Dwa miesiące później
Natalia POV
Razem z Markiem wróciliśmy właśnie na komendę, żeby odebrać regulaminową przerwę. Mój partner ciagle rzucał dzisiaj żartami i skutecznie mnie rozśmieszał.
Po wyjściu z radiowozu skierowaliśmy się w stronę komendy, ale zauważyłam z daleka siedzącego na ławce Miłosza. Wyglądał jak dziesięć nieszczęść.
- Marek, pójdziesz nam coś zamówić? Ja zaraz do ciebie przyjdę.
- Jasne. - uśmiechnął się i wszedł na komendę.
Postanowiłam pogadać z Miłoszem.
- Hej.
- Hej... -odpowiedział.
- Co się stało? - on jednak nic nie powiedział tylko podał mi gazetę. Na okładce była uśmiechnięta kobieta w towarzystwie bardzo przystojnego faceta. Z tytułu wynikało, że planują ślub. Kojarzyłam, że jest ona piosenkarką, ale nie bardzo rozumiałam o co chodzi Miłoszowi.
- To moja była narzeczona. Kurde... Myślałem, że znudzi się jej ta cała kariera i wróci, a teraz... - schował twarz w dłoniach.
- A teraz musisz skupić się na sobie. Poza tym nie czytaj tych głupot. Więcej tam domysłów niż prawdy.
- Ale faktem jest, że wybrała inne życie i wyszło jej to na dobre.
- Nie masz co do tego żadnej pewności. Poza tym, posłuchaj... Jeszcze poznasz kogoś dla kogo nie będziesz drugą opcją i to ciebie będzie stawiał na pierwszym miejscu. Wszystko się ułoży. Zaufaj mi. - przytuliłam go. Dobrze wiedziałam jak się czuje, bo kilka miesięcy temu sama przeżywałam rozstanie. I nie było ono łatwe, ale za nic nie chciałabym znów być z tym człowiekiem.
- A co to za romansowanie w pracy? - usłyszeliśmy głos Julka.
- Julek, a ty nie masz nic do roboty, że teorie spiskowe tworzysz? -zapytałam.
- Miałem, ale ukradli mi gaze... Tutaj jest. - zabrał gazetę z ławki.
Policjanci i kradną cudzą własność. Byście się wstydzili. - powiedział obruszony i odszedł.
- No Miłosz... Przesadziłeś. Kraść Julkowi gazetę? Wiesz czym to grozi? - powiedziałam z udawaną powagą.
- To była ma mała szkodliwość czynu. - odpowiedział po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Idziesz na komendę? - wstałam.
- Nie, zostanę tutaj. Zaraz kończy nam się przerwa.
- Okay. Gdybyś czegoś potrzebował to...
- Wiem. Dzięki. - odpowiedział.
- Trzymaj się. I już nie kradnij gazet Julkowi.- powiedziałam z uśmiechem i udałam się na stołówkę.Kilka dni później
- I co? Zamierzasz iść? - zapytała Emilka popijając kawę.
- No coś ty. - Miłosz wyrzucił bilety do kosza.
- A moim zdaniem powinieneś iść. - wyciągnęłam z kosza bilety na koncert.
Może uda wam się pogadać i wszystko wyjaśnić.
- Natalia ma rację. - Emilka przyznała mi rację.
- I co? Mam udawać, że świetnie się tam bawię?
- Nie. Masz iść i pokazać Jagnie, że doskonale sobie radzisz i zamknąć tamten etap. -
Po chwili ciszy Miłosz w końcu się odezwał.
- Okay, może macie rację. - powiedział.
- Nie „może" tylko na pewno. Sama chętnie bym poszła, ale mam randkę z mężem.- odpowiedziała z uśmiechem Emilka.
- A ty, Natalia masz jakieś plany na wieczór? - zapytał mnie.
- Nawet gdybym miała to darmowa wejściówka na koncert po całym dniu patrolowania miasta przecież nie mogłaby się zmarnować.
- To koło 19 przyjadę po ciebie, okay?
- Jasne.Wieczorem. Po koncercie.
Zza kulis było słychać kłótnię.
Po chwili wyszła do nas Jagna.
- Miłosz? Cieszę się, że przyszedłeś. - powiedziała.
- Cześć. Świetny koncert. Jednak scena to miejsce dla ciebie. - uśmiechnął się do niej.
- Wiesz, że to było moje marzenie. Chciałam się już wyrwać z tego małego światka.
- I już nie używasz gwary...
- To nie pasowałoby do mojego image. Alicja mi doradzała w zmianach.
- Faceta też kazała ci zmienić? - wypaliłam.
- A ty to... ? - zapytała.
- Nie przedstawiłem was sobie. Natalia, to Jagna, Jagna to jest Natalia, moja... - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Narzeczona. - z uśmiechem podałam jej rękę. Dla jej miny było warto trochę pokłamać.
- Narzeczona? -odwzajemniła gest.
- Tak, właśnie. - objął mnie ramieniem.
- Ty też podobno kogoś masz.
- Tak. Za dwa miesiące bierzemy ślub z Michałem. Musiał niestety wyjść wcześniej, więc dzisiaj się nie poznacie.
- Cóż za szkoda. Dobrze, że Miłosz zawsze ma dla mnie czas. - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
Naprawdę nie wiem co bym bez niego zrobiła. - dodałam i pocałowałam go w policzek. Kątem oka obserwowałam jej zachowanie i zauważyłam, że jest zirytowana.
- Czyli... zostajesz we Wrocławiu? - zapytała Jagna.
- Tak. Nie muszę nigdzie wyjeżdżać, bo już znalazłem to czego szukałem. Tutaj. Na miejscu. - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Plan się powiódł. Jagna widocznie zmieszana pożegnała się z nami, a my udaliśmy się do wyjścia.
- Narzeczona? Serio? Coś ty wymyśliła? - śmiał się.
- Nic nie denerwuje kobiety bardziej niż nowa dziewczyna byłego. Niech zobaczy co straciła. - powiedziałam
- Może ty aktorką zostaniesz. Nieźle ci szło.
- Zapominasz, że jestem policjantką i nie raz brałam udział w prowokacjach. - odpowiedziałam.
Miłosz w podziękowaniu, że poszłam z nim na koncert, zaprosił mnie na kolację.
Godzinę później wyszliśmy z lokalu nadal rozmawiając.
O nie...- zobaczyłam machającego do nas Julka,
- Zaczekajcie! - zawołał i zaczął iść w naszym kierunku.
- Ludzi nie poznajecie? - zapytał.
- Nie, po prostu nie przyznajemy się, że znamy ciebie. - odpowiedziałam
-Śmieszne. Co wy tacy wystrojeni? Randka była? Udana chociaż?
- Julek, daj że nam spokój. Lepiej powiedz co ty tutaj robisz o tej godzinie.
-Wyobraź sobie, że wracam z pracy. Ludzie ciężko pracują, żeby inni mogli bezpiecznie chodzić po ulicy.
- Wprost nie do uwierzenia. - powiedziałam kładąc ręce na biodrach.
- Natalia, ty nawet nie masz pojęcia jak ciężka jest praca w PDOZ. Ja tam sobie żyły wypruwam. - wyciągnął nadgarstki.
- Nie no, chyba tak źle nie jest. Trochę żył ci jeszcze zostało. - powiedział Miłosz, a ja starałam się nie zaśmiać.
- Bachleda, ty nie bądź taki cwany. Jakbym był komendantem to...
- To bym musiała się zwolnić.
Późno już, ja będę lecieć. Trzymajcie się, panowie. - pożegnałam się z Miłoszem i Julkiem i udałam się do domu.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanficA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?