76.

295 12 4
                                    

Kilka miesięcy później.
Natalia POV
Dzisiaj wracam do pracy. Marek kilkanaście razy pytał mnie czy wiem co robię. Wiem i zdaję sobie sprawę, że powrót może być ciężki, bo będę tęsknić za Milenką, ale robię to także dla niej. Na szczęście podczas naszej nieobecności zajmie się nią mama Marka, ale również moja ma wpadać i pomagać.
Ciekawiło mnie z kim będę pracować po tak długiej przerwie. Znałam Witackiego bardzo dobrze i wiedziałam, że przydzieli mi kogoś zaufanego. Nie sądziłam jednak, że zaskoczy mnie swoim wyborem. Przed odprawą zaprosił mnie z Markiem do gabinetu.
- Dzień dobry, panie komendancie.
- Dzień dobry. Wchodźcie.
- Chciał się z nami pan widzieć. O co chodzi? - zapytał Marek.
- Tak. Słuchajcie, powiem wprost. Wiecie, że mamy spore braki kadrowe i...
- Panie komendancie, przepraszam , że przerwę, ale jeśli chodzi o dodatkowe dyżury to ja naprawdę muszę odmówić.
- Natalia, daj mi dokończyć. Wiem jaką macie sytuację. Nie wykluczam, że czasem możecie być potrzebni, ale to mogą być raczej sporadyczne sytuacje. Chodzi mi o skład patroli.
- Zdecydował pan z kim będę jeździć?
- Tak. Wziąłem pod uwagę fakt, że mieliście z Markiem naprawdę dobre wyniki i mimo, że później się związaliście, to cały czas zachowywaliście się profesjonalnie i potrafiliście oddzielić pracę od życia prywatnego, dlatego uznałem, że dobrze będzie, jeśli znów będziecie razem patrolować ulice Wrocławia.
- Naprawdę? - spojrzeliśmy na siebie z Markiem i uśmiechnęliśmy się.
- Tak, ale jeśli nawalcie...
- Nie ma takiej opcji. Zrobimy co w naszej mocy, żeby był pan zadowolony z naszej pracy.
- Na to liczę. Natalia... - wstał zza biurka.
Witaj znów na pokładzie. - podał mi rękę. Odwzajemniłam gest.
- Dziękujemy za zaufanie, panie komendancie.
- Wierzę, że się na was nie zawiodę.
Dobra, zbierajcie się, bo zaraz zaczynamy odprawę. - po chwili wyszliśmy z pokoju Witackiego.
- Marek, uwierzysz? - byłam naprawdę szczęśliwa z powodu naszego powrotu na patrol.
- Witacki jednak potrafi czasem zaskoczyć. - powiedział wyraźnie zadowolony.
- Widzisz? Będę mieć cię na oku, Korwicki.
- Wierzę, pani aspirant sztabowa. - pocałował mnie w policzek. Udaliśmy się na odprawę, a następnie pojechaliśmy na patrol. Jacek wyjątkowo szybko znalazł dla nas zajęcie.
Ktoś okradł starszą kobietę. Na miejscu byliśmy po około 10 minutach.
- Aspirant sztabowy Marek Korwicki.
- Aspirant sztabowa Natalia Mr...Korwicka. - Przyzwyczajenie robiło swoje. Marek spojrzał na mnie i widziałam, że ma ochotę śmiać się z mojej pomyłki.
- Dostaliśmy zgłoszenie o kradzieży.
- Tak, ja dzwoniłam. - kobieta opowiedziała nam o całej sytuacji. Oboje z Markiem wiedzieliśmy, że kobieta została oszukana metodą „na policjanta".
- Ten facet miał jakąś legitymację?
- Nie, a powinien? - zapytała. Okazaliśmy z Markiem swoje legitymacje.
- Proszę go opisać. - spisaliśmy notatkę i daliśmy znać Jackowi, że mamy problem z fałszywym funkcjonariuszem
- Jacku, sprawdzimy monitoring, popytamy sąsiadów, ale wiesz jak jest. To jednak wczesna godzina. Pewnie połowa bloku jest w pracy, a druga połowa niczego nie widziała i niczego nie słyszała.
- No okay, a ja sprawdzę, czy w pobliżu były jakieś kradzieży.
- Dzięki, Jacku. - poszliśmy z Markiem poszukać monitoringu. W spółdzielni dowiedzieliśmy się jedynie, że kamery przed blokiem to atrapy. Nie wierzyłam, że w dzisiejszych czasach nadal można oszczędzać na ludzkim bezpieczeństwie. Gdy już nam się udali zdobyć nagrania z sąsiednich ulic, wróciliśmy na komendę, żeby na spokojnie je obejrzeć.
- Masz coś, pani Mr... Korwicka? - podniosłam wzrok zza komputera.
- To moja pierwsza służba z nowym nazwiskiem. Mógłbyś być bardziej wyrozumiały.
- Po prostu mnie to rozbawiło.
- W to akurat nie wątpię. Widziałam jak się ledwo powstrzymałeś od śmiechu. A odpowiadając na twoje pytanie to nie, nic nie mam.
- Jakiś kretyn chodzi po mieście i udaje jednego z nas, przy okazji okradając ludzi. I jak oni mają mieć zaufanie do policjantów?
- Marek, nawet wśród naszych są czarne owce. Przypomnieć ci o Krzyśku? Gdybym mogła to bym go udusiła.
- Szkoda sobie ręce brudzić... Natalka, chyba coś mam. - powiedział, a ja podeszłam zobaczyć co dzieje się na ekranie.
- No to mamy typa. Powiem Jackowi, żeby go sprawdził.
- Witacki chyba miał rację.
- Z czym?
- Z tym, że razem mamy świetne wyniki i dalej potrafimy się dogadać w pracy.
- Co prawda, to prawda, Korwicki. - zaśmialiśmy się i poszliśmy do Jacka.

Kilka godzin później.
- I jak się czujesz po pierwszym dniu w pracy, kochanie? - zapytał Marek i podszedł do mnie.
- Cóż... Mamy rozwiązane sprawy za sobą, przemknęliśmy kilku totalnych kretynów, przydzielono mi genialnego partnera... Generalnie dzień zdecydowanie na plus. - patrzyłam na mojego męża.
- Jestem szczęściarzem, wiesz? I w życiu prywatnym i w pracy mam najwspanialszą partnerkę. - pocałował mnie.
- Marek, lepiej już stad chodźmy. - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. Pojechaliśmy do domu, gdzie czekał na nas Igor i Milenka.
- Hej, mamo. Cześć, kochanie. - wziął na ręce Milenkę.
- Dobry wieczór. Hej, Igor. - przybiłam z nim żółwika.
- I jak było w pracy? - zapytała mam Marka.
- Komendant był wyjątkowo łaskawy, jeśli chodzi o dobór mojego partnera.
- Z kim jeździsz? - zapytała mnie, a ja wskazałam na Marka.
- Nieźle sobie radzi, ale musi się przede wszystkim nauczyć przedstawiać.
- Ej, dalej będziesz mi to wypominał? - uderzyłam go w ramię.
- Natalka mentalnie dalej nazywa się „Mróz". - wyjaśnił swojej mamie o co chodzi.
- Przygotowałam wam kolację.
- Ja już jadłem. Babcia super gotuje.
- Dziękujemy bardzo. - powiedziałam.
A mała nie sprawiała problemów?
- Żadnych. Poza tym miałam pomocnika. - wskazała na Igora.
- Dzięki, Igor. - uśmiechnęłam się i przytuliłam blondyna. Zachowywał się naprawdę bardzo dojrzałe jak na swój wiek.
Godzinę później.
- Kochanie, ale wolałbym jednak, żeby twoja mama nie zajmowała się Milenką kiedy Igor będzie w domu.
- Ale dlaczego? Poradzi sobie, spokojnie.
- To nie o to chodzi. Nie chcę zostawiać Igora pod jej opieką.
- Marek, ale skąd taka decyzja?
- Po prostu... Igor za nią nie przepada.
- Powiesz mi co się takiego stało?
- Kochanie, po prostu woli swoją babcię i tyle.
- I sądzisz, że ci uwierzę, tak?
- Natalka, miałem ci o tym nie mówić, ale skoro twoja mama chce nam pomóc... Wtedy, gdy Igor uciekł... Twoja mama nagadała mu, że on nie będzie nam potrzebny, kiedy urodzi się Milenka. Nie chciałem cię wtedy martwić, bo byłaś w ciąży...
- Ale urodziłam. Nasza córka ma rok. Od tamtego czasu nie zdążyłeś mi powiedzieć, że moja matka odwaliła coś takiego?
- Chciałem cię chronić, a teraz... zrozum, nie chcę, żeby Igor był pod jej opieką. Nie ufam jej.
- Obiecaj, że będziesz mi mówił o takich rzeczach.
- Obiecuję.
- Poważnie z nią pogadam. Minęło tyle czasu, ale do cholery... mogłeś stracić dziecko. Ja mogłam stracić dziecko. Czy ona w ogóle myślała co robi?
- Kotek, nie denerwuj się. - objął mnie ramieniem.
Może źle zrobiłem, że ci o tym powiedziałem...
- Źle zrobiłeś, że dopiero teraz mi o tym powiedziałeś, ale... doceniam, że chciałeś mnie chronić i... nigdy nie wspomniałeś mi tej sytuacji podczas kłótni. - przytuliłam się do niego. Byłam zła, ale na swoją matkę. Nie wiedziałam do czego ona jeszcze może być zdolna.
- Skarbie, a teraz odpoczywaj. - pocałował mnie w czoło.
Jutro znów rządzimy miastem. - powiedział z uśmiechem.

Kochani!
Jak po ostatnim odcinku sezonu? Co generalnie sądzicie o mijającym sezonie?
Podzielcie się wrażeniami. Postaram się umilić Wam czas oczekiwania na nowe odcinki kolejnymi rozdziałami opowiadania.
Rozpoczęłam pisanie kolejnej historii, więc zachęcam Was do spojrzenia na nowe opowiadanie i podzielenia się opinią.
Dziękuję za przeczytanie tego rozdziału ♥️

Krok od przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz