Kolejnego dnia
Miłosz POV
-Musimy to wszystko odkręcić.
- Chcesz, żeby mój syn miał kłopoty? Nie pochwalam tego co zrobił, ale nie chcę, żeby ponosił poważne konsekwencje.
-Tamara, a chcesz, żebym ja stracił pracę? Chcesz, żeby niewinna osoba poszła do więzienia? - rozumiałem argumenty mojej ukochanej, ale musiałem myśleć racjonalnie.
- Nie... Powiedz mi co mu grozi.
- Nawet nadzór kuratora.
- Boże... Obiecaj mi, że nie będzie miał poważnych problemów.
- Tamara...
- Obiecaj.
- Obiecuję. - to była chyba pierwsza obietnica, której nie miałem pewności, czy uda mi się dotrzymać.
Porozmawiam z moim szefem i wyjaśnimy mu wszystko, okay?
- Okay... - przytuliłem Tamarę.Następnego dnia
Natalia POV
Rano przyszykowałam śniadanie dla Igora.
Marek miał nocny patrol i jeszcze nie wrócił do domu. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam.
- Tak?
- Natalia, pojedź na komendę.
- Jacek, coś się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon. Zgłoś się do komendanta.
- No dobrze... Będę za pół godziny. - byłam zdziwiona telefonem od Jacka i to o tej godzinie.
Igor! Igor, choć na śniadanie. - młody po chwili przyszedł do kuchni.
Igor, muszę wcześniej zawieźć cię do szkoły i podjechać do pracy.
- Ciociu, a pojedziemy po szkole na pizzę?
- A będziesz grzeczny?
- Tak.
- Jasne, że pojedziemy. Tatę też zabierzemy, co?
- Hmm... zobaczymy. - uśmiechnęłam się.
- Jedz, a ja pójdę się przebrać i zaraz jedziemy.
- Dobrze, ciociu. - odpowiedział Igor. Byłam zestresowana telefonem z pracy. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Gdyby chodziło o moją sprawę to chyba przyjechaliby po mnie i odprowadzili do prokuratury. Miałam nadzieję, że z Markiem wszystko dobrze. Jacek na pewno powiedziałby mi, gdyby coś się stało. Ta niepewność była najgorsza.
Zawiozłam Igora do szkoły i pojechałam na komendę. Od razu po przybyciu udałam się do komendanta. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi.
- Proszę. - usłyszałam i weszłam do pokoju.
- Dzień dobry. Jacek dzwonił i mówił, że mam się do pana zgłosić.
- Tak. Zaczekaj. - komendant zadzwonił do Jacka. Chwilę później. Do pokoju weszli Tamara i jej syn.
- O co chodzi? - byłam zdziwiona ich obecnością.
- To ja napisałem, że pani bierze łapówki.
- Co takiego? - nie wierzyłam w to co słyszę. Chłopak spuścił głowę.
To prawda? - spojrzałam na komendanta.
- Tak. Klara sprawdziła skąd został wysłany donos na ciebie. Okazało się, że mail przyszedł z komputera Miłosza.
- Ale dlaczego? Skąd w ogóle taki pomysł?
- Bałem się, że wujek nas zostawi. Wujek chwalił kiedyś panią, mama pani nie lubi. Nie chciałem, żeby się kłócili tak jak kiedyś z tatą.
- Przepraszam na moment. - to było zbyt dużo informacji. Wstałam i odeszłam na bok. Nie wierzyłam, że przez tego dzieciaka mogłam stracić dosłownie wszystko. Nawet komendant wiele ryzykował nie zgłaszając sprawy od razu do BSW i wojewódzkiej. Po chwili ochłonęłam i podeszłam do miejsca, gdzie wcześniej siedziałam.
- Natalia, musisz podjąć dezycję. Chcesz złożyć oficjalne zawiadomienie? - zapytał Witacki. Ostatnie dni były jednymi z najgorszych i nie wiedziałam co dalej będzie ze mną, z moim związkiem i planami na przyszłość, ale sama nie chciałam nikomu niszczyć życia.
- Nie. Po prostu chcę o tym jak naszybciej zapomnieć.
- Natalia, ochłoń. Przyjdź, gdy się uspokoisz. Będziemy musieli porozmawiać o pracy.
- Wiem, szefie. - wstałam i podeszłam do wyjścia.
- Przepraszam. - usłyszałam za sobą chłopaka. Nie odwróciłam się tylko po prostu wyszłam. Nie miałam ochoty teraz rozmawiać i udawać, że wszystko jest okay. Nie, nie jest. Muszę to przemyśleć. Zawiodłam się na nich. Naprawdę mogłabym podejrzewać każdego, ale nie syna Tamary.
- Natalia! - usłyszałam znajomy głos.
- Cześć. - Marek podbiegł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Byłaś u Witackiego?
- Tak. Wiedziałeś? - Marek spuścił wzrok. Już nawet nic nie musiał mówić.
- Tak, ale...
- Czy mogę, do cholery, komuś tutaj wierzyć?! - ruszyłam przed siebie.
- Natalka, zrozum. Nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć.
- Normalnie. Nie traktuj mnie jak dziecko. I daj mi spokój. - wiem, że byłam oschła dla Marka, ale czułam, że nikomu już nie mogę ufać. Cały czas ktoś działał przeciwko mnie i zawodzili mnie ludzie, którzy byli mi bliscy. Wyszłam przed komendę i usiadłam na ławce. Modliłam się w duchu, żeby nikt nie chciał siadać przy mnie i mówić o tym jak im przykro itd. Co to zmieni?
