Rozdział 49

1.2K 129 4
                                    

*Jasmine*
Zauważyłam jak za plecami Jace'a coś się rusza a po chwili zza rogu ściany, która znajdowała się za chłopakiem wyjeżdża...nie mogłam uwierzyć to był Bryan! Łapiąc się dłonią za usta obserwowałam jak powód moich zmartwień podjeżdża do mnie z winą wymalowaną na twarzy tak wyraźną, że to rozrywało moje serce. Nie chciałam by cierpiał. Zatrzymując się naprzeciw mnie wyciągnął dłoń w moim kierunku i kładąc mi ją na policzku zaczął ocierać moje...zaraz, łzy? Czy ja płakałam? Dotknęłam palcami mojego drugiego policzka i zdałam sobie sprawę, że naprawdę płakałam. Zaczęłam szybko ocierać łzy ale zatrzymały mnie dłonie Bry'a (czyt. Braja), które chwytając moje ręce uniemożliwiły mi jakikolwiek ruch. Spojrzałam mu w oczy w których jedynym uczuciem jakie było widoczne był ogromny żal.
-Po co tu przyszedłeś? Co się zmieniło? - zapytałam obojętnie mimo tego że me serce wewnątrz mnie krwawiło z powodu jego długiej nieobecności a teraz...teraz był tu niby na wyciągnięcie ręki ale jednak tak daleko... Nie wiem co ale coś się zmieniło wobec moich uczuć co do niego. Czyżby za dużo wylanych łez z jego powodu sprawiło iż już go nie kochałam? Oczekując na jego odpowiedź ujrzałam iż patrzy na mnie niedowierzając. Wpierw zaśmiał się niewesoło po czym widząc iż mi wcale nie jest do śmiechu, zapytał:
-Ty tak poważnie pytasz?
Moja mina musiała mówić wszystko ponieważ po chwili dodał:
-Nie chcesz mnie tu? Sądziłem, że się ucieszysz albo coś w tym stylu...
Widziałam jego zmieszanie ale nie było mi go żal. On nie liczył się z moimi uczuciami od tygodni. Spojrzałam na Jace'a, który kręcił tylko głową. Gdy spojrzał na mnie szepnął poruszając ustami nie wydając przy tym żadnego dźwięku;
-Nie pozwól by cierpienie cię zmieniło.
Spojrzawszy na Bryana jednocześnie mając w głowie słowa Jace'a, wzięłam Bry'a za rękę i szepnęłam;
-Wybaczam.
Czarnowłosy spojrzał na mnie.
-Zapomnij o tym co zrobiłem. - powiedział.
-Nie mogę zapomnieć tego co złe ponieważ nie chcę w przyszłości cierpieć z tego samego powodu. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Niespodziewanie chłopak wyszarpał trzymaną przeze mnie jego dłoń i powiedział odjeżdżając;
-Nie mogę być przy tobie, gdy w twoich oczach jedyne co widzę to wyrzuty do mnie. Kiedyś byłaś taka radosna a teraz? Teraz jesteś...inna. Smutna i cierpiąca. Gdzie się podziała tamta Jas? Gdzie wieczna optymistka, którą ujrzałem na kole wsparcia? - zapytał uderzając w moją czułą strunę. Sama nie wiedziałam kim się stałam dlatego moją odpowiedzią było milczenie. Bryanowi to wystarczyło by uznać, że pozwalam mu odejść choć wewnątrz błagałam by został i pomógł mi dostrzec szczęście...

____________________________

Przepraszam że nie ma na razie nadziei na Brasmine 😂 Może w przyszłości. Jeszcze raz dziękuję że mimo moich nieobecności nadal ze mną jesteście, naprawdę 😢😙

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz