3 dni później
Natalia POV
Razem z Markiem pojechaliśmy do mojej siostry. Cieszyłam się, że z końcu zobaczę moją siostrzenicę, Matyldę i lepiej poznam Wiktora.
-Mam nadzieję, że spodobają się jej te ubranka i zabawki.
- Na pewno.
- Dzięki, że pomogłeś mi coś wybrać. Sama najchętniej wykupiłabym pół sklepu, bo nie wiedziałabym na co się zdecydować.
- A to „tylko" twoja siostrzenica. Wyobraź sobie w jakim szale zakupowym byłabyś, gdybyś miała kupować coś dla swojej córki.
- To fakt. Pewnie chciałabym, żeby miała wszystko o czym zamarzy...
- Miałem tak samo z Igorem. Bardzo się ucieszyłem, gdy się dowiedziałem, że będę miał syna. Chyba każdy facet o tym marzy.
- Nie każdy. Niejedna interwencja mi to uświadomiła.
- To kreatury, a nie faceci.
- Artur nie chciał mieć dzieci. Praktycznie na samym początku naszej znajomości uświadomił mi, żebym nie liczyła na to, że zostaniemy rodzicami.
- Ja z Izą chciałem stworzyć rodzinę, ale sama widzisz jak wyszło...
- Żałujesz?
- Rozstania z Izą nie, ale tego, że nie byliśmy w stanie stworzyć zgodnej rodziny dla naszego syna owszem. Staram się mu to jakoś wynagrodzić, ale nie mam pewności, czy kiedyś nie będzie miał pretensji, że jego dzieciństwo było takie a nie inne.
- Znakomicie sobie radzisz jako ojciec. Już na początku, gdy dopiero zaczynaliśmy ze sobą pracować bardzo cię podziwiałam, że sam sobie tak dobrze ze wszystkim radzisz.
- Musiałem. - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
Natalia...
- Tak?
- Chciałabyś kiedyś mieć dzieci? Szczerze.
- Myślę, że tak, ale boję się, że nie byłabym dobrą matką albo nie poradziłabym sobie z opieką.
- Wiesz, że bylibyśmy w tym razem? Dziecko ma oboje rodziców. I wiem, że byłabyś świetną matką. Widzę jaka jesteś dla Igora. Nie jest twoim synem, a dbasz o niego jakby był. W ogóle nie dajesz mu odczuć, że nie jesteście rodziną.
- Jest synem mojego faceta, a to już niemal rodzina. I naprawdę bardzo go lubię i zrobię co mogę, żeby był szczęśliwy.
- Anioł nie kobieta. Kocham cię.
- Ja ciebie też.Po około dwóch godzinach byliśmy już na miejscu.
-Cześć, siostra. - Matylda przytuliła mnie na powitanie. Odwzajemniłam gest.
- Hej. Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. Laura nawet daje mi spać, więc nie jest źle. - widać było, że naprawdę jest szczęśliwa.
- Cieszę się, że widzę cię w takiej formie.
- A my chyba się znamy. Marek? Dobrze pamiętam?
- Dobrze.
- Ja i Marek jesteśmy razem. - Marek objął mnie w pasie.
- Wiedziałam! Od razu jak was wtedy zobaczyłam to wiedziałam, że kiedyś będziecie razem.
- Widzisz? Moja siostra ma szósty zmysł. To kilka rzeczy dla małej. Mam nadzieję, że ci się spodobają i przydadzą. - podałam jej torbę z prezentami.
- Siostra, serio nie musiałaś. Dziękuję.
- A gdzie moja siostrzenica? - zapytałam.
- Chodźcie za mną. - zaprowadziła nas do pokoju Laury.
Niedawno zasnęła. - powiedziała szeptem Matylda. Wystarczyła chwila i mała od razu zdobyła moje serce.
Zrobię wam coś do picia. - powiedziała cicho moja siostra i wyszła do kuchni.
- Cudna jest. - powiedziałam cicho do Marka.
- I jaka grzeczna. - spojrzeliśmy na siebie. Poprawiłam jej kocyk i chwilę jeszcze patrzyliśmy na Laurę, po czym cicho wyszliśmy z pokoju.
- Wspaniała jest.
- To akurat po mamie. - powiedziała uśmiechnięta Matylda.
- I na pewno będzie tak samo skromna. A gdzie Wiktor?
- Wysłałam go po zakupy. Zaraz powinien wrócić.
- A jak on spisuje się w roli ojca? Pomaga ci?
- Natalia, ja miałam problem, żeby wygonić go z domu, bo nie chce odstąpić małej na krok.
- To dobrze, że tak się zaangażował. I w sumie się nie dziwię.
- A wy planujecie mieć dzieci? Laurze przydałoby się towarzystwo.
- Kiedyś na pewno. Póki co trochę pomagam Markowi w wychowaniu jego syna.
