47.

284 12 1
                                    

Natalia POV
- Nie. Nie jestem. - powiedziałam.
- To dobrze. - powiedział wyraźnie uspokojony Marek.
- A gdybym była? Co wtedy?
- Nie wiem. Kocham cię, ale... nie wiem co bym wtedy zrobił.
- Nadal chciałbyś, żebyśmy byli razem?
- Natalia, naprawdę nie wiem. Po prostu mnie zaskoczyłaś.
- A ja myślę, że to wcale nie jest trudne pytanie. - wstałam. Masz syna i ja nigdy nie miałam z tym problemu. Od razu go polubiłam i nigdy nie dałam mu odczuć, że nie jesteśmy rodziną. Zaakceptowałam go od razu.
- Ale to zupełnie inna sytuacja. Poza tym, nie mówmy już o tym. - wstał i przytulił mnie. Sama nie wiedziałam czy przesadziłam z pytaniem, ale po prostu byłam ciekawa jego reakcji i odpowiedzi.
Dasz nam szansę? - zapytał.
- Muszę wszystko na spokojnie przemyśleć. Daj mi czas, dobrze?
- Dobrze. Pamiętaj, że naprawdę bardzo mi na tobie zależy.
- A i mam jeszcze prośbę.
- Jaką prośbę? - byłam zdziwiona.
- Zgodzisz się być świadkiem na rozprawie?
- Tej odnośnie praw do Igora?
- Tak. Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - uśmiechnął się.
- Macie już wyznaczony termin?
- Tak. Sprawa będzie w sądzie za 2 miesiące.
- Czeka cię trudny czas.
- Trudny czas to ja mam odkąd pozwoliłem ci odejść.
- Idę napić się kawy. - nie chciałam już rozmawiać o powodach naszego rozstania. Myślenie o przeszłości w niczym mi nie pomagało. Musiałam skupić się na tym co będzie. A wiedziałam, że czeka mnie sporo zmian w życiu.
Idziesz ze mną?
- Pod warunkiem, że to ja stawiam tę kawę.
- Zgoda.
- Życzy sobie pani do tego jakieś ciacho?
- Wystarczy kawa. Albo w sumie może być herbata. Muszę ograniczyć picie kawy, bo potem mam problemy ze snem, a Jacek daje mi coś mało nocnych patroli.
- I ma szczęście. W dzień zazwyczaj jest spokojniej, więc jesteś bezpieczniejsza. - lekko się uśmiechnął do mnie.
- Dobra, Korwicki, nie gadaj tyle tylko chodź już.
- Czekam na awans z „Korwicki" na przyjemniejszą nazwę. - mrugnął do mnie.
- Oj, chodź już. - przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się lekko. Poszliśmy w stronę komendy. Brakowało mi jego poczucia humoru i troski o mnie. Ciągle jednak martwiła mnie jedna kwestia.
Kilka godzin później. Zbierałam się do domu i rozmawiałam z Matyldą przez telefon.
- I jak? Byłaś u Marka i Igora?
- Tak, wczoraj.
- I jak?
- Co „jak" ? Normalnie. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, Igor chyba był zadowolony z mojej wizyty.
- A Marek?
- To dłuższa historia.
- Siostra, nie trzymaj mnie w niepewności. Gadaj.
- Stara się, jest troskliwy i widzę, że żałuje...
- Ale?
- Ale zadałam mu pytanie i ciągle myślę o tym co odpowiedział.
- Jakie pytanie?
- Chodzi o to, że przyznałam się do tego, że byłam z kimś, gdy pokłóciliśmy się. Zapytał czy nie jestem w ciąży.
- I?
- I powiedziałam, że nie, ale zapytałam co by zrobił, gdybym była. Czy nadal chciałby, żebym do niego wróciła.
- Co ci odpowiedział?
- Że nie wie.
- Natalia, w czym ty widzisz problem?
- Po prostu... Ja od razu zaakceptowałam Igora, a widziałam, że Marek wahałby się.
- Zadałaś mu po prostu dziwne pytanie. Nie złość się na niego. Będziecie mieć swoje dzieci i gwarantuję ci, że Marek cię nie zostawi.
- Tak. Z pewnością... - odpowiedziałam.
Powiedz lepiej jak u was?
- Cudownie. Hajtniesz się to zobaczysz jak może być wspaniale. Tylko nie chce mi się wracać z tego miesiąca miodowego.
- Na to już ci nic nie poradzę. Wypocznijcie i wracajcie bezpiecznie.
- Tak jest!
- Trzymaj się, Matylda. Ucałuj Laurę i Wiktora.
- Masz to jak w banku. A i ty ucałuj Marka.
- Matylda!
- Pa, siostra. - rozłączyła się. Miałam szaloną siostrę, ale cieszyłam się, że ona jest w pełni szczęśliwa. Ktoś wszedł do pokoju.
- Gratulacje. - usłyszałam.
- Czego ty mi gratulujesz?
- Podobno wróciliście z Markiem do siebie. - powiedziała Klara.
- Jeszcze nie wróciliśmy. A skąd ty masz w ogóle takie informacje?
- Po prostu widziałem Marka. Zupełnie inny facet niż w ostatnich tygodniach.
- Klara, ja sama nie wiem co mam robić. Boję się, że znów nam nie wyjdzie. Każdy mówi, że do siebie pasujemy, ale co jeśli to nieprawda? Ciągle coś nam staje na przeszkodzie.
- Natalia, przecież wiem, że go kochasz. Serio chcesz odpuścić takiego faceta?
- No nie.
- Więc pogadajcie szczerze. Nie trać czasu i po prostu daj mu szansę.
- Spodziewałabym się chyba dosłownie każdego, kto by nam kibicował, ale nie ciebie.
- Już ci to tłumaczyłam. Okay, byłam beznadziejnie zakochana w Marku, ale odpuściłam. Nie ma sensu uganiania się za facetem, który ma mnie gdzieś i wiem, że jest zapatrzony tylko w ciebie.
- Czyli radzisz mi o wszystkim zapomnieć i zacząć od nowa?
- W końcu zrozumiałaś. Leć, to może jeszcze go złapiesz. Widziałam, że też zbiera się do domu. - Klara miała rację. Powinnam skupić się na Marku i naszej wspólnej przyszłości. Zabrałam swój plecak i wyszłam. Nigdzie niestety nie widziałam Marka, więc poszłam w stronę wyjścia. Usłyszałam rozmowę.

Marek POV
Po ciężkim dniu w pracy wyszedłem z komendy. Złapał mnie po drodze Miłosz. Chciał pogadać, więc odeszliśmy na bok.
- Co jest?
- Nie spieprz tego.
- Chodzi ci o Natalię? Spokojnie, wiem co robię.
- Ona naprawdę źle zniosła wasze rozstanie.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem i nadal mam wyrzuty sumienia. Zachowałem się jak dupek, ale chcę to wszystko naprawić.
- Jeśli jeszcze raz ją tak potraktujesz... - zaczął, ale przerwała mu Natalia.
- Hej, chłopaki. Co to za tajne rozmowy?
- Jakie tajne? Po prostu na uboczu, żeby Julek wszystkiego nie słyszał. - powiedziałem.
- Dokładnie. To ja wam już nie przeszkadzam. Trzymajcie się. - odszedł.
- To jak? Powiesz mi o czym gadaliście?
- Serio o niczym ważnym. Idziesz już do domu?
- Tak, ale chciałam jeszcze z tobą porozmawiać.
- Pogadamy po drodze? Odwiozę cię.
- Nie. Chcę mieć to za sobą.
- Okay... zaczynam się bać.
- Spokojnie. Po prostu wszystko sobie przemyślałam i...
- I?
- I myślę, że powinniśmy dać sobie drugą szansę.
- Naprawdę?
- Tak, ale... myślę, że jeszcze nie teraz. Chcę z tobą być, ale do czasu rozprawy powinniśmy żyć osobno.
- Natalia, o czym ty mówisz? Chcesz ze mną być, ale nie teraz?
- Myślę, że tak będzie lepiej. Podczas rozprawy chcę być osobą postronną, a nie przedstawioną jako twoja partnerka. Chodzi o wiarygodność moich zeznań.
- Wybacz, ale nie rozumiem.
- Marek, zobaczymy jak ułoży się nasze życie.
I naprawdę chcę, żeby Igor został z tobą.
- I mam czekać dwa miesiące?
- Potraktujmy to jako test.
- Może masz rację... Ale przytulić cię mogę?
- Nawet musisz. - przytuliłem ją.

Tydzień później.
Natalia POV
- Hej. Kto cię tak wkurzył? - zapytał Marek.
- Nikt. Po prostu miałam gorszy dzień.
- Dasz się zaprosić na kolację? To tak, żeby chociaż trochę poprawić ci humor. - uśmiechnął się.
- Chętnie. - próbowałam ochłonąć. Pojechaliśmy z Markiem do restauracji.
- W końcu się uśmiechnęłaś.
- No bo ciągle gadasz głupoty.
- To nie głupoty tylko opis dzisiejszej interwencji.
- Przynajmniej nie możesz narzekać na nudną robotę. - śmiałam się.
- Brakowało mi tego.
- Czego?
- Naszych spotkań, rozmów, twojego uśmiechu. - czułam, że zaczynam się rumienić.
- Marek, wiesz jak było. Też mi ciebie brakowało i było mi ciężko, ale na szczęście mamy to już za sobą.
- Więc...jeszcze dwa miesiące, tak?
- Sprawdzian dla nas, pamiętaj.
- Wiem. Oby te dwa miesiące jak najszybciej minęły. Chcę mieć już za sobą tę rozprawę, no i chciałbym już być z tobą.
- Szybko minie. Zobaczysz. - lekko się uśmiechnęłam.
- A... Co myślisz o wspólnym mieszkaniu?
- Ostatnio nie wyszło nam to na dobre. - spuściłam wzrok.
- Czyli wolisz mieszkać osobno? Nawet jeśli się zejdziemy?
- Mamy czas, żeby na spokojnie to przemyśleć, ale chyba wolałabym zostać u siebie.
- Szkoda, ale rozumiem. Chcę, żeby było tak, żebyś przede wszystkim ty czuła się dobrze.
- Dzięki. - lekko się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że Marek nie naciska na żadne zmiany i szanuje moje decyzje. Chyba rzeczywiście żałuje tego jak ostatnio było między nami i zależy mu na mnie.
- A pamiętasz swoją minę na ślubie Matyldy?
Ja mam taką pod koniec miesiąca, gdy patrzę na stan konta. - zaczęliśmy się śmiać.
- Po prostu mnie wtedy zaskoczyłeś.
- Wiem. Ale nie żałuję. Gdybym się wtedy nie odważył z tobą pogadać, to nie wiem, czy w ogóle bym to zrobił, ale przepraszam, że ci wtedy zepsułem humor.
- Ty dałeś mi do myślenia. Humor popsuła mi własna matka.
- Jak to? Myślałem, że raczej macie dobry kontakt.
- Dopóki nie zaczyna wtrącać się w moje życie. Tekst o tym, że powinnam się ustatkować, bo Matylda to zrobiła, naprawdę wyprowadził mnie z równowagi.
- Nie przejmuj się nią. Po prostu chce dla ciebie jak najlepiej. Jak każdy rodzic.
- Mam nadzieję, że ty nie będziesz gadał Igorowi, która dziewczyna jest dla niego odpowiednia, a którą ma sobie odpuścić.
- Jak to nie? - uśmiechnęliśmy się do siebie.

Kolejnego dnia.
Musiałam poważnie pogadać z Miłoszem. Szłam właśnie korytarzem, gdy usłyszałam rozmowę mojego patrolowego partnera.
- Natalia już wie? - pytał Jacek.
- Nie.
- Zamierzasz jej powiedzieć?
- Nie teraz. Jeśli dogadam się z nowym komendantem to w tym miesiącu wypadnie nasz ostatni wspólny patrol, więc jest jeszcze trochę czasu.
- Pewien jesteś, że chcesz wyjechać?
- Wiesz, że lubię Wrocław, ale całą rodzinę mam daleko stąd, a Tamara zgodziła się przenieść razem ze mną. Chcę zacząć wszystko od nowa.
- Będzie nam ciebie brakować.
- Dzięki, Stary.
- Ale i tak uważam, że powinieneś powiedzieć Natalii. Jednak sporo ze sobą pracowaliście.
- Powiem, ale już po naszym ostatnim patrolu. - nie mogłam w to uwierzyć. Mój przyjaciel się przeprowadza i nawet słowem mi nie wspomniał o swoich planach. Co więcej, czuję się jakby wiedział każdy, oprócz mnie. Zawiodłam się na nim. Myślałam, że sobie ufamy i możemy rozmawiać o wszystkim.

Natalia zejdzie się z Markiem czy coś znów stanie im na przeszkodzie?
Miłosz wyjedzie i Natalia straci partnera z patrolu?
Jak sądzicie i co byście chcieli, żeby się wydarzyło w kolejnych rozdziałach? Dajcie znać ;)

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz