*Jasmine*
Obejrzałam się za siebie i ujrzałam nikogo innego jak bruneta. Na jego pytanie z czego się śmieję odpowiedziałam niezgodnie z prawdą:
--Tak ci się śpieszyło na lekcje nauki jazdy, że zwiałeś z wózka i przyszedłeś nie zwracając uwagi na łokcie?
Chłopak wybuchnął śmiechem, którego po chwili i ja nie dałam rady opanować. Tak, okłamałam chłopaka ale nie chciałam mu opowiadać bolesnej historii, gdy on sam na swoich barkach ma ciężar a na dodatek niezaakceptowany co ciąży podwójnie. Uspokoiłam się jako pierwsza i obserwowałam kiedy to samo uczyni chłopak.
-Pomożesz mi? - zapytałam z bezsilności a na dodatek przemokłam tak, że dłonie z zimna mnie szczypały. Brunet podczołgał się w moją stronę i zaczął z całych sił w ramionach pchać mój wózek. Za pierwszym razem ponieśliśmy sromotną klęskę bo jedyne co uzyskaliśmy to upadek chłopaka. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
-Czy to panią śmieszy, panno Jasmine? - zapytał poważnym głosem zmoknięty od deszczu powinien wyglądać jak zmoknięta kura a szczerze mówiąc wciąż wyglądał świetnie czego mu w duchu zazdrościłam. Nie mogąc powstrzymać śmiechu tylko pokręciłam przecząco głową na jego pytanie. Poczułam jak brunet ponownie pcha mój wózek ale tym razem postanowiłam mu pomóc, poruszając kołami do przodu. Tak o to po chwili wyjechałam z tego przeklętego kilkunastocentymetrowego dołka przez który mokłam blisko dwie albo i więcej godzin. Spojrzałam na chłopaka teraz zupełnie poważnie. Patrzył się na mnie równie poważnie co ja.
-Dziękuję za pomoc. - powiedziałam.
Brunet posłał mi uśmiech i zaczął poruszać się na łokciach w stronę domu. Nie chciałam by przeze mnie kaleczył sobie łokcie, które i tak zapewne były już zdarte.
-Poczekaj! - krzyknęłam bez zastanowienia. Chłopak odwrócił się w moją stronę wyczekująco.
-Podwieźć cię? - zapytałam?
Brunet patrzył na mnie zdziwiony i skonsternowany. Powiedziałam mu o co mi dokładnie chodzi i zgodził się. Zeszłam powoli z wózka, siadając na podłodze i przytrzymując go za hamulec czekałam aż brunet zajmie moje miejsce. Gdy to zrobił puściłam go, zerknęłam ku chłopakowi i ujrzałam przed sobą wyciągniętą dłoń. Chwyciłam ją i niezdarnie się podnosząc próbowałam utrzymać równowagę ale poległam. Już szykowałam się na upadek ale poczułam jak ktoś łapie mnie w talii. Tym kimś był brunet. Spojrzałam na niego z uśmiechem, który odwzajemnił. Delikatnie obejmując mnie w talii posadził mnie na swoich kolanach tak, że moje plecy przytulone były do jego torsu. Mimo tego, że padał deszcz zrobiło mi się tak miło na sercu, że chłopak mi pomógł.
-To co? Zaczynamy naukę jazdy? - zapytałam spoglądając mu w oczy. Nagle zdałam sobie sprawę jak blisko siebie się znajdujemy i speszyłam się. Uciekłam wzrokiem jak najdalej na co usłyszałam cichy śmiech bruneta.
-Hej Jas, nic się nie stało. - powiedział chwytając mnie za dłoń, którą położył na kole wózka. - Naucz mnie - powiedział patrząc mi wprost w oczy.
-Dobrze - powiedziałam.
Złapałam jego drugą dłoń i położyłam ją na drugim kole.
-Musisz je złapać i mocno odepchnąć wewnętrzną stroną dłoni ale pod żadnym pozorem nie dotykaj palcami szprych w kole bo to się skończy źle, rozumiesz? - tłumaczyłam mu.
-Rozumiem ale mam problem z wjeżdżaniem pod górkę, wiesz? - powiedział patrząc na niedaleko znajdujące się wzgórze. Wypuściłam głośno powietrze z ust i spoglądając na niego spytałam
- Zachorujemy oboje przez tę pogodę, zdajesz sobie z tego sprawę?
-Nie, bo zabiorę cię do domu - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
Pokręciłam natychmiast przeciwnie głową nakazując mu
-Odwieziesz się do domu a potem ja pojadę do swojego, rozumiesz? - odpowiedziałam stukając go palcem wskazującym w klatkę piersiową.
-Składam sprzeciw - powiedział poważnie.
Nie miałam siły się z nim kłócić. Było mi zimno, byłam zmęczona a na dodatek jeszcze do domu miałam ponad trzy kilometry jazdy. Oparłam głowę o ramię chłopaka i powiedziałam
-Czasami trzeba sobie odpuścić ale także mieć świadomość późniejszych konsekwencji swoich czynów...
Tak oto zgodziłam się na przyszłą kłótnię z matką...●••••••••••••••••••••••••••••••••●
Ostatni na dzisiaj. Zapraszam jutro 😙😁
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...