- Natalia naprawdę świetnie sobie radzi. I cieszę się, że zaakceptowała Igora.
- Gdybym była wolna, to sama bym ci pomogła. - Matylda mrugnęła do Marka.
- Matylda! - lekko podniosłam głos, ale tak, żeby nie obudzić siostrzenicy.
- Przecież żartuję. Spokojnie, siostra. Ja już mam swojego faceta. - usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu.
Chyba właśnie wrócił. Kochanie, mamy gości! - po chwili do salonu wszedł Wiktor.
- Cześć. - przywitał się ze mną i z Markiem.
Laurę już zobaczyliście?
- Tak. Cudowna jest. - akurat wtedy usłyszeliśmy, że płacze.
- I cudownie płacze. - Matylda do niej poszła i po chwili przyszła z nią do salonu.
- Siostra, na prawdę jestem pod wrażeniem.
- Nie rozumiem. - nosiła Laurę na rękach.
- Kompletnie się zmieniłaś i świetnie sobie radzisz z opieką nad małą.
- Dziękuje. - lekko się uśmiechnęła.
A może chcesz ją potrzymać?
- Ja... Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Nie wygłupiaj się. - podeszła do mnie i podała mi Laurę. Wzięłam ją delikatnie na ręce. Bałam się, że mogę jej zrobić jakąś krzywdę.
-Hej. - powiedziałam do małej. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Zakochałam się w tej kruszynie.
- Powiem, siostra, że pasuje ci. - uśmiechnęła się. Spojrzeliśmy na siebie z Markiem, a następnie popatrzyliśmy na Laurę.
- A co z waszym ślubem?
- Planujemy się pobrać za 4 miesiące. - powiedział Wiktor trzymając Matyldę za rękę.
- Oczywiście, siostra, masz być moją świadkową i nawet nie przyjmuję odmowy.
- A kto tu mówi o odmowie? Spróbowałabyś tylko wziąć kogoś innego na to miejsce.
- Nawet nie próbuję.
Kilka godzin później. Wracaliśmy do domu.
- Widziałem jak patrzyłaś na Laurę.- powiedział Marek.
- Po prostu mam prześliczną siostrzenicę. - lekko się uśmiechnęłam.
- Co czułaś, gdy ją trzymałaś na rękach?
- Że chcę kiedyś trzymać na rękach nasze dziecko.
- Natalka, wiem , że będziesz świetną mamą.
- A ty będziesz idealnym ojcem. A nie, czekaj. Już jesteś.
- Do ideału to mi niestety daleko.
- Jesteś zbyt krytyczny wobec siebie.
- I to ma właśnie swoje plusy. Mogę po prostu być coraz lepszy.
- Niemożliwe, bo ty już jesteś najlepszy. - pocałowałam go w policzek.
- Skarbie, możesz mi tak słodzić częściej. Nie obrażę się. - powiedział z uśmiechem.
- Tylko wtedy, kiedy sobie zasłużysz.
- Też jesteś ciekawa co nasz czeka w poniedziałek?
- Tak i mam nadzieję, że przynajmniej przydzielą mam rozsądnych partnerów.
- Byle nie świeżak i będę zadowolony.
- Byle nie wysoka, szczupła blondynka wyglądająca jak modelka i wyrywająca każdego faceta.
- Wyczuwam nutkę zazdrości.
- Dziwisz mi się? W końcu jesteś bożyszczem komendy.
- Co takiego? - zaczął się śmiać. Czemu jako ostatni się o tym dowiaduję?
- Bo im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie, skarbie.
- Kurcze... Ciekawy pseudonim. Gratulacje dla autora. - spojrzał w moim kierunku.
- Na mnie nie patrz. Tak już o tobie mówili, gdy przyszłam na waszą komendę. To chyba była najlepsza decyzja w moim życiu.
- Potwierdzam. Chociaż nie... najlepsza to ta, że zdecydowałaś się być ze mną.
- Skromny jak zawsze. Ale takiego cię kocham. - uśmiechnęłam się do Marka.
- Pomyśleć, że tak długo zastanawiałem się, czy zaprosić cię gdzieś i powiedzieć o tym, że mi się podobasz...
- Kochanie, to już za nami. Pomyśl o tym co nas dopiero czeka i ile jeszcze przed nami.
- Nie wiem co nas czeka, ale najważniejsze, że mam ciebie i Igora. Ja naprawdę niczego więcej nie potrzebuję.
- Hmmm... A spokoju od Julka?
- O nim to mi nawet nie przypominaj. - zaczęliśmy się śmiać.
- Musisz przyznać, że bez niego byłoby nudno na komendzie.
- Kochanie... Nie znoszę, gdy masz rację. - rozmawialiśmy przez całą drogę powrotną, aż w końcu dojechaliśmy do domu.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanficA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?