Rozdział 18

2K 185 17
                                    

*Bryan*
Dziewczyna siedziała mi na kolanach i pokazywała jak prawidłowo poruszać kołami wózka. Okazało się, że cudem mam jeszcze palce, ponieważ gdy ja poruszałem wózkiem moje dłonie niebezpiecznie blisko znajdowały się przy szprychach. Cali przemoknięci i zziębnięci zrezygnowaliśmy z dzisiejszej lekcji ze względu na to, że po prostu było nam tak zimno do tego stopnia, że nasze dłonie były sine. Jas poruszała wózkiem i w niedługim czasie byliśmy w moim domu. Zauważyłem jak brunetka zatrzymuje się w korytarzu i splata dłonie na swoich kolanach nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Zrozumiałem, że nadeszła moja kolej za przejęcie "sterów", więc pchałem niezdarnie koła zważając na szprychy i jechałem w kierunku schodów. Zatrzymując się przy nich spojrzałem na dziewczynę i zapytałem;
-To co? Wspinaczka?
Zauważyłem szok na twarzy Jasmine, który później zamienił się w niedowierzanie. Wskazała palcem na mój wózek, który znajdował się u szczytu schodów a potem na schody i na końcu na mnie.
-Poważnie? - zadała mi pytanie.
Wiedziałem, że ma na myśli, to iż pokonałem tyle przeszkód by jej pomóc. Odpowiedziałem jej kiwnięciem głowy. Usłyszałem cichy śmiech dziewczyny a potem jej pytanie;
-Ale dlaczego? Dlaczego trudziłeś się tyle aby mi pomóc?
Uśmiechnąłem się na jej pytanie na które odpowiedziałem natychmiast.
-Ponieważ wiem, że gdybym znalazł się w twojej sytuacji to chciałbym aby ktoś także mi pomógł.
Nie spodziewałem się takiej reakcji dziewczyny. Jas mnie przytuliła zarzucając dłonie na mą szyję. Ja natomiast wpierw zupełnie zdezorientowany dopiero potem ją przytuliłem i to niepewnie. Nie byłem przyzwyczajony do okazywania swoich uczuć wobec innych. Nikt mnie tego nie nauczył. Zawsze wszyscy mnie chwalili i to było normalne bo od dzieciństwa tak miałem. Zawsze chwalony, dziecko szczęścia można by pomyśleć, prawda? Nic bardziej mylnego. Pod tą pokrywą szczęścia wśród grupy chłopaków ze szkoły skrywała się tajemnica o której nie wiedział nikt prócz mnie i mojej "rodziny." Nie lubiłem o tym rozmawiać bo to bolało. Poczułem jak ktoś ociera mój policzek i dopiero wtedy zrozumiałem, że płakałem. Zacząłem nerwowo ocierać łzy i czułem się źle, że ktoś zobaczył chwilę mojej słabości. Co z tego, że sobie nie radzę? Co z tego, że jestem słaby wewnętrznie? Nikt nie musi tego widzieć i okazywać mi litości, którą widzę tam, gdziekolwiek bym nie poszedł. Pochyliłem głowę ku dołowi aby tylko nie patrzeć na Jas. Nie chciałem patrzeć w jej oczy. Taka złudna nadzieja, że jak w nie nie spojrzę to będę mógł wierzyć, że tej litości tam nie było. Poczułem jak Jasmine chwyta mnie za brodę i patrzy mi prosto w oczy. Nie mając innego wyjścia spojrzałem w jej niebieskie oczy w których ujrzałem powagę, nie było w nich litości.
Dziewczyna przechyliła głowę w lewo i patrzyła na mnie ze zrozumieniem i zaciekawieniem.
-Co się dzieje? - zadała pytanie, które było pytaniem na które znałem odpowiedź od dawna ale nikt nie miał odwagi by je zadać bo wszyscy się bali mojej reakcji. Widziałem wiele razy jak chciano mi je zadać ale na końcu się wycofywali. Jas była pierwszą osobą, która nie bała się pytać. Ona rozumiała...
- Po raz pierwszy od ośmiu miesięcy ktoś spojrzał na mnie jak na człowieka. - odpowiedziałem na jej pytanie spoglądając jej prosto w oczy w których ujrzałem smutek połączony z akceptacją której nie rozumiałem...

     _______________________________

    Pierwszy next z kilku dzisiejszych 😙😁

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz