Kilka godzin póżniej.
Wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że Matylda śpi i nie będę musiała z nią rozmawiać.
Pozwoliłam jej u mnie przenocować, ale nie chciałabym, żeby zostawała na stałe. Nigdy nie miałyśmy specjalnie dobrego kontaktu. Ona zawsze przebojowa, a ja? Dziwnym zbiegiem okoliczności podrywała każdego faceta, który mi się podobał, a z moim narzeczonym nawiązała romans. Dawne dzieje, ale nadal mnie to boli i nie potrafię jej zaufać. Weszłam cicho do mieszkania.
- Co tak późno? - usłyszałam głos Matyldy z kuchni.
- Wyobraź sobie, że pracowałam.
- Oj siostra, co ty taka nie w humorze? - zapytała.
- Matylda, po co przyjechałaś?
- No bo dawno się nie widziałyśmy. Nie dzwoniłaś, nie pisałaś.
- Wiesz, że to działa w dwie strony?
- Dlatego postanowiłam cię odwiedzić.
- Świetnie. - powiedziałam zirytowana.
Słuchaj, jestem zmęczona. Idę się ogarnąć i odpocząć. - poszłam do łazienki. Oparłam ręce o umywalkę i spojrzałam w lustro. Nie wiem jak długo wytrzymam z własną siostrą.Kolejnego dnia. Rano.
Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam robiłam śniadanie. Po kilku minutach do kuchni weszła Matylda.
- Siostra, ty nadal na tej diecie? Nie masz żadnego mięsa w domu?
- Nie, nie mam. Jeśli chcesz to idź i sobie kup.
- Dobra, może być to co jest. Zrobię zakupy po południu.
- Po południu? Myślałam, że chcesz przenocować jedną noc.
- No coś ty. Zostaję we Wrocławiu przynajmniej na kilka dni.
- Na ile?
- Jeszcze nie wiem dokładnie. Masz z tym jakiś problem?
- Mam problem z twoim towarzystwem. Dobrze wiesz, że nigdy nie będziemy super przyjaciółkami.
- To się zmieni. Poza tym nadal będziesz mi wypominać Piotrka? To było lata świetlne temu. Zmieniłam się. - nie chciałam się z nią kłócić.
- Więc... co u ciebie? - zapytałam.
- Lepiej usiądź.
- Matylda, co jest? - spojrzałam na nią. Już zaczynałam się bać co tym razem zrobiła moja siostra.
- Usiądź. - pociągnęła mnie za rękę, a ja usiadłam.
Jestem w ciąży. - powiedziała z radością. Przyznaję, że tego kompletnie się nie spodziewałam. Zamurowało mnie.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę się, cieszę. Po prostu zaskoczyłaś mnie. Gratulacje. - wstałam i ją przytuliłam.
A co z ojcem dziecka?
- Wie o ciąży, ale jeszcze nie postanowiliśmy czy chcemy związać się na stałe.
- Matylda, odpowiadasz już nie tylko za siebie, ale też za dziecko. Zapewnij mu pełną rodzinę.
- Wiem, wiem. Będę musiała jeszcze to wszystko przemyśleć. Będziesz ciocią. - powiedziała. Widać było, że jest szczęśliwa. Ja natomiast bałam się, czy ona zdaje sobie sprawę jak bardzo zmieni się jej życie.3 dni później.
Byłam właśnie na patrolu z Markiem. Cieszyłam się, że już nie siedzę w tej papierkowej robocie, ale nadal myślałam o stanie Matyldy.
Marek POV
- Serio, gdybyś widziała tę akcję to byś nie uwierzyła. - powiedziałem rozbawiony. Natalia jednak w ogóle nie reagowała.
Halo, Natalia. - nadal nic. Postanowiłem innym sposobem wzbudzić jej zainteresowanie.
Wróciłem do Izy.
- Że co?
- No w końcu się odezwałaś. Spokojnie, jeszcze nie zwariowałem. Co jest? W ogóle nie ma z tobą dzisiaj kontaktu. Chodzi o twoją siostrę?
- Tak. Wyobraź sobie, że będę ciocią.
- No to świetnie.
- Sama nie wiem. Matylda nie należy do najbardziej odpowiedzialnych osób na świecie.
- Właściwie nie widziałem, że masz siostrę.
- Powiedzmy, że nasze relacje nie były najlepsze.
- Nadal u ciebie mieszka?
- Tak, ale jutro wyjeżdża do siebie. Już nie mogę się doczekać. Masz mnie pewnie za wyrodną siostrę.
- Nie, bo znam cię. Musiała nieźle zajść ci za skórę, skoro tak na nią reagujesz.
- Ale będę musiała zmienić swoje podejście. W końcu to moja siostra.
- No i będziesz ciocią. - uśmiechnąłem się do Natalii.
- A jak było w parku rozrywki? -zapytała.
- Właśnie ci opowiadałem jak tylko ruszyliśmy sprzed komendy, ale ktoś tu mnie nie słuchał. - podniosłem brew i spojrzałem na Natalię.
- Przepraszam. Opowiesz jeszcze raz? Obiecuję, że będę cię słuchać jak nigdy wcześniej.
- No dobra. Przekonałaś mnie. Powiem ci, że dawno nie widziałem tak szczęśliwego Igora. Ten park to był naprawdę świetny pomysł. No i ja kompletnie się wyłączyłem. Przydał mi się taki reset. Młody chyba teraz co tydzień będzie chciał chodzić na takie wypady.
- W czym problem?
- W organizacji czasu. Nie zawsze się da, ale obiecałem Igorowi, że przynajmniej raz w miesiącu zabieram go na męski wypad za miasto.
- Jesteś wspaniałym ojcem.
- Chyba raczej zwyczajnym.
- Zwyczajny ojciec wraca po pracy do domu i zazwyczaj ma gdzieś co robi jego dziecko, a ty masz ciężką pracę i dodatku sam wychowujesz syna. Nawet jeśli Igor nie powie ci tego wprost, to jestem pewna, że docenia to co dla niego robisz.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewna.
- A ty... Chciałabyś kiedyś mieć dzieci? - Natalia nie odpowiedziała.
Przepraszam, nie chciałem być wścibski.
- Nie, jest okay. Po prostu... Nie wiem czy poradziłabym sobie. To ogromna odpowiedzialność.
- Najlepsza i najodważniejsza policjantka w całym Wrocławiu miałaby sobie nie poradzić?
- Korwicki, skup się lepiej na drodze. - spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
Cieszyłem się, że to właśnie z Natalią mogę jeździć na patrolu.2 miesiące później
Natalia POV
Na komendzie.
Po drodze do socjalnego minęłam się z Miłoszem.
- Hej. Jak u ciebie i Tamary?
- A wszystko okay. Dobrze się dogadujemy i w ogóle. - lekko się uśmiechnął, ale widziałam, że coś go gryzie.
- Wiesz, że możesz mi zaufać. - powiedziałam mu. Chwilę milczał.
- Po prostu... Tamara ma małe problemy, ale razem chyba to ogarniemy, co nie?
- Jakie problemy? - Milosz pociągnął mnie za rękę w bardziej ustronne miejsce.
- Chodzi o długi. Zadarła z nieodpowiednimi ludźmi.
- Sprawdziłeś ich? Może trzeba pogadać z Jackiem.
- Nie! Nie...Mówię o tym tylko tobie. Sam to rozwiąże.
- A masz w ogóle pewność, że naprawdę ma długi, a nie chce np. po prostu cię okraść? Mało mieliśmy takich spraw?
Znacie się dopiero kilka miesięcy.
- Słuchaj, Natalia, już raz to przerabiałem. Wiem, że nie kłamie.
- Więc co zamierzasz? Chyba nie chcesz spłacać jej długów. - nie odezwał się.
Zwariowałeś.
- Natalia, nie mam wyjścia. Oni grożą Tamarze i jej synkowi. Zależy mi na nich.
- Oczywiście, że masz. Pracujesz w policji. Powinieneś to zgłosić Witackiemu.
- Ogarnę to sam. Już się nawet z nimi umówiłem. Obiecaj, że to zostanie między nami.
- Obiecuję, ale moim zdaniem zbyt szybko jej zaufałeś. Przemyśl to wszystko. Na kiedy się z nimi ugadałeś?
- Natalia... - chciał się wymigać od odpowiedzi.
- Kiedy? - zapytałam stanowczo.
- Wieczorem. Pamiętaj, niech to zostanie między nami.
- Jasne...
- Natalia, wszystko będzie okay. - nie wiem czy bardziej przekonywał sam siebie czy mnie.
- Nie wiedziałam o której dokładnie umówił się z tymi typami, dlatego zwolniłam się wcześniej z pracy, żeby od razu po zakończeniu dyżuru przez Białacha i Miłosza, móc śledzić Górala. Chyba sam nie wiedział w co się pakuje.
Jechałam za nim już od dłuższego czasu. Starałam się trzymać odpowiedni dystans, żeby mnie nie zauważył. Miałam złe przeczucia. Im dłużej jechaliśmy, tym więcej miałam wątpliwości. Wiedziałam, że coś obiecałam Miłoszowi, ale postanowiłam zadzwonić do Jacka i poprosić go, żeby wysłał wsparcie.
Po kolejnych 10 minutach dotarliśmy do jakiś opuszczonych magazynów. Okolica nie wyglądała zbyt zachęcająco.
Zatrzymałam samochód. Zaparkowałam dalej, żeby nikt mnie nie zauważył.
- W co ty się wplątałeś... - powiedziałam sama do siebie. Zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam.
- Marek, nie mogę teraz gadać. - powiedziałam.
- Natalia, uważaj. Jacek sprawdził nam twoją lokalizację. Kryminalni od dawna mają na oku te magazyny. Będziemy tam z Białachem do jakiś 15 minut.
- Czekam. - rozłączyłam się. Miłosz wziął jakaś torbę z bagażnika. Rozglądał się dookoła po czym wszedł do budynku. Po chwili wyszłam z samochodu i poszłam za nim. Miałam nadzieję, że nasi rzeczywiście szybko przyjadą.
Obserwowałam sytuację przez okno po czym weszłam najciszej jak się dało do budynku. Zobaczyłam kilku podejrzanych typów. Wiedziałam, że sami sobie z nimi nie poradzimy, jeśli nastąpią jakiekolwiek komplikacje.
- Masz kasę? - zapytał dobrze zbudowany facet.
- Tak. Tyle ile chcieliście.
- Mam nadzieję, że psiarni nie sprowadziłeś.
- Nikomu nie mówiłem o naszych...sprawach.
- Bolo, weź przelicz czy się zgadza hajs.
- Jasne, szefie. - zabrał walizkę i udał się na bok.
- Nieźle ci musiała zawrócić w głowie nasza Tamarka, że spłacasz jej długi. - widziałam, że Miłosz wkurza się na gadanie tego faceta, ale starał się nie zaogniać sytuacji.
Chwilę później.
- Zgadza się, szefie.
- Masz szczęście. - powiedział szef tej grupy. Pomyślałam, że chyba jednak nie będzie z tego poważnych problemów.
Ale sam rozumiesz, że jednak jesteś z policji. - wyciągnął broń.
Za duże ryzyko, że na wsypiesz.
- Przecież nikomu nie powiem. Zapłaciłem wam i po prostu zamknijmy temat. Nie znamy się. - był wyraźnie zdenerwowany.
- Ale ty jesteś naiwny. - zaczął celować w Miłosza. Musiałam działać.
- Policja! Rzuć broń!
- No i po co było kłamać? Teraz jeszcze koleżankę musimy ci odstrzelić. - wycelował pistolet w moim kierunku.
Nie mogłam czekać, aż mnie postrzeli. Musiałam się bronić. Strzeliłam w kierunku jego i tego całego Bolo. Obaj padli na ziemię. Byłam pewna, że ich trafiłam.
- Miłosz, wszystko okay?
- Skąd wiedziałaś? Śledziłaś mnie?
- To nie czas... - zobaczyłam, że Bolo celuje w kierunku Miłosza.
- Nie! - zdążyłam tylko krzyknąć i ruszyłam w jego kierunku.Marek POV
Byłem zły na Natalię, że wcześniej mi nie powiedziała co zamierza zrobić. Ryzykowała i to bardzo.
Dotarliśmy razem z Białachem i wsparciem na miejsce. Wychodziliśmy z radiowozu, kiedy usłyszeliśmy strzał.
Zobaczyliśmy, że ktoś wybiega z budynku. Natychmiast ruszyliśmy za nim.
CZYTASZ
Krok od przeznaczenia
FanfictionA gdyby tak zacząć od nowa? Tylko czy można uciec od przeszłości? Jak wiele można znieść, by chronić innych? Dlaczego pragniemy miłości, skoro często wiąże się ona z bólem?