Relacja z Miłoszem, mimo, że tylko koleżeńska, doprowadzała jedynie do przykrości i kłopotów. Wiedziałam, że pomimo tego, że nie ponosił bezpośrednio winy za ostatnie problemy, ciężko będzie nam znów normalnie rozmawiać i wspólnie pracować. Postanowiłam jednak, że jeśli Witacki przywróci mnie do służby, to nasze relacje z Miłoszem ograniczę jedynie do zawodowych. Siedziałam chwilę na zewnątrz, po czym znów poszłam do komendanta.
- Natalia, rozumiesz, że musiałem cię zawiesić?
- Oczywiście, że tak. I dziękuję, że nie zgłosił pan od razu tej sprawy dalej.
- Wiedziałem, że ty byś tego nie zrobiła. Jesteś jedną z najlepszych policjantek na komendzie i nigdy nie miałem do ciebie żadnych zarzutów.
Co więcej myślę, że twój awans jest bliżej niż dalej.
- Naprawdę? Mam szanse na awans?
- Póki co sprawa na komendzie musi ucichnąć, ale jeśli dalej będziesz tak dobrze pracować, to jak najbardziej.
- Dziękuję. To znaczy, że mogę już wrócić do pracy? - Witacki podał mi moją odznakę.
- Witam z powrotem na podkładzie. - wstał i podał mi rękę. Odwzajemniłam gest.
A i jeszcze jedno. Chodzi o twoje patrole z Miłoszem. Mogę znów zmienić skład, jeśli nie czujesz się na siłach, żeby z nim jeździć. Rozumiem, że to może być niezręczna sytuacja.
- Panie komendancie, on tak naprawdę nic złego nie zrobił. Ma pan rację, że na początku mogę czuć się dziwnie, ale to moja praca i nie mogę narzekać na naszą współpracę. Po prostu zachowam profesjonalne podejście do swoich obowiązków.
- I za to cię cenię. - lekko się uśmiechnęłam.
- Jeszcze raz panu dziękuję. Za zaufanie i pomoc.
A kiedy mogę wrócić na patrol?
- Nawet jutro.
- Oczywiście będę. Do widzenia.
- Do widzenia. - informacja o powrocie do pracy była jedną z tych, która poprawiła mi humor. Wiedziałam, że przy rozwiązaniu sprawy pomogła Klara. Postanowiłam pójść i jej podziękować.
- Hej.
- Hej. - odpowiedziała nie odrywając się od pracy.
- Chciałam ci podziękować.
- Za co?
- Za pomoc w namierzeniu tego kto wysłał maila z donosem.
- Nie ma sprawy. Łatwizna.
- Dla ciebie tak. Wiem, że między nami nie ma zbyt dobrych relacji, ale... Zgoda? - podałam jej rękę. Popatrzyła na mnie, a po chwili podała mi dłoń.
- Zgoda. - lekko się uśmiechnęłyśmy.
I przypomnij Markowi o kawie.
- Jasne. Przypomnę. - nie zdziwiłabym się, gdyby się umówili. Szkoda, że nic mi o tym nie wspomniał. Poszłam do prewencyjnego. Marek właśnie zabierał swoje rzeczy. Spojrzał na mnie, ale nic nie mówił.
- Jedziemy do domu?
- Tak. - wziął swój plecak.
- A i Klara prosiła, żeby ci przypomnieć o kawie.
- No tak. Obiecałem, że postawię jej kawę za to, że namierzyła tego kto wysłał donos do Witackiego.
- Okay.
- Serio. Natalia, nie musisz być zazdrosna.
- Nie jestem.
- Kochanie... - podszedł do mnie.
Wiem, że jesteś na mnie zła, ale... kurde, przyjaźnisz się z Miłoszem. Nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć. Syn Tamary to dzieciak, a już zrobił taką głupotę.
- Rozumiem. Po prostu... każdy wiedział,a to ja dowiedziałam się ostatnia.
- Obiecuję, że już nigdy niczego przed tobą nie będę ukrywał.
- Wierzę ci. - pocałowałam go w policzek.
Chodźmy. Musisz odpocząć po nocnym patrolu.
- Masz rację. Było wyjątkowo ciężko. - objął mnie ramieniem i poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.Po południu
- Ciociu, kiedy się do nas w końcu wprowadzisz? Przecież obiecałaś. - zaczął Igor.
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego czy pomożesz mi dzisiaj pakować rzeczy. - lekko się uśmiechnęłam.
- Tak! Chodźmy.
- Hej, hej. Najpierw dojedz pizzę. - powiedział Marek.
Pierwszy raz widzę, żeby był taki chętny do pomocy.
- Powiem szczerze, że cześć rzeczy mam już spakowane, ale jeszcze trochę tego zostało.
- Spokojnie, kochanie, my to ogarniemy, prawda, Igor?
- Tak. - powiedział z uśmiechem.
- Nowy początek? - powiedział mój ukochany i złapał mnie za rękę.
- Nowy.
- Zobaczysz, że teraz będzie tylko lepiej.
- Wiem o tym. W końcu z takimi chłopakami nie może być źle. - uśmiechnęłam się do Marka i Igora.
A i wpadnie do nas Matylda z Wiktorem i Laurą. To znaczy miała przyjechać do mnie, ale...
- Natalia, teraz nasz dom to też twój dom.
Poza tym też stęskniłem się za Laurą.
- Kto to Laura? - zapytał Igor.
- To córka mojej siostry.
- Też ją polubisz. - powiedział Marek.Kolejnego dnia
Natalia POV
- Kochanie, jesteś gotowa?
- Tak.
- Powodzenia. - pocałował mnie w policzek i poszedł do Jacka, a ja weszłam do prewencyjnego. Na szczęście nie było tam jeszcze mojego partnera. Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam się przebrać. Kilkanaście minut później. Siedziałam przy swoim biurku, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
أدب الهواةA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?