*Bryan*
Podczas naszej rozmowy jeśli można to tak w ogóle nazwać dowiedziałem się jednej rzeczy, którą ujrzałem w jej oczach. Były to wyrzuty sumienia, które kierowała ku mnie. Mimo moich próśb byśmy zażegnali to co złe, ona nie chciała. Nie mogąc dłużej patrzeć jak jest niby smutna z tego powodu, odjechałem mówiąc ostatnie słowa do niej:
odjeżdżając;
-Nie mogę być przy tobie, gdy w twoich oczach jedyne co widzę to wyrzuty do mnie. Kiedyś byłaś taka radosna a teraz? Teraz jesteś...inna. Smutna i cierpiąca. Gdzie się podziała tamta Jas? Gdzie wieczna optymistka, którą ujrzałem na kole wsparcia?
Wiedziałem, że zranię ją tymi słowami. Wiedziałem iż nie powinienem jej tego wygarniać ale ona mnie tak zraniła... Nie chciałem jej ranić ale gdy ktoś rani nas pierwsze co robimy to wrogością reagujemy na wrogość, dopiero potem myśląc o konsekwencjach. Tak samo było u mnie. Prosząc Jace'a o pomoc w zejściu na parter spojrzałem po raz ostatni na Jas. Płakała. Będąc na dole, pożegnałem się szybko z Jacem, mówiąc że było mi go poznać. W pewien sposób było to pożegnanie ponieważ już się nie zobaczymy. Jas dała mi dzisiaj ostateczną odpowiedź co do nas. Nie musiałem wiedzieć więcej. Dzisiaj padły jej ostateczne słowa na które miała dużo czasu do przemyślenia i wybrała akurat te więc była świadoma tego co mówi. Przyszedłem do niej za namową Jace'a ale tak naprawdę chciałem wiedzieć czy coś do mnie czuje...
Czy czuje to co ty do niej. Moja podświadomość miała rację ale nie chciałem się z tym pogodzić. Zakochałem się w Jas ale ona mnie nie chce. Nie czuje tego co ja. Kto by chciał ze mną być? Nikt. A co mówiąc taka dziewczyna jak Jasmine. Jadąc w kierunku domu rozmyślałem nad tym co mi mówiła i jak się wtedy zachowywała i jej zachowanie nie pasowało mi do wypowiadanych przez nią słów. Podczas gdy słowami na mnie praktycznie krzyczała, jej mowa ciała wyrażała bezradność i ogromny smutek. Kiwając na boki głową próbowałem usprawiedliwić jej dziwne zachowanie czymkolwiek ale nie znachodziłem żadnego wytłumaczenia. Nie mogąc pojąć jej zachowania podczas naszej rozmowy, dałem jej w pewien sposób do zrozumienia, że z tym cokolwiek by to nie było między nami jest koniec. Nie rozumiałem jednak dlaczego płakała. Czyż nie tego chciała? Czyż nie chciała bym odszedł? To nie prawda. Przecież sama mówiła do mnie obojętnym tonem tak zupełnie niepodobnym do niej. Będąc w domu zamknąłem się w pokoju i zacząłem żyć tak jak sprzed wypadku z różnicą taką iż teraz samotnie. Zacząłem pić..._______________________________
Bum! Rozdział! Troszkę smutny 😁
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Novela JuvenilBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...