Marek POV
Zauważyłem przy drodze pijanego Miłosza. Zatrzymałem samochód. Natalia po chwili zrozumiała o co chodzi. Wyszliśmy z radiowozu i poszliśmy po niego.
- Chłopie, co ty robisz? - złapałem go za ramię i chciałem zaprowadzić do auta.
- Zostaw. - próbował się wyrwać.
- Chodź, zawieziemy cię do domu.
- Nie idę. - mamrotał jeszcze coś pod nosem.
- Jest w gorszym stanie niż rano. - powiedziała Natalia.
- Dobra, chodź zanim ktoś cię zobaczy w takim stanie. - pociągnąłem Miłosza w stronę radiowozu i nie zwracałem uwagę na to co mówi. Natalia poszła za nami.
- Nie rozumiem co się z nim dzieje. - powiedziała. Widziałem, że przejmuje się. W końcu to jej kumpel i partner z patrolu. Też zastanawiałem się co się stało.
- Natalka, zawieziemy go do domu, ale klucze bierzemy, co? Bo znowu się upije.
- Masz rację. Dziękuję. - złapała mnie za rękę.
- Nie masz za co. To też mój znajomy i nie chcę, żeby narobił głupot. Pogadamy z nim po pracy. - odwieźliśmy Miłosza do domu i wróciliśmy na patrol.Wieczorem
Odebrałem telefon od sąsiadki, która zajmowała się Igorem. Prosiła, żebym wrócił wcześniej, bo mój syn źle się czyje.
- Natalka, nie będziesz zła?
- Zła? Ale o co?
- Muszę wracać. Igor podobno źle się czuje. Chyba dopadło go to przeziębienie co pół jego klasy.
- Kochanie, przecież to rozumiem. Postaram się szybko załatwić sprawę z Miłoszem i przyjechać do was niedługo. Daj znać co z Igorem, dobrze? - podeszła do mnie.
- Jasne. - pocałowałem ją w policzek.
Ty też daj mi znać czy udało ci się z nim w ogóle pogadać i uważaj na siebie, dobrze?
- Oczywiście. - lekko się uśmiechnęła.
- Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też. Może coś kupić dla Igora?
- Leki jakieś mam. W razie czego zadzwonię, okay?
- Okay.
- Pa. - pocałowałem ją i pojechałem do Igora.Godzinę później
Natalia POV
Otworzyłam drzwi do mieszkania Miłosza i od razu zawiesiłam klucze, tam gdzie były wcześniej, a drugie położyłam na szafce. Zaświeciłam światło w pokoju. Zauważyłam mojego przyjaciela, który siedział ze spuszczoną głową.
- Góral, co się z tobą dzieje? Zawalasz pracę, upijasz się i chodzisz pijany po mieście. Gdzie Tamara?
- Wyrzuciłem ją.
- Co takiego?
- Po tym co zrobiła...
- Niczego nie zrobiła. Okay, nie lubi mnie, jej syn zrobił głupotę, ale to nie powód żeby się rozstawać.
- A co jak zrobi coś gorszego?
- Niby co? - usiadłam obok niego. Ja nie mam do nich żalu, a ty tak? Wiesz co powiedział syn Tamary, gdy tłumaczył się u komendanta? Powiedział, że nie chciał, żebyś kłócił się z jego mamą tak jak wcześniej robił to ojciec i bał się, że ich zostawisz. - nic nie odpowiedział.
Przecież ją kochasz. W końcu widziałam cię naprawdę szczęśliwego, a teraz?
- Natalia, nie chcę za każdym razem zastanawiać się co zrobi, gdy kogoś z moich przyjaciół uzna za wroga. Mógł ci zniszczyć życie. Nie widzisz tego?
- Widzę kumpla, który zadręcza się, choć niczego złego nie zrobił. Jasne, to był najgorszy tydzień w moim życiu, ale gdy widzę cię w takim stanie, to wcale nie czuję się lepiej.
- Ty z Igorem nie masz problemów i z Markiem też ci się układa.
- Bo sobie ufamy. Ogarnij się i jedź jutro do Tamary. Pogadajcie szczerze ze sobą i dajcie sobie szansę.
- Nie wiem...
- Ale ja wiem. Teraz wstawaj. Jadłeś coś w ogóle? I nie mówię o zupie chmielowej.
- Nie miałem ochoty.
- To zaraz coś przygotuję i serio wstawaj. Pomożesz mi ogarnąć ten syf, żeby Tamara się nie przestraszyła jak tu wróci. - wzięłam koszulkę i go nią uderzyłam w ramię.
- Rany... Jednak współczuję Markowi.
- Nie prowokuj, bo walnę cię jeszcze raz. - lekko się uśmiechnął i wstał. Zabrał się za sprzątanie.Godzinę później
Wróciłam do domu. Cicho weszłam do środka.
- I co?
- Sprawy sercowe. Chyba uratowałam mu związek. Powiedz mi lepiej co z Igorem.
- Młody naściemniał, bo chciał, żebym wcześniej wrócił do domu.
- Ej, ale nie bądź na niego zły. Po prostu tęsknił za tobą. Kocha cię. Ja zresztą też.
- Tak? No i co ja mam teraz zrobić? - objął mnie w pasie.
- Odpuścić Igorowi, a mi wystarczy skromny buziak. - uśmiechnęłam się. Marek wziął mnie na ręce i pocałował mnie.
- Kochanie, a młody...
- Śpi. No chyba, że znowu udaje. - znów mnie pocałował.
- To ty się upewnij, a ja skoczę do łazienki i się ogarnę, okay?
- Okay. - znów mnie pocałował i postawił na podłodze.
- Marek...
- Tak?
- Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też.
- I cieszę się, że my nie mamy żadnych problemów w związku.
- Może po prostu do siebie idealnie pasujemy? - uśmiechnął się.
- Raczej na pewno. - odwzajemniłam uśmiech.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?