Rozdział 33

1.4K 129 14
                                    

*Bryan*
Gdy powiedziałem szybko, że się w niej zakochałem liczyłem, że powie to samo lub, że cokolwiek podobnego ale ona odesłała mnie z kwitkiem. Czułem się upokorzony...wyjechałem jak najszybciej się dało z tego budynku i jechałem dalej tak naprawdę sam nie wiedząc gdzie. Kilka przecznic dalej zatrzymałem się przed własnym domem i wjeżdżając na własną posesję ujrzałem matkę, która pisała z kimś SMS'y. Podjechałem do niej i wyrywając jej telefon z dłoni wrzuciłem go do basenu i zapytałem zdenerwowany
-Powiedz mi prawdę. Zajmujesz się mną tylko ze względu na to, że mam na swoim koncie dużą sumę pieniędzy? Tylko tyle dla ciebie znaczę? Pieniądze?
Nie uszło mej uwadze jak matka na mnie spogląda. Nie widziałem w jej oczach urazy spowodowanej tym, że osądzam ją w taki sposób ani żalu o to iż mam o niej takie a nie inne zdanie. Zdawała się być na to przygotowana od dawna. Tak więc patrząc na mnie z góry powiedziała obojętnie
-Tak.
Niby jedno słowo. Niby podświadomie się na to przygotowujesz iż możesz usłyszeć twoje obawy ale usłyszenie ich a domyślanie się ich usłyszeć to dwie różne rzeczy. Poczułem się jak...odludek. Zostałem sam...
Nie odpowiadając nic ruszyłem do wnętrza domu. Znajdując się w swoim pokoju zakluczyłem drzwi na klucz i podjeżdżając ku oknu obserwowałem dzieci sąsiadów zza okna tak samo jak za czasów nim pojawiła się Jasmine. Nie wiem ile czasu tak tępo wpatrywałem się w krajobraz za oknem ale ktoś postanowił mi przerwać moje zajęcie a tym samym spokój. Usłyszałem pukanie do drzwi ale nic nie powiedziałem ani nie otworzyłem ich. Nikt nie mógł wejść do mojego pokoju ponieważ klucz zostawiłem w zamku więc miałem pewność. Podjechałem do półki z pucharami i czytałem te wszystkie gratulacje po których teraz nie zostało mi nic. Co z tego, że je mam? Zamachnąłem się i jednym zamaszystym ruchem zrzuciłem je wszystkie puchary z półki. Czułem się pusty i samotny do tego stopnia, że nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Te uczucia były tak namacalne, że powodowały wewnętrzny ból. Opierając dłonie o półkę w akompaniamencie krzyków sprzątaczek zza drzwi zwołanych zapewne przez hałas spowodowany upadkiem kilkudziesięciu złotych pucharów z zawodów, które od ośmiu miesięcy nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia. Opierając głowę o dłonie zacząłem płakać nad swoją głupotą. Po co jej to mówiłem? No po co? Kto pokocha kogoś takiego jak ja? Jestem beznadziejny...
Do kogo bym nie poszedł jedyne co dostaję to odrzucenie. Podniosłem głowę ku górze krzycząc na głos do Wszechwiedzącego:
-Dlaczego!?
Nagle na suficie ujrzałem napis, który kiedyś napisałem wraz z ojcem "Because we believe."
Otrząsając się ze wspomnień podjechałem do okna i opierając głowę o szybę patrzyłem na ciemniejące z każdą chwilą niebo z myślą o cytacie jaki mam napisany na suficie. Może muszę uwierzyć zamiast się poddawać? Miałem mętlik w głowie...

       ▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
   
Mam nadzieję że się podobało 😙
A oto tłumaczenie:

Uważaj, już ranek
Jest to dzień pamięci
Wstań szybko i idź
Są tacy, którzy wierzą w ciebie
Nie poddawaj się

Raz w życiu
Przychodzi taki czas
Wychodzimy samotnie
I wchodzimy w światło
Ta chwila nie będzie trwać, ale wtedy
Pamiętamy to ponownie
Kiedy zamykamy oczy

Jak gwiazdy na niebie
Które urzekają
Musisz wygrać
Urodziliśmy się, by świecić
Każdy z nas, ponieważ wierzymy

Patrzmy przed siebie i nigdy wstecz
Pieść swoje marzenia
Swoje nadzieje i następne
Do dnia w którym będzie
Istnieć cel ponad to

Jak gwiazdy na niebie
Które urzekają
Musisz wygrać
Urodziliśmy się, by świecić
Każdy z nas, ponieważ wierzymy

Nie poddawaj się
Ktoś jest z tobą

Jak gwiazdy na niebie
Urodziliśmy się, by świecić
I urzekać
Musisz wygrać
I potem wygrywać.

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz