*Jasmine*
Gdy zajęcia się skończyły i wszyscy opuścili budynek zrobiło się cicho. Podjechałam do okna, które ukazywało widok na parking. Patrząc przez nie zauważyłam dwie rzeczy; pierwsza była taka, że padał deszcz, ba! On lał! A druga to taka, że mężczyzna pchał wózek chłopaka, którego będę uczyła jazdy poruszania się na nim. Przyglądałam się im i nic ciekawego się nie działo do pewnego momentu. Brunet nagle podniósł dłoń ku górze powodując tym samym zatrzymanie się. Mężczyźni rozmawiali chwilę między sobą po czym jeden z nich a mianowicie prowader wózka chłopaka wbiegł do samochodu chroniąc się przed deszczem. Matka chłopaka od dawna w nim siedziała i świdrowała mnie wzrokiem. Nie przejmowałam się tym choć nie było to komfortowe. Odrywając wzrok od kobiety spojrzałam na chłopaka, którego imienia nie znałam ponieważ na spotkaniu praktycznie spał a jak nie spał to nie rozmawiał, udawał że go nie ma. Obserwowałam go i zastanawiałam się dlaczego nie ucieka przed deszczem. Znałam tylko jedną osobę, która nie bała się deszczu i nie reagowała na niego negatywnie. Byłam nią ja. Dlatego odjeżdżając od okna pojechałam w kierunku drzwi frontowych i otwierając je, zjechałam po podjeździe i niebawem znalazłam się naprzeciw chłopaka, który miał rozłożone ramiona niczym ptak, podniesioną głowę z zamkniętymi oczami. Od deszczu jego dotychczas świetnie ułożone włosy, teraz przyklejone były do twarzy po której spływały krople deszczu. Patrzyłam na niego otwarcie znajdując się w taki sposób, że jego matka miała świetny obraz na moje plecy a raczej tył wózka. Nie lubiłam matki chłopaka choć znałam ją krótko ale człowieka po pierwszym spotkaniu można przykategoryzować do jednego z dwóch pudełek: dobry czy zły. Z tej kobiety nie biła ani iskierka ciepła. W jej wzroku było coś z zimnej obojętności na pograniczu z chciwością. Nie rozumiałam tego. Z moich rozmyślań wyrwało mnie poczucie, że ktoś mi się przygląda. Miałam rację; przyglądał mi się chłopak. Uśmiechnęłam się do niego a brunet spoglądał na mnie zdziwiony jakby czegoś nie rozumiał. Podjechałam do niego bliżej tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Chłopak śledził każdy mój ruch szczerze zaciekawiony moimi poczynaniami. Nagle posłał w moim kierunku takie spojrzenie jakby chciał mnie...poderwać? Wydało mi się to lekko dziwne ale nie skomentowałam tego żadnym słowem. Za to moje policzki zrobiły się lekko różowe tym samym zdradzając moje odczucie dyskomfortu jego zachowaniem. Nie uszło mojej uwadze to, że brunet uśmiechnął się zwycięsko gdy zauważył moje rumieńce. Na moje szczęście po chwili dał sobie spokój i patrzył na mnie dziwnie nagle obojętnym wzrokiem bez żadnych dziwnych uźmieszków. Nie chcę przez to powiedzieć, że powinien wrócić do poprzedniego wzroku ale kto tak niespodziewanie zmienia swój nastrój? Nie wiedziałam czym to było spowodowane ale wolałam się nie wtrącać ponieważ z przeszłości wiem, żeby lepiej nie pytać, na to wspomnienie skuliłam się lekko i odsunęłam. Na dobrą sprawę nie znałam bruneta i nie chciałam ponownie zostać uderzona tak kiedyś od pewnego mężczyzny. Zauważyłam, że chłopak także się odsuwa i to jeszcze dalej niż ja. Spojrzałam na niego zdziwiona, chciałam by mi powiedział dlaczego tak dziwnie się zachowuje ale wolałam nie pytać. Przyglądałam się jak brunet nieudolnie próbuje wprawić wózek w ruch po czym poddaje się i ze złości uderza w podłokietniki wózka chowając głowę w dłonie. Podjeżdżając do niego położyłam mu dłoń na ramieniu powodując tym, że na mnie spojrzał.
-Pamiętasz o naszej jutrzejszej lekcji? Wszystko będzie dobrze. Kilka lekcji będziesz mógł śmigać w zawodach wyścigowych. To całkiem niezła zabawa, wiesz? - powiedziałam patrząc mu w oczy jednocześnie posyłając mu uśmiech, który odwzajemnił po stokroć ale w jego oczach ujrzałam nieufność. Zapewne miał swoje powody by nie ufać ludziom co rozumiałam. Nie każdy z nas miał wesołą przeszłość ale niewielu o tym wie bo udajemy, że wszystko w naszym życiu było piękne, nie zdając sobie sprawy, że to nie powód do wstydu. Liczy się to, że umiało się po tych trudnych momentach powstać a na dodatek nie utracić najważniejszego: uczuć i bycia człowiekiem. Wielu z nas się podnosi ale nie jest takimi samymi ludźmi jak wcześniej. Niektórzy przy stracie kogoś bliskiego czuje nienawiść nie zdając sobie sprawy, że wyrządza samemu sobie krzywdę. Dlaczego? Przez kogoś marnujemy swoje zdrowie nie zdając sobie sprawy, że tylko my na tym ucierpimy nie kto inny. Pytanie jest jedno: czy warto? Na to pytanie każdy z nas powiniem sam sobie odpowiedzieć. Chłopak nic nie odpowiedział na moje pytanie tylko pokiwał głową. Z naszych twarzy już dawno znikły uśmiechy. Brunet podniósł dłoń do góry a po chwili zaczął szczękać zębami co mnie rozbawiło sama nie wiem czemu. Chwilę potem sama poczułam jak zimno mi jest i zaczęłam czkać co spowodowało śmiech u nas obojga. Czułam na sobie spojrzenie bruneta mimo zamkniętych oczu z powodu śmiechu. Gdy lekko się uspokoiłam otwarłam je i zauważyłam brak bruneta. Obróciłam się w kierunku busu w którym siedziała matka chłopaka i zauważyłam mężczyznę, który prowadził wózek chłopaka. Brunet obrócił się w moim kierunku i pomachał mi dłonią co odwzajemniłam z uśmiechem. Gdy chłopak zniknął we wnętrzu busu pojechałam w kierunku budynku z zamiarem przebrania się z mokrych ciuchów. Tymczasem zastanawiałam się jak ja wrócę do domu. I jak wytłumaczę to rodzicom jeśli dzisiaj tam nie wrócę...przecież nie powiem im że chodzę do wolontariatu bo wiem, że tego nie zaakceptują...______________________________
Przepraszam za wczorajszy brak rozdziału ale późno wróciłam i dużo pracy domowej. Dzisiaj za to długi i mam nadzieję że się podoba 😙😁
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...