33.

271 7 0
                                    

3 dni później
Natalia POV
Razem z Markiem pojechaliśmy do mojej siostry. Cieszyłam się, że z końcu zobaczę moją siostrzenicę, Matyldę i lepiej poznam Wiktora.
-Mam nadzieję, że spodobają się jej te ubranka i zabawki.
- Na pewno.
- Dzięki, że pomogłeś mi coś wybrać. Sama najchętniej wykupiłabym pół sklepu, bo nie wiedziałabym na co się zdecydować.
- A to „tylko" twoja siostrzenica. Wyobraź sobie w jakim szale zakupowym byłabyś, gdybyś miała kupować coś dla swojej córki.
- To fakt. Pewnie chciałabym, żeby miała wszystko o czym zamarzy...
- Miałem tak samo z Igorem. Bardzo się ucieszyłem, gdy się dowiedziałem, że będę miał syna. Chyba każdy facet o tym marzy.
- Nie każdy. Niejedna interwencja mi to uświadomiła.
- To kreatury, a nie faceci.
- Artur nie chciał mieć dzieci. Praktycznie na samym początku naszej znajomości uświadomił mi, żebym nie liczyła na to, że zostaniemy rodzicami.
- Ja z Izą chciałem stworzyć rodzinę, ale sama widzisz jak wyszło...
- Żałujesz?
- Rozstania z Izą nie, ale tego, że nie byliśmy w stanie stworzyć zgodnej rodziny dla naszego syna owszem. Staram się mu to jakoś wynagrodzić, ale nie mam pewności, czy kiedyś nie będzie miał pretensji, że jego dzieciństwo było takie a nie inne.
- Znakomicie sobie radzisz jako ojciec. Już na początku, gdy dopiero zaczynaliśmy ze sobą pracować bardzo cię podziwiałam, że sam sobie tak dobrze ze wszystkim radzisz.
- Musiałem. - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
Natalia...
- Tak?
- Chciałabyś kiedyś mieć dzieci? Szczerze.
- Myślę, że tak, ale boję się, że nie byłabym dobrą matką albo nie poradziłabym sobie z opieką.
- Wiesz, że bylibyśmy w tym razem? Dziecko ma oboje rodziców. I wiem, że byłabyś świetną matką. Widzę jaka jesteś dla Igora. Nie jest twoim synem, a dbasz o niego jakby był. W ogóle nie dajesz mu odczuć, że nie jesteście rodziną.
- Jest synem mojego faceta, a to już niemal rodzina. I naprawdę bardzo go lubię i zrobię co mogę, żeby był szczęśliwy.
- Anioł nie kobieta. Kocham cię.
- Ja ciebie też.

Po około dwóch godzinach byliśmy już na miejscu.
-Cześć, siostra. - Matylda przytuliła mnie na powitanie. Odwzajemniłam gest.
- Hej. Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. Laura nawet daje mi spać, więc nie jest źle. - widać było, że naprawdę jest szczęśliwa.
- Cieszę się, że widzę cię w takiej formie.
- A my chyba się znamy. Marek? Dobrze pamiętam?
- Dobrze.
- Ja i Marek jesteśmy razem. - Marek objął mnie w pasie.
- Wiedziałam! Od razu jak was wtedy zobaczyłam to wiedziałam, że kiedyś będziecie razem.
- Widzisz? Moja siostra ma szósty zmysł. To kilka rzeczy dla małej. Mam nadzieję, że ci się spodobają i przydadzą. - podałam jej torbę z prezentami.
- Siostra, serio nie musiałaś. Dziękuję.
- A gdzie moja siostrzenica? - zapytałam.
- Chodźcie za mną. - zaprowadziła nas do pokoju Laury.
Niedawno zasnęła. - powiedziała szeptem Matylda. Wystarczyła chwila i mała od razu zdobyła moje serce.
Zrobię wam coś do picia. - powiedziała cicho moja siostra i wyszła do kuchni.
- Cudna jest. - powiedziałam cicho do Marka.
- I jaka grzeczna. - spojrzeliśmy na siebie. Poprawiłam jej kocyk i chwilę jeszcze patrzyliśmy na Laurę, po czym cicho wyszliśmy z pokoju.
- Wspaniała jest.
- To akurat po mamie. - powiedziała uśmiechnięta Matylda.
- I na pewno będzie tak samo skromna. A gdzie Wiktor?
- Wysłałam go po zakupy. Zaraz powinien wrócić.
- A jak on spisuje się w roli ojca? Pomaga ci?
- Natalia, ja miałam problem, żeby wygonić go z domu, bo nie chce odstąpić małej na krok.
- To dobrze, że tak się zaangażował. I w sumie się nie dziwię.
- A wy planujecie mieć dzieci? Laurze przydałoby się towarzystwo.
- Kiedyś na pewno. Póki co trochę pomagam Markowi w wychowaniu jego syna.
- Natalia naprawdę świetnie sobie radzi. I cieszę się, że zaakceptowała Igora.
- Gdybym była wolna, to sama bym ci pomogła. - Matylda mrugnęła do Marka.
- Matylda! - lekko podniosłam głos, ale tak, żeby nie obudzić siostrzenicy.
- Przecież żartuję. Spokojnie, siostra. Ja już mam swojego faceta. - usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu.
Chyba właśnie wrócił. Kochanie, mamy gości! - po chwili do salonu wszedł Wiktor.
- Cześć. - przywitał się ze mną i z Markiem.
Laurę już zobaczyliście?
- Tak. Cudowna jest. - akurat wtedy usłyszeliśmy, że płacze.
- I cudownie płacze. - Matylda do niej poszła i po chwili przyszła z nią do salonu.
- Siostra, na prawdę jestem pod wrażeniem.
- Nie rozumiem. - nosiła Laurę na rękach.
- Kompletnie się zmieniłaś i świetnie sobie radzisz z opieką nad małą.
- Dziękuje. - lekko się uśmiechnęła.
A może chcesz ją potrzymać?
- Ja... Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Nie wygłupiaj się. - podeszła do mnie i podała mi Laurę. Wzięłam ją delikatnie na ręce. Bałam się, że mogę jej zrobić jakąś krzywdę.
-Hej. - powiedziałam do małej. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Zakochałam się w tej kruszynie.
- Powiem, siostra, że pasuje ci. - uśmiechnęła się. Spojrzeliśmy na siebie z Markiem, a następnie popatrzyliśmy na Laurę.
- A co z waszym ślubem?
- Planujemy się pobrać za 4 miesiące. - powiedział Wiktor trzymając Matyldę za rękę.
- Oczywiście, siostra, masz być moją świadkową i nawet nie przyjmuję odmowy.
- A kto tu mówi o odmowie? Spróbowałabyś tylko wziąć kogoś innego na to miejsce.
- Nawet nie próbuję.
Kilka godzin później. Wracaliśmy do domu.
- Widziałem jak patrzyłaś na Laurę.- powiedział Marek.
- Po prostu mam prześliczną siostrzenicę. - lekko się uśmiechnęłam.
- Co czułaś, gdy ją trzymałaś na rękach?
- Że chcę kiedyś trzymać na rękach nasze dziecko.
- Natalka, wiem , że będziesz świetną mamą.
- A ty będziesz idealnym ojcem. A nie, czekaj. Już jesteś.
- Do ideału to mi niestety daleko.
- Jesteś zbyt krytyczny wobec siebie.
- I to ma właśnie swoje plusy. Mogę po prostu być  coraz lepszy.
- Niemożliwe, bo ty już jesteś najlepszy. - pocałowałam go w policzek.
- Skarbie, możesz mi tak słodzić częściej. Nie obrażę się. - powiedział z uśmiechem.
- Tylko wtedy, kiedy sobie zasłużysz.
- Też jesteś ciekawa co nasz czeka w poniedziałek?
- Tak i mam nadzieję, że przynajmniej przydzielą mam rozsądnych partnerów.
- Byle nie świeżak i będę zadowolony.
- Byle nie wysoka, szczupła blondynka wyglądająca jak modelka i wyrywająca każdego faceta.
- Wyczuwam nutkę zazdrości.
- Dziwisz mi się? W końcu jesteś bożyszczem komendy.
- Co takiego? - zaczął się śmiać. Czemu jako ostatni się o tym dowiaduję?
- Bo im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie, skarbie.
- Kurcze... Ciekawy pseudonim. Gratulacje dla autora. - spojrzał w moim kierunku.
- Na mnie nie patrz. Tak już o tobie mówili, gdy przyszłam na waszą komendę. To chyba była najlepsza decyzja w moim życiu.
- Potwierdzam. Chociaż nie... najlepsza to ta, że zdecydowałaś się być ze mną.
- Skromny jak zawsze. Ale takiego cię kocham. - uśmiechnęłam się do Marka.
- Pomyśleć, że tak długo zastanawiałem się, czy zaprosić cię gdzieś i powiedzieć o tym, że mi się podobasz...
- Kochanie, to już za nami. Pomyśl o tym co nas dopiero czeka i ile jeszcze przed nami.
- Nie wiem co nas czeka, ale najważniejsze, że mam ciebie i Igora. Ja naprawdę niczego więcej nie potrzebuję.
- Hmmm... A spokoju od Julka?
- O nim to mi nawet nie przypominaj. - zaczęliśmy się śmiać.
- Musisz przyznać, że bez niego byłoby nudno na komendzie.
- Kochanie... Nie znoszę, gdy masz rację. - rozmawialiśmy przez całą drogę powrotną, aż w końcu dojechaliśmy do domu.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz