Wewnątrz budynku
Natalia POV
- Powiedziałam coś. Odłóż broń!
- Już. Spokojnie. - cały czas miałam go na celowniku. Przykucnął, żeby odłożyć broń i gdy myślałam, że już mam sytuację pod kontrolą nagle strzelił w moim kierunku. Na szczęście kula tylko mnie drasnęła. Również oddałam strzał w jego kierunku. Mój był celny. Dostał w nogę, więc nic poważnego mu nie będzie. Kopnęłam jego broń, żeby już nic nikomu nie zrobił. Słyszałam, że do budynku wchodzi wsparcie. Skierowałam zakładników w stronę wyjścia a sama pilnowałam napastników.
Przybyli na miejsce ratownicy medyczni zajęli się facetem, który prawdopodobnie dostał zawału i postrzelonym mężczyzną.
- Natalia! - podszedł do mnie Miłosz. Wszystko okay?
- Tak. - właściwie trochę bolała mnie ręka, o którą otarła się kula, ale starałam się tego nie okazywać.
Trzeba będzie się nimi zająć. Nikt z przetrzymywanych osób nie został ranny. - powiedziałam i udaliśmy się w kierunku wyjścia.
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. - mocno mnie przytulił. Syknęłam z bólu. Wtedy zauważyłam, ze moja rana krwawi.
- Postrzelił cię? - nie czekając na moją odpowiedź zawołał ratownika medycznego.
- To tylko draśnięcie. Nic poważnego mi się nie stało.
- Natalia. - zaczął komendant. Właściwie bałam się, że może wobec mnie wyciągnąć konsekwencje. W końcu nie posłuchałam jego rozkazu.
Wykonałaś kawał świetnej roboty. Uratowałaś tym ludziom życie.
- Dziękuję, panie komendancie. Starałam się robić co w mojej mocy, żeby wszyscy wyszli z tego cało.
- Dasz radę dzisiaj zeznawać?
- Oczywiście.
- Ale jutro masz wolne. Odpoczniesz.-wyszliśmy na zewnątrz. Przy jednej z karetek ratownik medyczny opatrzył moją ranę. Chyba schodziła ze mnie adrenalina, bo dopiero teraz zaczynałam czuć coraz silniejszy ból.
Podano mi leki przeciwbólowe.
- Góral, mam złą wiadomość. Teraz ty kierujesz.Kilka godzin później
Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
Poszłam się przebrać i wróciłam do prewencyjnego po swoje rzeczy, po czym wyszłam z komendy.
- A ty jeszcze nie w domu? - powiedziałam do Miłosza, który stał przy samochodzie.
- Już byłem. W końcu składałaś zeznania przez dobre 3 godziny. Wsiadaj, jedziemy na kolację.
- Góral, dzisiaj nie mam ani apetytu ani siły na rozmowy.
- Teraz to ja mam złą wiadomość. Nie przyjmuję odmowy. Poza tym sam gotowałem.- otworzył drzwi samochodu.
- Skoro sam gotowałeś, no to chyba nie mam wyjścia. Módl się tylko, żeby Julka nie było w pobliżu. - lekko się uśmiechnęłam i wsiadłam do samochodu.Kolejnego dnia
- Rany... Nawet nie wiem, kiedy wczoraj zasnęłam. Czemu mnie nie obudziłeś?
- Miałaś ciężki dzień. Należał ci się odpoczynek.- Miłosz podał mi kubek z herbatą i śniadanie.
- Dziękuję.
- Za co? To tylko herbata i kilka kanapek.
- Za to, że mogę na ciebie liczyć.
Nie mam rodziny we Wrocławiu, a sama nikomu znajomemu z pracy nie chciałbym zawracać głowy.
- Od tego są kumple, co nie? Poza tym ty też mi pomogłaś. No i wiem jak to jest mieszkać z dala od rodziny. A jak twoja ręka?
- Trochę boli, ale już jest lepiej. - lekko się uśmiechnęłam. Dawno nikt się o mnie nie troszczył i cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanficA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?