*Bryan*
Zaledwie dzień po tym jak matka oświadczyła mi, że będę chodził na jakieś koło wsparcia siedziałem w busie jadąc do tego całego ośrodka. Matka podczas jazdy coś tam mówiła ale zupełnie się wyłączyłem, gdy ujrzałem podczas jazdy biegnącego człowieka. Jak ja mu zazdroszczę - pomyślałem. Tak oto dostałem pierwszą lekcję od życia; jadąc samochodem na spotkanie kalek czyli osób poruszających się na wózku. Jestem kaleką. Nigdy nie wiesz jakie masz szczęście dopóki cię nie opuści. Straciłem obie nogi co prawda nie ucięli mi ich ale są bezwładne i dopiero teraz wiem jakie miałem szczęście; byłem zdrowy. Wcześniej uważałem, że szczęście to mieć coraz to nowsze auto lub mnóstwo znajomych. Teraz wiem, że szczęście jest wtedy gdy jesteś zdrowy, niezależny i masz znajomych, którzy nie odejdą gdy będziesz ich potrzebował. Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwierania drzwi z mojej strony. Spojrzałem z ukosa w tamtym kierunku i ujrzałem kierowcę którego wynajmowała moja matka odkąd zacząłem jeździć na wózku. Czułem się jak małe dziecko które musi zawsze mieć kogoś przy sobie bo inni martwią się, że zrobi sobie krzywdę. Mając 18 lat znowu byłem niczym dziecko i tak się czułem. Gdy jesteśmy mali, matki wożą nas w wózkach a z czasem zaczynamy chodzić i są nam niepotrzebne. Ja miałem możliwość chodzenia szesnaście lat...
Poczułem jak kierowca wyjmuje mnie z samochodu i pcha mój wózek w stronę budynku, który znajdował się na jakimś zupełnym odludziu czyli lesie. Nie umiałem poruszać się na wózku samodzielnie, może wydawać się to proste ale wjechanie wózkiem pod górkę jest bardzo trudne dlatego korzystam zazwyczaj z czyjejś pomocy. Będąc w budynku bez słowa sam zacząłem jechać wózkiem bez pomocy kierowcy. Nie chciałem tu być ale matka- która szła za mną- patrzyła na mnie tak jakby zaraz miała mnie zabić jeśli choć złożę sprzeciw. Tak oto wjechałem do sali o dziwo pustej. Była tam tylko jedna dziewczyna, także na wózku. Podjechałem wózkiem tak, że byłem koło niej. Miałem zamiar stać conajmniej dwa metry od niej ale jak zwykle źle odmierzyłem odległość. Nic nie mówiliśmy, czułem na sobie spojrzenie dziewczyny na którą nawet nie spojrzałem. Nie miałem ochoty tu być a jeszcze bardziej rozmawiać o tym, co mnie spotkało. Nie mam zamiaru żalić się obcym ludziom. Po kilku minutach przybywali kolejni uczestnicy spotkania a ja coraz bardziej zamykałem się w sobie. Tak oto zaczęło się pierwsze spotkanie koła wsparcia..._____________________________
Długo oczekiwany przez was rozdział 😙😘
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...