38.

286 14 0
                                    

Kolejnego dnia
Miłosz POV
-Musimy to wszystko odkręcić.
- Chcesz, żeby mój syn miał kłopoty? Nie pochwalam tego co zrobił, ale nie chcę, żeby ponosił poważne konsekwencje.
-Tamara, a chcesz, żebym ja stracił pracę? Chcesz, żeby niewinna osoba poszła do więzienia? - rozumiałem argumenty mojej ukochanej, ale musiałem myśleć racjonalnie.
- Nie... Powiedz mi co mu grozi.
- Nawet nadzór kuratora.
- Boże... Obiecaj mi, że nie będzie miał poważnych problemów.
- Tamara...
- Obiecaj.
- Obiecuję. - to była chyba pierwsza obietnica, której nie miałem pewności, czy uda mi się dotrzymać.
Porozmawiam z moim szefem i wyjaśnimy mu wszystko, okay?
- Okay... - przytuliłem Tamarę.

Następnego dnia
Natalia POV
Rano przyszykowałam śniadanie dla Igora.
Marek miał nocny patrol i jeszcze nie wrócił do domu. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam.
- Tak?
- Natalia, pojedź na komendę.
- Jacek, coś się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon. Zgłoś się do komendanta.
- No dobrze... Będę za pół godziny. - byłam zdziwiona telefonem od Jacka i to o tej godzinie.
Igor! Igor, choć na śniadanie. - młody po chwili przyszedł do kuchni.
Igor, muszę wcześniej zawieźć cię do szkoły i podjechać do pracy.
- Ciociu, a pojedziemy po szkole na pizzę?
- A będziesz grzeczny?
- Tak.
- Jasne, że pojedziemy. Tatę też zabierzemy, co?
- Hmm... zobaczymy. - uśmiechnęłam się.
- Jedz, a ja pójdę się przebrać i zaraz jedziemy.
- Dobrze, ciociu. - odpowiedział Igor. Byłam zestresowana telefonem z pracy. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Gdyby chodziło o moją sprawę to chyba przyjechaliby po mnie i odprowadzili do prokuratury. Miałam nadzieję, że z Markiem wszystko dobrze. Jacek na pewno powiedziałby mi, gdyby coś się stało. Ta niepewność była najgorsza.
Zawiozłam Igora do szkoły i pojechałam na komendę. Od razu po przybyciu udałam się do komendanta. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi.
- Proszę. - usłyszałam i weszłam do pokoju.
- Dzień dobry. Jacek dzwonił i mówił, że mam się do pana zgłosić.
- Tak. Zaczekaj. - komendant zadzwonił do Jacka. Chwilę później. Do pokoju weszli Tamara i jej syn.
- O co chodzi? - byłam zdziwiona ich obecnością.
- To ja napisałem, że pani bierze łapówki.
- Co takiego? - nie wierzyłam w to co słyszę. Chłopak spuścił głowę.
To prawda? - spojrzałam na komendanta.
- Tak. Klara sprawdziła skąd został wysłany donos na ciebie. Okazało się, że mail przyszedł z komputera Miłosza.
- Ale dlaczego? Skąd w ogóle taki pomysł?
- Bałem się, że wujek nas zostawi. Wujek chwalił kiedyś panią, mama pani nie lubi. Nie chciałem, żeby się kłócili tak jak kiedyś z tatą.
- Przepraszam na moment. - to było zbyt dużo informacji. Wstałam i odeszłam na bok. Nie wierzyłam, że przez tego dzieciaka mogłam stracić dosłownie wszystko. Nawet komendant wiele ryzykował nie zgłaszając sprawy od razu do BSW i wojewódzkiej. Po chwili ochłonęłam i podeszłam do miejsca, gdzie wcześniej siedziałam.
- Natalia, musisz podjąć dezycję. Chcesz złożyć oficjalne zawiadomienie? - zapytał Witacki. Ostatnie dni były jednymi z najgorszych i nie wiedziałam co dalej będzie ze mną, z moim związkiem i planami na przyszłość, ale sama nie chciałam nikomu niszczyć życia.
- Nie. Po prostu chcę o tym jak naszybciej zapomnieć.
- Natalia, ochłoń. Przyjdź, gdy się uspokoisz. Będziemy musieli porozmawiać o pracy.
- Wiem, szefie. - wstałam i podeszłam do wyjścia.
- Przepraszam. - usłyszałam za sobą chłopaka. Nie odwróciłam się tylko po prostu wyszłam. Nie miałam ochoty teraz rozmawiać i udawać, że wszystko jest okay. Nie, nie jest. Muszę to przemyśleć. Zawiodłam się na nich. Naprawdę mogłabym podejrzewać każdego, ale nie syna Tamary.
- Natalia! - usłyszałam znajomy głos.
- Cześć. - Marek podbiegł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Byłaś u Witackiego?
- Tak. Wiedziałeś? - Marek spuścił wzrok. Już nawet nic nie musiał mówić.
- Tak, ale...
- Czy mogę, do cholery, komuś tutaj wierzyć?! - ruszyłam przed siebie.
- Natalka, zrozum. Nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć.
- Normalnie. Nie traktuj mnie jak dziecko. I daj mi spokój. - wiem, że byłam oschła dla Marka, ale czułam, że nikomu już nie mogę ufać. Cały czas ktoś działał przeciwko mnie i zawodzili mnie ludzie, którzy byli mi bliscy. Wyszłam przed komendę i usiadłam na ławce. Modliłam się w duchu, żeby nikt nie chciał siadać przy mnie i mówić o tym jak im przykro itd. Co to zmieni?
Relacja z Miłoszem, mimo, że tylko koleżeńska, doprowadzała jedynie do przykrości i kłopotów. Wiedziałam, że pomimo tego, że nie ponosił bezpośrednio winy za ostatnie problemy, ciężko będzie nam znów normalnie rozmawiać i wspólnie pracować. Postanowiłam jednak, że jeśli Witacki przywróci mnie do służby, to nasze relacje z Miłoszem ograniczę jedynie do zawodowych. Siedziałam chwilę na zewnątrz, po czym znów poszłam do komendanta.
- Natalia, rozumiesz, że musiałem cię zawiesić?
- Oczywiście, że tak. I dziękuję, że nie zgłosił pan od razu tej sprawy dalej.
- Wiedziałem, że ty byś tego nie zrobiła. Jesteś jedną z najlepszych policjantek na komendzie i nigdy nie miałem do ciebie żadnych zarzutów.
Co więcej myślę, że twój awans jest bliżej niż dalej.
- Naprawdę? Mam szanse na awans?
- Póki co sprawa na komendzie musi ucichnąć, ale jeśli dalej będziesz tak dobrze pracować, to jak najbardziej.
- Dziękuję. To znaczy, że mogę już wrócić do pracy? - Witacki podał mi moją odznakę.
- Witam z powrotem na podkładzie. - wstał i podał mi rękę. Odwzajemniłam gest.
A i jeszcze jedno. Chodzi o twoje patrole z Miłoszem. Mogę znów zmienić skład, jeśli nie czujesz się na siłach, żeby z nim jeździć. Rozumiem, że to może być niezręczna sytuacja.
- Panie komendancie, on tak naprawdę nic złego nie zrobił. Ma pan rację, że na początku mogę czuć się dziwnie, ale to moja praca i nie mogę narzekać na naszą współpracę. Po prostu zachowam profesjonalne podejście do swoich obowiązków.
- I za to cię cenię. - lekko się uśmiechnęłam.
- Jeszcze raz panu dziękuję. Za zaufanie i pomoc.
A kiedy mogę wrócić na patrol?
- Nawet jutro.
- Oczywiście będę. Do widzenia.
- Do widzenia. - informacja o powrocie do pracy była jedną z tych, która poprawiła mi humor. Wiedziałam, że przy rozwiązaniu sprawy pomogła Klara. Postanowiłam pójść i jej podziękować.
- Hej.
- Hej. - odpowiedziała nie odrywając się od pracy.
- Chciałam ci podziękować.
- Za co?
- Za pomoc w namierzeniu tego kto wysłał maila z donosem.
- Nie ma sprawy. Łatwizna.
- Dla ciebie tak. Wiem, że między nami nie ma zbyt dobrych relacji, ale... Zgoda? - podałam jej rękę. Popatrzyła na mnie, a po chwili podała mi dłoń.
- Zgoda. - lekko się uśmiechnęłyśmy.
I przypomnij Markowi o kawie.
- Jasne. Przypomnę. - nie zdziwiłabym się, gdyby się umówili. Szkoda, że nic mi o tym nie wspomniał. Poszłam do prewencyjnego. Marek właśnie zabierał swoje rzeczy. Spojrzał na mnie, ale nic nie mówił.
- Jedziemy do domu?
- Tak. - wziął swój plecak.
- A i Klara prosiła, żeby ci przypomnieć o kawie.
- No tak. Obiecałem, że postawię jej kawę za to, że namierzyła tego kto wysłał donos do Witackiego.
- Okay.
- Serio. Natalia, nie musisz być zazdrosna.
- Nie jestem.
- Kochanie... - podszedł do mnie.
Wiem, że jesteś na mnie zła, ale... kurde, przyjaźnisz się z Miłoszem. Nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć. Syn Tamary to dzieciak, a już zrobił taką głupotę.
- Rozumiem. Po prostu... każdy wiedział,a to ja dowiedziałam się ostatnia.
- Obiecuję, że już nigdy niczego przed tobą nie będę ukrywał.
- Wierzę ci. - pocałowałam go w policzek.
Chodźmy. Musisz odpocząć po nocnym patrolu.
- Masz rację. Było wyjątkowo ciężko. - objął mnie ramieniem i poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.

Po południu
- Ciociu, kiedy się do nas w końcu wprowadzisz? Przecież obiecałaś. - zaczął Igor.
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego czy pomożesz mi dzisiaj pakować rzeczy. - lekko się uśmiechnęłam.
- Tak! Chodźmy.
- Hej, hej. Najpierw dojedz pizzę. - powiedział Marek.
Pierwszy raz widzę, żeby był taki chętny do pomocy.
- Powiem szczerze, że cześć rzeczy mam już spakowane, ale jeszcze trochę tego zostało.
- Spokojnie, kochanie, my to ogarniemy, prawda, Igor?
- Tak. - powiedział z uśmiechem.
- Nowy początek? - powiedział mój ukochany i złapał mnie za rękę.
- Nowy.
- Zobaczysz, że teraz będzie tylko lepiej.
- Wiem o tym. W końcu z takimi chłopakami nie może być źle. - uśmiechnęłam się do Marka i Igora.
A i wpadnie do nas Matylda z Wiktorem i Laurą. To znaczy miała przyjechać do mnie, ale...
- Natalia, teraz nasz dom to też twój dom.
Poza tym też stęskniłem się za Laurą.
- Kto to Laura? - zapytał Igor.
- To córka mojej siostry.
- Też ją polubisz. - powiedział Marek.

Kolejnego dnia
Natalia POV
- Kochanie, jesteś gotowa?
- Tak.
- Powodzenia. - pocałował mnie w policzek i poszedł do Jacka, a ja weszłam do prewencyjnego. Na szczęście nie było tam jeszcze mojego partnera. Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam się przebrać. Kilkanaście minut później. Siedziałam przy swoim biurku, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz