24.

322 10 0
                                    

Dwa tygodnie później

Marek POV
Z Miłoszem jest już trochę lepiej. Wybudzili go ze śpiączki. Byliśmy u niego w szpitalu, ale Natalia nie chciała wchodzić na salę. Nie przyzna mi się, ale chyba nadal się obwinia. To niezwykle wrażliwa osoba, która często kryje się za maską nieustępliwej i stanowczej osoby. Gdy bliżej się ją pozna, od razu można zobaczyć jej prawdziwą twarz. Ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu na rozmowy. Każde z nas było skupione na swoim życiu i swoich sprawach.
Chciałem to zmienić i porozmawiać z nią na spokojnie. Wszedłem do prewencyjnego.
- Cześć.
- Cześć. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Jesteś wyjątkowo wcześnie.
- Igor stwierdził, że chce chodzić na kółko teatralne i koniecznie musiał potrenować swoją rolę przed lekcjami.
- To świetnie, że znalazł sobie jakieś dodatkowe zajęcie i traktuje je poważnie.
- Jak dostanie Oskara, to musi koniecznie podziękować ojcu. No wiesz, geny. - Natalia zaczęła się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?
- Nie wiedziałam, że ty masz talent aktorski.
- Oczywiście, że mam. Jak mogłaś tego jeszcze nie zauważyć?
- Wybacz. Może po prostu jesteś beznadziejny? - nadal się śmiała.
- Udowodnię ci, że się myślisz. Zobaczysz.
- Zagrasz na deskach Teatru Narodowego? - wstała i podeszła do swojej szafki.
- Jestem zbyt skromny, żeby występować na takiej scenie.
- Albo po prostu by cię tam nawet nie wpuścili.
- Natalia! - podszedłem do niej.
- Widzisz? O tym właśnie mówię. Udajesz groźnego, ale jednak mnie nie przekonałeś. Sorry. - zrobiłem groźną minę. Natalia starała się być poważna. Zacząłem ją łaskotać. Dzieciak jest w każdym z nas, bez względu na wiek.
- Marek, przestań! - dawno nie widziałem jej takiej jak teraz. Była uśmiechnięta i zdecydowanie wyluzowana. Chciałem, żeby częściej taka była.
- Chyba idzie Jacek. - powiedziała.
- Okay, teraz ci odpuszczam, ale pamiętaj, że dzisiaj jeździsz ze mną cały dzień.
- Najwyżej zadzwonię po policję. - teraz to mnie rozbawiła.
- Lecę się przebrać. - otworzyłem drzwi.
- Okay. A...kogo dzisiaj grasz?
- Menda.
- Korwicki.
Nie wiem co się stało, ale Natalia była inna. Chyba w końcu doszła do siebie po tych ostatnich wydarzeniach. Cieszyłem się, że jest taka pełna radości. Liczyłem, że jej dobry nastrój utrzyma się na dłużej.
Minąłem się po drodze z Jackiem.
- Przebieraj się i jedziecie na interwencję. Wypadek przy zjeździe na autostradę.
- Młodziaki?
- Zgadłeś.
- Powinni sto razy sprawdzić komu dają prawo jazdy. Zaraz tam jedziemy.

Chwilę później
- Natalka, zbieraj się. Jedziemy na interwencję.
- Serio czy mnie wkręcasz?
- Serio. Jakieś dzieciaki miały wypadek na autostradzie.
- O cholera. To mało kiedy kończy się dobrze. -
Szybko zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do radiowozu. Jechaliśmy na bombach. W zasadzie zastanawialiśmy się co zastaniemy na miejscu.
Gdy byliśmy już na miejscu wypadku zauważyliśmy, że sytuacja nie jest tak poważna nam sądziliśmy.
- Aspirant sztabowa Natalia Mróz , aspirant sztabowy Marek Korwicki, Komenda Miejska Policji. - przedstawiłem nas.
- Jak się czujecie? Będziecie w stanie udzielić nam informacji? - zapytała Natalia. Ani dziewczyna, ani towarzyszący jej chłopak spojrzeli na siebie porozumiewawczo i nie odpowiedzieli nam.
- Nic poważnego im się nie stało. - odpowiedział ratownik medyczny.
- Zacznijmy od tego, że musimy sprawdzić stan waszej trzeźwości.
-  Ale... - zaczął chłopak.
- Co „ale" ? Chodź pierwszy. - podałem mu alkomat. Po chwili okazało się, że miał niecały promil. Pokazałem Natalii wynik. Natalia sprawdziła trzeźwość dziewczyny. Miała 0,5 promila.
- No bo była impreza i ... - zaczął chłopak.
- I po imprezie stwierdziliście, że wydaliście wszystko na drinki i szkoda wam pieniędzy na taksówkę? - zapytała Natalia.
- Nie jestem przecież pijany.
- A, czyli to alkomat kłamie.
- No nie chciałem.
- Dokumenty. - powiedziałem stanowczo.
- A nie możemy się dogadać?
- Udam, że tego nie słyszeliśmy. - powiedziała Natalia. Chłopak i dziewczyna niechętnie podali nam dokumenty. Spisaliśmy ich.
- Ciesz się, że nikt nie zginął. Kiedy ty w ogóle zdawałeś prawo jazdy?
- Miesiąc temu.
- No to się najeździłeś, młody.
- Chcecie mi zabrać prawko?
- A czego ty się spodziewałeś? Że nagrodę kierowcy roku ci wręczymy?
- Paweł, jak my teraz będziemy jeździć do znajomych? - zapytała dziewczyna.
- Komunikacją miejską. - odpowiedziała Natalia.
A póki co przejedziecie się radiowozem.

Podczas przerwy
Natalia POV
- Te dzieciaki kompletnie nie rozumiały powagi sytuacji. - powiedziałam.
- Najgorsze jest, że takich nieodpowiedzialnych kierowców jest coraz więcej.
- Nawet podniesienie kar na nikim nie robi wrażenia.
- Mam nadzieję, że Igor nie będzie taki nieodpowiedzialny.
- No co ty. Mając takie geny?
- Śmiej się, ale czasem zastanawiam się co mnie czeka i jakie problemy może kiedyś mieć.- powiedział.
- Igor to wyjątkowy dzieciak i dojrzały jak na swój wiek. Nie sądzę, żeby sprawiał ci problemy wychowawcze.
- Staram się go wychować na dobrego faceta.
- I taki będzie. W końcu ma idealny przykład w domu. - powiedziałam.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
A jak Matylda?
- Dobrze. Będzie miała córkę. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale mam wrażenie, że moja siostra w końcu się ogarnęła.
- Jak się czujesz z myślą, że niedługo będziesz oficjalnie ciocią?
- Wiesz... Postaram się pomagać Matyldzie na tyle na ile będę mogła, ale generalnie też trochę się boję.
- Boisz? Czego?
- Raczej nie mam wielkiego doświadczenia w opiece nad dziećmi.
- Ale masz do nich bardzo dobre podejście.
- Niby skąd te wnioski?
- Wiele razy podczas interwencji to właśnie ty potrafiłaś uspokoić dzieci, a mój własny syn powtarza, że jesteś jego ulubioną ciocią.
- Naprawdę? - lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Marka.
- Naprawdę. Dzieciaki po prostu wyczuwają dobrych ludzi. A właśnie, może wpadniesz do nas na kolację? Obiecuję, że będzie coś wege. - mrugnął do mnie.
- Z przyjemnością.
Po kilkunastu minutach skończyła nam się przerwa i ponownie udaliśmy się na patrol.

Wieczorem
Marek POV
- Igor, idź się przebrać. Ciocia Natalia zaraz będzie.
- Okay.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poprawiłem jeszcze włosy i wziąłem głęboki oddech. Chciałem dobrze wypaść przed Natalią. Coraz bardziej mi na niej zależało. Otworzyłem drzwi.
- Hej. Nie jestem za wcześnie?
- Nie. Wchodź. - uśmiechnąłem się do niej.
Natalia weszła powoli do mieszkania a ja zamknąłem drzwi. Wskazałem jej drogę do pokoju.
- Cześć, ciocia! - Igor podszedł do Natalii.
- Cześć, Igor. Mam coś dla ciebie. - podała mu torebkę z prezentem.
- Dziękuję. - przytulił ją i pobiegł do pokoju.
- Igor, tylko przyjdź tutaj za chwilę. Zaraz będzie kolacja.
- Dobra, tato! - krzyknął z pokoju.
- Natalia, nie musiałaś mu nic kupować.
- To tylko klocki. Jest jakiś szał wśród dzieciaków na najnowszy model.
- Chyba ojciec pójdzie w odstawkę.
- Albo będzie układał te klocki razem z Igorem.
- No cóż... Znasz mnie. - roześmiałem się i ruszyłem w stronę kuchni.
- Pomóc ci w czymś? - zapytała.
- Nie! Kontroluję sytuację! - krzyknąłem z kuchni.
- Okay!

Godzinę później.
Natalia POV
- Chyba będę codziennie się u ciebie stołować. -powiedziałam popijając wino.
- Polecam się na przyszłość. Młody ma zajęcie na kilka kolejnych dni.
- Lepsze to niż granie na komputerze albo siedzenie z nosem w telefonie.
- I ty mówisz, że nie wiesz jak sobie poradzić z dzieciakami?
- A teraz to grasz, czy mówisz prawdę? - podniosłam powiekę i spojrzałam na niego.
- Przy tobie zawsze jestem szczery. - powiedział mi prosto w oczy. Byłam już pewna, że Marek to dla mnie ktoś więcej niż tylko przyjaciel z pracy.
Po chwili nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz