Rozdział 10

2.6K 234 21
                                    

*Jasmine*
Po mojej prezentacji własnej osoby i pocieszeniu chłopaka przyszła kolej na kolejne osoby. Niestety brunet, który płakał słowem się nie odezwał to smutne ale tak było. Zaczęłam rozmawiać z nimi o tym co dla nich w ich sytuacji jest najtrudniejsze. Większość osób odpowiadało mi coś w stylu "brak zrozumienia." Jedna osoba zapytała mnie o to samo. Zastanawiając się chwilę odpowiedziałam "zrozumienie swojej sytuacji." Widziałam nic nie rozumiejące spojrzenia skierowane w moją stronę dlatego pośpieszyłam z wyjaśnieniem.
-Nasi bliscy mogą zrozumieć, że cierpimy na daną chorobę i starają się nam pomóc. Przez długi czas ja sama żyłam z dnia na dzień nie przejmując się tym, że jeżdżę na wózku. Po prostu było to dla mnie normą i nie zastanawiałam się nad tym jak inni na mnie patrzą i co myślą gdy mnie widzą. To było tak jak idziesz do szafy i nie zastanawiasz się co ubierasz, po prostu bierzesz co chcesz i nakładasz, prawda? Tak samo było u mnie z wózkiem. Codziennie rano chwytałam się przymontowanej przy łóżku ramy a potem siadałam na wózku i zaczynałam dzień. Dopiero gdy dzieci zaczęły mnie wyśmiewać i określać niezbyt przyjemnymi określeniami zdałam sobie sprawę z czego się śmieją. Śmiały się z mojego wózka a raczej z tego że za pomocą niego się poruszam. Wtedy...dopiero wtedy zrozumiałam swoją sytuację.
   Po moich słowach zapadła cisza, którą przerwał dźwięk zegara co oznaczało koniec naszego spotkania. Wszyscy zaczęli jechać w stronę wyjścia prócz bruneta. Podjechałam do niego ponieważ wyglądał jakby nie kontaktował. Dotknęłam jego ramienia na co otworzył oczy i patrząc na mnie to na pustą salę i chyba zrozumiał, że spotkanie dobiegło końca. Zabrałam dłoń z jego ramienia i obracając się w kierunku drzwi pojechałam przed siebie. Nagle brunet zapytał
-Nauczysz mnie?
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego nie rozumiejąc co ma na myśli.
-Jeździć na wózku. - dodał.
Zszokował mnie tym pytaniem.
-Nie wiesz jak się nim poruszać? -zapytałam.
Pokręcił przecząco głową. Podjechałam do niego i powiedziałam z uśmiechem na ustach
-Jutro po szkole? - spytałam na co pokiwał głową na zgodę a dosłownie chwilę później do sali weszła jego matka na co chłopak przybrał ponury wyraz twarzy jaki miał na początku spotkania. Zdecydowanie wolałam rozluźnionego bruneta niż jego smutną wersję. Tylko dlaczego tak dziwnie zachowywał się w stosunku do matki? Nie miałam pojęcia...

      _____________________________

     Ostatni rozdział na dziś. 😙 Dobranoc 😁

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz