Rozdział 64

886 110 10
                                    

*Bryan*
Jak tylko wczoraj wróciłem do domu i usłyszałem słowa matki, poszedłem spać. Teraz, przecierając zaspane oczy ujrzałem wpadające poranne sł9ńce przez żaluzje. Jęcząc niezadowolony, że muszę wstać bo od dobrych kilku minut dokuczał mi krzyk matki, która wrzeszczała, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Wsiadając na wózek, nie martwiąc się tym, że jestem we wczorajszych ubraniach, pojechałem do matki z myślą by jak najszybciej dała mi spokój choć nie powiedziała jeszcze żadnego słowa. Wjeżdżając do salonu spojrzałem na nią wyczekująco i ujrzałem po raz pierwszy jak moja matka płacze. Nie udawanie ale tak jak kiedyś, tak szczerze. Zmartwiłem się poważnie bo jednak moja matka nie należała do osób, które płaczą a co gorsza okazują swoje prawdziwe uczucia tak otwarcie. Podjechałem więc do matki i łapiąc ją za dłoń zapytałem delikatnie;
-Co się stało?
Matka jedynie pokręciła głową na boki i zabierając swoją dłoń z mojego uścisku, odeszła w drugi kąt pokoju i patrzyła tępo w okno. Trwaliśmy tak w ciszy dopóki nie przerwała jej moja rodzicielka mówiąc znów tym swoim obojętnie zimnym tonem;
-Przesunęłam wizytę na jutro. Pszyszykuj się i zapomnij...zapomnij o tym co było a pomyśl o przyszłości.
   Nie wiedziałem dlaczego matce tak zależało na tym abym poszedł na tę operację ale wiedziałem, że dla mnie wtedy będzie lżej choć przyzwyczaiłem się do swojego życia, tego wózka...Nie rozumiałem tylko słów matki bym zapomniał o tym co było a pomyślał o przyszłości.
  Wyjeżdżając z salonu, wziąłem kurtkę i ruszyłem w stronę najbliższej kwiaciarni chcąc zrobić piękny bukiet dla Jas na dzisiejsze spotkanie w parku, którego nie mogłem się doczekać. Zapragnąłem nagle by czas płynął szybciej...

      ________________________________

    Ta dam! Jest next. Mam nadzieję że się podoba, choć jest smutny 😊

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz