uśmiechnęłam i wróciłam do pracy.Wieczorem.
Weszłam do mieszkania Marka.
- Usiądź, kochanie. - odsunął mi krzesło.
- Sam to przygotowałeś? - wskazałam na zastawiony stół.
- Miałem małego pomocnika. - uśmiechnął się i podał mi kwiaty.
- Dziękuję, ale...
- To w ramach przeprosin za wczorajszą kłótnię. - zaświecił świece.
- Chciałeś o czymś poważnym porozmawiać.
- Tak... Chodzi o to co powiedziałaś mi rano. Natalia, jeśli uważasz, że jedynym sposobem, żebyśmy zostali rodzicami jest adopcja to... To zgadzam się.
- Naprawdę? Dobrze to przemyślałeś?
- Tak. Kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko. - złapał mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się.
- Też cię kocham. Zobaczysz, że stworzymy wspaniałą rodzinę.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?