14.

288 9 0
                                    

Wewnątrz budynku
Natalia POV
- Powiedziałam coś. Odłóż broń!
- Już. Spokojnie. - cały czas miałam go na celowniku. Przykucnął, żeby odłożyć broń i gdy myślałam, że już mam sytuację pod kontrolą nagle strzelił w moim kierunku. Na szczęście kula tylko mnie drasnęła. Również oddałam strzał w jego kierunku. Mój był celny. Dostał w nogę, więc nic poważnego mu nie będzie. Kopnęłam jego broń, żeby już nic nikomu nie zrobił. Słyszałam, że do budynku wchodzi wsparcie. Skierowałam zakładników w stronę wyjścia a sama pilnowałam napastników.
Przybyli na miejsce ratownicy medyczni zajęli się facetem, który prawdopodobnie dostał zawału i postrzelonym mężczyzną.
- Natalia! - podszedł do mnie Miłosz. Wszystko okay?
- Tak. - właściwie trochę bolała mnie ręka, o którą otarła się kula, ale starałam się tego nie okazywać.
Trzeba będzie się nimi zająć. Nikt z przetrzymywanych osób nie został ranny. - powiedziałam i udaliśmy się w kierunku wyjścia.
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. - mocno mnie przytulił. Syknęłam z bólu. Wtedy zauważyłam, ze moja rana krwawi.
- Postrzelił cię? - nie czekając na moją odpowiedź zawołał ratownika medycznego.
- To tylko draśnięcie. Nic poważnego mi się nie stało.
- Natalia. - zaczął komendant. Właściwie bałam się, że może wobec mnie wyciągnąć konsekwencje. W końcu nie posłuchałam jego rozkazu.
Wykonałaś kawał świetnej roboty. Uratowałaś tym ludziom życie.
- Dziękuję, panie komendancie. Starałam się robić co w mojej mocy, żeby wszyscy wyszli z tego cało.
- Dasz radę dzisiaj zeznawać?
- Oczywiście.
- Ale jutro masz wolne. Odpoczniesz.-wyszliśmy na zewnątrz. Przy jednej z karetek ratownik medyczny opatrzył moją ranę. Chyba schodziła ze mnie adrenalina, bo dopiero teraz zaczynałam czuć coraz silniejszy ból.
Podano mi leki przeciwbólowe.
- Góral, mam złą wiadomość. Teraz ty kierujesz.

Kilka godzin później
Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
Poszłam się przebrać i wróciłam do prewencyjnego po swoje rzeczy, po czym wyszłam z komendy.
- A ty jeszcze nie w domu? - powiedziałam do Miłosza, który stał przy samochodzie.
- Już byłem. W końcu składałaś zeznania przez dobre 3 godziny. Wsiadaj, jedziemy na kolację.
- Góral, dzisiaj nie mam ani apetytu ani siły na rozmowy.
- Teraz to ja mam złą wiadomość. Nie przyjmuję odmowy. Poza tym sam gotowałem.- otworzył drzwi samochodu.
- Skoro sam gotowałeś, no to chyba nie mam wyjścia. Módl się tylko, żeby Julka nie było w pobliżu. - lekko się uśmiechnęłam i wsiadłam do samochodu.

Kolejnego dnia
- Rany... Nawet nie wiem, kiedy wczoraj zasnęłam. Czemu mnie nie obudziłeś?
- Miałaś ciężki dzień. Należał ci się odpoczynek.- Miłosz podał mi kubek z herbatą i śniadanie.
- Dziękuję.
- Za co? To tylko herbata i kilka kanapek.
- Za to, że mogę na ciebie liczyć.
Nie mam rodziny we Wrocławiu, a sama nikomu znajomemu z pracy nie chciałbym zawracać głowy.
- Od tego są kumple, co nie? Poza tym ty też mi pomogłaś. No i wiem jak to jest mieszkać z dala od rodziny. A jak twoja ręka?
- Trochę boli, ale już jest lepiej. - lekko się uśmiechnęłam. Dawno nikt się o mnie nie troszczył i cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela.

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz